Domek Winter Tea

[Lucky Star]

Lucky patrzy?a si? w lustro, obracaj?c si? to w jedn? to w drug? stron?. -Wi?c szczerze, mówi?c , -zacz??a z g?osem bez emocji. - to, jest, -nagle podskoczy?a. -Super! -Zawo?a?a rado?nie. -Teraz wygl?dam jak, jak, jak,- zastanowi?a si? chwil?. -jak co? fajnego!
Znów wpatrywa?a si? w lustro nie mog?c napatrze? si?, na nowy styl. -Powinna? by? fryzjerk?, masz prawdziwy talent. -powiedzia?a zapominaj?c ?e, w?a?nie taki zawód Winter wykonuje. Nast?pnie wstawszy zacz??a ?ciska? mocno drug? klacz.

[Winter Tea]

- Kochana, przecie? pracujesz w moim salonie - roze?mia?a si? Winter.
Odwzajemni?a u?cisk Lucky. Nagle poczu?a si? strasznie zm?czona. Dochodzi?a pó?noc.
- Wiesz, ja si? chyba wyk?pi? i pójd? spa? - popatrzy?a badawczo na klacz - Ty nie jeste? zm?czona?
Odkr?ci?a kurek z ciep?? wod?, wrzuci?a do wanny kilka musuj?cych kuleczek. ?azienk? wype?ni? silny zapach lawendy. Winter wskoczy?a do wody. Umy?a grzyw? i ogon, po czym wysz?a i otuli?a si? puszystym szlafrokiem. Zakr?ci?a w?osy na wa?ki i spryska?a kilkoma ró?nymi sprayami.

[Lucky Star]

-Co ja i zm?czona, ale? sk?d. -powiedzia?a pewnym g?osem Lucky. -jakby co b?d? uwa?a?a aby nikt nie podgada?. -Kiedy Winter, bra?a k?piel Lucky sta?a na stra?y wpatruj?c si? w drzwi jakby mia?y si? lada chwila otworzy?. Jak tylko Winter by?a gotowa, klacz z zadowoleniem uzna?a ?e spe?ni?a swoje zadanie na pi?tk?. -A ty si?, mnie pytasz czy nie jestem zm?czona. -po tych s?owach, upad?a na pod?og? i smacznie sobie zasn??a.

[Winter Tea]

- Halo? - Winter szturchn??a Lucky kopytem - Chyba nie masz zamiaru spa? na pod?odze, skoro masz ?ó?ko, co?
Zarzuci?a sobie chrapi?c? klacz na grzbiet i zabra?a do jej sypialni.
- Dobranoc - szepn??a.
Westchn??a i ruszy?a do swojego pokoju. Po chwili ju? smacznie spa?a.

[Lucky Star]

Lucky obudzi?a si? wcze?nie rano, by?a z pocz?tku zaskoczona gdzie jest, ale szybko przypomnia?o si? jej, co wczoraj si? wydarzy?o. Lucky mimo wczesnej pory by?a wyspana, ?ó?ko na którym tak dobrze spa?a nie pami?ta?a. Podesz?a do okna, by? pogodny ranek i miasteczko powoli te? zacz??o si? budzi? do ?ycia. Klacz by?a ciekawa czy Winter jeszcze spa?a, aby mog?a j? zaskoczy? pysznym ?niadaniem, mimo tego ?e jej ostatnie kucharskie eksperymenty sko?czy?y si? po?arem kuchni, chcia?a zrobi? przyjemno?? nowej znajomej. Wysz?a wiec z pokoju i zacz??a,szuka? kuchni.

[Winter Tea]

Winter obudzi?a si? do?? pó?no. By?o ju? po 9.00. Zdj??a wa?ki z w?osów, rozczesa?a grzyw? i zawi?za?a na niej z swoj? ulubiona fioletow? kokard?. U?miechn??a si? do swojego odbicia. Kidy wysz?a z pokoju, uderzy? j? smakowity zapach dochodz?cy z salonu. kiedy tam dotar?a, zasta?a Lucky siedz?c? za sto?em zastawionym wspania?ym ?niadaniem. W wazonie pyszni?y si? ?wie?e kwiaty, na talerzach le?a?y croissanty, dzbanek pe?en by? kawy zbo?owej.
- Lucky - wykrztusi?a zaskoczona Winter - Sama to przygotowa?a??

[Lucky Star]

-Oczywi?ci ?e ja, -powiedzia?a dumnie Klacz. -Nawet ani razu sama siebie nie podpali?am. To podzi?kowanie, za twoj? go?cinno?? i prac?. Mam nadzieje ,?e jak znajd? przyjació?, te? b?d? im mog?a robi? ?niadanie. -Lucky stan??a i podesz?a odsun?? Winter krzes?o. Kiedy ona usiad?a, nala?a jej kawy, posmarowa?a croissanty i usiad?a z powrotem. -Smacznego. -powiedzia?a rado?nie i zacz??a wcina? ze smakiem co sama przygotowa?a.

[Winter Tea]

Winter zjad?a wszystko bardzo szybko, by?o to najlepsze ?niadanie jakie jad?a od dawna.
- Dzi?kuj?... - powiedzia?a w ko?cu - Wiesz, dzi? nie mam umówionych wizyt w salonie, wi?c co powiesz na wypad nad jezioro? Taki z prawdziwego zdarzenia, z opalaniem, p?ywaniem i w ogóle!
Winter przechyli?a lekko g?ow? i popatrzy?a na Lucky pytaj?co.

[Lucky Star]

Lucky ska?a z podniecenia, zupe?nie jak ma?e ?rebi?. -Oj tak jeziorko, s?once i zabawa. Gdybym mia?a jeszcze przy.. - Przerwa?a swoje wiwatowanie, Lucky i zapad?a jakby w trans. Nagle chwyci?a Winter i mocno przytuli?a do siebie, zacz??a mocno p?aka?. -Ju?, znalaz?am. Tak d?ugo musia?am czeka?.- wzi??a g??boki oddech. -Mam przyjació?k?! -krzykn??a tak g?o?no jak mog?a. -Wi?c tak si?, czuje kucyk który ma przyjació?. -powiedzia?a ciszej, próbuj?c powstrzyma? dalszy p?acz.
[z/t]

[Winter Tea]

- Ju? dobrze, kochanie?ka - Winter by?a z deka zaskoczona tym nag?ym wybuchem emocji - Ju? dobrze - powtórzy?a - A teraz chod?, musimy si? spakowa?.
Klacz zabra?a ze swojej sypialni du?? torb? pla?ow?, upchn??a w niej kilka r?czników, krem do opalania, kilka kanapek i butelk? wody. Ubra?a okulary przeciws?oneczne i zwi?za?a grzyw? w k?os. U?miechn??a si? do swojego odbicia w lutrze i otworzy?a drzwi domku.
- To co? - zapyta?a - Idziemy?
z/t

[Lucky Star]

Lucky wparowa?a do domku Winter i zacz??a szuka? papieru i kredek.
Namalowa?a portret Winter, który wygl?da? na dzie?o trzy latka.
Napisa?a nad portretem:
"Zagin??a Winter Tea, najlepsza kole?anka Lucky.
Widzia?e? j?? Je?li tak to powiedz mi. Dzi?kuje."
Sko?czy?a i wysz?a je rozwiesza?.
[z/t]

[Winter Tea]

Winter wesz?a do kuchni, zaparzy?a sobie kaw? i zabra?a si? za kolacj?. Przygotowa?a zapiekank? ry?ow? i tiramisu. Zjad?a swoj? porcj?, a reszt? zostawi?a na stole w salonie z karteczk?:
"Posz?am spa?, bo Ciebie jeszcze nie ma. Zjedz kolacj?, jutro bierzemy si? za farb? >>Uriel<<. Smacznego, Winter."
Wzi??a prysznic, u?o?y?a grzyw? i posz?a spa?.

[Winter Tea]

Winter obudzi? jaki? ?oskot w salonie fryzjerskim. Otrz?sn??a si? z resztek snu, przeci?gn??a i skierowa?a swoje kroki w kierunku salonu.
- Kto to mo?e by?... -wymamrota?a.
Otworzy?a drzwi i opu?ci?a mieszkanie.
z/t

[Winter Tea]

Winter wpad?a do kuchni. Pierwsz? rzecz?, jak? zrobi?a, by?o co najmniej 10-cio minutowe zastanawianie si?, co te? mog?oby Urielowi smakowa?. W ko?cu podda?a si? i zacz??a sma?y? nale?niki. Przygotowa?a sos czekoladowy i d?em w salaterkach oraz koktajl truskawkowy. Postawi?a wszystko na tacy i ostro?nie opu?ci?a domek.
- Mam nadziej?, ?e nie jest uczulony na truskawki - mrukn??a.
z/t

[Winter Tea]

Kiedy tylko Winter przekroczy?a próg swojego domu, pomaszerowa?a do kuchni. Szybko przejrza?a ksi??k? kucharsk?. Wybra?a prosty, ale efektowny przepis na ry? z warzywami. Zaparzy?a te? zielon? herbat?.
- No, gotowe - u?miechn??a si?.
Jeszcze nie do ko?ca dociera?y do niej wydarzenia ostatniej godziny. Jednej z najcudowniejszych godzin jej ?ycia. Zanios?a jedzenie do salonu i postawi?a na stole.