Dom Swiftyheat

Tak jak w Canterlocie, wiele kucyków ma przecież swoje domy. Mieszkają zazwyczaj tutaj, bliżej centrum miasta.

Moderatorzy: Kojira, Reetmine, Tali, QuietWord, Sal Ghatorr

Dom Swiftyheat

Postprzez swiftyheat » 20 sty 2012, o 20:13

Z dala od centrum sta? ma?y dwupi?trowy dom, z zewn?trz nie ró?ni?cy si? od innych lecz wewn?trz nie by?o schodów, a po?owa drugiego pi?tra by?a zamkni?ta i dost?pna jedynie wybranym kucom. W sypialni osadzonej na drugiej po?owie pi?tra by?a zje?d?alnia, która prowadzi?a do kuchni. W której by?o pe?no szafek, naprzeciwko kuchni by? salon po??czony z korytarzem. Do domku do??czony by? ma?y ogródek w którym ros?y warzywa g?ównie marchewki.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Swifty wracaj?c z poczty wlecia?a do domu i po?o?y?a si? do ?ó?ka. Nast?pnego ranka zjad?a po?ywne ?niadanie i zdecydowa?a przej?? si?do miasta.
z/t
Avatar użytkownika
swiftyheat
Doskonały Lotnik
 
Posty: 36
Dołączył(a): 8 sty 2012, o 18:24
Lokalizacja: Cloudsdale
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 5 kwi 2012, o 15:31

Ja nie b??dz?, uda si?…” – my?la? id?c ulic? przytulony do Michaliny. Niektórzy powiadaj?, i? celem ?ycia jest podró?. Tolimir tego wieczoru zgadza? si? ca?kowicie z tym stwierdzeniem. Tak wielkiej przyjemno?ci jak podczas tego spaceru nie zazna? od bardzo dawna. Ciep?o boku klaczy do której by? przytulony wype?nia?o jego serce rado?ci?, jej blisko?? radowa?a oczy, a ?wiadomo?? ?e nie jest jej jednak oboj?tny dodawa?a mu motywacji do odszukania odpowiedniego miejsca do wspólnego sp?dzenia czasu. Móg? co prawda wst?pi? do banku i zdoby? klucz do pewnego domu w którym nied?ugi czas pó?niej mia? zosta? otwarty zak?ad uszcz??liwiaj?cy kucyki. Niestety Tolimir zdawa? sobie spraw? jaka panika zapewne ogarn??a ten przybytek w chwili zmiany p?ci ca?ego personelu. Ogier postanowi? wi?c trzyma? si? pierwotnego planu, szed? wi?c obserwuj?c fronty domów i czasem zagl?daj?c w okna.
Pali si? ?wiat?o…dom zaj?ty. O mo?e ten… nie…heh, jednak kto? w nim mieszka…” – pomy?la? widz?c ogiera podnosz?cego roze?mianego berbecia.
S?odkie… te? chcia?bym… Do siana! My?l? jak ogier, co mi si? sta?o. Koniec tego dobrego, jestem klacz?!” – Tolimir jednak wiedzia?, ?e to nie jest prawd?. Pewien organ niczym wahad?o z zegarze bimba? przypominaj?c o sytuacji w jakiej znalaz?o si? ca?e miasto.
A mo?e by tak go dotkn??… to przecie? przyjemne… grrrrr” – Potrzeby nowozogierowanego kucyka dawa?y o sobie znowu zna?. Sam ogier u?miechn?? si? tylko poniewa? coraz bardziej rozumia? ogiery z którymi mia? okazje si? spotyka?. Jak to brzmia?o… ogier z ogierami… straszne ale jednak taka by?a prawda. Z tych ponurych my?li nieuchronnie zbli?aj?cych si? do tematu homoseksualizmu wyrwa? go jednak przyjemny zapach cia?a Michaliny. Sam nie wiedzia? kiedy jego usta zbli?y?y si? do jej szyi i z?o?y?y na niej poca?unek. Nie mia? im jednak tego za z?e tote? postanowi? skomentowa? ca?? sytuacj? jeszcze weselszym u?miechem. Ju? chcia? doda? jak dobre wra?enie wywar?a na nim klacz, ju? otwiera? pysk aby powiedzie? mi?e s?owa gdy nagle to zobaczy?. Dwupi?trowy dom, podobny do innych w tej okolicy, tym co go odró?nia?o na pierwszy rzut oka by? zapuszczony ogródek w którym ros?y chwasty i wala?y si? ?mieci. Opuszczony dom. Tolimir z wielkim trudem powstrzyma? wybuch rado?ci. Jego modlitwy zosta?y wys?uchane! Szcz??cie wzbiera?o w kucyku, móg? bowiem godnie przyj?? Michalin?… a przynajmniej tak mu si? zdawa?o.
- Oto mój dom wejd?, prosz?! – Powiedzia? nadal z u?miechem gdy przedzierali si? przez pokrzywy porastaj?ce dawne tereny marchewkowej hodowli. Fatalny stan ogrodu troch? martwi? morskiego ogiera.
- Przepraszam za ogród, dawno mnie tu nie by?o…To znaczy dopiero si? wprowadzam. W ?rodku jest lepiej…
Przynajmniej mam tak? nadziej?” - Pomy?la? sobie obiecuj?c zakup tego domu gdy tylko minie troch? czasu potrzebnego na przyzwyczajenie si? bankierów do nowych p?ci.
„Prosz?, prosz?, prosz?…. Niech dom b?dzie normalny” – B?aga? w my?lach otwieraj?c drzwi, co ciekawe ust?pi?y bez najmniejszego problemu. Ostatni lokator nie zamkn?? domu wychodz?c.
Ciekawe… albo to miasto jest tak bezpieczne, albo ostatni w?a?ciciel by? tak g?upi…lub kto? si? tu w?ama?” – Pomy?la? po czym zlustrowa? swe nowe w?o?ci wzrokiem. Nie by?o tak ?le. Prócz kurzu w ka?dym miejscu, resztek kwiatów oraz smrodu zepsutej ?ywno?ci dobiegaj?cego zapewne z okolic kuchni. Dom by? w ?wietnym stanie. Tolimir zobaczy? jednak co? co zmrozi?o mu krew w ?y?ach i zagrozi?o ujawnieniem jego k?amstwa. Brak schodów na górne pi?tra. Wniosek by? prosty. Trafi? do domu pegaza. Postanowi? jednak zaczeka? z t?umaczeniem na reakcje Michaliny. By? równie? z?y na siebie, ?e nie poinformowa? jej od razu o braku domu, oraz z powodu samego nie posiadania domu pomimo mo?liwo?ci finansowych. Móg? si? usprawiedliwia? zabieganiem, atrakcjami jakimi powita?o go to miasto, czy odleg?ym miejscem celu „zakupi? dom” na swej li?cie. Prawda by?a jednak inna, Tolimir po prostu planowa? zamieszka? w swym zak?adzie. Zak?adzie który nawet jeszcze nie istnia? ani nie mia? nazwy.
Czemu nie powiedzia?em jej od razu, ?e nie mam domu?” – Zastanawia? si?, zdaj?c sobie spraw?, ?e w dobrej wierz? ale jednak oszuka? klacz. Postanowi? si? do tego przyzna? ale dopiero za jaki? czas, o ile oczywi?cie Michalinia nie ucieknie od niego. Zdawa? sobie bowiem spraw? jak bardzo ?le wysz?a ta randka i to z jego winy.
[scroll]Obrazek[/scroll]

Dzi?ki Nomi!
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 5 kwi 2012, o 16:47

To by? przyjemny spacer - gdy Michalina nauczy?a si? ignorowa? ogierz? cz??? swojego umys?u (zreszt?, coraz bardziej niepewn? odno?nie swojego losu - w ko?cu mia? amnezj?, równie dobrze to forma klaczy mog?a by? jego naturaln?) naprawd? si? cieszy? blisko?ci? Tolimira, jego polepszaj?cym si? humorem i, last but not least, jego poca?unkiem w szyj? i u?miechem, na który odpowiedzia?a krótkim b?y?ni?ciem bielutkich z?bków, które tak komplementowa?, w jego stron?. Nieco j? te? rozczuli? widok jego twarzy, gdy w jednym z okien dostrzeg? podnoszone do góry dziecko - ale tylko na chwil?, bo marsz zacz?? j? powoli m?czy?. Nie by?a widocznie w formie po zmianie postaci, do tego by? wieczór i sporo ju? min??o czasu od kiedy ostatni raz spa?a. Kiedy to by?o? Musia?o to nast?pi? przed amnezj?, bo nie kojarzy?a snu d?u?szego ni? 15 minut, gdy zdrzemn??a si? w szpitalu.
Gdy ogier z dum? oznajmi?, ?e ich w?drówka dobieg?a ko?ca, ucieszy?a si? - na chwil?. Ju? pierwszy rzut oka sprawi?, ?e zamar?o w niej serce, takiego obrazu n?dzy i rozpaczy jakim by? ogród nie widzia?a nigdy. Przyj??a pokr?tne t?umaczenie nagle zestresowanego ogiera ("To si? za?atwi jutro lub pojutrze" uzna?a) i jako? dosz?a do drzwi. Po przekroczeniu uzna?a, ?e ogród by? w lepszym stanie ni? wn?trze.
-Wiesz, by?am pewna, ?e klacze s? porz?dniejsze. - Wyzna?a, szczerze zaszokowana. Unosz?cy si? w domu zapach rozk?adaj?cego si? jedzenia nieprzyjemnie dra?ni? jej nos, kwiatki wr?cz b?aga?y o dobicie a kurz by? tak wszechobecny, ?e - jakby napisa? pewien mistrz czarnego krymina?u - dowolna istota brzydzi?aby si? nawet zwymiotowa? na pod?og?. To jeszcze nie by?o nic dziwnego, zak?adaj?c d?ugi pobyt Tolimira poza domem. Problemem by?y schody, albo raczej wyra?ny ich brak. Nie wierz?c w?asnym oczom, Michalina zerkn??a do ka?dego pomieszczenia, ale tym d?u?ej szuka?a, tym bardziej schodów nie by?o. Popatrzy?a z pewn? irytacj? na Tolimira. - Wiesz, mój drogi, gdyby? mi teraz powiedzia? ?e to nie twój dom tylko si? w?amali?my do opuszczonego mieszkania a ty mnie ok?ama?e?, nie by?oby to chyba gorsze od tego co widz?. - Powiedzia?a i skrzywi?a nos. Gdzie tu schody? Na parterze nie by?o sypialni i innych pomieszcze?, wi?c gdzie? musia?y by?. Nawet je?li gdzie? by?y ukryte, to i tak warunki pozostawia?y sporo do ?yczenia. Michalina tupn??a lekko nog? z irytacji, od czego w powietrze wzbi? si? ob?oczek kurzu. Klacz kichn??a serdecznie, i obrzuci?a "w?a?ciciela" domu kolejnym poirytowanym spojrzeniem.
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 9 kwi 2012, o 02:18

Tolimir widz?c reakcj? Michaliny zawstydzi? si?. Zawstydzi? si? jeszcze bardziej zdaj?c sobie spraw? ze skali swoich k?amstw i matactw.
Czemu to zrobi?em?” – Pyta? sam siebie patrz?c na klacz. Ogier ze zdumieniem stwierdzi? ?e jest jeszcze pi?kniejsza kiedy si? z?o?ci.
Musze jej wyzna? prawd? ona…” – Nie doko?czy? jednak poniewa? w?a?nie zda? sobie spraw? z przyczyny swego zachowania – by? przecie? ogierem, wrednym k?amliwym samcem którego jedynym celem by?o zaliczenie klaczy! Wszystko sta?o si? jasne. Przemówi? wi?c ?amliwym, pe?nym cierpienia i wyrzutów sumienia g?osem
- P-przepraszam…tak…bardzo przepraszam, to moja wina, tylko moja…ja…nie mog? ju? k?ama?. Nie wiem czemu…czemu to zrobi?em. Nie! Wiem czemu doskonale… sta?em si? z?ym i k?amliwym samcem. Kim? kim dawna Tolimira gardzi?aby, kim? kto jest ca?kowitym przeciwie?stwem dawnej mnie. Skoro jednak teraz taki jestem to…przepraszam. Masz racj? to opuszczony dom, jestem bowiem bezdomnym kucykiem…mia?em go zamiar kupi? gdy minie ju? w mie?cie szok zwi?zany ze zmian? p?ci. Tak, w?amali?my si? do niego, a raczej to ja si? w?ama?em. Czemu akurat do niego? Nie wiem…tak jako? wysz?o. St?d wzi?? si? ten kurz i reszta nieprzyjemnych rzeczy. Przepraszam…przepraszam te? za to, nie prosz? jednak o wybaczenie poniewa? sam bym sobie tego nie wybaczy?…zrozumiem je?li nie b?dziesz mnie ju? chcia?a zna?. – Tolimir ze zdumieniem odkry?, ?e kl?czy na pod?odze i p?acze. Nie wiedzia? od jakiego czasu jest w takim stanie jednak to tylko zwi?kszy?o niech?? ogiera do samego siebie.
Teraz gram na emocjach klaczy…kiedy moje ?ycie skr?ci?o w tym kierunku” – pomy?la? smutno, wsta?, powiedzia? jeszcze raz „przepraszam” i wr?czy? Michalinie worek ze s?odko?ciami.
- Przyjmij to ode mnie… i wyci?gnij wnioski z mojego upodleni…
„Pi?knie, co to miasto ze mn? zrobi?o…musz? to jako? naprawi?…my?l, my?l. A! Ju? wiem!”
- Prosz?, przyjmij te? ode mnie to pude?eczko. Nie jestem tego godzien, szczególnie po tym jak chcia?em Ci? oszuka?.
Tolimir poda? pi?knej klaczy naszyjnik prababci, najwi?kszy skarb swej rodziny, który obecnie po ha?bie jakiej dopu?ci? si? morski ogier nie móg? by? przez niego za?o?ony. Oddanie go bardziej godnej osobie cho? troch? pomog?o Tolimirowi z kacem moralnym i wyrzutami sumienia. Ogier wci?? rozmy?la? co by?oby gdyby przyzna? si? od bycia bezdomnym od razu. Czy Michalina zaakceptowa?aby go? Co by?oby gdyby kupi? dom lub wynaj?? gdzie? pokój? Czy sytuacja potoczy?aby si? inaczej? Wreszcie, czy kto? taki jak on móg? liczy? na akceptacje jakiejkolwiek klaczy? Czy poradzi sobie z sw? now?, k?amliw? natur?? Po takich rozmy?laniach Tolimir podj?? decyzj?. Pope?ni samobójstwo! Zrobi to jak na takiego infamisa przysta?o kupi trucizn? i si? otruje. Przynajmniej tyle zrobi aby nie przysparza? cierpienia kolejnym klaczom. Tolimir by? jednak ogierem wi?c nie my?la? tylko o innych ale tak?e o sobie. Pragn?? zachowa? resztki honoru i zyska? u?ud? zrobienia dobrego uczynku dla innych.
- A teraz ?egnaj – powiedzia? grobowym g?osem, jego oczy by?y puste. Wygl?da? jak kto? pozbawiony duszy, sensu ?ycia i przede wszystkim nadziei.
- i jeszcze raz przepraszam – doda? staraj?c si? uca?owa? kopytko Michaliny.
[scroll]Obrazek[/scroll]

Dzi?ki Nomi!
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 9 kwi 2012, o 10:54

Tolimir kompletnie si? rozklei?. Cz??? Michaliny, dalej nieco rozdartej mi?dzy p?ciami, przypatrywa?a si? temu z jak?? chor? satysfakcj? - udowodni?a k?amstwo szowinistycznemu samcowi, który próbowa? zaci?gn?? j? do opuszczonego domu. Reszta jego umys?u nerwowo zastanawia?a si? z kolei co zrobi? - jego kodeks post?powania zak?ada? niedopuszczanie, by klacz p?aka?a. Tolimir klacz? jednaj (ju?) nie by?, za to on w takow? si? zmieni?, czyli wzorce zachowa? te? musia?yby ulec mu zmianie. Ostatecznie postanowi?a wszystkie swoje wzorce ola? i kierowa? si? czystym wspó?czuciem wyp?ywaj?cym z jej serduszka z powodu smutku ogiera. Nieco by?a poirytowana, ale on si? po prostu stara?, co jako by?y ogier mog?a zrozumie?. Wyrwa?a mu kopytko, które stara? si? uca?owa?, jego prezenty od?o?y?a na szafk? obok i obj??a go.
-Oj, nie p?acz ju?, Toli?. - Zastosowa?a nowe zdrobnienie, które wed?ug niej bardzo ?adnie brzmia?o. Toli?, Toli?... Tak, dobrze uk?ada?o si? na j?zyku. - Nie ma co wybacza?, stara?e? si? po prostu, ?aden ogier by si? nie chcia? przyzna? do bezdomno?ci. - W sumie to ona powinna si? przyzna? jemu... Spojrza?a mu prosto w oczy. - I prosz?, nie odchod?. Nie mam nikogo na tym ?wiecie poza tob?. - Poca?owa?a go w nosek, chc?c pocieszy? biedaka, i otar?a mu ?ezki z oczu. W jej g?owie nagle odezwa?a si? wredniejsza cz??? charakteru, u?miechn??a si?. - I dobrze ?e wsta?e? z tej zakurzonej pod?ogi bo pomy?la?abym, ?e tarzasz si? w brudzie by mnie potem naci?gn?? na wspóln? k?piel. No, decyduj si?, sprz?tamy tu czy zmieniamy miejsce pobytu?
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 9 kwi 2012, o 17:19

Tolimir by? zaskoczony reakcj? Michaliny. Nikt w ca?ym jego ?yciu tak go nie potraktowa?! Po raz pierwszy komu? zale?a?o na nim do tego stopnia, ?e potrafi? mu co? wybaczy?. Dla ogiera by?o to wr?cz niewyobra?alne. Patrzy? si? wi?c g??boko w oczy br?zowej klaczy my?l?c o tej sytuacji gdy nagle zosta? poca?owany! Jego serce wprost eksplodowa?o zalewaj?c ca?e cia?o kucyka mieszanin? euforii, rado?ci, szcz??cia, b?ogo?ci, wiary, zaufania, zadurzenia, prawdopodobnie mi?o?ci, wdzi?czno?ci i tak dalej, a? do granic zasobów najwi?kszych s?owników ?wiata.
- Naprawd?? – wyrzek? gdy tylko przed jego oczami przesta?y ta?czy? gwiazdy. – T-ty… nie chcesz ?ebym sobie poszed??
Zaraz jednak przeanalizowa? s?owa klaczy i wyobrazi? sobie wspóln? k?piel. Wida? by?o na jego pysku jeszcze wi?ksz? b?ogo?? i pragnienie. Powstrzyma? si? jednak poniewa? wiedzia?, ?e to nie by?oby w?a?ciwe w tym momencie. W podj?ciu takiej, a nie innej decyzji pomóg? mu fakt przebywania w ca?kowitej ruinie w której prawdopodobnie ?azienka wygl?da?a jeszcze gorzej.
Co zrobi?, co zrobi?… brak schodów…sypialnie zapewne na górze…” – Tolimir szybko analizowa? sytuacj? która nadal by?a ci??ka, nie chcia? zawie?? ponownie lecz nie widzia? wyj?cia z tej sytuacji.
- Mog?aby? mo?e…rzuci? jaki? czar aby zmaterializowa? schody? – Zapyta? z nadzieja zanim zd??y? ugry?? si? w j?zyk po czym do?? mocno si? zmiesza?. Prosi? klacz o odwalenie brudnej roboty…haniebne i karygodne ale… nie mia? innego wyj?cia.
[scroll]Obrazek[/scroll]

Dzi?ki Nomi!
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 9 kwi 2012, o 17:31

Widz?c b?ogo?? na pysku Tolimira Michalina zachichota?a cicho. Mia?a go w kopytku, pod w?adz? absolutn?! To by?o ca?kiem ciekawe uczucie, jednak, jako ?e by?a kucem z bardzo rozbudowana moralno?ci?, nie chcia?a zbytnio tego wykorzystywa?. Gorzej, ?e ogier chyba powa?nie potraktowa? jej s?owa o k?pieli. Na szcz??cie, prosi? j? nie o natychmiastowe oddanie si? mu tu i teraz, ale o materializacj? schodów. Wyczarowa? schody? Ju? chcia?a mu odpowiedzie? co? k??liwego gdy przypomnia?a sobie, ?e w szpitalu jednoro?ce faktycznie mia?y jakie? nadnaturalne zdolno?ci.
-No có?, mam amnezj? i uszkodzony róg... Ale spróbuj?. - Odpowiedzia?a szczerze i skupi?a si?. Zdawa?o si? jej ?e co? b?ys?o na rogu, po czym co? b?ys?o jej przed oczami - a b?ysn?? diabelnie mocny ból, który zwali? j? z nóg. Le??c w kurzu powoli rozwar?a zaci?ni?te szcz?ki, uwa?nie sprawdzaj?c czy ?aden z?b nie p?k? pod wp?ywem nacisku Wygl?da?o na to, ?e nie, i ca?e szcz??cie. - Wiesz.... To by? chyba z?y pomys?. - Powiedzia?a s?abym g?osem, nie ruszaj?c si? z ziemi. Jako? nie mia?a ochoty. Dopiero po chwili, gdy przesta?y jej lata? mroczki przed oczami, zda?a sobie spraw?, ?e faktycznie, przed ni? znalaz?y si? schody prowadz?ce na pi?tro. Jakim cudem...?
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 9 kwi 2012, o 22:03

Tolimir szeroko otworzy? pysk ze strachu i zdumienia. Michalina wyczarowa?a schody jednak przyp?aci?a to chwilowym „wylogowaniem si?” z cia?a. Ogier szybko podbieg? do niej, sprawdzi? jej podstawowe funkcje ?yciowe, przy okazji dodaj?c do jej licznych atutów mi?ciutk? sier?? i przyjemny zapach cia?a, gdy upewni? si? ju?, ?e nic wielkiego jej si? nie sta?o przysz?y wyrzuty sumienia. Móg? przewidzie? bowiem co? takiego, wszak?e klacz mia?a u?amany róg i amnezj?. Co si? sta?o to si? jednak nie odstanie.
- ?a?! Jeste? niesamowita! Uda?o Ci si?! – Tolimir nerwowym g?osem chwali? Michalin? – Chod? zanios? Ci? na gór? musisz odpocz??… przepraszam nie wiedzia?em, ?e to si? tak sko?czy.
Morski ogier delikatnie podniós? klacz i zacz?? si? wspina? po schodach. Gdy by? ju? na górze odczu? niepokój. Górne pi?tro bowiem w przeciwie?stwie do parteru by?o idealnie czyste. Ogier nie wiedzia? co o tym my?le?, rozwa?a? nawet wycofanie si? z tego domu jednak niós? w?a?nie wyczerpan? klacz.
Nie, nie poddam si?! Ona musi odpocz??…to pewnie jaki? przypadek” – my?la? krocz?c w stron? pokoju w którym spodziewa? si? znale?? sypialni?. Gdy otworzy? drzwi jego oczom ukaza? si? ?redniej wielko?ci basen.
Lepsze to ni? wanna…Do siana o czym ja my?l? i czemu zaczynam by? podniecony…NIE! Nie teraz…
Tolimir z ?alem opu?ci? „pokój basenowy” jak go nazwa? i otworzy? drzwi do kolejnego pomieszczenia. Tym razem trafi? do pustego pokoju z ma?? szkatu?k? na ?rodku. Ogier waha? si? czy powinien j? otwiera? jednak ciekawo?? zwyci??y?a. Tym bardziej, ?e zawarto?? mog?a da? jakie? wskazówki odnosz?ce si? do osoby w?a?ciciela posesji.
- Zobacz? co jest w tej szkatule mo?e to da nam jak?? wskazówk? gdzie nas zaprowadzi?em – powiedzia? otwieraj?c owy przedmiot. W jego wn?trzu le?a? akt w?asno?ci oraz list do niejakiej Swiftyheat z do??czon? fotografi? pegazie rodziny.
- Popatrz! Zdj?cie…mam z?e przeczucia co do losu tej klaczy – tym razem g?os ogiera by? ?amliwy. Tolimir ba? si? bowiem, ?e gdzie? tu mo?e by? trup Swiftyheat, a co gorsza jej zabójca! Kucyk by? bowiem prawie pewny, ?e gdy przechodzili korytarzem co? us?ysza?. Je?li doda? do tego idealn? czysto?? pi?tra wniosek by? prosty. Sprowadzi? na siebie oraz Michalin? zagro?enie. Teraz jednak nie mo?na by?o si? ju? cofn??. Sprawdzi? wi?c tylko obecno?? pa?ki w torbie i ruszy? do kolejnych drzwi. To co dostrzeg? za nimi spowodowa?o u niego wybuch niekontrolowanego ?miechu. Stary, ?ysy pegaz w stroju pokojówki z ods?oni?tym ty?kiem polerowa? srebrn? zastaw? sto?ow? strasznie fa?szuj?c.
?miech Tolimira speszy? go do?? znacznie. Starzec wypu?ci? z kopytek talerz, zmieni? kolor najpierw na buraczany, a nast?pnie na ?nie?ny i zapyta? z wyra?n? z?o?ci?.
- Kim jeste?cie? Co tu robicie?
Tolimir na d?wi?k tego g?osu opanowa? si? i grzecznie wyt?umaczy? sytuacj?, nie zapominaj?c przedstawi? siebie oraz Michaliny. Opowiedzia? jak to z dziwnych powodów zaprowadzi? klacz do tego domu, jak poprosi? o wyczarowanie schodów, o tym ?e podejrzewa? zabójstwo oraz o z?ym stanie Michaliny. Pegaz s?ucha? uwa?nie i nie przerywa?. Gdy Tolimir zako?czy? sw? odpowied? pegaz rzek? ciep?ym tonem.
- Po?ó? j? na ?ó?ku, nie bój si?. Ona potrzebuj? odpoczynku.
Morski ogier wykona? polecenie posy?aj?c u?miech maj?cy wyra?a? wdzi?czno??, ulg? i rado?? „panu pokojowcowi”
- Jestem Sweet Grape, kiedy? by?am pokojówk? w tym domu, a raczej na górnym pi?trze. Gdy za? panienka Swiftyheat znikn??a zacz??am…to znaczy zacz??em, przekl?ta zmiana p?ci, o czym to ja mowi?em? Ju? wiem, zacz??em a raczej przesta?em dba? o dolne pi?tro. Tu mi by?o wygodnie i przyjemnie, lubi?em ten dom i nadal wierz? ?e panienka wróci…nawet pomimo plotek o jej ?mierci.
Tak oto wyja?ni?a si? tajemnica noszenia przez starego ogiera mundurku pokojówki.
- Przepraszam za naj?cie i prosz? znalaz?em te rzeczy w szkatule w tamtym pokoju.
- Zatrzymaj je… o ile oczywi?cie chcesz. Ja jestem ju? stary, a ten dom umiera. Skoro przyby?e? akurat tu i znalaz?e? te dokumenty pokonuj?c po drodze ograniczenia swojej rasy znaczy, ?e teraz Ty jeste? jego w?a?cicielem. Nic nie dziej? si? bez przyczyny – powiedzia? Sweet z weso?ym u?miechem daj?c leciutkiego kuksa?ca Tolimirowi – Poza tym jeste?cie ?liczn? par?. D?ugo ju? jeste?cie razem.
- Có?… - powiedzia? Tolimir co s?u??cy chyba ?le zrozumia? bo uk?oni? si? i wyszed? rzucaj?c na odchodne.
- W takim razie nie przeszkadzam. Pewnie macie sobie du?o to powiedzenia. Je?li by?cie czego? potrzebowali b?d? na sprz?ta? na dole, prosz? pa?stwa.
- Ciekawe prawda? No to chyba to jest jednak mój, to znaczy NASZ dom – Morski ogier ?mia? si? rado?nie my?l?c o szcz??ciu jakiego zazna?. By? tak radosny ?e a? przytuli? Michalin? i „posmyra?” j? noskiem po szyjce.
- To mia?o znaczy? przepraszam… i dzi?kuj?. Masz mo?e ochot? na babeczk?? Przez to wszystko prawie o nich zapomnia?em.
[scroll]Obrazek[/scroll]

Dzi?ki Nomi!
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 9 kwi 2012, o 22:31

Zamroczona bólem Michalina zauwa?y?a, ?e jest na grzbiecie Tolimira dopiero wtedy, gdy ogier niós? j? ju? po schodach. Chwyci?a go, dla zapewnienia sobie wi?kszej równowagi, i na tym sko?czy?a si? jej bardziej ?wiadoma aktywno??. Zdo?a?a tylko przyj?? do wiadomo?ci istnienie basenu na pi?trze, znalezienie zdj?cia w?a?cicielki (g?os ogiera lekko si? za?ama?, ciekawe czemu? Jako? Michalinie nie mog?o nic przyj?? do g?owy, chyba, ?e klacz na zdj?ciu by?a ?adna i po prostu si? spodoba?a Tolisiowi), poznanie pokojówki w wersji ogierzej (pokojówka? Przy okazji, ?adny strój) i, ostatecznie, kontakt z czym? mi?kkim, co wydawa?o si? ?ó?kiem. Od razu wtuli? si? w poduszk?, jednym uchem przyjmuj?c rozmow? Tolimira z Sweet Grapem, a drugim uchem j? wypuszczaj?c. Po chwili g?os starego pokojówkarza umilk?, a ogier co? do niej powiedzia?, przytuli? i posmyra? noskiem. Zrobi?o si? jej jeszcze milej a ból prawie znikn??. By pokaza? mu, ?e go s?ucha (mimo ?e nie s?ucha?a) odmrukn??a w odpowiedzi. -Niezbyt <ziewni?cie> mam ochot? na jedzenie, mo?e po.... - Nie doko?czy?a, zasypiaj?c w pó? s?owa.
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 10 kwi 2012, o 14:41

Michalina musia?a by? w fatalnym stanie skoro zasn??a w takich okoliczno?ciach. Tolimir od razu to zrozumia? tote? wyszed? z sypialni kieruj?c si? ku basenowi. Wszed? powoli rozmy?laj?c nad sensem ?ycia, sw? now? p?ci? i stosunku do Michaliny. Jego my?li kr??y?y wokó? takich trudnych spraw kiedy wchodzi? do wody. Nagle przypomnia? sobie jednak zdanie o wspólnej k?pieli, a nast?pnie pro?ba Michaliny aby nie odchodzi? bo klacz jest taka samotna. Wtedy do jego mózgu zapuka?a samotna my?l.
Mo?e to ona jest mi pisana?” – Zaraz jednak poprawi? si?.
On…on jest mi pisany. Jestem przecie? klacz?, to minie…to wszystko minie.Musi”
Jednak nie mija?o. Ogier pluska? si? dobr? godzin? zanim dojrza? do u?wiadomienia sobie strasznego faktu. Bycie rodzaju m?skiego oznacza?o tak?e ?e wszelkie jego czeki s? bez pokrycia. By? bankrutem, co ?le rokowa?o na dal.
„Jak ogier bez funduszy mo?e utrzyma? rodzin??" – Zamartwia? si? dochodz?c powoli do jeszcze gorszej rzeczy. Dowiedzia? si? bowiem, ?e nigdy ci??ko nie pracowa?, wiedzia? ju? ?e jest ?yciowym przegranym. Kim? kto nie powinien ?y?.
Najlepiej si? utopi?…tu i teraz. ?egnaj okrutny ?wiecie” – postanowi? zaraz jednak, gdy tylko wsadzi? g?ow? pod wod? zobaczy? roze?mian? twarz Michaliny i odst?pi? od zamiaru zako?czenia swego ?ywota. Miast tego wyszed? z „pokoju ?aziebnego” i powróci? do ?pi?cej klaczy. Patrzy? na ni? jak gdyby by?a wcieleniem bóstwa, wprost nie móg? oderwa? od niej wzroku. Ona jednak spa?a, Tolimir jednak nie wytrzyma?, poca?owa? j? czul? w policzek i szepn?? jej do uszka.
- Kocham Ci? – pami?ta? bowiem jak bardzo sam chcia? s?ysze? takie wyznania gdy by? klacz?. Nast?pnie po?o?y? si? na ziemi obok ?ó?ka i zasn?? patrz?c na Michalin?.
[scroll]Obrazek[/scroll]

Dzi?ki Nomi!
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 10 kwi 2012, o 16:06

-Chcia?em, by stolica by?a wielka. Ja i moi wspó?pracownicy kre?lili?my plany wielkiej stolicy przysz?o?ci. I miasto nasze jest wielkie. Pr?dzej to nast?pi?o, ni? przypuszczali?my. I cho? tam, gdzie mia?y by? parki, dzi? s? barykady, cho? p?on? nasze biblioteki, cho? pal? si? szpitale, stolica, broni?ca honoru Republiki, jest dzi? u szczytu swej wielko?ci i s?awy! - Miasto p?on??o, w powietrzu unosi? si? sw?d dymu i huk. Michau móg? tylko patrze? bezsilnie, jak przeciwnicy wdzieraj? si? wg??b miasta, morduj?, pal? i szerz? terror. Przetrwa? koszmar pomaga?a mu tylko ?wiadomo??, ?e walka si? nie sko?czy?a, a ?o?nierze upad?ej Republiki walczy? b?d? do samego ko?ca. Do zwyci?stwa lub do chwalebnej ?mierci za ojczyzn?.

Gdy wróg zamienia? nasz kraj w ruin?,
A wojna mrozi?a sumienia,
?o?nierski mundur by? Twym honorem,
Cho? krzycza?y g?osy zw?tpienia,
Cho? sojusznik zdradzi? i ha?b? skry? twarz
Republika kona?a,
?ladami zwyci?stw swych dumnych przodków
?o?nierska krew si? la?a!
Gdzie Twa mogi?a, gdzie jest Twój grób
Dzielny majorze, Hubalu?
Nios?e? przez ogie? nadziei sztandar
Bia?ego Or?a w koronie!


Co? ?piewa?o w tym dziwnym ?nie, s?owa by?y znane Michauowi, zna? ich sens, ale nie zna? tre?ci. Móg? odczuwa? tylko dum? z swoich rodaków, którzy nie poddali si? nigdy, mimo najwi?kszego okrucie?stwa naje?d?ców i najwi?kszej beznadziei sytuacji - wi?c trwa? w ?nie, p?czniej?c od dumy... A? nagle za jego karkiem co? klikn??o i hukn??o, a on si? obudzi?.

***

Wystraszona nag?ym punktem kulminacyjnym snu br?zowa klacz pisn??a i zerwa?a si? z pozycji le??cej. Staraj?c si? uspokoi? b?yskawicznie bij?ce serce rozejrza?a si? dooko?a, staraj?c si? sobie przypomnie? co si? wczoraj dzia?o. Ach, faktycznie, przyszli do opuszczonego domu, próbuj?c za?atwi? schody za?atwi?a siebie, zosta?a przetransportowana do ?ó?ka gdzie zasn??a. Obok niej, na pod?odze, spa? Toli?. Widok by? rozczulaj?cy, ale na pewno by?o mu zimno i niewygodnie - wi?c ?ci?gn??a ko?dr? z ?ó?ka, otulaj?c ni? ogiera (wola?a nie ryzykowa? przenoszenia go do ?ó?ka, niezbyt czu?a si? na si?ach). Niezbyt wiedz?c co zrobi? z sob? zesz?a po stworzonych przez siebie schodach na parter, oczyszczony ju? z smrodu zepsutego jedzenia. Zach?cona tym wesz?a do kuchni, która w czasie jej snu przybra?a ju? jako-tak? form?. Tolimir by? wczoraj w nieco z?ym nastroju, a ona doskonale wiedzia?a, co najlepiej by ucieszy?o ogiera. Zatar?a kopytka - czas na nale?niki! Rych?o przyst?pi?a do wytwarzania tej prostej potrawy, wspieraj?c si? stoj?c? na jednej z pó?ek ksi??k? kucharsk?.
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 10 kwi 2012, o 18:17

Tolimir grzecznie sobie spa? przykryty ko?dr?. Jego sen by? jednak bardzo dziwny. Stado Michalin goni?o go z wa?kiem dooko?a wielkiego pos?gu jakiego? pegaza z przero?ni?tym…przero?ni?tymi skrzyd?ami. Na tym?e pos?gu siedzia?a kapela ko?ciotrupów wygrywaj?ca pewn? niepokoj?c? piosenk? na w?asnych ko?ciach i wyimaginowanych instrumentach <Piosenka > . Tolimir jednak nie zwraca? na nich najmniejszej uwagi. Dla ogiera wa?niejsze by?o ratowanie w?asnego ty?ka przed gniewnym stadkim, które wybitnie chcia?o go skrzywdzi?. Po?owa Michalin mia?a ostre przedmioty w?ród których pojawia?y si? nie tylko no?e ale równie? wid?y i maczety. Pozosta?e klacze by?y wyposa?one w wa?ki t?uczki i inne bronie obuchowe. Tolimir mo?e za?o?y?by dobr? wol? stada i ch?? robienia przez nie obiadu lub podwieczorku gdyby nie okrzyki które s?ysza?.
- ?apa? go! Zabi?! Zgwa?ci?! Wykastrowa?!
- Co ja wam zrobi?em?! – Krzycza? dalej uciekaj?c, orkiestra gra?a a klacze go goni?y i prawdopodobnie podczas tej pogoni rozmna?a?y bowiem by?o ich coraz wi?cej. Morski ogier tak?e nad tym fenomenem si? nie zastanawia?. Wi?ksz? wag? przyk?ada? do unikania materializuj?cych si? w losowych miejscach ?cian i przeszkód.
- Zrobimy z Ciebie BABECZK! Chod? no tu!
- NIGDY!!!!
Tolimir jednak bardzo si? pomyli? bowiem wpad? w b?oto przez co zmutowana lataj?ca Michalina porwa?a go, posadzi?a na dziwnym ?ó?ku do którego zaraz ogier zosta? przykuty.
- Umrzesz! Umrzesz ale zanim to nast?pi popatrz.
Ogier patrzy? na historie swego ?ycia wy?wietlan? przed nim na zmaterializowanej ?cianie. Prócz strachu dosz?o jeszcze poczucie winy, ?wiadomo?? bycia z?ym kucykiem i niedobrym kurczakiem. Zaraz kurczakiem? Tolimirowi zacz??o si? co? nie podoba? w chwili gdy jego wizja znios?a jajko. Czy kucyki wykluwaj? si? z jajek? Mo?liwe ale Tolimir w to nie wierzy?!
- Co tu si? dzieje? – Zapyta? najbli?szej Michaliny która nagle zmieni?a si? w sow?. Szok z tym zwi?zany by? tak wielki, ze Tolimir zapragn?? ucieka?. Tak te? uczyni?.

***

Morski ogier z krzykiem wsta? z pod?ogi i pocz?? biec przed siebie ile si? w kopytkach. Bieg? nie patrz?c gdzie biegnie jakim? jednak cudem nie spad? z pierwszego pi?tra wprost na traw?, a raczej pokrzywy przed domem. Jaki? dobry byt postawi? za to na jego drodze zosta? postawiony taboret. Taborek plus biegn?cy na z?amanie karku (tfu!) kucyk zawsze równa si? upadek. Tak te? si? sta?o. Tolimir wyl?dowa? na zje?d?alni która zawiod?a go a? do jadalni. Pi?kne l?dowanie na parkiecie jednak by?o do?? bolesne. Po chwili jednak Tolimir, gdy ju? si? uspokoi? i zrozumia?, ?e to wszystko to by? tylko sen zacz?? si? ob??ka?czo ?mia?.
- Hahahahahahahahahahah… ale mia?em sen. Cudowny, po prostu cudowny. Hmm… a mo?e… - szybkie powstanie, spojrzenie na w?asne przyrodzenie które nadal wygl?da?o fallicznie rozczarowa?o ogiera – jednak nie…no trudno…chyba ju? zostan? M?SKI! Ohh… moje ko?ci. Michalinko jeste? tu?
Pewnie ju? sobie posz?a…trudno si? dziwi?. Moje ?ycie to ruina…szczególnie teraz…ale nie poddam si?! Mam ten zak?ad…chyba mam ten zak?ad je?li Feather da rad? to mo?e…
Tolimir nigdzie nie widzia? klaczy trudno si? jednak by?o dziwi? bowiem ta sta?a za nim i robi?a nale?niki.
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 10 kwi 2012, o 18:30

Nastrój klaczy poprawia? si? w toku pracy nad nale?nikami. Nie do??, ?e jedzenie w lodówce by?o niezepsute i zdatne do przetworzenia w to proste danie m?czne, to na dodatek chyba ca?kiem dobrze jej wychodzi?o. Mimo amnezji i pewnych trudno?ci z prac? przy piecu, zdo?a?a ju? wytworzy? prawie 20 nale?ników, po namy?le stwierdzaj?c ?e mo?na by doj?? do 40 (w ko?cu jeszcze by? pan pokojówek, móg? si? skusi?). Prac? nieco zak?óci?o jej nag?e zjechanie rechocz?cego Tolisia rur?, której przeznaczenia jeszcze nie zna?a. Wygl?da?o na to, ?e zjazd mu si? spodoba?, bo cieszy? si? jakby by? ?askotany przez pegaza z fetyszem ?askotek.
-Nie, nie ma mnie. To tylko nale?niki mówi?. - Powiedzia?a przekornym tonem, uk?adaj?c stosik nale?ników na talerzu i k?ad?c go na stó?. - ?niadanie zrobione, chyba nawet jest w miar? zdatne do jedzenia. - Do?o?y?a na stó? jeszcze trzy talerze i sama zasiad?a do posi?ku. - Ciekawa ta rura, prawda? - Doda?a jeszcze weso?o i zawo?a?a pokojówka na ?niadanie.
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez Tolimira » 10 kwi 2012, o 22:13

Tolimir pomimo bólu znów si? u?miechn??. Jego kolejna wpadka. Czy to ta klacz tak na niego dzia?a?a? Ogier przyj??, ?e to by?oby mo?liwe jednak równie dobrze móg? sta? si? ciamajdowatym pechowcem po zmianie p?ci. Inne wyja?nienie które przychodzi?o mu do g?owy to z?a karma spowodowana k?amstwem.
- Haahha, wiesz…kocham nale?niki! Jeste? cudowna! – Powiedzia? bior?c pierwszego. Nie do ko?ca mu smakowa? ale nie chcia? rani? uczu? Michaliny wi?c nadal si? weso?o u?miecha?, obiecuj?c jednak sprawdzi? czy bezpa?skie psy b?d? chcia?y takie „danie” – S? ?wietne! Naprawd? masz wielki talent!
To pewnie przez t? ksi??k?…spal? j?, daj? s?owo ?e j? spal? przy pierwszej okazji…” – pomy?la? patrz?c na wolumin, nadal jednak ukrywaj?c emocje. Zosta?o mu co? jeszcze z dawnej Tolimiry. Ogier u?wiadamiaj?c sobie to przeszed? p?ynnie od udawanego do prawdziwego u?miechu. To wystarczy?o aby wzi?? kolejnego nale?nika. Gdy go spo?ywa? modl?c si? w my?lach aby nie by? toksyczny lub truj?cy k?tem oka dostrzeg? Sweet Grape umykaj?cego na pi?tro.
Chyba domy?la si? smaku nale?ników…no albo nie jest g?odny…lub te? nie chce przeszkadza?…niewa?ne. Ughhh…kolejny, Tolimir b?d? m??czyzn?…
Ogier jad? i jad? a? zjad? ca?e dziesi?? nale?ników. Niczym heros walczy? pó?niej z potrzeb? wymiotów jednak by? twardy! Wygra?! Zachowa? nale?niki wewn?trz swoich bebeszków cena tego by?a jednak niema?a. Musia? si? przej??… jak najdalej od ?niadania.
To chyba kara…przekl?ta karma
- Michalinko wiesz… bardzo Ci? lubi?… mo?e jutro ja co? ugotuje? – Zapyta? niewinnym tonem.
Ostatnio edytowano 18 kwi 2012, o 16:06 przez Tolimira, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Tolimira
Wieczny Optymista
 
Posty: 145
Dołączył(a): 14 lut 2012, o 20:05
Płeć: Nieustawiona

Re: Dom Swiftyheat

Postprzez BrokenFall » 11 kwi 2012, o 16:36

Michalina zdo?a?a zje?? tylko kilka egzemplarzy swojej pierwszej w ?yciu sztuki kulinarnej, zanim z pewnym zdumieniem poj??a, ?e nie jest w stanie zje?? wi?cej, co? si? w niej buntowa?o. No có?, debiut by? chyba kiepski, ale skoro Tolimir zjad? a? dziesi??... Wreszcie odesz?a od sto?u, podesz?a do ogiera i, chc?c go lekko pokara? za jego oburzaj?ce s?owa, obj??a go.
-Tylko mnie "bardzo lubisz"? Wczoraj by?e? bardziej wylewny, czy to przez nale?niki mnie mniej lubisz? - Zrobi?a smutn? mink?, nawet niezbyt si? do tego wysilaj?c. Zda?a sobie spraw? ?e mimo pierwotnej ch?ci podroczenia si? z Tolisia, faktycznie by?o jej przykro z powodu jej nieudanego ?niadania i jego s?ów. Musn??a go nosem w szyj?. -No, ale przynajmniej zostanie ich na obiad, to chyba dobrze skoro je tak komplementujesz. - Doda?a i pu?ci?a go, kieruj?c si? w stron? wyj?cia z kuchni. - Id? do tego fajnego pokoju z basenem, w sumie chyba móg?by? tam nawet do mnie do??czy?, ale skoro mnie tylko "bardzo lubisz", to by?oby nieco nieskromne. - Zako?czy?a dra?ni?co-ponur? tyrad? i skierowa?a si? w stron? basenu. Kojarzy?a, ?e mokre w?osy ?adnie wygl?daj?, by?a nastawiona na sprawdzenie tej teorii.
Avatar użytkownika
BrokenFall
Bitter - Sweet
 
Posty: 278
Dołączył(a): 26 lut 2012, o 19:32
Płeć: Nieustawiona

Następna strona

Powrót do Mieszkania kucyków

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron