Gabinet Dark Mind

[Dark Mind]

Skoro jeste? gotowy . Ale jak mówi?en ja nic nie zrobi? . To ty musisz pokona? swoje " upodobania seksualne" ja tylko poka?e ci drog? . To zaczynamy . Mind wysyrzeli? zakl?cie w Blanca dla którego ?wiat zamiast na czrno zabarwi? si? na ró?owo.


- B?de mia? troche spokoju. Dream b?dziesz tak mi?y i go przypilnujesz!
- Tak . Odpowiedzia? g?os budz?cy niepokój

[BlancoVagabundo]

Blanco pojawi? si? w dziwnym pomieszczeniu. Nad nim wisia?y setki bia?ych balonów tu? za nim t?oczyli si? go?cie. Par? setek pegazów, jednoro?ców, kuców ziemnych oraz zebry nosoro?ce pojawi? si? nawet ubrudzony farb? ?uraw. Blanco czu? si? dziwnie w rajstopach na g?owie oraz zielonych podartych kalesonach. Ko?o niego sta? Autumn w idealnie skrojonym fraku z kapeluszem z du?ym rondem oraz laseczk? przy boku.
- Og?aszam was homosiami ! - rykn?? Wheatley bia?y gronostaj Gallanta - Id?cie i adoptujcie m?ode strusie !
- Okkk wszyscy znajomi, dziwne ubrania, jakie? cuda... O nie to chyba mój pogrzeb... nie to nie to
- Mo?ecie si? poca?owa? tylko tak szczodrze !- zapiszcza? Wheatley zamieniaj?c si? w Soara - BLANCO JA TIEBIE LJUBJU !!!!
- NIEEEEEE zaraz zaraz TAAAAAAKKKKKKK SOAR JA CIEBIE TE? LJUBJU !!!

[Soar]

Soar z g?o?nym hukiem pojawi? si? za swoj? kopi?.
Przez chwile obserwowa? co si? dzieje po czym wbi? swojej kopii nó? w czaszk?.
Posta? upad?a, i znikn??a.
-W?a?nie zabi?em sam siebie. To bardziej morderstwo czy samobójstwo?!- Krzykn?? Soar, po czym podszed? do ca?uj?cej si? pary i uderzy? Blanco kolb?, z ca?ej si?y. - Obud? si? cholero! Mamy tu misje do wykonania!-

[Dark Mind]

Mind gapi? si? na swojego pacjenta wykrzykuj?cego jakie? has?a .

Dark zaczyna? prowadzi? rozmow? Dreamem

- Przyjacielu to chyba najdziwniejszy przypadek mieli?my. Co robimy ?
- Mo?e znajde umys? tego Soara i dam mu wiadomo?? .
- Szukaj go a ja si? jeszcze pogapie rzadko mamy takich dziwaków.

[BlancoVagabundo]

Blanco poczu? ból w czaszce jednak si? nie obudzi? magia Minda by?a zbyt silna
- Auu czemu mnie bijesz t? parasolk? babciu Leonidio? - zapyta? kar?owatej bia?ej starowinki w ró?owej sukni
- Ju? zdradzasz swojego M??A?!? Jaki wstyd i to w naszej rodzinie ! Nie do?? ?e pedryl to jeszcze niewierny pedryl! Moje biedne serce - biadoli?a staruszka - niewierny pedryl który chce pope?ni? mezalians...
Nagle Babcia Leonidia zobaczy?a ciastka i z g?o?nym krzykiem "CIAAAAAASTTTTKKAAAAA" pobieg?a w kierunku sto?u
- To by?o dziwne... Na czym sko?czy?em a tak... SOAR JA TE? CI? KOCHAM !!!
Blanco zacz?? ca?owa? si? z Soarem bardzo nami?tnie co ewidentnie ... ?mieszy?o Autumna
- Hej a ja to co dajcie pyska kuce ! Który chce mnie wydoi? MUUUUU - krzykn?? krowi kucyk
- JA! JA ! - krzykn?li obaj odlepiaj?c si? od siebie i biegn?? w stron? Autumna

[Soar]

Trzeci Soar pojawi? si? obok, obserwuj?c ca?? akcj? z boku.
- Jasna cholera tego nie przewidzia?em... On przejmuje kontrol? nad moimi postaciami. Ale có?, musz? mu pomóc, zanim... Kto? za?atwi tego gwa?ciciela.
Najemnik opar? si? o ?cian? i obserwuj?c swojego klona rozmy?la? nad planem.

[Dark Mind]

Mind sta? dalej gapi?c si? na pacjenta .
- Wiesz Dream chyba mu pomog? i tam wejde. CHYBA NIC MI nie b?dzie .
Potym usiad? na fotelu i wszed? do umys?u Blanco.
pojawi? si? w dziwnnym pokoju czuj?c si? jako? dziwnie.
Popatrzy? na siebie.

- Czemu ja @#&*%# jestem w bikini.

[BlancoVagabundo]

Nagle Blanco us?ysza? muzyk? ( http://www.youtube.com/watch?v=7aH5H3stBPA )
Muzyka dobywa?a si? z ma?ego krwi?cie czerwonego pude?ka za Mindem. Soar ze ?wiata pegaza s?ysz?c muzyk? zawo?a?
- MYD?O !!! TA?CZY? !!! MYD?O LUBI ZABAW? !!! - w nast?pnej chwili ju? ta?czy? przyciskaj?c do siebie Minda który nie wydawa? si? zadowolony z tego faktu. Mind by? w samym bikini.
- Autumn ty mnie zrozumiesz... jestem zazdrosny - zap?aka? Blanco tul?c si? do Autumna
- Nie martw si? on zrozumie swój b??d i wróci. Napewno - pociesza? go krowi kucyk
W?a?nie wtedy zjawi?a si? ma?pa w powozie który ci?g?y Celestie. Ma?pa do??czy?a si? do ta?ca a stado Celestii porwa?o Autumna
- Znów sam buuuuu - p?aka? Blanco

[Soar]

Obok Soara pojawi? si? niski szary jednoro?ec.
Cze?? Asdo- Westchn?? Soar.
Cze??, jak id? sprawy?- us?ysza? w odpowiedzi.
Soar wskaza? kopytkiem na grup?, po czym waln?? g?ow? w ?cian?.
-Nie dam rady Asdo. Ten Absurd mnie przera?a.- Wyszepta?.
- Nie poddawaj si? - Stwierdzi? szarak i usiad? pod ?cian?...

[Dark Mind]

Mind nie mia? poj?cia co si? tu dzieje . By? w bikini , ale to go najbardziej nie denerwowa?o . Jaki?
jednoro?ec w kombinezonie , wzi?? go do ta?ca . Co dziwniejsze ten sam jednoro?ec sta? pod ?cian?.

- Ogarni si? !
Krzykn?? na tancerz i uderzy? go w twarz. Bez namys?u podszed? do kopi jednoro?ca pod ?cian?.

- Wygl?da na to , ?e nie jeste? cz??ci? tego absurdu . Masz jaki? plan jak niemu pomóc ?
Powiedzia? wskazuj?c na p?acz?cego Blanco.

[Soar]

Soar chwil? popatrzy? na jednoro?ca w bikini.
Z trudem powstrzyma? si? od ?miechu.
Pan DarkMind prawda?- Soar wyci?gn?? kopytko w stron? Psychologa.
Nie nie mam ?adnego planu. Nie by?o czasu... Ale to co si? tutaj dzieje... Przekracza wszelkie granice

[Dark Mind]

Mind popatrzy? na p?acz?cego Blanco.

- Chyba go ju? stracili?my . To mo?e poszukamy przyczyny jego problemów na w?asne kopyto .
Panie ? Oraz jak pan tu trafi? i sk?d wie jak si? nazywam ?

Spojrza? na siebie.

- Przepraszam musz? to zdj??

[Soar]

Jestem Soar. A reszty dowie si? pan w swoim czasie.-Stwierdzi?
Albo i i nie...- Pomy?la?.
Spojrza? na p?acz?cego. Zrobi?o mu si? mu go ?al.

[Dark Mind]

- Dobrze Soar musimy mu jako? pomuc.
Zerkn?? na Blanco.
- Niedo?? , ?e ma problemy z sob? . To jeszcze zwariowa? w samym sobie.
-Rzumiem! Ten Blnco to tak naprawd? jego cz??? ska?ona z?em musimy tylko odnale?? prawdziwego pegaza i sprawi? by zst?amsi? t? cz???.

[BlancoVagabundo]

Blanco by? bardzo smutny chocia? sam do ko?ca nie wiedzia? czemu. Nagle przed nim zmaterializowa?a si? para pegazów. Pierwszy z nich by? postawnym bia?ym ogierem z zarostem i weso?ymi ognikami w oczach, drugi natomiast by? niski i pulchny mia? ró?owo-z?ota ma?? pokryt? zakrzep?? krwi?. Jego oczy wyra?a?y jednocze?nie bezgraniczny smutek jak i wielk? rado??. Blanco widz?c ich by? w tak wielkim szoku ?e a? przesta? p?aka?.
- Tata? Smutas? - powiedzia? czuj?c dziwny niepokój - Jak? Sk?d wy tu.... Co tu si? dziej?? Smutas ty ?yjesz? Ojcze jak?
- Jeste?my tu aby wskaza? ci drog?. Przypomnij sobie Blanco to co wa?ne. Musisz odrzuci? k?amstwa zaakceptuj siebie, zaakceptuj prawd?
Blanco pocz?? przypomina? sobie wydarzenia zwi?zane z tymi konkretnymi kucykami. By? teraz w ciemnej celi razem z ca?? rzesz? roze?mianych kucyków
- Hahaha Smutas ju? pewnie skoczy? - powiedzia?a weso?o fioletowa klacz po czym doda?a prosz?co - stra?nik dasz nam wina? Nie godzi si? nie wypi? za pami?? kamrata
- Morda tam. Macie s?py chwalcie Celestie gdyby to ode mnie zale?a?o nic by?cie nie dostali - powiedzia? postawny pegaz w mundurze s?u?by wi?ziennej Windsoar rzucaj?c buk?ak
- Nie nie nie chc? tego... - Blanco cofa? si? - To ju? by?o, to nie jest prawdziwe.
- Blanco co? taki smutny? Ciesz si? jutro twój wielki dzie? !