Dom Grincha

[Bright Dawn]

Bright spokojnie zajmowa?a si? dalszym badaniem sprz?tu i wynajdywaniem wszystkich jego mo?liwych zastosowa?, gdy us?ysza?a pukanie, podesz?a spokojnie do drzwi, i otworzy?a je:
-Witam Ci? moja droga! Có? Ci? do mnie sprowadza? Jak lektura? -Przywita?a si? serdecznie z przyjació?k?.

[Shady Surprise]

Bright spokojnie otwar?a drzwi. Wida? by?o, ?e nad czym? ci??ko pracuje. Shady wiedzia?a ju? o jej zainteresowaniach od jakiego? czasu, kiedy w bibliotece czyta?a ksi??k? o technice.
- Cze??. Przepraszam, ?e Ci przeszkadzam. Ksi??ka ju? przeczytana, i wiem ju? nieco o lesie Everfree. Przysz?am tutaj poniewa? poczu?am, ?e troch? nadu?ywam waszej go?cinno?ci i postanowi?am si? tam wybra? jutro z samego rana. Z reszt? ju? od dawna to planowa?am, a wizyta tutaj tylko mi przeszkadza?a.

[Bright Dawn]

-Ale? sk?d?e moja droga, nie nadu?ywasz go?cinno?ci ani mi nie przeszkadzasz. Ju? zd??y?am ogarn?? ten sprz?t, bardzo u?yteczne i uniwersalne urz?dzenia, trzeba przyzna?. Ale mniejsza. B?dziesz u nas mog?a wzi?? zapasy jedzenia, jak chcesz. Ja Ci? nie zatrzymuj? moja droga, w ko?cu ka?dy ma inn? natur?. -Powiedzia?a do niej.

[Shady Surprise]

- Dzi?ki, ?e mnie zrozumia?a?. Mie? tak? przyjació?k? to skarb. - powiedzia?a klacz.
Shady chwilk? si? zastanawia?a, nad tym aby sp?dzi?y troch? czasu razem. W ko?cu czeka ich du?a roz??ka, mo?liwe nawet, ?e na zawsze.
- Mo?e wyjdziemy gdzie? na miasto? Zosta?o mi ma?o czasu, poniewa? musz? si? dzisiaj jeszcze spakowa?, a o wschodzie s?o?ca wyje?d?am.

[Bright Dawn]

-Jasne, nie ma sprawy. Tylko ja za bardzo nie lubi? pubów, barów, i tym podobnych miejsc... Tak to mo?emy pój?? praktycznie wsz?dzie. To kiedy wychodzimy? -Odpowiedzia?a Bright z u?miechem.

[Shady Surprise]

- Mo?emy teraz. Spakowa?am ju? nieco rzeczy na podró?. Jest ju? ciemno, ale my?l?, ?e to tylko polepszy klimat - u?miechn??a si? Shady.
Nie znam twojego gustu, wi?c ty zdecyduj gdzie mo?emy si? wybra?.
(te? mnie nie by?o :D)

[Bright Dawn]

-Hmmm... A jakich miejsc Ty nie lubisz? Eliminuj?c wspólne niechciane miejsca b?dziemy mog?y wiedzie?, gdzie i?? -Za?mia?a si? Broght, staj?c si? lekko nie?mia??.

[Shady Surprise]

- Nie ma takich miejsc, których bym nie lubi?a. - powiedzia?a fioletowow?osa.
- ?eby ju? nie przed?u?a?, proponuj? i?? nad jezioro.

[Bright Dawn]

-Dobry pomys?, przyjació?ko. By?am tam tylko przelotem, a podobno jest tam niezwykle ?adnie teraz. Tylko si? ubior?... -Po czym odesz?a na chwil?, wskoczy?a w swoje zimowe ciep?e kozaczki o kolorze be?owym oraz na?o?y?a be?ow? futrzan? pelerynk?.
-Tyle mi wystarczy, mam dobre kr??enie i jestem odporna na zimno -Za?mia?a si?, podchodz?c ju? ubrana do swojej przyjació?ki.

[Shady Surprise]

Przed wyj?ciem.
Shady pobieg?a szybko po swój szalik, ubra?a kupion? na targu peleryn?. Otworzy?a drzwi i pu?ci?a kole?ank? przodem.
[z/t]
Po powrocie do domu
Bright Dawn i Shady wesz?y powoli do domu. Obie by?y ju? zm?czone. Shady uda?a si? do pokoju go?cinnego i ko?czy?a si? pakowa?. Gdy pakunek by? gotowy, Pegaz (jak to mia? w zwyczaju) rzuci? si? na ?ó?ko i zasn??.
Poranek
Klacz jak z reszt? codziennie obudzi?a si? gdy s?o?ce nawet nie wzesz?o. By?a godzina 4:00. Kucykowi by?o zimno. Lekko nieprzytomna fioletowow?osa wzi??a plecak, ubra?a zimowe kozaczki i swoj? magiczn? peleryn?..
Czy ja zawsze musz? wstawa? tak wcze?nie? Nie zd??? si? po?egna?. Hmm. Chyba, ?e wpadn? jeszcze jutro na gwiazdk?. Przynajmniej podziel? si? op?atkiem - pomy?la?a z u?miechem klacz.
Shady wyj??a ze swojego plecaka kartk? i d?ugopis, napisa?a na niej;
Droga przyjació?ko Brightdawn!
Jak ju? wiesz wybieram si? do lasu Everfree. Jest jeszcze do?? wcze?nie, dlatego nie b?d? ci? budzi?a. Jak na razie b?d? rozk?ada? obozowisko, i przyjd? jutro do ciebie na gwiazdk? ,?eby podzieli? si? z tob? ?wi?tecznymi ?yczeniami.
Klacz powiesi?a kartk? przed drzwiami do jej pokoju i posz?a w kierunku wyj?cia.
[z/t]
//Jutro jest gwiazdka na forum ^^

[Bright Dawn]

Pó?nym wieczorem
Bright Dawn, razem ze swoj? przykació?k?, powolnym lotem wraca?a do domu. Odgarn??a troch? ?niegu sprzed wej?cia do domu, wytar?a buciki i spokojnie wesz?a do ?rodka. Natychmiast poczu?a przyjemne ciep?o domu, co bardzo j? rozlu?ni?o. Nie mniej, by?a zm?czona, wi?c nie?piesznym lotem skierowa?a si? w stron? swojego pokoju na pi?trze. Wesz?a do ?rodka, rozebra?a si?, stawiaj?c wszystkie rzeczy na swoim miejscu. Podesz?a do ?ó?ka i wcisn??a si? pod ko?derk?, aby si? ogrza?. Nie mia?a zamiaru jeszcze zasypia?, jednak?e po nied?ugim czasie podda?a si? i zasn??a w cieple w?asnego ?ó?ka.
Przed po?udniem
-Jak zwykle... Znów sen do 12... Ahhhhh... -Westchn??a jeszcze w stanie pó?przytomnym, gdy budzi?a si? ze snu. Jednak?e po chwili zdyscyplinowa?a si?:
-Dobra, nie ma co. Trzeba w ko?cu lecie? do Canterlotu i otworzy? pracowni?. Zbyt d?ugo ju? zwlekam. Wymarsz! -Powiedzia?a sama do siebie wojskowym ?argonem, w ko?cu pegazy maj? bogat? tradycj? militarn?, która czasem tak?e jej dawa?a si? we znaki. Po tych s?owach, skierowa?a si? do ?azienki, by wykona? rutynowe czynno?ci. Po czasie krótszym ni? zazwyczaj, gdy? darowa?a sobie filozoficzne przemy?lenia pod prysznicem, by?a ju? gotowa na trwaj?cy ju? dzie?.
-Zanim wyjd?, zjem co? bardziej tre?ciwego. Na ?niadanie ju? za pó?no. -Pomy?la?a, po czym skierowa?a si? w stron? drzwi swojego pokoju. Gdy je otworzy?a, zobaczy?a kartk? od Shady. Przeczyta?a j? w my?lach, i u?miechn??a si? szczerze i mimowolnie. Cieszy?a si?, ?e jeszcze nied?ugo zobaczy swoj? przyjació?k?. Od?o?y?a kartk? na swoje biurko, po czym zlecia?a w kierunku kuchni, gdzie zjad?a 2 kanapki z ich ulubionymi stokrotkami, a tak?e zrobi?a na szybko frytki sienne, aby doda? wi?cej energii. Tak najedzona, polecia?a z powrotem si? ubra?, wzi?? pieni?dze, tym razem du?o wi?cej. Tak przygotowana wylecia?a z domu w kierunku Canterlotu, upewniaj?c si? tym razem o zamkni?tych drzwiach.
[z/t]

[Bright Dawn]

Bright Dawn, po kolejnym dniu pe?nym zaj??, wróci?a do domu, który ju? niebawem mia?a opu?ci?. Wyladowa?a spokojnie przed drzwiami na od?nie?onym schodku, i otworzywszy drzwi, wesz?a do ?rodka. Zauwa?y?a, ?e znów jej brata w domu nie ma.
-?wietnie. Jak ca?y czas b?dzie si? gdzie? szwenda? nawet nie b?dzie mia? czasu aby si? ze mn? po?egna?... -Pomy?la?a, po czym polecia?a do pokoju swojego, aby od?o?y? swoje rzeczy, by? mo?e b?dzie to ostatnia noc w tym domu. Nast?pnie znów wróci?a na dó?, gdzie po?o?y?a si? na kanapie w pokoju go?cinnym, i praktycznie wy??czy?a si?, rozmy?laj?c o najró?niejszych sprawach.

[Alitinus]

Altinus brodz?c po korpus w ?niegu, jak zwykle ze zmierz?ym wyrazem twarzy, zapuka? do drzwi. Mia? nadzieje, ze o tej porze, jego rodzina jeszcze nie ?pi. Niestety nie przewidzia? takiej sytuacji jak teraz, przez to nie kupi? sobie "AppleJohna" na drog?. Uderzy? kopytkiem jeszcze kilka razy, i gdy nie zauwa?y? ?adnej reakcji, powoli odszed?. [Z/T]

[Bright Dawn]

Rano, oko?o 8:00
-Co... gdzie... jak... aaaa... niech to kucyk... au?... spaa?... -Bright Dawn obudzi?a si? dzi? bardzo wcze?nie, zazwyczaj ?pi w okolice godziny 12. Ale zapewne tak wcze?nie si? obudzi?a, bo zapomnia?a, ?e ?pi na kanapie w pokoju go?cinnym, która jest du?o w??sza od jej ?ó?ka. Z tego powodu spad?a z niego, ale tak jej si? nie chcia?o wstawa?, ?e pole?a?a na dywaniku jeszcze dobre kilkadziesi?t minut.

Oko?o 8:40
-No dobra... Kole?anko, dzi? zaczynasz nowy rozdzia? w swoim ?yciu. Dyscyplina, wstawa?! -Powiedzia?a do siebie zaspanym g?osem, wstaj?c z dywanika przed kanap? w pokoju go?cinnym. Pomaga?a sobie przy tym skrzyde?kami, gdy? nie by?a jeszcze na tyle przytomna aby zrobi? to tylko si?? w?asnych nóg i kopytek.
-Brrraufffaaghffufuu... pff... -Otrz?s?a si? troch? z porannego nieogaru umys?owego, potrz?saj?c g?ow? i otwieraj?c szeroko oczy, nast?pnie mooooocno si? wyci?gn??a, staj?c si? d?u?sza o par? centymetrów. Po tych czynno?ciach, polecia?a w kierunku swojego pokoju, aby skorzysta? z ?azienki i toalety.

20 minut pó?niej
Bright Dawn wysz?a z ?azienki po wszystkich rutynowych czynno?ciach. K?pieli, uk?adaniu w?osów na g?owie, uk?adaniu ogona, i ogólnie wszelakim czyszczeniu i uk?adaniu. Przegl?dn??a si? w lustrze, par? razy potrz?saj?c delikatnie g?ow?, sprawdzaj?c u?o?enie w?osów. Upewniwszy si?, ?e wykona?a wszystko dok?adnie, posz?a zje?? ?niadanie, w jej przypadku z?o?one zawsze z jakich? p?atków zbo?owych, mleka i owoców.

Kolejne 20 minut pó?niej, 9:20
-No, dzi? si? wyprowadzam... Musz? tutaj posprz?ta?, nast?pnie wynaj?? ekip? do przeprowadzki... Przed tym rozrysowa? plan, jak u?o?y? meble w mieszkaniu... Dobra... Nie ma co, do roboty. -Powiedzia?a do siebie klacz, po czym wzi??a si? za skrupulatne sprz?tanie domu. Miot?a, ?cierka, niewielki odkurzacz. Trzeba prze?ama? lini? frontu.

Oko?o 11:30
-W... ko?cu... Wszystko czyste i tam... gdzie by? powinno... pffff... Ja nie wiem jak on tu sobie bez mnie poradzi... Poczekam na niego jaki? czas... Mo?e przyjdzie, musz? si? po?egna?... Do tego czasu zajm? si? przygotowaniem pokoju mojego do przeprowadzki, rozrysowaniem planu zagospodarowania nowego mieszkania, poczytam co?... -Pomy?la?a, po czym wzi??a kartk?, o?ówek i nak?adk? na kopytko umo?liwiaj?c? trzymanie o?ówka, po czym wzi??a si? za przygotowanie pokoju do przeniesienia oraz planowanie przestrzenne mieszkania. Zaj??o jej to troch? czasu, mniej wi?cej 2 godziny. Chcia?a, aby wszystko jak najlepiej ze sob? wspó?gra?o. Po sko?czonym rysunku, polecia?a do swojego pokoju, gdzie w?o?y?a go do swojego plecaczka. W?o?y?a tak?e narz?dzia, które kupi?a na targowisku. Chcia?a ju? by? przygotowana na wyj?cie, ale postanowi?a jeszcze poczeka? na swojego brata, jakby wróci?. Wzi??a ksi??k?, po czym u?o?y?a si? na kanapie, i zacz??a czyta?.

Teraz
-Co? mu si? nie ?pieszy do domu... Dobra, mam go w nosie. Lec? szuka? ekipy do przeprowadzki, pewnie nied?ugo zamykaj? wszelkie sklepy i biura us?ugowe. Trzeba si? ?pieszy?. -Pomy?la?a, po czym ubra?a si? w swoje zimowe kozaczki i ciep?? pelerynk?, i upewniaj?c si? o zamkni?ciu domu, wylecia?a na poszukiwania.

[z/t]

[Bright Dawn]

Bright Dawn wr?cz wlecia?a do domu, prawie wywa?aj?c drzwi. Wyhamowa?a, w??czy?a wsteczny i zamkn??a je za sob?.
-Ufff... ufff... trzeba wszystko sprawdzi?... Na gór?. -Pomy?la?a, po czym polecia?a na gór?. Otworzy?a szybko drzwi od swojego pokoju, i zacz??a wszystko sprawdza?.

-?ó?ko... z?o?one. Poduszki, ko?dra... w ?ó?ku. Ksi??ki... spakowane. Narz?dzia... w plecakach. G?bki, myd?a, szczoteczki, szampony, balsamy, pasty, grzebienie itp... spakowane. -Tak jeszcze wymienia?a wszystkie elementy które posiada?a, nawet kilka razy, aby mie? pewno??, ?e niczego nie zapomnia?a. Po jakim? czasie, by?o s?ycha? pukanie do drzwi.
-To pewnie ekipa. -Pomy?la?a, po czym zlecia?a na dó?. Otworzywszy drzwi, ujrza?a 4 ros?e pegazy, co zrobi?o na niej wra?enie.
-Dzie? dobry. Pani Bright Dawn? Przyszli?my zapewni? umówion? przeprowadzk?. -Powiedzia? jeden z nich.
-Tak tak, to ja, dzie? dobry. Prosz? za mn?. -Powiedzia?a, po czym poprowadzi?a ich do swojego pokoju, na gór?. Otwar?a drzwi, po czym powiedzia?a:
-Do zabrania jest wszystko w tym pokoju, przygotowane do przeprowadzki. U?o?one w taki sposób aby czynno?? przebieg?a sprawnie i bezproblemowo. Przy translokacji mniejszych elementów mo?na skorzysta? z okna. -Powiedzia?a, przedstawiaj?c panom sytuacj?.
-Dobrze, dobrze. Nie powinno to zaj?? d?ugo. -Odpowiedzia? jeden z nich, po czym ca?a ekipa wzi??a si? do pracy. Bright wzi??a plecak z narz?dziami i planem zagospodarowania nowego mieszkania, po czym skierowa?a si? na dó?. Jednak?e, tu? przed wyj?ciem zahamowa?a, i wzi??a kartk?, o?ówek i niewielki gwo?dzik.
Po jakiej? pó? godzinie, gdy wszystko by?o ju? na powozie, Bright zamkn??a okno od swojego pokoju, sam - ju? pusty pokój - tak?e zamkn??a, i zamykaj?c drzwi g?ówne, zostawi?a na nich kartk? z napisem, przybijaj?c j? gwo?dzikiem:
-Drogi braciszku. Jak ju? wiesz, jaki? czas temu mia?am zamiar si? wyprowadzi?, aby zacz?? samodzielne ?ycie. Dzi? to zrobi?am, obecnie mieszkam na <adres pracowni technologicznej>. Czeka?am na Ciebie, aby Ci t? wiadomo?? przekaza? ustnie i si? z Tob? po?egna?, ale d?ugo nie wraca?e?, wi?c sobie odpu?ci?am.
Twoja kochaj?ca siostra, Bright Dawn.
Po tym, polecia?a na powóz, i ruszy?a z pegazami w stron? swojego nowego miejsca zamieszkania.

[z/t]