Strona 1 z 2

Dom Caymana

PostNapisane: 9 paź 2012, o 18:47
przez Cayman
Cayman odetchnął z ulgą, że transakcja przebiegła tak szybko i pomyślnie. Odpiął wózek i wciągnął na drugie piętro buzią. Sień była w dobrym stanie, lub raczej zadowalającym. Przystanął przy drzwiach na chwilę. Na każdym pietrze były 3 mieszkania, na każdym z 4 pięter kamienicy. Otworzył drzwi i wszedł do środka wpychajac wózek. Było to dwu pokojowe mieszkanie plus slepa kuchnia, łazienka i mały hol. Lokum dobrze oświetlone jak na standardy Caymana to było. W pokoju pierwszym, który jednorożec określił jako gościnny było duże okno. W drugimi bylo one już mniejsze. Zadowolony kuc uśmiechnął się.
- Cudownie! Idealnie! A jakie twoje wrażenie?- zapytał Feathera- Pomozesz mi z tym?- wskazał na wózek pełny rzeczy.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 9 paź 2012, o 18:55
przez Feather
Pegaz wszedł do mieszkania i rzucił bagażami w kąt ściany przedpokoju. Rozejrzał się z nowym właścicielem mieszkania po jego lokum. Duże mieszkanie z tego mieszkania i na dodatek ładne.
- Mieszkanie całkiem, całkiem i niczego sobie. Dobrze z tym trafiłeś i cena nie za wysoka... Tylko wisielca nie znajdź w szafie! - zaśmiał się - Czaisz, wisielca? Hahaha... - puknął go w boczek lekko - No to pośmialiśmy się... Co zrobić z tymi walizami? - spytał.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 9 paź 2012, o 19:14
przez Cayman
Cayman wzdrygnal się na myśl o wisielcu w szafie. Na samą myśl o wynoszeniu po kimś liny i chybotliwego stoleczka robiło mu się niedobrze.
- Ehh... Tak, tak czaje heh- zaśmiał się sztucznie. Spojrzał na walizki i poczuł się zrezygnowany. Wydawało się, że bagaży było więcej niż przy pakowaniu.
- Ehh... Trzeba będzie się tym zająć... Może zaczniemy od kuchni? Będzie można wtedy zrobić potem jakąś kolację. Skusisz się na powitalna pizzę, co nie?

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 9 paź 2012, o 20:11
przez Feather
- Ale jest dopiero popołudnie! - zachichotał - Wpadnę jutro, ale najpierw te walizki... To od kuchni!
Feather z zawrotną prędkością pijanego gołębia wniósł losową walizkę do kuchni, w której otowrzył ją. Tam jednak sprzętu kuchennego nie było, a jakieś płaszczyki, kurtki i inne takie tam rajstopy. Wziął więc inną, a ta była akurat tą utalerzykowioną i ugarnkowaną. Zaczął więc układać je w miejsca odpowiednie, to jest garnki do dolnych szafek, talerze do kredensu, i tak dalej, i tak dalej.
- Jakie pojemne te meble... - powiedział, udając klacz, po czym wybuchnął śmiechem - Och, dobra. To pomogę ci z czymś jeszcze i lecę do Sweet Tone... Tej bardki młodej, bo objadu i kolacji sama sobie nie zrobi.
Feather poleciał do sypialni Caymana, by przetestować jego łóżko, pod kątem leżingu. Sprawdzało się znakomicie, lecz coś zaciekawiło pegaza. Pod pościelą bowiem znalazł parę kajdanek z futerkiem. Pochwalił się znaleziskiem przyjacielowi.
- Popatrz, po kim łóżko masz. Chyba materac jest już nieco... Wyskakany - zachichotał.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 9 paź 2012, o 20:25
przez Cayman
Cayman zaśmiał się z żartu Feathera na temat szafek. Rozpakowali wszystkie już walizki i było fajnie. Jednak znalezisko koło łóżka nie należało do przyjemnych. Przez chwilę myślał żeby to zatrzymac bo może się przydać, jednak uruchomiona chwilę później bujna wyobraźnia kazała mu to wyrzucić. Mruczac pod nosem dwa magiczne słowa (" buy some apples!...") wyrzucił kajdanki.
- Jeśli dalej chcesz coś znajdować Sherlocku, to najlepiej jakby to były pieniądze!- zażartował kuc.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 9 paź 2012, o 20:53
przez Feather
Feather popatrzył z rozdziawionym pyszczkiem na lecące w dal kajdanki.
- Marnotractwo, humpf! - powiedział nieco rozczarowany zachowaniem przyjaciela.
Dobrze, że w domu i w salonie mam lepsze zabawki... - pomyślał sobie biały pegaz.
Łaskotek podrapał się dyskretnie po grzywie, zastanawiając się, czy o czymś nie zapomniał, a konkretniej o pewnej rzeczy. Tą rzeczą był obiadek, którego jeszcze nie jadł, i pewnie by go nie zjadł, gdyby nie burczący brzuszek.
- Uch, to ja pójdę do domu już... Chodź, coś ci pokażę.
Podszedł do okna i wskazał kopytkiem salon i dom obok.
- Tam pracuję, a tam mieszkam. Jakby coś, to wpadaj. A teraz zmykam już, narka!
Podał kopytko jednorożcowi i wyszedł do domciu.
Z/T

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 14 paź 2012, o 15:05
przez Cayman
Cayman pożegnał się z przyjacielem. Był troszkę zawiedziony, że nie został na dłużej. Ale pewnie jeszcze wpadnie. Poszedł przygotowywać sobie obiadek. Gdy skończył zaczął rozmyślać o różnych rzeczach. Może pójdzie poszukać Risky? Poinformował by ją przy okazji o swoim nowym mieszkaniu. Chyba zgodziła by się przyjść tutaj? W końcu to nie las Everfree tylko zwykła kamienica... Bez wisielców... Taką miał przynajmniej nadzieję...

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 13:52
przez Cayman
Cayman obudził się w swoim mieszkaniu. Zegarek stojący na szafce nocnej wskazywał godzinę 13.49.
- No to pięknie... Znowu obudziłem się tak późno...- westchnął.
Podniósł się leniwie na łóżku i rozejrzał. Do pokoju wpadało niemrawe światło z dworu, które przebijało się przez szpary w miejscu , w którym stykały się zasłony. Podszedł do okna i rozsunął je. Początkowe oślepienie światłem ustąpiło dość szybko. Słońce nie świeciło mocno, co najwyżej odbijało się od śniegu na ulicy. Uśmiechnął się. Lubił takie widoki. Pościelił byle jak łóżko i poszedł do kuchni, w celu przygotowania sobie jedzenia. Odkroił od bochenka chleba, z wczorajszego wieczoru parę kromek, na które położył po dwa plasterki sera i plasterek pomidora. Zjadł spokojnie śniadanie wpatrując się w okno. Postanowił, że dziś wybierze się na mały spacer.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 14:10
przez SomePony
Some własnie wracała z krótkiego lotu nad miastem gdy zauważyła kamienice . Jej nie oparta chęć poznania kucy w mieście, zmusiła ją do wylądowania.
-Ciekawe kto tu mieszka... - pomyślała przyglądając się dużemu oknu , zerkając do środka .
Całkiem ładnie urządzone mieszkanie
Bez zastanowienia Some szybko wleciała na klatkę schodową i zapukała dwa razy w drzwi, czekając z niecierpliwością, aż w końcu pozna jakiegoś kuca w mieście.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 14:18
przez Cayman
Cayman właśnie kończył jeść gdy usłyszał pukanie. Niespodziewalność tego sprawiła, że upuścił kanapkę.
- Jasna cholera!- zaklął po cichu- Już idę! Już, chwilka!- zawołał w stronę drzwi. Podniósł "zgubę" i podszedł do drzwi. Otworzył je i zobaczył za nimi pegazice. Uśmiechnął się. Po chwili zorientował się, że robi to trochę psychopatycznie.
- Witaj! Cóż cię tu sprowadza?- zapytał wciąż się uśmiechając. Tym razem nie wyglądał już jakby chciał kogoś zjeść.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 14:26
przez SomePony
-Em.. Witaj Jestem Some, SomePony. -rzekła nieco speszona. W końcu dawno nie widziała się z żadnym kucem.
- Jestem nowa w mieście, chciałam kogoś poznać. Samotność to nudna sprawa.-powiedziała już bardziej oswojonym głosem.
Klacz z zaciekawieniem przyglądała się ogierowi, zastanawiając się dlaczego jego wzrok był taki psychopatyczny.
Cholera, może to jakiś psychopata? może nie powinnam z nim rozmawiać? Chociaż.. W sumie ni bedzie mi to przeszkadzać-pomyślała z uśmiechem na pyszczku.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 14:57
przez Cayman
Cayman potrząsnął gwałtownie grzywą próbując jakoś strzepać włosy.
-Cześć. Może wejdziesz do środka?- zapytał ochoczo, pokazując wnętrze mieszkania kopytkiem - Jestem Cayman. Też jestem tu w sumie nowy.- uśmiechnął się, co tym razem wyszło mu normalnie, można rzec przyjaźnie. Ucieszył się, że ktoś go odwiedził. Zwłaszcza, że to jest ktoś nowy, a on też nie należy do tych zakorzenionych tu od dawna, w tym mieście.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 15:08
przez SomePony
-Cayman? Ciekawe imię. -uśmiechnęła się szeroko, przekraczając próg drzwi.
-Masz bardzo ładne mieszkanie.-Pegaz rozglądnęła się dookoła , zatrzymując swój wzrok na ogierze.
- Znasz może jakieś ciekawe miejsca? Od dawna nie byłam w Ponyville, całe swoje życie trzymam się mojego rodzinnego Lasu....- Some wlepiła swój wzrok w podłogę, lekko załamując głos.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 15:36
przez Cayman
- Ciekawe miejsca powiadasz...- Cayman zaczął się zastanawiać. W Ponyville było wiele ciekawych miejsc. Polecenie wszystkich nie było też zbyt dobrym pomysłem. Dama może nie chcieć o niektórych słyszeć. O niektórych też on sam z początku nie myśleć. Były one jak ogromne, morskie potwory z wielkimi, długimi mackami. Takich się nie dotyka, bo brzydzą, a i lepiej trzymać się z dala bo może złapie i udusi. Z czasem te "potwory" okazywały się tylko nieszkodliwymi, całkiem śmiesznymi ośmiorniczkami. Chociaż wciąż trochę brzydzą, nie są już straszne i nie zabijają. Ogier postanowił zaryzykować, mówiąc to co mu pierwsze przyjdzie do głowy.
- Na pewno godny polecenia jest "Salon Łaskotek" mojego przyjaciela Feathera- zachichotał. Mimo, że zdążył się już przyzwyczaić do tego niecodziennego biznesu, wciąż często wywoływał u niego śmiech.- Mogę Ci też polecić Pub Utopia. Miłe przyjemne miejsce, w którym można spotkać wiele ciekawych klaczy i ogierów. Heh. A jaki to rodzinny las?- zapytał Cayman.

Re: Dom Caymana

PostNapisane: 16 gru 2012, o 16:01
przez SomePony
-Las Whitetail, mam tam swoją chatkę i staram się utrzymać pogodę w ładzie i harmonii .- Some uśmiechnęła się i znów zerknęła na ogiera.
-Wracając, salon Łaskotek? Brzmi niewinnie. -Klacz zachichotała.
To miejsce do łaskotania kucy? Już się boję.. Ktoś by mnie musiał związać by mnie połaskotać...Pegaz znów ściszyła głos kończąc zdanie.