Dom Feathera i Spearmint

[Feather]

- No więc... Lubisz łaskotki? Bo wiesz, ja lubię bardzo. To mój talent i ...
Fetysz, zbolstwo, nałóg...
- I po prostu łaskotki wiele dla mnie znaczą... Ciężko mi to wytłumaczyć - powiedział do klaczy.
Tymczasem skończył kolację, poczekał na bardkę, a potem odniósł talerze, by je pozmywać. Po tej czynności wrócił do klaczy.
- Strasznie zmęczony jestem. Chyba pójdę się umyć i spać... A ty?

[Sweet Tone]

-Laskotki? Hmm... w sumie... To fajne. Śmieszna zabawa, tylko też nie za długo. Bo jak mnie taka jedna rąbnieta przyjaciółka za długo laskotala po lekcjach na imprezie to...-...zmoczylam łóżko. Sweet bała się to powiedzieć. To było upokarzające, dziewczyny potem sie z niej przez tydzień śmiały.
-...nie było przyjemne.-zakończyła niezbyt przekonująco. Zaraz po tym pegaz sprzatnal talerzyki. Zaczynał się jej wieczor marzeń
Może wystawi świece? Będziemy sieeedziec i patrzyć sobie w oczy slodzac sobie i trzymając się za kopytka... Spać?! Ale maaaaaaamooooo...
-Spanie?- zapytała smutno. Nagle wyrwało się jej ziewnięcie
-Ech... masz mnie. Ale ja pierwsza. Muahahah-zasmiala sie, porwała rzeczy z sypialni i poleciała do łazienki. Umyla sie, i wróciła w szlafroczku.
-No idź, wolna łazienka- oświadczyła niosąc lutnie i swój ukochany kubraczek do wspólnej sypialni

[Feather]

- Tak, trzeba... Robić przerwy. Dużo przerw. Takie łaskotanie intesnywnie intensywne nie jest fajne... No bo to ma być przyjemne, prawda? Tia... Ta koleżanka musiała się nie znać. Jakbym to był ja, to zrobiłbym to tak, że łaskotałbym dłużej, ale tak, by nie zmęczyć tak jak ona ciebie, bo... Siku. Tak... - dał klaczy mały wykładzik. Grzecznie poczekał na swoją kolej do łazienki i również poszedł się umyć. W wannie rozmyślał nas tym, co będzie robił z klaczką w nocy... Młoda jest... Na seks ma czas... Dużo czasu... No i muszę z nią o tym pogadać. Ale to kiedyś. Dzisiaj będziemy się tulić, myziać po łapkach, pleckach... Mmrrrrr... Będzie rozkosznie i bez ekscesów. Po kąpieli udał się do klaczy, do sypialni. Położył się obok niej, przytulił ją. - Kocham cię... - powiedział, po czym pocałował ją dosyć namiętnie, lecz nie agresywnie.

[Sweet Tone]

Sweet zrobiła wielkie oczy zaskoczona nagłym pocalunkiem. To było tak niespodziewane... Nie zdazyla się przyzwyczaić do tej bliskości, calowali się ledwie raz. Po pierwszym zaskoczeniu zamknęła oczy oddając sie podnieceniu i miłości. Objęła Feathera kopytami i przylegnela do niego mocniej ustami, tym razem sama probojac coś robić językiem, a nie jak za pierwszym razem. Po dwóch minutach oderwała się i wzięła głęboki wdech
-Ja ciebie też- wyszetala stykajac się z nim czolami i patrząc mu głęboko w oczy.

[Feather]

Ten moment był taki... Rozkoszny, taki miły... Każdy molent, w którym ich języczki spotykały się był taki. Teraz patrzeli sobie w oczka... Oczy Sweet Tone wydawały się strasznie głębokie Featherowi, czarując go, rzucając na niego urok. Jednak chciał pieścić klacz, a nie patrzeć na nią ciągle. Oczywiście nie w "tym" sensie pieścić. Odwrócił ją delikatnie grzbiecikiem w górę i zaczął masować ją, całować po nim.
- Twoje ciało jest takie piękne, takie gładkie i wspaniałe... Jesteś najpiękniejszą klaczą pod słońcem Equestrii...
Gdy klacz postanowiła się obrócić, gdy on przerwał masażyk, przylgnął pyszczkiem do jej brzuszka i zaczął całować ją po nim, błądzić języczkiem.

[Sweet Tone]

Sweet z radością dała się masować, całować i głaskać. Tez chciała coś zrobić, ale pegaz całował ją po brzuszku nie pozwalając się jej ruszyć. Delikatnie wyslizgnela się spod jego uścisku i położyła kopytka na jego skrzydelkach przylegając do niego brzuszkiem i szyjką. Delikatnie potarla wierzch skrzedlek, poglaskala je
-Jejku... to musi być fajne mieć takie...- wyszeptala mu do uszka

[Feather]

Cóż... To było takie śmieszne uczucie, gdy zaczęła głaskać jego skrzydełka. Jakby stymulacja intymna, ale było to bardziej "czystsze" odczucie. Błogie, odprężające i dostarczało mu rozkoszy. Przez to też skrzydła napieły się w tym podmiecającym uczuciu. Feather położył się więc na brzuszku, pozwalając Sweet Tone bawić się skrzydełkami. Uśmiechał się i mruczał pod nosem "o tak..."

[Sweet Tone]

Nagle skrzydła Feathera napiely się wprowadzając Sweet w osłupienie. Nie za bardzo wiedziała co się dzieje, pegaz na pewno nie napial ich celowo...były takie... twarde, mocno rozłożone. Jakby wkładał w to całą siłę... a przecież wyglądał na odprężonego. Coś tu nie grało, i bardka musiała sie zaraz dowiedzieć co. Skoro jest w takiej bliskości ze swoim chłopakiem, to powinna znać jego... reakcje. Położyła się na nim tak że naprezone skrzydełka przylegaly do jej boczkow
-Featherku... czemu one tak... sterczą?-zapytała szeptem glaszczac jedno ze skrzydelek kopytkiem

[Feather]

- Um... Mmm... Nnnnno... Bo to jakby... Oznaka podnnnnnńcenia... To naturalne dla pegazów... Oooo tak... To strasznie milutkie uczucie... I faktycznie, to było dla Featherka całkiem milusie. Rozkoszował się kazdym ruchem klaczy, jednakże nie śmiał poprosić jej, by zaczęła muskać jego skrzydełka. Będę musiał też coś dla niej zrobić, tylko co... - zastanowił się.

[Sweet Tone]

Sweet stoczyla się z ogiera i położyła się obok. Jedno kopytko wciąż glaskalo skrzydło, ale twarz klaczki nie wyrażała już odprężenia. Wyrażała smutek i niesprawiedliwość
-Fajnie masz... ja nie mam skrzydelek więc mi tam nie może być tak milusio... To nie fair!- westchnela zdejmujac kopytko
-Kiedyś... kiedyś zostanę pegazem. Zobaczysz! I będziesz mógł mnie głaskać po skrzydelkach!- postanowiła sobie bardka kładąc główkę na poduszce

[Feather]

Skończyła... Cóż... Taki czyn zasługuje na karę! Feather więc położył się na klaczy, podniósł jej przednie kopytka do góry i zaczął... Oblizywać ją, jak lizaczka. Smyrał ozorkiem jej szyjkę, po całej długości i pod bródką, błądził pod paszkami i po klatce piersiowej, kończąc na świdrowaniu nim pępuszka bardki. - A wiesz co jest jeszcze fajnego w byciu pegazem? w sumie, to żal mi jej, bo nie może doświadczać czegoś takiego, ale... Kiedyś doświadczy innej rozkoszy. Kiedyś... tymczasem jego ozorek posmyrał klacz za uszkiem i jego wnętrze.

[Sweet Tone]

Sweet zasmiala się czując jezyczek pod pachą. To było dziwne, ale śmieszne. Nie wiedziała ze powinna się w namiętności wyginac pod jego liznieciami, nie miała pojęcia jak się zachować. To było dla Sweet dziwne, czuła sie skrepowana lizaniem wszędzie gdzie sie da, przecież wiedziała ze nie ma na swoim ciele miejsca czulego jak skrzydelka Feathera (czy raczej nie wiedziala ze ma). Wyslizgnela się delikatnie z jego objęć. -Skarbeńku... wolę twój jezyczek w innym miejscu- powiedziała półgłosem, kopytkiem nakierowujac jego pyszczek na swój. -O tutaj...-wyszeptala calujac go w usta.

[Feather]

Haha, wolisz to ty go mieć w jeszcze innym miejscu, ty moja malutka, kochaniutka, głupiutka klaczko - skomentował w myślach. Tak więc całował swoją Sweet Tone, przytulając ją do siebie. Kochał ją... Najdziwmiejsze było jednak to, że pomimo podniecenia i swojego młodzieńczego wieku wcale nie chciał już teraz kochać się ze Sweet Tone. Wiedział bowiem, że młoda bardka, niedoświadczona przez życie może nie bardzo wiedzieć o tym, jak to działa... No i nie chce ją boleśnie rozdziewiczyć. Nieco się tego bał. Wracając - podczas pocałunku jedno z jego skrzydeł mogło dosyć mocno mimo stanu uniesienia się wyginać, co wykorzystał, miziając jej żeberko piórkami.

[Sweet Tone]

Tada Klaczka zasmiala sie przerywając pocałunek. Zawiercila się starając się odsunąć od laskotajacego skrzydełka wciąż chichoczac. Zatrzymała się żeby ziewnąć -Raaany... spać mi się chce... jest chyba środek nocy...- wyziewala i położyła łepek na poduszrczce -Nie mam już siły na zabawy...- powiedziała cicho. Wiedziała ze byłaby w stanie lizać i laskotac się z nim całą noc, ale powieki same się zamykały.

[Feather]

- W porządku kochanie - powiedział do klaczy. W sumie to też był zmęczony nieźle. Chociaż trzeba przyznać, że młodziutka klacz była wyjątkowa. Wyczuwał tą różnicę w jej głosiku, w dotyku... Była taka piękna i słodko seksowna... - To dobranoc, Myszko. Przytulił klacz pod kołderką i zasnął. Śniła mu się bardka rozciągnięta na stole-x, którą łaskotał, w mniej grzeczny sposób...

***

Po porannej toalecie i śniadaniu Feather wyruszył do salonu, zostawiając Sweet w domu.
z/t