Domek Winter Tea

[Winter Tea]

- ?askotki? Pewnie, ?e mam - Winter u?miechn??a si? szeroko - W zasadzie kiedy? by?o to jedno z ulubionych zaj?? moich i Feathera. Przewa?nie to niez?a zabawa. Serio - ostatnie s?owo klacz zaakcentowa?a kiwni?ciem g?owa.
Wróci?a wspomnieniami do tamtych beztroskich s?onecznych dni, kiedy to z braku jakichkolwiek zaj?? urz?dza?a bitwy na ?askotki. Mo?e nie by?o to ani specjalnie inteligentne, ani specjalnie produktywne zaj?cie, ale zawsze wprowadza?o w dobry humor. I by?o znacznie lepsze od nudzenia si? w domu.

[Uriel Flame]

Obj?? j? skrzyd?ami, s?ysz?c aprobat? w jej g?osie.
- M-mog?? - Zapyta? tonem wr?cz przera?onym. - N-nigdy nie mia?em okazji nikogo po?askota?... A sam... Có?, troch? z?ych wspomnie? z tego tytu?u by?o... I w ogóle... - Zaczyna?o brakowa? mu s?ów.

[Winter Tea]

?askotki? Winter w tej kwestii nigdy si? nie odmawia?a.
- Pewnie, dawaj - stara?a si? nada? swojemu g?osowi w miar? mo?liwo?ci zach?caj?cy ton.
Klacz rozlu?ni?a si? przygotowana na pierwsz? "seri?" ?askotek.

[Uriel Flame]

Z jakiego? powodu, zapraszaj?cy ton Winter wcale nie sprawi?, ?e Uriel poczu? si? lepiej.
- Po prawdzie, nigdy tego nie robi?em... - Powiedzia?, rozprostowuj?c skrzyd?a i wykonuj?c nimi delikatny wymach. - Wybacz, je?eli przez przypadek zrobi? co?, co Ci si? nie spodoba... - Doda?, zbli?aj?c ko?cówki skrzyde? do tu?owia klaczy. Zacz?? porusza? Nimi delikatnie to w gór?, to w dó? i desperacko usi?uj?c wygl?da? na kogo?, kto cieszy si? z tego, co robi.

[Winter Tea]

Winter za?mia?a si? lekko. Najpierw cicho, nast?pnie g?o?niej. Jej perlisty ?miech odbija? si? echem od ?cian salonu. Przez chwil? mia?a wra?enie, ?e Uriel nie czuje si? najlepiej z tym, co robi, ale postanowi?a podda? si? fali ?miechu delikatnie wstrz?saj?cej jej cia?em. Pos?a?a pegazowi jeden ze swoich u?miechów z kategorii. serce-mi-topnieje-na-sam-twój-widok.

[Uriel Flame]

To... dzia?a?o. Niesamowite, ale faktycznie chyba mu si? udawa?o. Poczerwienia? jak burak, kiedy zobaczy? jej u?miech, ale sam tak?e si? u?miechn??. Jej ?miech by? dla niego muzyk?. Udawa?o mu si? przekuwa? z?e wspomnienia z sieroci?ca w u?yteczne. Skrzyd?a zacz??y porusza? si? intensywniej, muskaj?c skór? Winter, za? sam pegaz z pewn? nie?mia?o?ci? delikatnie dotkn?? jej tu?owia kopytkiem, masuj?c brzuch klaczy z pewnymi oporami. Koniec ko?ców jednak, Urielowi udawa?o si? zapomnie? o tym "nieprzyjemnym" fragmencie wspomnie? i przej?? do nowego, przyjemniejszego.

[Winter Tea]

Winter ?mia?a si? coraz g?o?niej. Oczy zasz?y jej ?zami i zastanawia?a si?, jak d?ugo wytrzyma jej przepona. By?o fantastycznie. Zauwa?y?a, ?e Uriel rozlu?ni? si? i najwyra?niej zacz?? dobrze bawi?.
- J-j-jak si? bawisz? - wyj?ka?a mi?dzy jednym, a drugim napadem ?miechu - Bo ja wyj?tkowo dobrze.
Rado?? przepe?nia?a jej cia?o, nie by?a w stanie skupi? si? na niczym innym, ni? jego dotyk.

[Uriel Flame]

- Twój ?miech to muzyka dla moich uszu - Oznajmi? zgodnie z prawd?, u?miechaj?c si?. Widzia?, ?e Winter dobrze si? bawi i ju? sam ten fakt go cieszy?. O?mielony, zacz?? porusza? skrzyd?ami jeszcze intensywniej i jeszcze szybciej, dodaj?c do tego ?askotki z kopyt, które to, jakim? dziwnym sposobem mu si? udawa?y. - Ciesz? si?, ?e Ci si? podoba.

[Winter Tea]

Winter zacz??a ?mia? si? wr?cz histerycznie. Niemal ka?dy mi?sie? w jej ciele napina? si? razem z jej przepon?. Zastanawia?a si?, jak d?ugo jeszcze wytrzyma.
- Zmiana? - spyta?a.
Ju? po chwili to ona delikatnie muska?a jego boki skrzyd?ami.

[Uriel Flame]

Fala nieprzyjemnych emocji ponownie wdar?a si? do jego umys?u, ale tym razem Uriel odepchn?? je wszystkie zdecydowanym ruchem. Nie, tym razem ?askotki nie szkodz?. Tym razem to ?askotki od osoby, któr? kocha?... Nie mog?y mu zaszkodzi?.
Nie przestawa? jej ?askota?, a jednocze?nie poczu?, ?e jest ?askotany. Z trudem powstrzymywa? ?miech, ale na darmo, i tak w ko?cu nie da? rady d?u?ej si? wstrzymywa? i zacz?? chichota?, jednocze?nie nie odst?puj?c Winter ani piórka.

[Winter Tea]

?miech Winter stopi? si? ze ?miechem pegaza. Przyspieszy?a tempo, a na dodatek zacz??a masowa? kopytkiem jego brzuch. Drugie pow?drowa?o pod szyj? pegaza. Teraz móg?by przyda? si? sprz?t Feathera. Jednak nie mia?a do dyspozycji niczego takiego. Mo?e to i lepiej... By?o cudownie. Nieustaj?ce ataki chichotu powoli zaczyna?y przypomina? spazmy, urywany oddech przyprawia? j? o zawroty g?owy.
- Jeste? niesamowity - powtórzy?a.

[Uriel Flame]

To juz by?o dla Uriela za wiele. Wybuchn?? serdecznym ?miechem, ca?ym sob? powstrzymuj?c si?, by nie zatrzyma? Winter. O nie, nie zamierza? poddawa? si? tak ?atwo.
- Dzi?kuj? ponownie, ale s?dz?, ?e... - Z?apa? ?apczywie oddech. Kolka, której nabawi? si? od ci?g?ego ?miechu zaczyna?a powoli dawa? mu si? we znaki, ale póki co zignorowa? j?. J?cze? z bólu b?dzie pó?niej. - Ale s?dz?, ?e jestem w stanie zrobi? jeszcze wi?cej - Na?laduj?c jej gest, przy?o?y? kopytko do jej szyi i zacz?? nim porusza?. Nachyli? si? nieco. Czu? wyra?nie jej oddech, co tylko wp?dza?o go w dalsze szale?stwo. Jego skrzyd?a pracowa?y teraz na pe?nych obrotach.

[Winter Tea]

Kiedy kopytko Uriela zacz??o ?askota? Winter pod szyj?, poczu?a, ?e nie wytrzyma d?u?ej. Mia?a wra?enie, ?e dziki chichot zaraz rozerwie jej przepon?.
- J-j-ju? nie mog? - wyj?ka?a - Poddaj? si?!
Rzadko zdarza?o jej si? kapitulowa?, ale teraz nie mia?a wyboru.

[Uriel Flame]

Przesta? od razu, kiedy Winter zadeklarowa?a swoj? pora?k?, szczerz?c z?by w u?miechu.
- Wygra?em! - Oznajmi? rado?nie, ?miej?c si?. - Jak na pierwsz? tak? sesj? ?askotek, nie posz?o chyba ?le, jak uwa?asz? - Zapyta? klaczy. W oczach Uriela b?yszcza?y radosne ogniki. Wci?? czu? na nosie jej oddech... Dzia?a? na niego niczym ?wiat?o ?wiecy na ?m?.

[Winter Tea]

- Nie by?am w formie - Winter ?miej?c si? mi?kko pu?ci?a oko do pegaza.
Wzi??a ze stolika nast?pn? bez?. S?odycz sprawi?a, ?e zasch?o jej w gardle.
- Napijesz si? czego?? - spyta?a - Bo ja tak.
Ruszy?a do kuchni zostawiaj?c otwarte drzwi i szybko nala?a do dzbanka lemoniady. Postawi?a napój i dwie szklanki na stole w salonie. Nala?a sobie troch? i wypi?a. Smakowa?o nie?le, ale co najwa?niejsze - gasi?o pragnienie.