Strona 1 z 3

Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 16 lut 2012, o 23:01
przez Nurse Redheart
Niewielki pokój gdzie zm?czone piel?gniarki mog? odpocz??, wypi? kaw? czy pop?aka? nad nieszcz??ciem pacjentów. Bia?e ?ciany oraz du?e okna tworz? w nim pozytywn? atmosfer?. Nad drzwiami wisi w?? Eskulapa otoczony dewiz? "Pacjent wa?niejszy od Ciebie, Ta? maksyma niech Ci? prowadzi, medyku". W pokoju jest pi?? wygodnych foteli oraz trzy ?ó?ka i dwa sto?y ze szklanymi blatami, pod sufitem natomiast mie?ci si? wielki wentylator. Ca?o?ci wystroju dope?nia magiczny monitoring sal. Gdy który? z pacjentów potrzebuje pomocy piel?gniarki jego g?os rozlega si? w pokoju z wielkich, drewnianych ust umieszczonych na ?cianie.

***

Siostra Redheart wróci?a do pokoju, by?a zm?czona po d?ugim dniu ci??kiej pracy. Pomimo i? pokój zwa? si? "pokojem piel?gniarek" urz?dowa?a w nim tylko ona, reszta "personelu pomocniczego" przenios?a si? do nowego pokoju w przeciwleg?ej cz??ci szpitala. Redheart jednak nie lubi?a zmian, poza tym kocha?a swój fotel oraz to ?e z tego miejsca by?o o wiele bli?ej do sal pacjentów.
- Czas si? po?o?y? - powiedzia?a do siebie k?ad?c si? na ?ó?ku i zamykaj?c oczy.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 11:14
przez Willow Bark
Po pewnym czasie klacze, z br?zow? pegazic? na czele, dotar?y do budynku szpitalnego. Z pocz?tku Willow sz?a ?ywym, radosnym krokiem, ale im bli?ej by?y szpitala, tym mniej mia?a pewno?ci siebie. W?a?ciwie nie wiedzia?a czego ma si? obawia? - to by?a jej pierwsza wizyta u lekarza w ?yciu. Nigdy nie potrzebowa?a nikogo do pomocy przy drobnych urazach czy chorobach. Wraz z wej?ciem do bia?ego korytarza wype?nionego zapachem ?rodków dezynfekuj?cych i przera?aj?c? cisz? przerywan? jedynie cichymi rozmowami gdzie? w oddali.
Poddenerwowana pegaz rozejrza?a si? po otoczeniu. Dostrzeg?a drzwi, nieco inne od pozosta?ych, zamiast numeru, mia?y jaki? napis. Co prawda nie umia?a czyta?, ale domy?li?a si?, ?e mo?e tam znale?? kogo?. Ostro?nie zapuka?a i zajrza?a do ?rodka.
- Um, przepraszam, szukam lekarza... - powiedzia?a cicho do kucyka znajduj?cego si? w pokoju.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 14:33
przez Tolimira
Morska klacz sz?a pogr??ona w my?lach tu? za Willow. Tolimira nie mia?a ju? nawet najmniejszych w?tpliwo?ci co do ci??y br?zowej klaczy, jej zachowanie oraz wygl?d pasowa?y idealnie do opisu w podr?czniku dla nastoletnich klaczy. Gdy pegaz nagle wesz?a do pokoju piel?gniarek Tolimira tylko si? u?miechn??a, uwa?a?a bowiem ?e piel?gniarka nada si? lepiej ni? lekarz do wyt?umaczenia Willow zawi?o?ci jej stanu.
- Dzie? dobry siostro, w?a?ciwie to szukamy kogo? do pomocy naszej przyjació?ce z... pewnym tyciu?kim problemem. Podejrzewamy ?e ta oto pegaz jest "b?ogos?awiona" – powiedzia?a pewnie a nast?pnie doda?a ciszej, wa??c ka?de s?owo – Siostro ona nic nie wie o tych sprawach... my?l? ?e nie wie nawet sk?d si? bior? dzieci, prosz? nam pomóc, przynajmniej w tej kwestii.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 15:24
przez Sal Ghatorr
Wchodz?c za Toli i Willow do szpitala Sal nie mog?a - najzwyczajniej w ?wiecie nie mog?a - si? powstrzyma? od podej?cia do recepcji na pó? minutki. Trzeba dmucha? na zimne!
-Przeprasza, czy do szpitala nie trafi? mo?e znowu SilentGrass? Taki zielony ogier, 49 lat... - Zapyta?a recepcjonistki, wygl?daj?cej jak stereotypowa, wredna urz?dniczka. Nawet mia?a rogowe okularki o ostrych zako?czeniach, wredny wzrok, ca?kiem sporo lat na karku i rozwichrzone w?osy. Ta ?ypn??a na ni?.
-Jak nie z rodziny to nie powiem! - Postawi?a spraw? jasno, parskaj?c gniewnie. Sytuacj? uratowa? ten sam piel?gniarz, który przyniós? "balkonik" do pokoju, gdzie nie tak dawno le?a? Silent. Zlustrowa? j? wzrokiem i oznajmi? rado?nie.
-Pani Halinko, to jego córka. Mo?na jej powiedzie?. - Sal niezbyt mia?a czasu czy ch?ci na prostowanie tej, w gruncie rzeczy na chwil? obecn? bardzo przydatnej, pomy?ki i tylko u?miechn??a si? do niego mi?o. Piel?gniarz pokra?nia? jak dzieweczka. Recepcjonistka, nie widz?c ju? innego wyj?cia, zerkn??a do jakiego? tajemnego dokumentu, którego znaczenie i funkcj? zna?a pewnie tylko ona.
-Nie by?o. - Powiedzia?a krótko. Sal pozosta?o tylko podzi?kowa? i podbiec do stoj?cych spory kawa?ek od niej towarzyszek. W ciszy stan??a za nimi.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 15:31
przez Nurse Redheart
Redheart popatrzy?a na trzy klacze w szczerym zdumieniu, pocz?tkowo by?a sk?onna uzna? ?e kucyki sobie z niej drwi?, jednak ton ich g?osu a przede wszystkim wygl?d br?zowej pegazicy wskazywa? na to ?e to nie s? ?arty.
"W takim wieku nie wie sk?d si? bior? ?rebaki? Dziwne ale jeszcze wiarygodne. Do siana jednak jak to mo?liwe ?e przychodzi ju? ex post, jakim cudem przez tyle lat nie ciekawi?o j? jak pojawi?a si? na ?wiecie? Jakie to szcz??cie ?e trafi?y na mnie a nie na Fetloclisha..."

Siostra wyobrazi?a sobie sytuacje w której klacze trafiaj? na starego doktora.

"Du?y pokój z czerwonymi ?cianami i pomalowanym na bia?o parkietem, stary jednoróg siedzi za biurkiem na obrotowym fotelu. Za nim znajduje si? le?anka ko?o której mieszcz? si? przyrz?dy ginekologiczne.
- A wi?c m?oda degeneratko potrzebujesz pomocy? - Pyta Fetloclish ostrym tonem - Niech i tak b?dzie...
Doktor ?apie Willow i si?? umieszcza na le?ance kr?puj?c jednocze?nie jej kopytka skórzanymi pasami. Nast?pnie wyjmuje tajemniczy p?yn z szuflady, smaruje nim klacz w wiadomym miejscu aby jej skóra sta?a si? rozci?gliwa. Doktor zamierza wsadzi? w?asn? g?ow? aby sprawdzi? stan ci??y...
"

Redheart wyobrazi?a sobie tak? scen? ze szczegó?ami, zna?a Fetloclisha i dobrze wiedzia?a ?e on dok?adnie tak by to zrobi?. Siostra by?a bardzo wdzi?czna jakiemu? nadprzyrodzonemu bytowi, ?e jednak trafili do niej.
- Jak to dobrze ?e przysz?y?cie z tym do mnie. Siadajcie prosz?! - Powiedzia?a pogodnie jednak g?os jej drgn?? – chcecie mo?e mleczka, herbaty czy jakiego? soczku?
Siostra podesz?a do szafeczki gdzie trzyma?a ciastka, wyj??a pude?ko które zaraz postawi?a na stole a nast?pnie zach?ci?a klacze gestem do cz?stowania si?.
- Jak si? nazywasz z?ociutka? - zapyta?a Willow, nie chcia?a za szybko zaczyna? t?umaczenia przyczyn jej stanu aby nie speszy? klaczy, która i tak wygl?da?a na zdenerwowan? i wystraszon?. Siostra wola?a stworzy? przyjemn? atmosfer? zanim przejdzie do konkretów.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 16:44
przez Willow Bark
Willow u?miechn??a si? lekko do piel?gniarki. Jak na razie wygl?da?o to w porz?dku i by?o do?? mi?o... By? mo?e badanie nie b?dzie takie straszne. Trzeba jednak zacz?? od pocz?tku - sk?d si? to wzi??o?
- Mam na imi? Willow Bark - odpowiedzia?a powa?nie i usiad?a na wskazanym miejscu. Zerkn??a na pude?ko z ciastkami. Si?gn??a po jedno.
- A wi?c? O co w tym wszystkim chodzi? - zapyta?a obracaj?c ciacho w kopytkach. Wola?aby, aby po prostu jej to wyja?ni?y zamiast wci?? unika? tego tematu.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 16:58
przez Tolimira
Tolimira odetchn??a z ulg? widz?c ?e Willow trafi?a w dobre kopytka. Rozsiad?a si? wi?c na krze?le i ?mia?o pocz?stowa?a si? ciasteczkiem.
- Je?li mo?na to prosi?abym o mleczko - powiedzia?a z przymilnym u?miechem, by?a bardzo spragniona.
Morska klacz powoli zaczyna?a wierzy? ?e znalaz?a w tym mie?cie przyjació?ki. Bardzo j? to cieszy?o.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 17:10
przez Sal Ghatorr
Sal szybko zaj??a miejsce obok Toli i rozejrza?a si? szybko. Wygl?da na to, ?e dobrze trafili, szczególnie otaczaj?ca w??a Eskulapa dewiza budzi?a w niej pewne zaufanie. Rozsiadaj?c si? jeszcze na chwilk? przypomnia?a sobie, ?e ma kogo? szuka?, ale postanowi?a pozostawi? t? kwesti? do za?atwienia sprawy z Willow.
-Ja podzi?kuj?. - Odpowiedzia?a na propozycj? piel?gniarki.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 18:16
przez Nurse Redheart
Piel?gniarka przynios?a mleko dla Tolmiry a nast?pnie popatrzy?a g??boko w oczy Willow.
- Moja droga prosz? Ci? tylko o jedno, odpowiadaj szczerze na moje pytania. Nie musisz tego oczywi?cie czyni? na g?os, wierz mi ja znam ju? na nie odpowiedzi. - Redheart pos?a?a zestresowanemu kucykowi nie?mia?y u?miech - Postaram si? opowiedzie? Ci o tym cudzie jak najdelikatniej ale i tak mo?esz by? zszokowana. Zacznijmy od tego czy jako? tak – Siostra zlustrowa?a dok?adnie Willow – trzy miesi?ce temu, mo?e troch? wi?cej mia?a? "cielesny" kontakt z ogierem? Chodzi mi szczególnie czy podczas takich zabaw jaki? jego "p?yn" na przyk?ad z organu mi?dzy nogami nie dosta? si? mi?dzy twoje nó?ki?
Redheart widz?c min? pegaz ju? widzia?a ?e trafi?a.
- Nie przerywaj prosz? to dopiero pocz?tek. Wtedy pewnie zosta?a? zap?odniona, tak to zjawisko fachowo si? nazywa. W?a?nie wtedy powsta? w tobie... ma?y kucyk lub par? ma?ych kucyków, tak jest mo?liwo?? ?e masz w sobie wi?cej ni? jedn? istotk?.
Siostra w tym momencie na chwile zamilk?a, nie chcia?a wchodzi? zbytnio w szczegó?y ale ba?a si? pomin?? istotne informacje.
- Nie b?d? Ci? kochana zam?cza? szczegó?ami ale obecnie tutaj – wskaza?a miejsce w okolicy brzucha klaczy – mieszka teraz w takim ochronnym "balonie" twój potomek. Dzidziu? ro?nie z ka?dym dniem za jaki? czas b?dziesz mog?a wyczu? bicie jego serduszka. Wierz mi dla czego? takiego warto ?y?! Masz mo?e jakie? pytania co do tego fragmentu?
"Dalej b?dzie jeszcze gorzej... i ci??ej. Biedactwo mam nadziej? ?e jako? to prze?knie"

Ju? raz prze?kn??a, chyba nie b?dzie problemu xD - Koji

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 19:43
przez Willow Bark
Klacz zadr?a?a s?ysz?c o "zabawie". Czyli st?d si? to wzi??o. Otworzy?a ju? usta, ?eby co? powiedzie?, ale siostra zacz??a opowiada? dalej. Próbowa?a si? na tym skoncentrowa? na jej s?owach, ale ?wiadomo?? tego, kto to spowodowa?. Wype?ni? j? gniew, lecz jednocze?nie te? przygn?bienie ca?? t? sytuacj?. Ciastko trzymane przez ni? do tej pory w kopytku upad?o na pod?og?. Zadr?a?y jej wargi, kiedy klacz wskaza?a jej brzuch. Po?o?y?a na nim jedno kopyto, drugim zas?oni?a usta. Mo?e to jednak nie to. Mo?e to co? innego. Z jej oczu pop?yn??y ?zy.
- I... i co teraz z tym... dzidziusiem? - wykrztusi?a p?acz?c - Napewno tam jest?

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 20:16
przez Nurse Redheart
Redheart posmutnia?a widz?c reakcje Willow. Wszystko wskazywa?o na to, ?e klacz jest nie tylko w szoku, ale tak?e martwi si? co b?dzie dalej, a przecie? siostra nie dosz?a jeszcze do momentu "wyj?cia na ?wiat potomka". Rozwi?zanie tej zagadki nasuwa?o si? samo.
"Ma jaki? problem z ojcem dziecka" – pomy?la?a.
- Tego nie mo?emy by? w stu procentach pewni a? do zrobienia badania, nie musisz si? martwi? to nic wielkiego. Trzeba po prostu rzuci? proste zakl?cie na twój brzuszek i ju? b?dzie wszystko wiadomo. Wybacz mi je?li by?am zbyt niedelikatna....
Siostra przerwa?a i pog?aska?a Willow po g?ówce.
- Nie martw si? wszystko b?dzie dobrze. Nawet nie wiesz jak du?o kucyków przez to przechodzi?o – rzek?a sil?c si? na weso?y ton. - Teraz jednak wys?uchaj dalszej cz??ci. Musisz posiada? fundamentaln? wiedz? w tej dziedzinie. Wybacz ?e to mówi? ale... lepiej wiedzie? ni? si? potem martwi? ?e co? idzie ?le. Za jaki? czas pojawi? si? bóle szczególnie w okolicach brzucha, ale nie tylko, mog? wyst?pi? cz?ste zmiany nastroju, spadki i wzrosty ?aknienia, wysypka oraz zawroty g?owy. To podr?cznikowe objawy nie musisz si? nimi przejmowa?. Za jakie? dwa miesi?ce pewnie b?dziesz tak?e mia?a problemy z lataniem, od tego okresu zaleca?abym pozostawanie w domu pod opiek? KOGO?. - Siostra znacz?co spojrza?a na Tolimire i Sal. - Je?li to naprawd? ci??a, a wszystko na to wskazuj? to zapraszam Ci? do nas na wizyt? za powiedzmy dwa tygodnie. Wszyscy nasi lekarze s? ?wietni wi?c najlepiej wybierz takiego którego imi? b?dzie Ci si? mi?o kojarzy?o. To chyba wszystko...
Ledwo wypowiedzia?a te s?owa zorientowa?a si? ?e pomin??a najwa?niejsz? i najmniej przyjemn? cz???. Sam poród.
- Przepraszam jeszcze co?. Dzidziu? wyjdzie t? sam? drog? któr? si? tam dosta?, nie musisz si? tym martwi?... to nic takiego – siostra celowo przemilcza?a szczegó?y aby oszcz?dzi? przynajmniej cz??ci stresu m?odej klaczy. - Je?li nie masz pyta? to pójd? teraz po sta?yst?, tak Willow nawet on da rad? sprawdzi? czy naprawd? nosisz pod sercem potomka.
Piel?gniarka spodziewa?a si? p?aczu Willow, rozumia?a j? dlatego te? mia?a zamiar pój?? po sta?yst? najd?u?sz? mo?liw? drog?.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 20:53
przez Willow Bark
Pegaz poci?ga?a nosem s?uchaj?c siostry. Inne dolegliwo?ci jej nie pocieszy?y. Pod?ama?a si?. Nie mia?a poj?cia co ma teraz zrobi?, przecie? Kojiro... Westchn??a, mia?a o nim nie my?le?. Tyle ?e to nie by?o mo?liwe w tej chwili, w ko?cu to przez niego tu wyl?dowa?a.
- Wyjdzie t? sam? drog?? Przecie? ?rebaki s? wi?ksze... - mrukn??a. Ale mo?e nie musi si? martwi?? Siostra wysz?a po sta?yst?, który ma j? zbada?. Mia?a malutk?, tyci? nadziej?, ?e to nie dzidziu?, ale... chyba teraz nie mo?na ju? nic zrobi?. Po?o?y?a na brzuchu te? drugie kopytko i z wyczekiwaniem wpatrywa?a si? w drzwi.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 21:50
przez Nurse Redheart
Siostra wróci?a po dziesi?ciu minutach razem ze szpakowatym ogierem o figlarnym spojrzeniu i s?omkowej grzywie.
- Willow czy jeste? gotowa? - Redheart zapyta?a klaczy, która wygl?da?a coraz gorzej. - To jest Bolden gdy dasz zna? przeskanuje Ci? na obecno?? m?odych.
- Przepraszam siostro ale ... musz? to powiedzie?. Panienko nie martw si? wszystko b?dzie dobrze! Jeste? pi?kn? i urocz? klacz?! - Bolden krzycza?, jego wzrok wyra?a? uwielbienie dla postaci br?zowej klaczy. Wygl?da?o na to ?e w tamtej chwili Willow by?a jego bogini?, kim? idealnym pozbawionym nawet najmniejszych wad wr?cz sensem istnienia. Jednoro?ec nie móg? od niej oderwa? wzroku a jego serce bi?o jak oszala?e.
"No tak... zadurzy? si?. Tego tylko brakowa?o, ale mo?e to i dobrze? Je?li ta klacz zosta?a porzucona mo?liwe ?e to j? pocieszy, a mo?e nawet u?o?? sobie razem ?ycie?" - rozmarzy?a si? siostra.
- Bolden... skup si? lepiej, komplementy mo?esz prawi? równie dobrze po zabiegu... - rzek?a z udawan? z?o?ci?
- Co? Och tak, racja. - Bolden opanowa? si?, jednak dalej patrzy? ma?lanym wzrokiem na Willow.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 22:53
przez Willow Bark
Có?, tego si? nie spodziewa?a. Gdy do ?rodka wszed? jednoro?ec rzuci?a na niego okiem, ale nie zwróci?a wi?kszej uwagi. W tej chwili bardziej interesowa?y j? wyniki badania ni? sam badaj?cy. Ten zacz?? jednak prawi? jej komplementy. Popatrzy?a na niego lekko zdziwiona. Od do?? dawna nie s?ysza?a takich mi?ych s?ów. Zaczerwieni?a si? na twarzy, próbuj?c go zignorowa?.
- Mo?e lepiej przejd?my ju? do badania, chc? wiedzie? czy mam si? czym martwi? - powiedzia?a sil?c si? na u?miech. Nie, Bolden mimo wszystko nie mia? na co liczy?. Teraz liczy?o si? dla niej tylko to, czy jest w ci??y, czy nie. Przewróci?a znacz?co oczami na jego ma?lane spojrzenie.
- Jestem gotowa - powiedzia?a i westchn??a cicho.

Re: Pokój piel?gniarek

PostNapisane: 17 lut 2012, o 23:02
przez Tolimira
Tolimira siedzia?a cicho czasem tylko rzucaj?c pocieszaj?cy u?miech Willow. By?a troch? z?a na siebie, ?e nic mog?cego pocieszy? przysz?? mamusie nie przychodzi?o jej do g?owy. Wreszcie jednak prze?ama?a si?, pomog?y jej w tym niew?tpliwie s?owa siostry Redheart.
- Wiesz Willow je?li b?dziesz potrzebowa?a jakiej? pomocy mo?esz na mnie liczy?, mo?e nie znamy si? zbyt d?ugo ale przecie? jeste?my przyjació?kami! Bo... jeste?my prawda? - Spyta?a niepewnie.
Morska klacz cho? nie chcia?a tego przyzna? nawet przed sam? sob? ba?a si? odpowiedzi Willow, w Krakcow mia?a wielu przyjació? jednak wi?kszo?? z nich przyja?ni?a si? z ni? tylko z powodu pieni?dzy jej rodziców.

Po chwili drzwi si? otworzy?y i stan??a w nich piel?gniarka wraz ze sta?yst?. Tolimira s?ysz?c ich s?owa odetchn??a z ulg?.
"Czyli jednak badanie b?dzie bezbolesne i nie zawstydzaj?ce. Chwa?a Celestii. Wol? nie my?le? jak ju? teraz czuje si? Willow, a gdyby mia?a jeszcze..."
Morska klacz nie doko?czy?a my?li poniewa? s?ysz?c s?owa Boldena zakrztusi?a si? ciastkiem.
Gdy ju? si? opanowa?a szepn??a do Willow.
- Widzisz kochana jeste? pi?kna. Nawet w twoim stanie masz powodzenie u ogierów.... nie martw si? je?li ten który Ci to zrobi? oka?e si? dupkiem zawsze mo?esz poszuka? sobie innego, a je?li nie chcesz zawsze masz mnie i Sal.
Tolimira uzna?a ?e musi wypowiedzie? si? tak?e w imieniu siedz?cej w zamy?leniu bordowej klaczy. Tym bardziej i? wiedzia?a jaki b?dzie wynik badania.