Pokój Pinkie to mieszcz?ce si? na najwy?szym pi?trze, du?e, zaokr?glone pomieszczenie o ?ó?tych ?cianach i drewnianej pod?odze wy?o?onej fioletowym dywanem Wyposa?enie wn?trza nie jest ani troch? typowe: niezwykle kolorowe ?ó?ko, rzucaj?ca si? w oczy b??kitna szafa, kominek o niespotykanych kszta?tach czy ca?kiem du?a rze?ba przedstawiaj?ca loda - to tylko niektóre z wielu szalonych elementów wystroju. U sufitu zawsze wisz? kolorowe girlandy i lampiony, a gdzieniegdzie walaj? si? baloniki i konfetti. ?wiat?o s?oneczne wpada do ?rodka przez spore, panoramiczne okno. Sufit podtrzymuj? grube, solidne kolumny przypominaj?ce laski cukrowe. W doniczkach posadzono wielokolorowe kwiaty, niektóre z nich s? podobne do s?odyczy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pinkie wesz?a po kr?conych schodach na gór? i pad?a na ?ó?ko, ale nie z wycie?czenia. Pad?a na nie, ?eby obejrze? ?liczny sufit zdobiony kolorowymi serpentynami i b?yszcz?cymi lampionami. Gummy spojrza? na balon, balon nie spojrza? na Gummy'ego. Gummy uda? si? w stron? ?azienki. Pinkie puszcza?a swojego pupila wolno, po co kr?powa? dzieci?cymi zakazami tak inteligentne i kulturalne zwierz?? Ró?owa klacz nie widzia?a w tym sensu.
Kucyk poderwa? si?. Poderwa? si? z ?ó?ka. Z ró?owego. Z ró?owego ?ó?ka si? poderwa?. Ach, jakie niesamowite by?o to ?ó?ko. A uczucie podrywania si?!
- Uch, chyba sobie zasn??am - za?mia?a i przeci?gn??a si? Pinkamena. Nie zasypia?a z braku energii, zawsze by?a gotowa skaka? mi?dzy ró?nymi wszech?wiatami i wyprawia? wielkie imprezy, po prostu ka?dy lubi czasem przenie?? si? w zaczarowan? krain? snów. Nagle jej ogon zacz?? dr?e?, powieki zamyka? si? i otwiera?, grzywa zmienia? uczesanie a kopytka pl?ta?. Pinkie wiedzia?a o co chodzi. Bardzo dobrze to wiedzia?a, oj bardzo dobrze. Nikt o tym lepiej nie wie. Dzieje si? co?... co? z?ego! Co? bardzo z?ego. Tyle mog?a na ten temat powiedzie?, poniewa? do?wiadczy?a nieznanego wcze?niej ci?gu. Ach, co to by? za ci?g! Rozchichotana i wyprowadzona z równowagi... och, chwilka, ona ZAWSZE by?a niezrównowa?ona. Mniejsza z tym. Wa?ne jest to, ?e bez obra?e? sturla?a si? ze schodów niczym z trawiastej górki. Po drodze wpad?a do beczki. Du?ej beczki. Beczka by?a drewniana. Pa?stwo Cake wype?nili beczk?. Czekoladowymi ogórasami. Pinkie lubi?a czekolad?. Lubi?a ogórki. Pinkie wytoczy?a si? przez drzwi i poturla?a si? w losowym kierunku.
[zt]