Strona 62 z 64

Re: Jadalnia

PostNapisane: 26 maja 2013, o 22:35
przez Shadow Sky
-Tak, są dużo zimniejsze. Teraz jest cieplutko i miło. - Pogłaskał córkę w nagrodę za żart o szalupach ratunkowych. Mała by bardziej pasowała do Sunny'ego, ale pasowała mu taka. Po ostatnich przeżyciach przyda mu się taki promyczek słońca w życiu. - I oczywiście, że wiem. W bibliotece albo na targu, tam jest wszystko. Jeśli się przejdziesz, to przy okazji kupię jakąś zabawkę Violet.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 26 maja 2013, o 22:41
przez Violet Shadow
No tak. Dorośli, jak to dorośli, znowu obrali tematy, którymi interesują się tylko dorośli. Violet Shadow leżała/siedziała/rozwalała sie dalej u tatusia, delektując się głaskaniem. Shadow był idealnym głaskaczem, trzeba było przyznać, bo robił to z takim namaszczeniem, że nie jedno kociątko mogłoby teraz pozazdrościć miejsca małej pegaz.
- Zabawkę? Dziękuje! - powiedziała wesoło - A jaką?

Re: Jadalnia

PostNapisane: 26 maja 2013, o 22:57
przez Izaar
Zaśmiała się lekko obserwując Violet, której widocznie bardzo podobało się to jak jest traktowana przez młodego pegaza. Stwierdziła w myślach, że tej dwójce dobrze zrobi przebywanie z sobą.
-Wielkie dzięki, może uda mi się coś znaleźć.-Powiedziała całkiem spokojnie, po czym podrapała się kopytem po głowie.
-W Saddle Arabii ojcowie pokazują się tylko z synami. Córki raczej nie wychodzą z domu, chyba że z matką. Gdzie jest jej matka?-Zapytała się nagle dość spokojnie, jakby to było całkiem normalne pytania.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 26 maja 2013, o 23:10
przez Shadow Sky
- Jaką chcesz córeczko. Jaką chcesz. - Pogłaskał ją jeszcze raz, ściągnął z kolan i stanął twardo na kopytach. Spojrzał na Izaar. - Matka? Discord wie. Ani ona ani ja nie wiemy. - Wzruszył barkami. - To nie był długi związek, odeszła z Ponyville... Uuuuu, dawno temu. Strasznie za nią tęskniłem... no, ale teraz mam Violet. - Uśmiechnął się do małej. - A u nas ojcowie mogą pokazywać się z kim chcą, byle nie zdenerwowali tym swojej partnerki. - Dodał.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 26 maja 2013, o 23:21
przez Violet Shadow
Nawet gdy została ściągnięta, to i tak przytuliła się do ojca.
- Hm... może być jakiś pluszak? Ale taki... duży jak ja! - pokazała, jaki duży - Najlepiej też fioletowy, to mogę go przebrać za siebie i udawać, że ja to nie ja, tylko pluszak, a wszyscy będą mówili do pluszaka - zachichotała - Chyba, że... - zapowietrzyła się - ojej... wtedy byś mógł się tato pomylić i głaskać maskotkę! To kup mi tatusiu taką nie w moim kolorze, ale w moim rozmiarze! Poproszę.
Mała wybuchnęła śmiechem, słysząc o córkach Arabii.
- Czyli są brzydkie? - zaniosła się dzikim chichotem, prawie się przewracając - Tato, a co to znaczy "partnerka"? To taka wspólniczka?

Re: Jadalnia

PostNapisane: 26 maja 2013, o 23:53
przez Izaar
Klacz wciągnęła głęboko powietrze patrząc się na małą, która wyraźnie nawiązywała do jej wyglądu. Poczuła jak dość szybko się czerwieni z powodu paru różnych emocji, przy czym nie bardzo mogła tego ukryć. Wysyczała szybko parę zdań po arabsku nie zmieniając miny świadczącej o tym, że jej do śmiechu zdecydowanie nie jest.
-Przed twoją córką jeszcze wiele do nauki.-Powiedziała zauważalnie zimniejszym tonem.-Porozmawiałabym jeszcze z tobą o interesie który to podobno mamy, ale chwilowo nic nie udało mi się ustalić.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 27 maja 2013, o 07:21
przez Shadow Sky
- Jeśli będzie taki pluszak, to ci kupię. - Obiecał małej. Po chwili, po reakcji Izaar na jej kolejne słowa dostrzegł, że jego córka chyba strzeliła gafę. Uch... Trzeba by jakoś zaradzić kryzysowi. - Ehm... Nie przejmuj się, Izaar, jesteś ładna, Violet nie myślała o tobie gdy to mówiła. - Rzucił do klaczy, po czym się nachylił ku córce. - Mała, uważaj co mówisz. Ktoś mógłby się obrazić. - Zniżył się na czterech nogach. - A teraz wskakuj mi na grzbiet, jedziemy na targ. - Dodał już weselszym tonem.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 27 maja 2013, o 14:29
przez Violet Shadow
- No... dobrze, to był tylko żart - szepnęła do tatusia, po czym zwróciła się do Izaar - Ja tego nie mówiłam o pa... o tobie, ty jesteś ładna, tylko to był taki... żart, hehe... he... - zarumieniła się i wskoczyła na tatę, odbijając się przy skoku skrzydełkami - Dzięki tatusiu, że mnie tak nosisz - przytuliła go i cmoknęła w policzek.
I tak oto mała klacz była gotowa już do drogi. Trochę było jej głupio, że Izaar nie potraktowała tego jako żart, ale teraz przynajmniej wie, że ma przy tej arabce nie żatować. Jeszcze wybuchnie ze złości. Chociaż może kiedyś uda się jej rozwalić ją jakimś kawałem. Kto wie...

Re: Jadalnia

PostNapisane: 27 maja 2013, o 20:33
przez Izaar
Klacz prychnęła tylko słysząc zapewnienia o tym, że z całą pewnością nie o nią w tym przypadku chodziło. Swoje wiedziała najlepiej, także to jak wygląda. Nadęła ponownie wargi, przy czym przemilczała cokolwiek chciała powiedzieć i wypuściła dość głośno powietrze z ust.
-Zbierajmy się stąd lepiej, bo jeszcze zaraz zmienię zdanie.-Powiedziała z zauważalnie zmarszczonym czołem.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 27 maja 2013, o 20:51
przez Shadow Sky
Hm, chyba się nie przekonała...
- Izaar, takie małe źrebaki jeszcze nie potrafią obrażać, tak się jej to po prostu skojarzyło. - Objął ją na chwilę jednym kopytem i przytulił ostrożnie, uważając by nie zrzucić Violet. - Oj no, nie obrażaj się tak. U nas się mówi, że złość piękności szkodzi. - Ruszył w stronę drzwi, otwierając je przez klaczą, jak nakazują dobre maniery.

z/t dla Shadowa i Violet

Re: Jadalnia

PostNapisane: 27 maja 2013, o 21:20
przez Izaar
Ponownie wyglądało na to, że nie była zbyt przekonana słowami pegaza. Prychnęła dość głośno i zaczęła iść w stronę drzwi. Wychodząc nie omieszkała strzelić ogonem tuż przed nosem Shadowa. Nie była pewna jak ten gest jest odczytywany w Equestrii, ale się tym nie przejmowała.

Z/t

Re: Jadalnia

PostNapisane: 1 cze 2013, o 14:53
przez Black_Gallant
Black wszedł ze swoimi dzieciaczkami do Sugarcube Corner i podszedł z nimi do lady. Zamówił im obojgu duże lody w pucharkach, sobie średnie. Dzieciaczki miały po pięć smaków, które mogły sobie wybrać jak chciały. Proponował im też parę smaków, takich jak kokosowy, bananowy, który już znały, Kiwi, też im znajomy i czekoladowe, śmietankowe, nawet zabajone, a co tam, to tylko zabajone lody. Mogły sobie wybrać, a gdy wybrały. siedli przy stoliku który był wolny. Black jadł swoje, z trzech gałek, truskawkowej, zabajonej i kokosowej.

- Śmiało... Jedzcie łyżeczką. Tylko uważajcie by się nie pobrudzić. To wasze pierwsze lody, więc też polece wam nie jeść za szybko, bo może wam główki zmrozić, a od za szybkiego jedzenie i brzuszki mogą rozboleć.

I pokazał im jak sam śmiało, choć nieszybko i wykazujac się idealnymi manierami pochłania łyżeczką lody.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 2 cze 2013, o 19:20
przez Haramu
Ale te juki były małe... Teraz się będą marnować, skoro są tacy duży. Dobrze, że tatuś ją wziął na plecy, bo miała za długie nogi i niezbyt była pewna jak ich używać... no, i miała swoją gałgankową lalę. Też miłe pocieszenie.
Przez chwilę patrzyła z namysłem na pucharek z lodami malinowymi, truskawkowymi, wiśniowymi, mangowymi i czekoladowymi, po czym ostrożnie skosztowała. To było zimne, ale takie słodkie i fajne, że zaczęła jeść szybciutko, nie przejmując się ostrzeżeniem taty o boleniu brzuchów i o brudzeniu się. Jej biały pyszczek szybko się pokrył czerwonymi i brązowymi plamami po lodach.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 2 cze 2013, o 19:29
przez Vermouth
Dobra, będzie uczony walki! To wystarczyło, by poprawić mu humor. Niestety, chwilę później mu się gwałtownie pogorszył, gdy długi marsz go zmęczył. Padł na swoje miejsce w jadalni czując, że nogi mu chyba odpadną... Jak tata był w stanie chodzić tyle, i to z nimi na plecach? Miał nadzieję, że wyrobi nogi, bo inaczej kiepsko widział dalsze życie.
Wziął ten sam zestaw lodów co siostra, ale jadł powoli, rozkoszując się... no, i chciał odsunąć w czasie wznowienie marszu.

Re: Jadalnia

PostNapisane: 2 cze 2013, o 19:49
przez Black_Gallant
Wyjął z butonierki swoją husteczkę i wyczyścił Haramu pyszczek.

- Nie jedz tak szybko kochanie. Lody ci nie uciekną, a nie chciałbym żebyśmy przed mamą stawali kiedy ciebie by bolał brzuszek albo główka, lub gardziółko. No... Kochane pociechy wy moje... Wiedzcie że to co się stało było dziwne, i że nie jestem z tego pocieszony, ale wciąż was bardzo kocham i zawsze dla was będę. Ten... Ten kruk... On was postarzył, przyśpieszył wam wzrost... Sunset też to spotkało, więc nie będziecie sami, i chciałbym też, byście byli dla niej tak jak ja będę zawsze dla was.

Powiedział siląc się na pocieszanie, ale chyba mu nie wychodziło. Pocałował haramu w czółko, a potem uścisnął mocno synka.

- Kocham was. Mama też was kocha nad życie... Ale nie bójcie się, jeżeli jej pierwsza reakcja będzie jakaś straszna lub dziwna. Ma do tego prawo.