Jadalnia

[Pokemona]

(ignorujcie ten post. Tu nic nie ma)

[BlackStar]

BlackStar praktycznie umierała ze strachu. Patrzyła się wielkimi oczami w wiewiórkę, nie wiedząc, co stworzenie może jej zrobić. Rozłożyła skrzydła i zakryła nimi głowę, mając ogrooomną nadzieję, że to... To... Coś sobie pójdzie, nie gryząc jej uprzednio. Nigdy nie była w tak bliskim spotkaniu z 'tymi cosiami', ale nie miała na nie najmniejszej ochoty.

[Twinkleshine]

Twinkle weszła w podskokach do cukierni wraz z Silverem. Brzuch zaczynał burczeć coraz głośniej. Klaczka w szybkim tempie przyklejiła sie do szklanej gablotki z babeczkami. Rozważała między czekoladową muffinką z malinowym kremem, jagodową z kolorową posypką i wiśniową z czekoladową polewą. A może wziąć wszystkie ? Ale czy ona na pewno wszystkie je zje ? Czuła się wewnętrznie rozdarta bo życie nigdy nie postawiło jej przed tak trudnym wyborem.

[Silver Twirl]

Silver podszedł do lady i wziął wszystkie mufinki w które zapatrzona była jego partnerka. Wyciągnął wszystkie pieniądze które miał przy sobie i rzucił je na ladę. Drobniaki wydały satysfakcjonujący, metaliczny dźwięk zanim odebrał je sprzedawca i podał klaczy trzy różne muffinki, wszystkie wyglądające równie apetycznie.
-Jak nie dasz rady ich zjeść, to chętnie ci pomogę. Zostajemy tutaj, czy bierzemy na wynos?

[Twinkleshine]

-W sumie nie było by źle gdybyśmy wrócili do domu.
Zabrała się za jagodową muffinkę i oblizując usta zaczęła ją jeść.
-Choć w sumie nie jestem do końca pewna czy wytrwają taką podróż.
-Zaśmiała sie i uniosła niewielki karton z babeczkami.
-A ty nic nie bierzesz ?
Zapytała delektując się smakiem muffinki.

[Silver Twirl]

W sumie to tak, miał ochotę coś przegryźć, zapomniał po prostu o sobie przejmując się bardziej losem Twinkle. Nawyk z wojska... Udało mu się wygrzebać jeszcze jakieś drobniaki i dokupić kolejne dwie muffinki. Jedna wpadła do kartona trzymanego przez klacz, a druga lewitowała sobie przy ogierze, czekając na bycie skonsumowaną. Wziął gryza i nie chcąc mówić z pełnymi ustami, skinął głową na drzwi. On wolałby iść do domu i tam w spokoju zająć się jedzeniem.

[ReflexivoArco]

/EmGi/
Pan Wiewiór kilkoma małymi susami zbliżył się do klaczy o nietoperzowych skrzydłach. Nie piszczał już, widział, ze się bała, zupełnie jak jego dzieci gdy po raz pierwszy zobaczyły biedronkę... Podreptał pod jej kopytka powoli i przekrzywił główkę.
-Pii...- zapiszczał uspokajająco starając się przybrać jak najmilszą minkę, żeby jeszcze bardziej nie przestraszyć tego kucyka, którego po prostu zrobiło mu się szkoda...

[Twinkleshine]

Klaczka uśmiechnęła się gdy ogier jednak zdecydował się na coś słodkiego.Odłożyła wpół zjedzoną muffinkę do karonu i wzięła go w pyszczek, ruszając z partnerem w stronę mieszkania. Wypowiedziała coś nieco niezrozumiale w stronę Pani Cake.
-Dziękuje.
Uśmiechnęła się i wyszła.

z/t

[Izaar]

Klacz westchnęła lekko wchodząc do sklepu, ostrożnie zaczęła wdychać wszechobecny aromat słodyczy i rozmaitych wypieków, których w Saddle Arabii z świecą by szukać. Głównie ze względu na różnice w składnikach. Podeszła do szklanej szybki która chroniła część wypieków przed łasuchami, kusząc by zakupić jednocześnie i wyglądem i zapachem tych z co słabszą wolą.
-Jestem w raju niejednego dziecka...-Powiedziała lekko rozmarzona po arabsku, z lekko śpiewnym akcentem. To co dalej mówiła było raczej wiązanką słodkich określeń na te cukiernicze dzieła.

[Shadow Sky]

Dobra, skoro ten stary, brzydki jednorożec nie chlał, to może załatwiał sobie próchnicę? Shadow wszedł do tego przybytku i rozejrzał się. Sombry nie widział, ale dostrzegł pewną znajomą klacz. Uśmiechnął się szeroko.
- O, Izaar! I jak ci przypadło do gustu Ponyville? - Zapytał podchodząc bliżej do niej. Wygladało na to, że zapatrzyła się na wypieki. - Dwie babeczki poproszę. Losowy smak. - Poprosił panią Cake, gdy zobaczył wygłodniały wzrok egzotycznej klaczy.

[Izaar]

-Znowu on... Śledzi mnie, czy co...-Mruknęła do siebie samej po arabsku, przyglądając mu się lekko podejrzliwie przez kilka sekund. Uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową.
-Jest całkiem miło, ładna osada.-Powiedziała w equestriańskim, po czym pokręciła głową lekko zakłopotana.-Nie musisz się trudzić z zamawianiem czegokolwiek dla mnie. Naprawdę.-Naprawdę wolała nie mieć więcej długów wobec tego pegaza. I głód nie miał tu dużo do gadania choć ją lekko z jego powodu skręcało.

[Shadow Sky]

- Izaar, ledwo żyję. Nie mam siły się z tobą kłócić na temat tego, ile ogier może dać klaczy. - Odebrał babeczki, podziękował miło. Rozejrzał się za stolikiem. - O, tamten stolik jest wolny. Chodź, usiądziemy. - Podszedł do stolika i odsunął jej krzesło, by mogła sobie usiąść. Babeczki położył na stoliku, jedną przy jednym krześle, drugą przy drugim. Najwyżej zamówi więcej.

[Izaar]

Wciągnęła powietrze głęboko, ale nie powiedziała ani słowa. Westchnęła za to z rezygnacją i usiadła przy stoliku lekko zaskoczona zwyczajem odsuwania krzesła klaczy. Uśmiechnęła się lekko i zaczęła powoli wciągać zapach babeczki.
-W Saddle Arabii takich nie ma... och, przepraszam. Raczej nie chcesz słuchać o mojej ojczyźnie. Wyglądasz zresztą jakby ciebie robak śmierci przeżuł i wypluł. Czyli albo miałeś niezłą imprezę, albo się całkiem nieźle biłeś.-Powiedziała equestriańskim z lekko przymrużonymi oczami, po czym dodała coś szybko o ogierzych zabawach po arabsku.

[Shadow Sky]

- A co jeśli uznaję bicie się za dobrą imprezę? - Zapytał, po czym postawił na stoliku targany ze sobą hełm Dreadeda, bo klacz go chyba nie zauważyła. Z boku był ślad po uderzeniu mieczem. - Zdarty z gwałciciela i mordercy. - Powiedział z zadowoleniem w głosie, po czym skosztował babeczki. Była cudowna, jego wysublimowany zmysł smaku w pełni aprobował ten smakołyk. Na serio, to było doskonałe!

[Izaar]

-Widzę, że z ciebie nie lada obrońca uciśnionych.-Powiedziała z pewnym podziwem w głosie, choć trudno było określić jak bardzo udawała, a jak bardzo była w tym szczera. Uśmiechnęła się lekko oglądając hełm, po czym zaczęła powoli jeść babeczkę, powstrzymując się przed oznakami zachwytu w głosie. Ale komplementów po arabsku wypiekowi nie szczędziła.
-A jak twój problem?-Zapytała się w końcu.