Jadalnia

[Kojira]

- Mi was też miło... Hngh! - powiedziała i przerwała łapiąc się za brzuch i kopyto, zaciskając zęby i przymrużając oczy. Powoli przekręciła na bok głowę i spojrzała się na obie klaczki - Organizm chyba szwankuje czasem po upadku... Au... - powtórzyła, nawet już nie zastanawiała się który raz.
Posiadając głowę nadal skrzywioną na jedną stronę, nachyliła się nad stołem i nie prostując jej położyła na blacie, starając się odetchnąć. Jest dziwnie. A to nie dobrze.

[SomePony]

-Napewno nic Ci nie jest? Może powinnas się położyć Koji? Smutno mi gdy widzę jak się męczysz...-powiedziała prawie zaczynając płakać.
-Strasznie się męczy... Współczuję jej... Jak ktoś mógł ją tak skrzywdzić?! Co za psychopata to zrobił?! Co takiego Ona zrobiła? A może.... Nie.... Wątpię by Kojira była zła... Ale może warto jednak się jej strzec? Nie każdego kuca tak traktują... -pomyślała wbijajac się nagle w siedzenie.

[Shar Ghatorr]

Klacz popatrzyła się na wyraźnie cierpiącą klacz kuca ziemnego... Wyglądała paskudnie, co chyba nie powinno być czymś dziwnym u kucyka, zwłaszcza klaczy, która przed chwilą wpadła do cukierni jedną z najmniej konwencjonalnych dróg, które mogły być użyte bez jakiś dodatkowych bajerów typu wyrzutnia jabłeczników czy latający rower pewnej różowej klaczy... Shar położyła kopytko na ramieniu Some i zaczęła ją nim lekko masować, aby ją uspokoić
-Kojiro, może powinnaś pójść do szpitala?- zaproponowała

[Kojira]

- Położ... nie, bo niby gdzie... - powiedziała i pociągnęła nosem patrząc na czerwony opatrunek na swoim kopycie. Otworzyła swoją torbę i przeszukała ją, po czym wyciągnęła ze środka pudełko z czerwonym napisem "Downdown". Otworzyła je, wycisnęła jedną tabletkę z listka i włożyła sobie do ust. Chwilę się jeszcze spojrzała na listek z tabletkami, po czym wycisnęła drugą i również umieściła w ustach, po czym połknęła obie naraz.
- N-nie. Nie chc.... Nie trzeba do szpitala. Chyba... Nie, na pewno nie. - powiedziała poddenerwowana. Nie lubiła szpitali.

[Spearmint]

Jeszcze kilka godzin temu chciała go zabić, a teraz naciągnęła go na lody. Gdyby jej ktoś kiedyś powiedział, że będzie szła z Sombrą na słodycze, jak córka z ojcem, to by go wyśmiała. Albo zabiła.
- Patrzaj tato, toż to kucykowi robi się słodko od samego patrzenia. - Powiedziała do mrocznego jednorożca, gdy zobaczyła jak wygląda lokal do którego do prowadzi. Strasznie zabawnie wyglądał kontrast między wyglądem Sombry, mrocznym jak trójka emo-nastolatków z niewyczerpanymi zapasami czarnej farby do włosów, paznokci i innych części ciała, z wystrojem Kącika.

[Sombra]

Sombra rozejrzał się po owym pomieszczeniu, po osobach które były tutaj w śródku. Jakaś trójka trzech durnych klaczy była w środku, wyglądały jak z jakiejś mrocznej komedii romantycznej dla dzieci. Czuł się tutaj źle, a widząc trzy klacze aż brało go na mdłości. Zastanawiał się czy nie wyjść, ale już obiecał. Poprawił płaszcz na zbroi i usiadł na jednym z wolnych miejsc, spoglądając na córkę.
- Durne miejsce, rozejrzyj się, czysty chlew. A tutejsze klacze nie mają w sobie klasy i szlachectwa jak w naszym królestwie, zwyczajne ladacznice. Po co tu przyszliśmy?

[Spearmint]

To jak tatuś udawał twardego kuca było wręcz słodkie. Tak do niego nie pasowało to wszystko dookoła. Przytuliła go mocno na chwilę, by go nieco rozchmurzyć.
- Bo obiecałeś mi kupić lody, tato. I pewnie sam sobie też coś kupisz, by móc zjeść razem z córką, prawda? - Zapytała wesołym tonem, patrząc na niego z rozbawieniem w oczach.
- I nie narzekaj tak, zachowujesz się jakbyś coś chciał obrzydzić samemu sobie. - Upomniała go. Miała nadzieję, że te trzy klacze sie nie obrażą.

[SomePony]

Klacz zaczęła dygotać, jej kopytka drżały. Jej fobia wróciła: za dużo kucy, w jednym pomieszczeniu.
Kojira, Sharuś....-powiedziała prawie szeptem, a strach.zacisnął jej gardło. Po chwili gdy opanowała oddech mówiła dalej.
-Wybaczcie... Ja.... Muszę iść...-powiedziała i spojrzała w oczy Shar. Nie było to zwykłe spojrzenie, Some jakby błagała by Shar ją przytuliła. Nie mogła dłużej czekać, przesunęła się powoli do krawędzi sofy i powolnym krokiem, ze spuszczonym łbem wyszła mówiąc:
-Mam nadzieję że przyjdziesz do mnie Shar... A Ty Kojiro wyzdrowiejesz....
Jej głos drżał jak jej kopytka, był pełen błagalnego tonu.

[z/t]

[Sombra]

Sombra nie zwracał uwagi na inne nic nie znaczące kuce, zwyczajny plebs który powinien pracować w pocie czoła w kamieniołomach. Przytulenie przez córkę nic nie pomogło, rozsierdziło go jeszcze bardziej, wychodził przez to na jakiegoś lalusia któremu tylko czułości w głowie. I jeszcze śmiała go upominać przy tych zgromadzonych tutaj ladacznicach, niewybaczalne!
- Córko, ja nie mam zamiaru niczego sobie obrzydzać skoro już czuje się brudny, mówiłem tylko słowa prawdy, czyż źle jest nazwać robaka robakiem?- Mimo to zapachy go nieco uspokoiły, dawno nie jadł nic porządnego. Może tutejsze smakołyki chociaż poprawią mu humor?- Obiecałem ci to i obietnicy dotrzymam, gdzie jest jakiś właściciel tego zaścianku bym mógł złożyć zamówienie?

[Shar Ghatorr]

Fioletowa klacz jednorożca wystraszyła się nagłego rozstrojenia nerwowego swojej przyjaciółki...
-Some, poczekaj!- zdążyła za nią tylko zawołać, po czym klaczka-arlekin opuściła Kącik Kostki Cukru. Shar kiwnęła na pożegnanie swojej nowej znajomej.
-Do widzenia, Kojira, może kiedyś się jeszcze spotkamy, kuruj się - uśmiechnęła się do białej klaczki z brązową grzywą, po czym dogoniła Some. Ni mogła jej zostawić.

/zt/

[Spearmint]

Dwie klacze uciekły z tego miejsca. Wyglądało na to, że jej ojciec będzie miał mniej zmartwień na głowie. Głowa... Popatrzyła z zastanowieniem na nią.
- Czy w tym wieku nie powinieneś powoli siwieć? - Wyraziła swoje zdziwienie, po czym podeszła zwyczajnie do lady, popatrzeć na smakołyki dostępne w tym miejscu.
- A złożyć zamówienie możesz chyba tutaj, ojcze. - Poinformowała go uprzejmie, pokazując na całkiem dobrze widoczną panią Cake, która chyba wydawała się nieco przerażona wizytą Sombry z córką.

[Sombra]

- Dobrze trzymam się jak na swój wiek, zresztą jestem i tak dalej młody duchem. A ty dalej jesteś dziewicą, bo to byłby żal gdyby księżniczka straciła cnotę z byle patałachem.
Zwrócił uwagę na idące klacze, miał nadzieję, że to z jego powodu. Spojrzał na tą całą panią Cake, chyba była pod wrażeniem jego dostojeństwa.
- Lepiej ty rozmów się z tym plebsem, bo pewnie tobie lepiej idą rozmowy z nisko urodzonymi.

[Spearmint]

Spearmint poczuła się trochę niewyraźnie po uwadze o dziewictwie. Chyba nie będzie zachwycony Featherem, a skoro go, poniekąd, zaakceptowała jako ojca, to zgodnie z tradycją pegaz będzie musiał porozmawiać z Sombrą. Ciekawe jak to obaj przeżyją. Podeszła złożyć zamówienie.
- Witam serdecznie. Poproszę... Lody o smaku smerfa. - Ciekawiło ją, co to jest, czemu się tak nazywa i tak dalej. Popatrzyła na tatę.
- A dla ciebie, ojcze?

[Sombra]

- Nie odpowiedziałaś, mam nadzieję, że chociaż był to ktoś błękitnokrwisty, a nie parch co ledwo od ziemi odrósł. Jeśli się z nim związałaś, a on nie jest ciebie godny, to lepiej mi go na oczy nie pokazuj.- Spojrzał na córkę gdy ta złożyła zamówienie, pani Cake wyglądała na niezbyt zadowoloną jego pojawieniem się. Odchrząknął.- Nie wiem, byle nie coś co ma dużo cukru, bo od słodkiego bolą mnie zęby. Sugarcube corner... więc to tu pracuje ta niedojda, Pinkie Pie?

[Spearmint]

- Ojcze, po pierwsze, nie powiedziałam, że nie jestem dziewicą. Po drugie, niemalże od twojego upadku podróżuję po Equestrii a powinieneś się zorientować, że tutejsza szlachta jest nader niskiej jakości, i naprawdę nie trzeba wiele by ją przewyższyć. Nie martw się ojcze, na pewno go poznasz, zgodnie z tradycjami Kryształowego Imperium. A o zęby ci zadbam, nawet się nie zorientujesz zanim ci się poprawi... I nie znam nikogo o tym imieniu. - Odpowiedziała spokojnie Sombrze, zastanawiajac się, co mu zamówić. Nagle wpadł jej do głowy pewien obraz, więc zamówiła dla niego i dla siebie po milkshake'u, a dla niego jeszcze pączka z marmoladą.