Główny pokój.

[SilentGrass]

Pirat rozejrza? si? po pomieszczeniu, nic mu to nie mówi?o o umy?le ofiary... To znaczy pacjenta...
U?miechn?? si? widz?c reakcje Gallanta.
- Tak wi?c... Jeste?my...
Podbieg? do ko?ciotrupa, stukn?? go kopytkiem. Trup w zgodzie z wszelkimi prawami fizyki z chrz?stem polecia? na ziemi?. Ze zdziwieniem spojrza? na ko?ci, pokr?ci? g?ow? i przeszed? do metronomu, stukn?? go równie?.
*Tik* *Tak*
- Hmm... *Tik* Nie wiem *Tak* gdzie jeste?my...
*Tik *Tak*
Wtem do pomieszczenia przez jedn? ze ?cian wlecia?a kula armatnia. Ze ?wistem przefrun??a nad g?ow? pirata i wylecia?a drug? stron? pomieszczenia.
*Tik* *Tak*
- Ju? wiem! *Tik* Jeste?my na polu bitwy! *Tak*
Zakrzykn?? pirat dumnie i pad? na ziemie os?aniaj?c si? na wszelki wypadek przed kolejnymi kulami.
*Tik* *Tak*
Si?gn?? jeszcze kopytem i zatrzyma? metronom.

[Mistrz Gry]

DUN DUUN DUUUUUUUUUN!
Wy?om w ?cianie spowodowany bezlitosnym uderzeniem kuli armatniej ujawni? wam ?wiat w jakim obecnie si? znale?li?cie. ?wiat wygl?da? by ca?kiem normalnie, ca?kiem niewinnie. Gdyby nie to ?e poprzez ?rodek przebiega?a linia dziel?ca ten ?wiat na dwa ca?kiem od siebie odmienne. Jedna strona zalana promieniami ciep?ego s?o?ca, a w tym samym czasie druga spowita w wiecznym mroku. Jedna sielankowa i radosna, a po drugiej stronie na dzie? dobry witaj? ci? dyby i szubienice. Jedyn? wspóln? cech? dla obu stron by?y rz?dy armat i nag?e b?yski wraz z którymi wydobywa?y si? ?mierciono?ne pociski. Wy znajdowali?cie si? dok?adnie w centrum tego pobojowiska. Dom w którym dane by?o si? wam pojawi?, o dziwo by? jednym jeszcze w miar? ca?ym budynkiem na terenie pomi?dzy dwoma rz?dami armat. Kolejna kula armatnia ?wisn??a wam nad g?owami, zasypuj?c was resztkami dachu. Najlepiej b?dzie jak szybko st?d znikniecie...

[Black_Gallant]

- Chyba najlepiej b?dzie, jak szybko st?d znikniemy, Silent. Niebo wali nam si? na g?owy!

Przekrzycza? huk Gallant. ?wiat wokó? niego by? niezrozumia?y, szalony, i nie mia? najmniejszej ochoty w nim pozostawa?. Wtem uszsza? straszliwy gwizd nadlatuj?cej kuli armatniej i niewiele my?l?c skoczy? na Silenta wypychaj?c obu poza zasi?g ra?enia pocisku artyleryjskiego.

- Nisko i zakosami! Uciekamy w najg??bsze zabudowania!

Poci?gn?? pirata i wbiegli mi?dzy ruiny budynków.

- A zaraz, masz mi wyt?umaczyc gdzie my jeste?my, co tu sie dzieje, i dlaczego ja sie da?em w to wciagn??!.

[SilentGrass]

Pirat bieg? ci?gni?ty przez czarnego ogiera, od?amki ska? sypa?y mu si? na g?ow?. Jednak ju? si? tym nie martwi? gdy? na jego g?owie pojawi? si? stary he?m pruski. Kiedy wbiegli mi?dzy pozosta?o?ci budynków, kucn?? przy jednej z jeszcze stoj?cych ?cian i ci??ko oddycha?.

- Po pierwsze!

Pirat stara? si? przekrzycze? ogólny rumor wojny.

- Jeste? idiot? ?e da?e? si? w to wci?gn??!

Pirat zacz?? si? ?mia? ze swojego ?artu jednak po chwili spowa?nia? i zacz?? t?umaczy? ich sytuacj?.

- Nie od dzi? wiemy ?e nasz przyjaciel cierpi na swego rodzaju schizofrenie. Widocznie dosz?o do powstania dwóch oddzielnych ja?ni. Naszym zadaniem jest ich zjednoczenie.

Na g?ow? sypn??o mu si? par? dorodnych cegie?. Podniós? si? z ziemi.

- Ale jak widzisz nie b?dzie to zbyt ?atwe.

[Black_Gallant]

- No bez, kucu, jaj! Zanurkowalismy my do g?owy?

Gallant by? wzburzony. Bardzo wzburzony. A chcia? dzisiaj tylko spokojnie popracowa? i pos?ucha? g?osu Rarity... By? taki inspiruj?cy...

- Okej, to jak niby mamy to zrobi? i jak st?d wyjdziemy, Maestro?

Spyta? ju? nieco spokojniej.

[SilentGrass]

Pirat spojrza? na zdziwiony na czarnego ogiera.
- Wyj??!? Nie chcesz pomóc naszemu przyjacielowi?
Jednak mimo wszystko Silent oklap? lekko zrezygnowany.
- Skoro tak Bardzo chcesz to wiedzie?. Wyj?? z umys?u mo?esz w ka?dej chwili. To jak wyjdziesz to ju? inna bajka. Masz do wyboru par? opcji. Pirat zacz?? wylicza?.
- Mo?esz przyj?? kule armatni? na pysk, tym samym zaburzaj?c swoj? astraln? posta?.
Wyci?gn?? z sakwy ma?e owalne pude?eczko.
- Mo?esz pow?cha? te sole trze?wi?ca i si? wybudzi?. Albo mo?esz mi pomóc ?eby?my wyszli st?d razem z pomoc? Shinyego ?eby unikn?? jakichkolwiek skutków ubocznych.
Zako?czy? pirat wymawiaj?c ostatnie s?owa z cz?stotliwo?ci? karabinu maszynowego.

[Black_Gallant]

- Mo?esz mnie s?ucha? dok?adniej!? Spyta?em, jak mu mamy pomóc, do cholery!

?wist kolejnej kuli i to ?e od?amek gzymsu przyskrzyni? mu ogon, wcale mu nie odpowiada?y. By? coraz bardziej podenerwowany i wcale go to nie urz?dza?o.

- Jak taki jeste? rozeznany, prowad?, ja postaram sie wprowadzic odrobin? rozs?dku w to szale?stwo!

[SilentGrass]

Pirat podrapa? si? po g?owie.
- A sk?d niby ja mam to wiedzie?. Nie jestem psychologiem.
Wyjrza? za murku aby rozezna? si? po okolicy i okre?li? w jak?? dalsz? ?cie?k?.
- Naszym podstawowym zadaniem jest zlokalizowanie celu.
Spojrza? na Gallanta i widz?c ?e kuc nie odczuwa ?adnej rado?ci w braniu udzia?u w tak niezwyk?ej misji postanowi? powiedzie? wprost.
- Musimy znale?? Shinyego, albo jego drug? osobowo??.
Rozejrza? si? znowu po okolicy.
- Proponuj? i?? w tamtym kierunku.
Wskaza? kopytem na mroczn? stron? ?wiata.

[Black_Gallant]

Gallant spojrza? na mroczn? stron?... Szubienice, gilotyny, ko?owroty... Oj tak.

- Có?, Tamta strona przynajmniej nie ukrywa tego, ?e jest powalona. Chod?my wi?c. Ty prowadzisz, piracie l?dowy.

Gallant ruszy? spokojnie za Silentem. Obserwowa? wszystko wokó? bacznie i stara? si? wystrzega? nadlatujacych pocisków.

[Mistrz Gry]

W podskokach poprzez zgliszcza dzielnie d??yli?cie do bab... To jest do wzgórza na którym by?y ustawione armaty. Muzyka wydobywaj?ca si? znik?d idealnie wspó?gra?a swym ci??kim metalowym rytmem z wsz?dzie walaj?cymi si? zmasakrowanymi zw?okami i nieprzeniknion? ciemno?ci?. Mimo wszystko droga po której st?pali?cie nie stawia?a przed wami ?adnych wyzwa?, oprócz od czasu do czasu zab??kanej kuli przelatuj?cej nad g?ow?. Z ka?dym krokiem zbli?ali?cie si? do wzgórz artyleryjskiego, spo?ród huku wystrza?ów dochodzi?y do was ci?g?e okrzyki. Skryli?cie si? w krzakach obok wzgórza i zacz?li?cie obserwowa? waniliowego kuca z napoleo?sk? czapk? na g?owie i ca?ego usmarowanego czym? czarnym.

[Black_Gallant]

- Ty, to chyba Shiny, nie? Tylko wygl?da jako? m??niej...

Gallant wskaza? Silentowi kopytkiem kucyka koloru danio.

- To co robimy? Mamy go przekona? by przesta?? Tylko niby jak? On si? wida? ?wietnie bawi, nie?

Gallant zacz?? gor?czkowo my?le? nad rozwi?zaniem. Jak podej?c do tego kuca by nie wzbudzi? jego gniewu i ataku?

[SilentGrass]

Pirat wpatrywa? si? spokojnie w kuca który przypomina? Shimyego. Zdj?? pomara?czowe gogle z twarzy i za?o?y? papierowe okulary 3d. Teraz by? ju? pewien.
- To nie jest Shiny...
Po chwili dotar?a jednak do niego troch? przera?aj?ca prawda.
- Czekaj... Nie... To jest Shyni... Ale nie ten którego znamy.
U?miechni?ty odwróci? si? do Gallanta.
- To nawet dobrze si? sk?ada.
I wyszed? na spotkanie jednej z osobowo?ci jednoro?ca.

[Black_Gallant]

Gallant wola? pozosta? w krzakach, jednak gdy zauwa?y?, ?e Silent nie jest atakowany, ostro?nie ruszy? za nim.

- Wiesz ?e jeste? najbardziej por?banym kucem jaki istnieje na tym padole?

Podszed? ju? do?? blisko by mówic do niego ?ciszonym g?osem.

- I ?e mnie przera?asz?

Szed? za nim dalej. To miejsce, umys? Shinyego dzia?a? na niego niepokoj?co dziwnie.

- I ?e rzuci?em twoj? córk? bo jest nieczu?? sucz??

Nie wierzy? ?e to powiedzia?.

A tu ju? stan?li przed Daniem z domieszka czekolady.

[SilentGrass]

Pirat weso?o bieg? w stron? kuca w napoleo?skiej czapce kiedy us?ysza? za sob? g?os Gallanta.
Odwróci? si? w stron? ogiera i troch? smutnym wzrokiem na niego popatrzy?.
- Wiem... Zacz?? powoli...
- Chcia?bym ?eby by?o inaczej... Jednak nawet troch? si? ciesz? ?e nie b?dziesz tym któremu zniszczy ?ycie.
Poci?gn?? lekko nosem, ale jednak po chwili na jego twarz wróci? szeroki u?miech.
- Albo po prostu ci? zabij?... Jeszcze nie wiem.
Za?mia? si? i zacz?? dalej biec w stron? Shiynego.

[Mistrz Gry]

Para ga?ek ocznych obraca?a si? z du?? pr?dko?ci? w oczodole i ogarnia?y pole bitwy przed nimi. Nozdrza które znajdowa?y si? troch? ni?ej, wci?gn??y mocno powietrze i poczu?y silny zapach prochu. Usta usadowione troch? ni?ej czu?y lekki posmak krwi. Kucowi to wszystko si? podoba?o, lubi? takie po??czenia. Wizja optyczna skupi?a si? na jednym obiekcie po jasnej stronie ?wiata, kuc si? u?miechn?? i powoli obliza? usta.
- Moje ma?e armatki! Rozpieprzmy ten sierociniec!
Skierowa? kopytem w stron? niewielkiego budynku daaaleeeko od niego. Wtem us?ysza? szelesty, szybkie korki i cich? rozmow?. Obejrza? si? w bok i zerkn?? na dwójk? biegn?cych w jego stron? kucy.
- Prrr armatki! Wygl?da na to ?e mamy go?ci!
Kiedy kuce zbli?y?y si? bardziej Dim, bo nim by? ten ogier. Rozpozna? w nich dwójk? swoich, a raczej Shyniego znajomych. Poprawi? swój kapelusz na g?owie i z du?ym u?miechem na ustach czeka? na dwójk? kucy.
Kiedy do niego dotarli od razu zacz??.
- No no no... Kogo my tu mamy... Stary pirat i hmm... Podrapa? si? po g?owie szukaj?c w my?lach okre?lenia dla Gallanta.
- No i Black...
- Emm... Tak wi?c dostali?cie si? do naszego umys?u... I co zamierzacie teraz zrobi??