Pony Utopia

Magazyn w centrum miasta. Oczywi?cie jak na magazyn przysta?o wsz?dzie walaj? si? skrzynki, tu i ówdzie jakie? beczki. Budynek jest betonowy, z zewn?trz wtapia si? w architektur? Ponyville. Jest kolorowy, jak wi?kszo?? budynków. Jednak wn?trze jest szarawe. Bije z niego przyjemne zimno.
***
Gray zeskoczy? z jednej ze skrzy?, na której siedzia? ju? od d?u?szego czasu. Podszed? do mikrofonu, pod??czonego do czterech g?o?ników, jakie zostawili mu cz?onkowie w "spadku".
- Raz! Raz! Raz!
G?o?niki zabucza?y, echo g?osu pegaza roznios?o si? po magazynie.
Dobrze, ?e dzia?aj? - pomy?la? muzyk.
Nikt od d?u?szego czasu si? nie zjawia?. Postanowi?, ?e wróci na owy pojemnik i zdrzemnie si? jeszcze z godzink?. Tak te? zrobi?. Wlecia? na szczyt ?ciany skrzy?, by zasn??. Po budynku nios?o si? cichutkie chrapanie.

Gdy Misty nie mia?a pacjentów, ch?tnie lata?a do domu, by sp?dzi? czas z bratem. Tym razem jednak dosta?a od rodziców zakaz powrotu do Cloudsdale, poniewa? podobno panuje tam epidemia. Klacz pragn??a sprowadzi? krewnych do miasta, by im pomóc, jednak ci obawiali si?, ?e wówczas choroba mog?aby dopa?? mieszka?ców Ponyville. Misty, lecia?a wi?c teraz nisko nad domami, zastanawiaj?c si?, czy jej brat zdo?a prze?y? epidemi?. W pewnym momencie, us?ysza?a czyj? dono?ny g?os. Wyl?dowa?a przed jednym z magazynów i wyjrza?a przez okno. W ?rodku, dostrzeg?a czarno-zielonego ogiera, który najwidoczniej spa? w najlepsze. Wi?c kto mówi? przez mikrofon? Klacz zapuka?a do drzwi budynku i zaczeka?a na reakcje mieszka?ca.

Pegaz chrapn?? g?o?niej i zerwa? si?, niczym uk?uty ostr? ig??.
- C- co jest?
Us?ysza? pukanie, które dochodzi?o z drzwi do magazynu. Podlecia? wi?c tam, by sprawdzi? kto si? dobija. Jego mina mówi?a jasno, ?e nie by? zadowolony. W po?owie drogi zd??y? si? jednak opami?ta? i wymusi? na swoim pyszczku... kamienn? "twarz", nie wyra?aj?c? emocji. No có?. Otworzy? drzwi.
- Ta, jasne - machn?? kopytkiem - Autograf na grzbiecie, czy zadzie? - powiedzia?- No chyba, ?e przysz?a? skarbie w sprawie og?oszenia.
Widok wokalisty zespo?u, który rozpad? si? jaki? czas temu, w dodatku dosy? znanego i kontrowersyjnego powinien robi? wra?enie. W ka?dym razie na to by? nastawiony Gray Web.

Klacz juz mia?a si? przywita?, gdy pegaz zacz?? mówi? co? o autografach na ró?nych cz??ciach cia?a.
- Nic z tych rzeczy.- Roze?mia?a si?.- Po prostu jeszcze nigdy nie widzia?am ci? w Ponyville i chcia?am powita? w s?siedztwie.- Spojrza?a na wn?trze budynku.- Je?li oczywi?cie postanowi?e? tu zamieszka?.- Misty u?miechn??a si? do ogiera i stara?a si? przypomnie?, kim w?a?ciwie by?. Zachowywa? si?, jakby spodziewa? si? rzeszy fanów, jednak pagazka kompletnie go nie kojarzy?a. Mo?e dlatego, ?e nie s?ucha?a jeszcze nigdy, tego typu muzyki? Lekko zak?opotana, nadal przygl?da?a si? czarnemu.
- Wybacz moje maniery. Jestem Misty Night... A ty?-Kiwn??a lekko.

Muzyk zrobi? wielkie oczy. Jak mo?na nie chcie? autografu od Gray Weba w samej osobie?! To? to dziwaczne i nieprzystoi nowej fance! 
- Nie chcesz autografu? NIE ZNASZ MNIE?! Jak mo?na nie zna? Gray Weba, wokalisty s?awnego "Perverthoofa", który rozpad? si? par? tygodni temu? Ech, niewa?ne. Nie mieszkam tutaj. Wynaj??em ten magazyn, bo chc? tu gra? z moim nowym zespo?em, którego JESZCZE NIE MAM!
Zapad?a cisza.
- Umiesz gra? na gitarze, wali? na garach? Napiernicza? na parapecie? A ?piewa?? - zacz?? pyta?.
W ko?cu pad? "na kolanka" i wznosz?c kopytka do modlitwy zacz?? b?aga? klacz.
- Powiedz, ?e tak...

Klacz bieg?a by by? dalej od domu gdy nagle us?ysza?a co? jakby g?os. Znajomy... Posz?a powoli w jego stron?. Tam sta?a ju? klacz. Mo?e lepiej si? odwróci?. Ale nie.. zaraz
-GREY WEB!!! Oretyretyretyretyretyrety! -powiedzia?a po czym pobieg?a i wr?cz rzuci?a si? mu na szyje przewracaj?c go.
-Ojejciujciu! Nie wierzy?am, ?e kiedykolwiek Cie spotkam! Jestem Nomiki i Wielbie Ci?!!-powiedzia?a po czym zacz??a bardzo mocno tuli? kuca. Przecie? taka okazja mo?e si? wi?cej nie zdarzy?. Nagle zda?a sobie spraw?, ?e przecie? nie powinna tak robi?.
-Przepraszam...-powiedzia?a kul?c si?i odsuwaj?c. Zacz??a patrze? na swoje kopyta.
-O Luno! Jak ja si? osmieszy?am!-pomy?la?a czerwieni?c si? ze wstydu.
-Ju? pó?no..Lepiej.. je?li pójde... jakby? potrzebowa? kogo? do zespo?u czy co?to mog?abym Ci pomóc.. bo troche umiem gra?.. Mieszkam tam...-powiedzia?a i napisa?a na kartce adres po czym poda?a j? Greyowi.
-A wi?c.. ja... przepraszam za zaj?cie czasu.. -powiedzia?a po czym pobieg?a do domu.
[zt]

Nadal patrzy?a na czarnego, swym pe?nym zdziwienia wzrokiem. Dopiero, gdy podbieg?a do niego zakochana w jego muzyce klacz, Misty rozumia?a ?e jest on gwiazdorem. Przedtem my?la?a, ?e to kolejny amator, który chce zdoby? s?aw?, lub my?li, ?e ju? ja ma. Spojrza?a na odchodz?c? klacz jednoro?ca, po czym zwróci?a si? lekko zak?opotana do Graya.
- Sorki, w moim domu s?uchali?my troch? innej muzyki. Mo?na powiedzie?, ?e nie jestem obeznana w trendach muzycznych.- Za?mia?a si?, po czym wys?ucha?a pyta? pegaza.
- Có?...- Zastanawia?a si?.- Kiedy? ?piewa?am w zespole "Ksi??ycowe anio?y". To by? taki chórek szkolny i nawet niez?e sobie radzili?my.- Stwierdzi?a. Nie by?a pewna, czy podo?a oczekiwaniom s?awnej gwizdy, jednak warto by?o chocia? spróbowa?. A mo?e si? uda?
- Je?li chcesz, mog?abym ci asystowa? w wokalu.- Zaproponowa?a.

- Dzi?ki, cytrynko! Wpadn? pewnie do ciebie.
Pegaz oderbra? kartk? i ju? si?ga? po pióro, by wymalowa? autograf na jej zadzie, gdy ta przytuli?a go i opu?ci?a magazyn.
- Tia, nara, male?ka!
Pegaz wsta? z kl?czek.
- Rozumiem... Chórek... Hmm... A mo?esz si? przyda? w zespole! Poczekaj... za?piewam ci co?, to zobaczysz, jak? muzyk? gramy... gra?em.
Pegaz podlecia? do magnetofonu, który by? pod??czony do g?o?ników. W??czy? ten oto kawa?ek, ale bez playbacku: http://www.youtube.com/watch?v=cbA5cIIsHCg i zacz?? go ?piewa? do mikrofonu, rado?nie potrz?saj?c ?ebkiem. Magazyn nape?ni? si? muzyk? i wokalem kucyka. Po sko?czonym wyst?pie u?miechn?? si? i skoczy? przed klacz na "kolanka", ?lizgaj?c si? pod jej pyszczek.
- I jak?

Wys?ucha?a z uwag?, wyst?pu pegaza. Gdy sko?czy? ?piewa?, zacz??a mu klaska?. By?a pod wielkim wra?eniem jego talentu i nawet spodoba?a jej si? taka muzyka.
- Cudnie! Jeste? bardzo dobry w tym, co robisz.- Odpowiedzia?a mu radosnym tonem.- Przypuszczam nawet, ?e wokal pomocniczy jest tu niepotrzebny... Przynajmniej w tym utworze.- Rozejrza?a si? jeszcze raz po magazynie. W pewnej chwili dostrzeg?a zegar. Nie by?o jeszcze a? tak pó?no i mog?aby porozmawia? z Webem d?u?ej, gdyby nie... By?a spó?niona na zaj?cia z doktorem Fetoclish. Nie cierpia?a go, a same zaj?cia polega?y na asystowaniu mu i s?uchaniu jego gadania. Musia?a jednak wraca? do szpitala. Spojrza?a smutno na czarnego, po czym po?egna?a si? z nim.
- Wybacz, ale na mnie ju? czas. Je?li b?d? potrzebna, to mieszkam pod adresem <...>. Zawsze b?dziesz tam mile widziany. To do zobaczenia.- Ruszy?a w stron? szpitala.
[z/t]

Cold si? nudzi?. Co w sumie by?o do przewidzenia. Bo ci??ko znale?? co? do roboty po pokonaniu wielkiego zagro?enia dla ca??j krainy, oraz po rozej?ciu si? ( tak, wiem jak to brzmi) z jednym z nielicznych kucy, jakie Cold kiedykolwiek polubi?, a mianowicie z Showy. Dobra, prawie j? pokocha?. Jednak faktem jest to, ?e po powrocie z Cloudsdale, ca?? afera z heroldami by?a zako?czona, wi?c Cold zacz?? si? przechadza? po Ponyville. Tam natkn?? si? na plakat. Jako ?e lubi? muzyk?, postanowi? spróbowa? si? dosta?. A, co mu tam. Raz ?mierdzi koza. Teraz Cold wszed? do magazynu. Podszed? do ciemnego kuca, wygl?daj?cego jako? tak... jak opwinni wygl?da? gitarzy?ci z kapel rockowych. U?miechn?? si? do?? smutno
- Dobry, ja w sprawie og?oszenia- rzek?, patrz?c jednocze?nie um?czonym wzrokiem na czarnego.
-Jestem Cold Air. Bezrobotny, w?drowny pegaz. A ty?- zako?czy? wypowied?. bytowanie z innymi kucami bylo ostatni? rzecz?, jak? teraz chcia? robi?.

Klacz wysz?a z magazynu, on zosta? sam. Ju? mia? zrezygnowany odda? sprz?t do lombardu, gdy nagle kto? do magazynu. I jak si? okaza?o, by? w sprawie og?oszenia.
- Z NIEBA MI SPAD?E?, KOCHASIU! - zawo?a? rado?nie.
Od razu przytuli? pegaza.
- A ja jestem Gray Web. I nawet nie mów, ?e mnie nie kojarzysz... No... Perverthoof... Ech...
Ogier wyciagn?? z jednej ze skrzy? dwie butelki piwa. Poda? jedn? ogierowi, drug? sam zacz?? doi?.
- Dobra, kim chcesz by? w zespole? Ka?de miejsce wolne, oprócz wokalu prowadz?cego, czyli mnie.

Cold by? bardzo zaskoczony nag?ym wybuchem pegaza. Jednak ju? butelka z piwem zosta?a milej przyj?ta. Otworzy? j?, po czym poci?gn?? kilka ?yków. Odstawi? j?, i powiedzia?
- Hmm... mo?e perkusja? Dawniej troch? gra?em... Ale ju? raczej niewiele pami?tam. w ka?dym razie, mi?o mi pozna?- u?miechn?? si? smutno. Deprecha go nie opuszcza?a.

- Perkusja... Jak masz swoj?, to przynie?, jak nie, to... Urgh... Kup za moje... Pieni?dze...
Wyci?gn?? spod p?aszcza pliczek banknotow i poda? je Coldowi.
- Widz?, ?e nie tylko ja jestem tak przysrany... Siedz? tu i nikt si? nie zg?osi?, oprócz jakiej? piskliwej fanki, która penwie si? na niczym nie zna i jakiej? cacy pegaz... Ech... Na dwa lata mog? po?y? za to, co zarobi?em na p?ytach... Ku?wa, czemu ci idioci zacz?li si? k?óci?... Przez to mój zespó? si? rozpad?... No dobra... Za?ó?my, ?e wi?rz? w to, ?e potrafisz gra? i jeste? przyj?ty ju?. Jutro kup perkusj?, ja musz? gdzie? si? przespa?... Nie chc? marnowa? kasy na nocleg... W sumie, to tu mieszkam. Wiesz, na skrzynkach ca?kiem wygodnie si? ?pi - powiedzia? smutnym tonem.

Cold by? bardzo zaskoczony pieni?dzmi. Wzi?? po?ow?, a reszt? mu odda?
- Nie trzeba a? tyle. Skoro to ma by? moja perkusja, to sam j? kupi?- rzek? ze smutkiem. Ech, ?ycie go cz?sto do?wiadcza?o. To czemu jedna klacz tak go dobi?a? powinien ju? dawno wzi?? si? w gar??, a tak ci?gle ma deprech?. Spojrza? na "gospodarza"
-To mo?e podejdziemy do pubu Utopia? To jest najlepsze miejsce na sp?dzanie wolnego czasu. A tu mo?emy zostawi? wiadomo??. Co ty na to- spyta?- a, niewa?ne. I tak id?. chcesz, to mo?esz i?? za mn?, jak nie to nie. A, najpierw troch? si? przejd? po parku.- to powiedziawszy machn?? skrzyd?ami, wzbi? si? w powietrze, i wylecia? z magazynu.

[z/t]

- Nie, ja tu zostan?.
Wzi?? pieni?dze od Colda. Trudno... Siedzia? na jednej ze skrzy?. By? gwiazd?, a brakowa?o mu towarzystwa... Jego przyjació?mi byli cz?onkowie zespo?u, by?a tam te? jego mi?o??. Teraz jednak zosta? sam, na lodzie. Mial okropny ?al do wszystkich. Wszystkich z wyj?tkiem Feathera, jego przyjaciela. Us?ysza? jakie? plotki, ?e podobno u?o?y? sobie ?ycie. Nie chcia? wi?c go ju? miesza? w zespó?.
***
Po skompletowaniu zespołu i pierdyliardzie melanży, Gray wytoczył się z magazynu, drepcząc przez miasto.