Strona 2 z 4

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 13 mar 2013, o 15:01
przez Luna
Księżniczka nocy pojawiła się, nagle znikąd w sanktuarium. Spojrzała dumnym wzrokiem na wszystkie zebrane, kucyki. Bez cienia emocji podeszła do Tea i pochyliła nad nim swoją głowę. Nie mówić nikomu ani słowa, nie tłumacząc niczego jej róg zalśnił, a magia uderzała w Tea.
Jej oczy się otwarły, odeszła na bok o niebieskiego kucyka. Widać było po przyśpieszonym oddechu że księżniczce sprawiło to nie lada trudność. Przetarła kopytkiem pot z czoła. Odezwała się głębokim głosem, nie spojrzawszy jednak na żadnego z zebranych kucyków. - Zesłałam na niego podświadomy sen, to powinno podtrzymać jego funkcje życiowe. Zabierzcie go do szpitala. Na razie nie obudzi się. Jest jak warzywo. Macie więcej czasu by pomyśleć jak przywrócić go rzeczywistości. Więcej nie jestem w stanie zrobić. To już wasze zdanie - jego los jest w waszych kopytkach. Żegnajcie. - Tak jak się pojawiła również teraz księżniczka nocy rozpłynęła się w powietrzu.

[ Tea Charmer - sen będziesz miał osobno ]

Obrazek

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 15 mar 2013, o 22:37
przez Casimir
- To przydało by się... reanimować ciało Tea? Tak... Hmmmm.... Prąd, podłączmy go do prądu, powinno pomóc. Defibrylator, tak... - powiedział i poszedł do kuchni. Po chwili przyniósł toster. Mokry. Z braku gniazdka elektrycznego, wsadził wtyczkę kabla od niego do ptasiego gniazda (konkretnie jaskółczego, uwitego na półce z rupieciami Klucznika) i położył toster na Tea. Po chwili zaczął myśleć zamiast kokainy i uznał, że przydał by się prąd. Tchnął więc w urządzenie ładunek o napięciu kilku woltów, jednocześnie tworząc iluzję, połączoną z ciałem Tea, będącą oscyloskopem, monitorującym pracę jego serca. Przy odrobinie szczęścia jakaś się pojawi...

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 16 mar 2013, o 09:41
przez Brat Klucznik
- Admirale, zostaw to. Ja się tym zajmę a Ty nie p... Ciebie potrzebują gdzie indziej - powiedział, pociągnął za jakąś ukrytą w ścianie wajhę i Casi wyparował, pozostawiając po sobie wyraźny zapach cyny. Wszystkim obecnym od wytworzonego w tej operacji ładunku elektrycznego włosy stanęły dęba a tam, gdzie stał czarodziej pozostały tylko opary plazmy, podobne do tych, gdy otwierane są portale krótkotrwałe.
- Verse, kontunuuj reanimację Tea a ja pójdę coś załątwić... - rzekł i pomaszerował do transerysium.

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 17 mar 2013, o 19:20
przez Luna
Tea ujrzał wielkie światło, paletę barw, tworzące spirale i zawijasy. Jego latający spodek (ten pod filiżankę) wylądował właśnie na planecie Dzikich Orangutanów Z Dzbankami Zamiast Głowy. Siedziały one w gęstym buszu, oblewając zawartością swoich głów, różne leśne zwierzątka, oraz mrowiska, topiąc we wrzącej herbacie setki mrówek. - Panie Tea, musimy iść dalej - powiedział Wergiliusz - Nie możęmy dłużej tu zostać. Tu znajdują się duszę kucyków, które nie znały umiaru w nosie dłubaniu.Przeszliście dalej, przez bramę, głoszącą napis:
"Porzućcie wszelką maślankę, wy, którzy się tu załatwiacie"
Tea zgodnie z tym, co głosił napis, porzucił swoją maślankę, wyrzucając ją z kapelusza, po czym wylał potok lemionadowych łez. Wergiliusz pchnął go na przód, poganiając:- Choć, on już na ciebie czeka.W krótce dotarli do pałacu w kształcie gumowej kaczuszki, o kolorze EKRI. On spojrzał przez okno, wyciągnął swoje dwanaście trąb i wyssał z Kapelusznika resztki szarych komórek. Herbaciarz nagle obudził się... lecąc spodkiem. I tak z pięć razy, dopóki nie odkrył, że sens życia leży pod ziemią i ma na imię Eduardo.

[ sen made by Feather all rights reserwed]

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 17 mar 2013, o 21:16
przez Tea Charmer
I tak oto niebiańsko nonsensowny sen ożywił Tea Charmera nadając jego życiu sensu swym pięknem. Ożywił, lecz jednak miał złamane kilka żeber, był przysmażony, poddany kompresji i dekompresji co nie było przyjemnym procesem, jego ciało było kopane oraz ogólnie nie było traktowane w sposób w jaki powinno być traktowane ciało Earla (Earl to angielski tytuł szlachecki dla niezorientowanych). Jednakże harmalina oraz DMT sprawiło że Tea to mało teraz obchodziło bo był zbyt śćpany by o tym myśleć. W tym momencie myślał raczej o pięknych gumowych kaczkach pod niebem z waty cukrowej na których spoczywały latające krówki w kolorze fioletowym w zielone łaty. Trawa była koloru błękitnego, a piękne limonkowe morze odbijało jego piękne ludzkie odbicie w swej galaretowatej tafli. Miał długie brązowe, wręcz jasny blond włosy, niebieskie oczy, metr osiemdziesiąt, ważył siedemdziesiąt siedem kilo i śpiewał sobie piosenkę "I Feel Pretty" z filmu "West Side Story" tańcząc z czerwonymi hipopotamami ubranymi w strój baletnic. Tak więc żył, jednak potrzebował fachowej pomocy której udzielić mógł mu tylko jeden królik.. Walsingham..

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 18 mar 2013, o 21:02
przez Last Verse
Last reanimował Tea długo, aż nie zauważył znaków życia. Zmęczony położył się na podłodze, wyjął z sakiewki herbatę różaną i chciał podać rudzielcowi, ale zauważył że poszedł sobie. Zmusił się do powstania, zaparzenia wody i przygotowania herbaty. Gdy herbata była gotowa, podszedł z filiżanką na bezpieczną odległość do pana.
-Earlu, żyjesz? Mam herbatę.

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 21 mar 2013, o 22:16
przez Tea Charmer
Podczas gdy Tea transferował swe lepsze ciało po połaciach pięknych przestrzeni wyobraźni przez sklepienie jego wewnętrznego świata przebiło się wielkie betonowe słowo "herbatę" zsynchronizowane ze znajomym głosem wypowiadającym to słowo. Gdy słowo uderzyło o podłoże zamieniło się ono w słowo z herbaty, a że było 4 metry wysokie i spadło z nieba rozprysło się po całej powierzchni iluzorycznego świata gotując i pochłaniając całe życie na swej drodze. Nie licząc oczywiście Herbaciarza. Ten by ratować swój piękny świat marzeń bohatersko zaczął pić całą herbatę.
Tak to wyglądało w umyśle Tea. W rzeczywistości nie wyglądał już tak bohatersko. Siorbał powietrze co nie wyglądało zbyt bohatersko a najwyżej zabawnie lub żałośnie bo wyglądał przy tym jak żrebak chory na jakiś zespół wad wrodzonych. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo że gdyby podano mu herbatę, wypiłby ją.

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 22 mar 2013, o 19:18
przez Last Verse
Last patrzył przez chwilę jak Tea siorbie powietrze, aż zareagował. Szybko schylił się z filiżanką, ostrożnie i powoli, żeby nie uronić ani kropli i podsunął mu herbatę do ust. Jednocześnie podniósł go do pozycji siedzącej, żeby wszystko wypił dobrze, bez zakrztuszenia. Zostało mu czekać.

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 25 mar 2013, o 13:16
przez Tea Charmer
"Ślurp ślurp" - brzmiał Tea zarówno w swym umyśle jak i rzeczywistości. "Siusiaczkowa herbata" - pomyślał jednak pił gdyż nie pamiętał kiedy ostatnio pił herbatę. W ogóle mało pamiętał z ostatnich wydarzeń. Pewnie dlatego że był martwy ale jeszcze o tym nie wiedział.

WTEM!
Nagle otworzył oczy i mało co się nie zakrztusił. Na szczęście był w pozycji siedzącej. Wyglądal nieco inaczej niż zwykle. Miał siwe włosy które były dłuższe i bardziej nieogarnięte niż kiedykolwiek. Miał też straszne zmarszczki. Wyglądał na jakieś co najmniej 120 lat. Czyli z wyglądu postarzał się o około 100 lat. Nie ogarniał dużo bardziej niż zwykle. Jedyne co mógł teraz powiedzieć to - YyyYyghhnn.. - Stwierdził że to nie brzmiało więc napił się jeszcze herbaty.
- Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? Kim ja jestem? Co ja tu robię? Dlaczego mnie obmacujesz? Gdzie Waldek?... Chyba się sfajdałem.. - I istotnie zniedołężniały Herbaciarz pobrudził podłogę. Nie wyglądał zbyt dobrze. Wyciągnął z Cylindra Parasolko-lasko-rapier i wstał. Nie na długo bo po przejściu do schodów powiedział: - Jak ja do cholery jasnej mam po tym wejść? - zaskrzeczał zirytowany staruszek stukając nerwowo laską o posadzkę..

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 25 mar 2013, o 21:21
przez Last Verse
Last westchnął. Sprawa coraz bardziej się komplikowała.
-Earl pozwoli - podtrzymał i jednocześnie zatrzymał staruszka - gdzie się pan wybiera? Nie lepiej się napić herbaty? Mam różaną...

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 25 mar 2013, o 22:19
przez Tea Charmer
- Gdzie z łapami zboczony pedale! - zaskrzeczał Tea po czym walnął Lasta laską po głowie.. ale czy na pewno to był Tea? W każdym razie wgramalał się on nieudolnie po schodach mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem. Miał duże trudności z wejściem po schodach jednak cały czas próbował ignorując zupełnie propozycję herbaty.

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 26 mar 2013, o 14:45
przez Last Verse
Last zaklął i szybko się odsunął na bezpieczną odległość. Stary zgred jest agresywny, widać że nie chce pomocy. Last oparł się o ścianę, wyciągnął piersiówkę i pił powoli, patrząc na zmagania Tea. Oby tylko nic mu się nie stało... zawsze mogą mnie pociągnąć do odpowiedzialności.
-Tea, czemu ty tam idziesz? Nie lepiej ci tu? - powiedział mając nadzieje że wreszcie staruszek się lekko ogarnie.

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 28 mar 2013, o 13:43
przez Tea Charmer
Tea po wgramoleniu się na któryś z kolei schodek usłyszał Versa pytającego go czemu on tam idzie. Szczerze mówiąc nie miał zielonego pojęcia. Posmutniał nieco i zatrzymał się na schodku. Załamany usiadł na nim i schował twarz w kopytach. Nic nie wiedział oprócz tego że był smutny oraz że kogoś mu brakowało. Zaczął płakać..

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 30 mar 2013, o 15:27
przez Last Verse
Last zobaczył co się dzieje i aż mu się zrobiło żal szefa. Podszedł do niego i usiadł koło, na schodku.
-Nie ma powodu do nerwów, wszystko się naprawi, zwłaszcza że mogę ci pomóc. - powiedział na ślepo, mając nadzieje że trafi - co trzeba zrobić?

Re: Sanktuarium Ponyville

PostNapisane: 30 mar 2013, o 16:59
przez Tea Charmer
Herbaciarz płakał rzewnie, był załamany, słaby, smutny i czuł się niezwykle samotny. Jego umysł dopadła demencja, nie miał pojęcia o niczym, wiedział że miał kogoś, ale tego kogoś przy nim nie było. Wiedział że wiedział wiele, ale jego umysł zdziczał i teraz wiedział tylko że kiedyś wiedział. Pamiętał że miał rodzinę, nie pamiętał kogo.. to było niezwykle smutne nie pamiętać najbliższych i nie mieć ich przy sobie, a jedyne co mieć to jakiegoś homoseksualnego służącego który mimo wszystko nie wyglądał najgorzej i chyba starał się być miły i chciał pomóc czego w sumie nie można było mu mieć za złe.. Ech.. lepszy rydz niż nic.. Tea wziął się w garść i przestał płakać. Zapytał białego, młodego jednoroga : - Jak chcesz mi pomóc młodzieńcze? Jestem stary, mam demencję, nic nie pamiętam oprócz tego że mam rodzinę, kogoś bliskiego i że dużo wiedziałem. Jest mi smutno bo jestem sam. Jak chcesz mi pomóc?