przez Brat Klucznik » 12 mar 2013, o 22:28
- Odsuńcie się, bo kopnę. Daj tą strzykawkę. I buteleczkę też. I niech ktos poda mi coś do picia. Last, przydaj się na coś i zrób mi skręta. Admirale, też bądź użyteczny, nie wchodząc w drogę. - powiedział, po czym wziął od Casiego strzykawkę, wypakował ją z folii, wbił w gumowe wieczko butelki, wciągnął trochę, po czym docisnął tłok. W butelce znajdował się roztwór DMT, klarowny i przeźroczysty. Nacisnął lekko tłok, by pozbyć się ze strzykawki pęcherzyków powietrze. Cieńki strumyk poleciał w powietrze... Gdy upewnił się, że wszystko jest dobrze przygotowane, podszedł do leżącego Tea, wbił mu igłę w tętnicę szyjną, wtłoczył w nią zawartość cylindra strzykawy, wyjął, z torebki po szprycy wydobył opatrunek, założył mu go, klnąc przy tym dosyć niecenzuralnie i zaczął wykonywać mazaż serca, by przetłoczyć krew przez jego organizm... Bo w końcu DMT musi się jakoś dostać do mózgu, czyż nie? Wyglądał przy tym, jakby jechał drezyną, co w obecnej sytuacji było dosyć groteskowe.
//podana została końska dawka x)
Można znać albo tylko pęd cząstki, albo jej położenie.
WS:34 BS:37 S:32 T:36 Per:30 Ag:25 Int:38 Fe:26 WP:32