Pony Utopia

Salon urz?dzony by? we wszystkich mo?liwych odcieniach fioletu i b??kitu. By? malutki, panowa? tam pó?mrok.
Na stoliku pi?trzy? si? stos czasopism, mo?na te? by?o pocz?stowa? si? kaw? lub gor?c? czekolad?. Du?e, czyste lustra, mi?kkie fotele i plakaty przedstawiaj?ce ró?ne dost?pne tu uczesania tworzy?y niepowtarzalny klimat.

Ceny w salonie by?y ?miesznie niskie, mimo, ?e u?ywano tu tylko najlepszej jako?ci kosmetyków. Generalnie lansowany tutaj styl by? do?? odwa?ny, nietypowy. Jest to te? miejsce rozmów, plotek, spotka? towarzyskich. Na zapleczu znajdowa?o si? te? wej?cie do domku Winter, wi?c umawianie si? na wizyty nie by?o konieczne.

Lucky Star wesz?a do salonu, rozejrzawszy si? po wspaniale wyposa?onym pomieszczeniu nie mog?a kry? podziwu. -Wow ale super miejsce! -wykrzykn??a podniecona. -To musi by? to miejsce, nie mog? si? doczeka?. -Podesz?a do luster i zacz??a si? w nich przegl?da?, robi? grymasy sama sobie. -Hallo przyby?am si? zapyta? czy poszukujecie tutaj kogo? do pracy! -Lucky chcia?a zna?e? prace aby nape?ni? swoj? portmonetk? i oczywi?cie ?eby sobie kupi? jedzenie na dalsz? sw? podró?.

Winter dosta?a si? do salonu przez swoje mieszkanie. Przechodz?c ko?o lustra j?kn??a g?o?no. Wygl?da?a nie najlepiej... Zaczerwienione oczy, ?a?osna mina. Kiedy stan??a w znajomym pokoju, jej wzrok pad? na nieznajom? klaczk?. Zarumieni?a si?. Odetchn??a g??boko.
- Witam w salonie Winter Style - u?miechn??a si? promiennie.
Ten u?miech zjednywa? jej wszystkie kucyki w okolicy. By? cz??ci? jej zawodu.
- Czym mog? pani s?u?y??

Lucky podesz?a do w?a?cicielki i zacz??a si? jej dok?adnie przygl?da?. Na u?miech odpowiedzia?a u?miechem, kiedy ko?cu do niej dotar?o ?e stoi przed ni? kto? z zak?adu. Nie by?a z okolicy wi?c nie wiedzia?a ?e sama w?a?cicielka si? pojawi?a. -Czy jest szefowa? -zapyta?a rado?nie. -Bo szukam pracy aby sobie dorobi?, no bo wiesz, bez pieni?dzy nie da si? ?y?. Chocia? to nie prawda bo teraz nie mam pieni?dzy a ?yje,ale to nie znaczy ?e ich nie potrzebuje, no bo wiesz jak si? tak w?druje to nic nie zjesz i nigdzie nie przenocujesz bez pieni?dzy, ale to te? nie prawda bo jadam przewa?nie traw? z ??ki i ?pi? pod li?cimi. wiem mo?e si? to wydawa? smutne le mi nie przeszkadza. To jest w?a?ciciel? -Zako?czy?a monolog wpatruj?c si? w Winter.

- W zasadzie szefowa to ja, kochanie?ka - powiedzia?a Winter - Masz jakie? do?wiadczenie w tym zawodzie? Je?li nie, to w zasadzie mog?aby? robi? cokolwiek. Sprz?ta?, czy co? w tym rodzaju. Fakt faktem, przyda?o by mi si? kilka kopytek do pomocy. O ile ci? to satysfakcjonuje...
Winter wskaza?a jeden z foteli.
-Prosz?, siadaj - rzuci?a.
Stara?a si? nie okazywa?, jak bardzo podekscytowana jest rozmow? z potencjaln? pracownic?.

-Co! Ty jeste? szefow??! -Lucky z wielkim zaskoczeniem przyj??a t? wiadomo??. Po chwili jednak z?apa?a oddech i usiad?a na fotelu. -Wi?c jestem Lucky Star ,przyjaciele mówi? mi Lucky. No gdybym mia?a jaki?. Jestem super pracownic?, w domu pracowa?am w wszystkich zak?adach jakie tam by?y. Umiem -po tych s?owach zastanowi?a si?. -Umiem, umiem, eeeeeeeee. No to akurat nie wa?ne. - Zamilk?a po czym doda?a szybko . -Jestem tania dziewczyna! -Oczywi?cie nie by?a te? ?wiadoma dwuznaczno?ci tego ostatniego zdania

Winter u?miechn??a si? lekko. Z trudem maskowa?a wybuch ?miechu spowodowany ostatnim zdaniem Lucky.
- A wi?c, Lucky, my?l?, ?e mog?aby? np. podawa? kaw? klientkom, wynosi? ?mieci, sprz?ta? oraz, nazwijmy to, sta? za lad? - Winter wykona?a delikatny ruch kopytkiem w kierunku kontuaru - Jak do tej pory aspektem fryzjerskim zajmowa?am si? sama i wola?abym tego nie zmienia?. Wynajmujesz tu jaki? pokój? Je?li nie, mog?abym ci co? u siebie zorganizowa?. Z tym, ?e wtedy zarabia?a by? odpowiednio mniej, lub dodatkowo pomaga?a by? w pracach gospodarczych.
Winter zamy?li?a si? na chwil?.
- A mo?e wpadniesz do mnie na kaw?, ewentualnie co? mocniejszego? - spyta?a.

Lucky wymalowa? si? szeroki u?miech na twarzy. -To znaczy ?e mam prac?? -nie czkaj?c na odpowied? zeskoczy?a z fotelu i zacz??a ta?cowa?. -Ja mam prac?! Ja mam prac? ! -pod?piewywa?a kiedy na raz zastyg?a w bez ruchu. -To znaczy te?, mog? u ciebie mieszka??! -krzykn??a zaskoczona. Oczy momentalnie zape?ni?y si? jej ?zami i przytuli?a Winter mówi?c. -To jest najmilsza rzecz jak?, kucyk dla mnie zrobi?. - rozpocz??a przesadnie p?aka?, znów jednak po chwili pu?ci?a pegaza i tak jakby wcale nie p?aka?a przyj??a dumn? poz?. -Ja Lucky Star, b?d? najlepsz? pracownic? jaki ten zak?ad widzia?!!!! - powiedzia?a pe?na uniesienia.

Winter odwzajemni?a u?cisk.
- Ca?a przyjemno?? po mojej stronie, kochanie?ka. Je?li chcesz, mo?esz wprowadzi? si? od razu. Mam dwa wolne pokoje, wybierzesz sobie ten, który najbardziej ci si? spodoba. Ale wiesz? Pewnie jeste? g?odna... Co powiesz na nale?niki i szarlotk??
Winter wskaza?a drzwi znajduj?ce si? za kontuarem. Otworzy?a je, wykona?a zapraszaj?cy gest i znikn??a w ?rodku.
z/t

-To wspaniale, od d?ugiego czasu nic ciep?ego nie jad?am. No oprócz jednego czekoladowego batonika
co znalaz?am na ??ce, ale to nie by? batonik, chocia? ?e by?y w nim odrobin? fistaszków,ale naprawd?
nie mówmy o tym.- ko?cz?c zdanie Lucky uda?a si? z Winter do mieszkania, gdzie mia?a rozpocz?? nowy
etap swego podró?niczego ?ycia.

[zt]

Winter zrobi?a sobie kaw?, przejrza?a kilka czasopism. Po chwili przyszli pierwsi klienci. Rutyna... Strzy?enie, farba, strzy?enie, farba. Winter chwilami te kucyki irytowa?y. Mia?a tyle pomys?ów, ale nawet nie by?o ich na kim wypróbowa?. Kiedy w ko?cu salon opustosza?, pozamiata?a, umy?a lustra. Poniewczasie przypomnia?a sobie, ?e to dzia?ka Lucky.
- A tam, niewa?ne - mrukn??a.
Otworzy?a drzwi prowadz?ce do jej domku i znikn??a w ?rodku z zamiarem po?o?enia si? spa?.
z/t

Azure zapuka? do drzwi. Z przera?eniem powtarza? sobie pod nosem:
-Oby kto? tu by?! Oby kto? tu by?! Niech Winter B?dzie Ca?a! Niech B?dzie Ca?a!
Zaledwie wczoraj pozna? Winter, ale ?wiadomo??, ?e mog?oby jej si? co? sta? przez NIEGO by?a, dla Azure Dawn'a nie do zniesienia...

Winter wesz?a do salonu i podrepta?a w kierunku drzwi. Rzuci?a spojrzenie w kierunku dobijaj?cego si? do nich kuca.
- Azure! - wykrzykn??a.
Otworzy?a drzwi.
- Witaj - zacz??a - widz?, ?e znalaz?e? wizytówk? - u?miechn??a si? - Co ci? tu sprowadza? Wiesz, tak wcze?nie raczej nikogo si? nie spodziewa?am.

-?yjesz?! Winter ?yjesz?1 Jak dobrze, ?e jeste? ca?a!-Powiedzia? Azure z ulg? i rado?ci? w g?osi?. Ju? chcia? odruchowo przytuli? Winter, ale w ostatniej chwili si? powstrzyma?.
-Winter co? Ci si? sta?o? Widzia?em plakat, ?e zagin??a?!-Powiedzia? Jednoróg zarówno z nut? ulgi, trosk, strachui i ciekawo?ci w g?osie.

Lucky ca?? noc sp?dzi?a na rozwieszaniu plakatów. Ledwo przytomna i senna wesz?a do salonu. Nawet pewnie nie wiedzia?a gdzie jest, posuwa? si? po ziemi docieraj?c do ?ciany i próbuj?c przylepi? do niego plakat.
-Nie bój ,, si?,, -spróbowa?a powiedzie? co? ale senno?? j? pokona?a. Pad?a chrapi?c na pod?og?. Nawet nie zauwa?y?a ?e Azure i Winter stali obok i przygl?dali si? jej zachowaniu.