Salon Fryzjerski 'Winter Style'

[Feather]

- Narazie Winter! Wracaj szybko.
Pegaz pomacha? kopytkiem kuzynce. Teraz zosta? z Lucky. A to oznacza?o tylko jedno...
- No, to jeste?my sami, Lucky Star. I tak w ogóle, to jestem Feather. 
Wzi?? juk? z zabawkami do miejsca, które zaproponowa?a Winter Tea. Pó?niej tylko zmieni? tabliczk? przy drzwiach na "zamkni?te", ?eby nikt nie przeszkodzi? mu i Lucky w zabawie. 
- Po?ó? si? na tamtym dywaniku i si? rozlu?nij. 
?askotek prozk?ada? swoje akcesoria w jednym rogu dywanu. Wzi?? liny do pyszczka i zaczeka? z u?miechem na niezdarn? klaczk?. Nareszcie móg? kogo? po?askota?. Strasznie mu tego brakowa?o. ?askotki stanowi?y wa?n? cz??? jego ?ycia. Bez nich czu? pustk?, brak czego?, jakby wyrzuty sumienia. A teraz móg? zrobi? ci chcia? z Lucky Star. Klacz mia?a ?adny ?miech. No i ?askoteczki pewnie te? spore. Szkoda tylko, ?e nie wiedzia?a o jednej rzeczy. W?a?nie jedna z ofiar, jak? porwa? - m?odziutki ogierek, prawe ?rebak - te? wychodzi?a z za?o?enia, ?e ?askotek nie potrafi dobrze ?askota?. No có?. Jej oprawca ?askota? j? tak d?ugo i intensywnie, ?e ten posika? si?, a po paru minutach zemdla?. Tortura biednego ogiera nie sko?czy?a si? na tym, bowiem ?askotek tylko czeka?, a? ten si? ocknie. Wypu?ci? go jednak po paru minutach, po przebudzeniu numer dwa. ?al mu go by?o. By? starszym ?rebakiem. Fakt, s?odziutko piszcza?, gdy si? go ?askota?o. Jednak ?askotek swoje sumienie ma, a pedofilem i psychopat? zosta? nie chcia?. Zreszt? ma?y sam dopad? go kiedy? w parku, pytaj?c rado?nie "kiedy powtórka" i "kiedy rewan?". No có?, bia?y pegaz musia? si? zgodzi? na i jedno i drugie. 

[Lucky Star]

Lucky si? rozebra?a, tym razem nie zaj??o jej to tak d?ugo jak zak?adanie sukienki. Po?o?y?a sie na dywanie i nie mog?a si? doczeka? sesji ?askotkowej.
-To pokarz na co cie sta?. -powiedzia?a k?ad?c si? na plecach i wyginaj?c kopyta do góry.
W domu rodzinnym m?odsze rodze?stwo ?askota?o starsz? siostr?, aby j? rozweseli? nie wiedzia?y ?e pracowa?a potajemnie w obieraczce cebuli i zawsze przychodzi?a do domu zap?akana, przez cebule. Tak zawsze zaczyna?a si? ?askocz?ca gehenna Lucky. To ?e kocha?a rodze?stwo ponad ?ycie sprawia?o ?e ?askotanie sprawia?o jej ciep?e uczucie i to nie tylko dlatego ?e za ka?dym razem si? zesikawszy ze ?miechu.

[Feather]

- Najpierw ci? zwi???. Hmmm... Ooooo! To b?dzie dobre! 
GPegaz otworzy? juk? i wyci?gn?? z niej cztery skórzane opaski z zaczepami. Zapi?? jej klaczy na kopytkach. Prze?o?y? jedn? z lin przez zaczepy opasek na przednich kopytkach, po czym zwi?za? lin? je za jej plecami. Tylnie nó?ki zwi?za? razem, przek?adaj?c kolejn? lin? za zaczepami. Zgi?? je w ty? i po??czy? kolejn? lina z przednimi kopytkami. Klacz mia?a teraz ods?oni?ty brzuszek, uda, boczni, ?eberka, szyjk? i inne ciekawe miejsce, na które chyba sobie nie pozwoli. Tak czy inaczej, po powi?zaniu klaczy z?o?y? na ?rodku jej brzuszka soczyst? malink?, nad p?pkiem, pod mostkiem.
- Teraz jeste? tylko moja. Co by tu zrobi? najpierw... Wyca?owa? ten s?odki brzuszek, czy pomizia? po nim... Hmmmm...

[Lucky Star]

Lucky da?a si? bezw?adnie zwi?za? pegazowi, by?a przyzwyczajona do nie wygodnych poz z czasów kiedy by?a przetrzymywana przez mafie i poddawana dziennym tortur?,do których ?askotanie nie nale?a?o.
-To mo?e tera HAHAHAHAHAHAHA! -Krzykn??a Lucky kiedy ?askotek pu?ci? po kolei malinki na jej ciele. Z?apa?a oddech kiedy oprawca zastanawia? si? nad kolejnym krokiem.
-Ja uwa?am ?e , powiniene? mnie wy smyra? twymi skrzyd?ami. -zaproponowa?a.

[Feather]

- Tak, to jest my?l, Lucky. Wiesz, podoba mi si? twoje podej?cie do ?askotek. Chyba te? je lubisz, co? - da? jej chwil?, by mog?a odpowiedzie?.
Lubi? ucina? sobie pogaw?dki. To by?o mi?e uczucie. ?askotki razem z rozmow? by?y ca?kiem fajne. Rozmówca zawsze móg? si? wyluzowa?. No i nie by?o mrocznej atmosfery. Jak si? kto? boi, to podobno rozmowa roz?adowuje napi?cie. Pegaz wzi?? skórzan? opask? na oczy do pyszczka i podszed? z ni? do zwi?zanej klaczy. Notabene zauwa?y?, ?e ?adnie si? ?mieje.
- Mog? ci to za?o?y?? Wiesz, b?dzie znacznie zabawniej, gdy nie b?dziesz wiedzia?a, co ci robi? i gdzie ci? ?askocze i czym. Nie martw si?, nie zrobi? ci nic z?ego. No, to ty si? zastanów, a tymczasem ja...
Obróci? si? leciutko boczkiem do Lucky i zacz?? mizia? jej brzuszek i klatk? piersiow? skrzyd?em, czasem zje?d?aj?c na delikatne boczki i ?ebra. Pó?niej posmyra? leciutko jej szyj?. Trwa?o to kilka minut.
- To jak z t? opask??

[Lucky Star]

-No tak, zawsze my?l? o rodze?stwie jak czuje ?askotki, t?sknie za nimi. -Lucky zaduma?a sie z czego wyrwa?o ja kolejne pytanie pegaza. -Co opaska na oczy? Czemu nie?- W tym momencie poczu?a jak pióra przechodzi?y po jej ciele co spowodowa?o u niej dzikie salwy ?miechu. -HA HA HA HA HA HA HA! HI HI HI HI! -Co chwile wierci?a si? i ucieka?a cia?em przed dalszym ?askotaniem, lecz sposób w jaki by?a unieruchomiona jej to uniemo?liwia?.

[Feather]

- ?wietnie.
Pegaz przerwa? i za?o?y? jej opask?, zaciskaj?c mocno skórzany pasek, z ty?u jej g?owy. Po tym wzi?? inne narz?dzie "tortur". By?a to czerwona miote?ka. Bez s?owa zacz?? atakowa? jej podbrzusze i ?ono. Niby przypadkowo zjecha? na momencik ni?ej, lecz pó?niej zacz?? m?czy? jej d?ug?, ods?oni?t? szyj?. Mizia? j?, potrz?saj?c ró?d?k? miote?ki na jej szyi tak, ?e piórka ledwie jej dotyka?y. By? to dobry sposób, by dra?ni? delikatniejsz? skór?, lub intymne miejsca. Po paru minutach od?o?y? miote?k?. Po?o?y? si? obok i lizn?? klacz po ?ebrach.
- Jak si? bawisz? Bo ja ?wietnie...
Ponowi? czynno??, wwiercaj?c si? ozorkiem w "pach?".
- To co teraz? - spyta? si? nieco rozerotyzowanym g?osem.
//odpisuj cz??ciej!//

[Lucky Star]

Lucky zmienia?a nastroje ?askotkowe to raz mocno si? ?mia?a kiedy ?askota? jej podbrzusze to chichota?a kiedy piórka zacz??y smyra? jej szyje. Kiedy jednak Feather, zapyta? jak ona sie bawi klacz zasn??a. Lucky by?a pod wp?ywem hipnozy z czasów kiedy by?a w mafii. ?eby nie musie? jej s?ucha?, jeden z tamtejszych jednoro?ców zahipnotyzowa? j? , aby kiedy b?dzie mia?a opask? na oczach i us?yszy s?owo "bawisz"od razy za?nie . Mia?a si? dopiero obudzi? kiedy opaska zostanie usuni?ta. Tego to ona sama nie wiedzia?a wiec nie mog?a ostrzec pegaza.

[Feather]

?askotek smyra?, gilgota? i ?askota?, ale Lucky nie ?mia?a si? ju?.
A co, je?li co? jej zrobi?em?!
B?yskawicznie ?ci?gn?? jej opask?. Mo?e mózg nie by? dotleniony, albo co?... Jak si? okaza?o, jej oczka by?y zamkni?te. Po?askota? j? po nosku.
- Lucky, wstawaj!
Zacz?? martwi? si?, czy nie skrzywdzi? jej, albo nie zrobi? krzywdy. By? zdziwiony, bo przecie? prawdopodobie?stwo wyst?pienia niebezpiecze?stw w takich (w miar? bezpiecznych) warunkach, by?o prawie równe zeru.

[Lucky Star]

Kiedy opaska zesz?a z oczu klaczy automatycznie si? obudzi?a.
-Hey, dlaczego przesta?e? ?- zastanawia?a si? nie?wiadoma tego co si? wydarzy?o par? chwil wcze?niej. -Dlaczego ?ciekn??e? mi opask?? Ju? koniec? - Lucky nie kojarzy?a faktów ani nie zastanawia?a tylko g?upio wypytywa?a pegaza.

[Feather]

Teraz pegaz ju? rozumia?.
- Widzisz, gdy za?o?y?em ci opask?, to chyba zasn??a?... No nic, skoro si? obudzi?a?, mog? wreszcie cie wy?askota?.
Pegaz zastanowi? si?, jak doprowadzi? klacz do ?askotkowej agonii. Doszed? do wniosku, ?e po prostu u?yje swojego pyszczka i elektrycznej szczoteczki do z?bów. Podniós? j? z dywanika i w??czy?.
- Teraz szykuj si? na... Zag?ad?! - powiedzia? powa?nym, mrocznym g?osem.
Zacz?? je?dzi? rozwirowanym w?osiem po jej podbrzuszu, okolicach p?kpka, po ?eberkach i boczkach, a tak?e pod "pachami". Po kilkunastu minutach z dzikim ?miechem zacz?? dmucha? w jej p?pek, a pó?niej zag??bi? si? w niego swoim ozorkiem.

[Lucky Star]

-Ach to tak! -powiedzia?a z ulg? Lucky.
-Co to ma znaczy? zag?ad?? -zapyta?a jakby nie wiedzia?a ?e pegaz chce j? ?askotkami zam?czy?. Ledwo w?osie dotkn??o Lucky ona zacz??a si? rozkosznie ?mia?, kiedy w?drowa?o po jej ciele ?miech stawa? si? coraz bardziej dziki. Eksplozja krzycz?cego ?miechu oszo?omi? by niejednego, kiedy ozorek Feathera kopa? si? coraz g??biej w p?pek klaczy. -HAHAHAHAHAHAHAHA! -Krzycza?a Lucky z ?zami sp?ywaj?cymi po jej wargach.

[Feather]

- No, to odkry?em twój ?askotkowy, s?aby punkt. Chocia?... 
Pegaz postanowi? wypróbowa? co? jeszcze. Nieco nachyli? si? nad jej lewym udem i zacz?? leciutko skuba? jego wewn?trzn? cz??? tak, ?e jego z?bki praktycznie ?lizga?y si? po skórze Lucky. Po klikunastu "ugryzieniach" przeniós? si? na prawe, tak samo je traktuj?c. Po tej torturze wróci? do penetrowania swoim zwinnym, figlarnym ozorkiem jej p?puszka, ale tym razem pomaga? sobie, ?askocz?c jej boczki i ?ebra skrzyd?ami. Wiedzia?, ?e klacz d?ugo ju? nie wytrzyma. 
No nic, grzeczno?? b?dzie domaga?a si? rewan?u. Tylko nie dzisiaj... - powiedzia? sam do siebie Feather. 

[Lucky Star]

Lucky ?apala powietrze kiedy Feather przesta? ?askota?.
-To, to, to , nie jest ... mój punkt. - powiedzia?a dysz?c, na stwierdzenie oprawcy. Kiedy jednak pegaz dorwa? si? do jej ud, g?o?nym krzykiem o?wiadczy?a.
-TYLKO TU! -?miech Lucky znowu wype?ni? szaf? mimo i? ?askotanie nie by?o intensywne ,?mia?a si? bardziej i dozna?a lekkiej ulgi gdy ogier zacz?? znów ?askota? j? wy?ej. Efektowa?o to tylko w mniej dzikim ?miechu m?odej klaczy.
-ZA-RAZ SI? -POSI-KAM!- Wydysza?a przez ?miech.

[Feather]

- Trudno. Wiedz, ?e ja nie przestan?. - zmierzy? j? gro?nym wzrokiem, po czym si? u?miechn?? - Chyba, ?e si? poddasz. 
Sama przyzna?a mu si?, gdzie ma najwi?ksze ?askotki. To mog?o znaczy? tylko jedno - atakuj, ile wlezie. Znowu zacz?? k?sa? jej uda, a? do pachwin, na ca?ej d?ugo?ci, robi? na nich soczyste malinki tak, ?e zostawa?o na nich nieco ?liny. Pó?niej wierci? w nich kopytkami. Nie okazywa? lito?ci. Intensywnie m?czy? Lucky, pomimo jej histerycznego ?miechu i dzikich pisków. 
- Kto jest mistrzem ?askotek? 
Przerwa? na moment, by pozwoli? jej mówi?.