przez Carrot Top » 15 lut 2012, o 00:34
Carrot Top zastanawia?a si?, po co tu w ogóle przysz?a. Roseluck na pewno jest teraz na mie?cie, wraz z wybrankiem swojego ?ycia, ?mieje si?, ?wietnie bawi i na pewno nie my?li o jakiej? samotnej klaczy, która mog?a si? przypa??ta? pod drzwi jej domu. Carrot wyczuwa?a, ?e zbli?a si? kolejna fala przybijaj?cych my?li, jak co roku w tym w?a?nie dniu... Drzwi do domku jednak si? otworzy?y, a zdziwiona klacz zobaczy?a za nimi stoj?c? kwiaciark?. Wesz?a do ?rodka, telepi?c si? i dopiero teraz naprawd? zdaj?c sobie spraw?, jak zimno by?o na zewn?trz. Przywo?a?a na twarz u?miech i zwróci?a si? do znajomej.
- Hej Rosie, mi?o ci? widzie?. Przysz?am tu bo... ja... - Carrot Top zda?a sobie spraw?, ?e nie bardzo tak naprawd? wie, co tu robi. Przychodzi?a jej do g?owy jedna my?l, ale wydawa?a si? zbyt... poufa?a? W?ród starych znajomych? Klacz prychn??a i kontynuowa?a. - Uzna?am, ?e w tym dniu nikt nie powinien by? samotnym. A ja... nie wiedzia?am, gdzie indziej bym mog?a pój??.
Carrot Top odwróci?a si? i poci?gn??a nosem, patrz?c na gwiazdy. Cz?sto jej si? to zdarza?o. Zastanawia?a si? wtedy, co mo?e by? tam, daleko nad Equestri?. Marzy?a, ?e pewnego dnia porzuci nudn? prac? na farmie i zostanie poszukiwaczk? przygód, jak ta pegaz z serii ksi??ek z biblioteki - "Daring Hood" czy co? w tym stylu.
Otrz?sn??a si? gwa?townie. Cz?sto zdarza?y jej si? takie "zawiechy", czasem w bardzo nieodpowiednich momentach, jednak nie mog?a nic na to poradzi?. Odezwa?a si? do Roseluck tonem, w którym nie zabrzmia? nawet najmniejszy wyd?wi?k zazdro?ci czy ironii.
- Ale, kochana, co ty robisz w domu? Jeste? m?od?, pi?kn? klacz?, powinna? teraz si? ?wietnie bawi?! - Stara?a si? nie zwraca? wi?kszej uwagi na ironi? ca?ej tej powsta?ej sytuacji.