Kwiaciarnia i domek Roseluck

[Roseluck]

-Moje kochane ró?yczki, jak ja bardzo kocham was... Moooje kochane ró?yczki, jak ja bardzo kocham was... -?piewa?a sobie Roseluck, b?d?c w swoim domku i podlewaj?c swoje ulubione ró?e na parapeciku, które mia?y i ró?owe, i czerwone p?atki. Wtem us?ysza?a dzwonek, i szybkim krokiem zesz?a do swojej kwiaciarni, aby spotka? ów tego kuca który do dzwonka dzwoni?. Dotar?wszy tam po kilku sekundach zobaczy?a, jak jaki? ?ó?ty jednoro?ec si? do niej zbli?a. Ju? chcia?a si? wita?, gdy ten zrobi? to w sposób, który j? osobi?cie bardzo zaskoczy?. Pocz?tkowo zrobi?a wielkie oczy, i potem lekko onie?mielona zachowaniem go?cia, odpowiedzia?a:
Um... Tak... Jestem Roseluck, i prowadz? t? kwiaciarni?...
-M?admazel... Ym... Co to... -Pomy?la?a, ale domy?laj?c si? ?e nic obra?liwego, przemilcza?a to. Po chwili, ju? znacznie weselszym g?osem, u?miechaj?c si?, doda?a:
-W czym mog? Ci pomóc? Czego potrzebujesz? S?u?? pomoc?

[DiamondDust]

Dust patrzy? spokojnie, kiedy Roseluck schodzi?a po schodach. Kiedy ta powiedzia?a, jak ma na imi?, Diamond pokiwa? lekko g?ow?, utrwalaj?c sobie imi? sprzedawczyni w pami?ci. U?miechn?? si? ciep?o w stron? Rose. Kiedy us?ysza?, ?e to ona zajmuje si? kwiatami, zaklasn?? cicho i powiedzia?:
-Bardzo mnie to cieszy, mademoiselle. Potrzebuj?, jak chyba prawie ka?dy kuc, który wchodzi do kwiaciarni, pomocy w doborze kwiatów. Nie podejrzewa?em, ?e b?dzie a? tyle do wyboru... Czy móg?bym liczy? na pomoc z Pani strony?
Tu u?miechn?? si? nie?mia?o, g?adz?c powoli w?osy. Co jaki? czas rozgl?da? si? dooko?a, wyra?nie oszo?omiony ilo?ci? i ró?norodno?ci? kwiatów.

[Roseluck]

Rose spokojnie wys?ucha?a wypowiedzi jej najprawdopodobniej teraz ju? klienta. Skomplikowany sposób w jaki si? wys?awia? troch? j? dziwi? i konfudowa?, ale mimo wszystko rozumia?a wszystko to, co by?o powiedziane w oficjalnym j?zyku Equestrii.
-Pewnie z jakiego? odleg?ego regionu pochodzi... -Pomy?la?a zaciekawiona, jednak?e nie zamierza?a si? o to pyta?. Jeszcze co? sobie pomy?li...
-Zatem, na jak? okazj? pan poszukuje kwiatów? Niech tylko pan powie, a natychmiast co? ?licznego zaproponuj?. -Odpowiedzia?a ze s?odkim u?miechem, czekaj?c tylko na podpowied? ?ó?tego jednoro?ca.

[DiamondDust]

Dust u?miechn?? si? znowu do sprzedawczyni. Wyj?? magi? z ko?czanu ma?e pude?eczko, chwil? wcze?niej kupione u jubilera, który zreszt? nie by? a? tak daleko. Po?o?y? je na swoim kopytku i szybkim ruchem je otworzy?, pokazuj?c le??ce w ?rodku kolczyki. Po?o?y? je na ladzie i powiedzia? do Rose:
-Wi?c, Roseluck, je?li mog? Ci? tak nazywa?, ten bukiet ma by? dla mojej dziewczyny, pewnej niebieskiej pegaz. Dodatkowo, chcia?bym jej do tego da? te kolczyki i chcia?bym jako? to po??czy?... Mo?e ukry? pude?ko w bukiecie? Nie jestem jednak pewien, czy to dobry pomys? oraz nie wiem, jakie kwiaty do tego wybra?. Czy mia?aby Pani co? odpowiedniego?

[Roseluck]

-Oczywi?cie, ?e mo?esz! Lubi? jak kto? do mnie mówi po imieniu. Wtedy czuj? si? bli?sza z dan? osob?... -Powiedzia?a robi?c urocz? min?, po czym zacz??a dok?adnie si? przygl?da? kolczykom. Nie zna?a si? na kamieniach szlachetnych, ale zna si? na kolorach. Jak prawie ka?da klacz, ale ona ma jeszcze dodatkowe do?wiadczenie kolorystyki kwiaciarskiej. A kolory nie zmieniaj? swojej duszy.
-Ale? pi?kne czerwone kamienie... -Westchn??a z podziwu, po czym opanowa?a zachwyt, i kontynuowa?a:
-Nie znam si? na brylantach... Ale na kolorach si? znam. -Powiedzia?a weso?o. -Mocny, czerwony kolor... Twoja wybranka musi mie? mocny charakter zatem... Ale jednocze?nie ciep?y... Nic tak nie b?dzie pasowa?o jak karminowe ró?e symbolizuj?ce zdecydowanie i si?? charakteru po??czone z ja?niejszymi, bardziej wyrazistymi czerwonymi ró?ami, które oznaczaj? ciep?o, silne uczucie oraz oddanie. My?l?, tak?e, ?e nie nale?y ??czy? tych pi?knych ?wiecide?ek z kwiatkami... Pierw poda? kwiaty, a potem pokaza? te przepi?kne... cudowne klejnoty... Padnie z wra?enia... -Szczegó?owo wypowiedzia?a swoje my?li i rady, na ko?cu ponownie wzdychaj?c na widok tych klejnotów. Zrobi?y na niej piorunuj?ce wra?enie. Zaraz po tym j? ol?ni?o:
-Hm... chwilka... niebieska pegaz? By?a tutaj, ca?kiem niedawno... Pi?kna dama o niebiesko-?ó?tych w?osach... By?a tutaj z jakim? ogierem, który tak?e wybiera? kwiaty dla swojej ukochanej... -Powiedzia?a ciep?o, przypominaj?c sobie niedawn? sytuacj?.

[DiamondDust]

Serce ?cisn??o si? lekko w Diamondzie, kiedy Rose zrobi?a s?odk? mink?. Szybko jednak wróci? my?lami do tego, co mówi?a klacz, a by?o to co? szczególnie trudne do poj?cia dla ogiera. Patrzy? si? na ni? skonfundowany, nie rozumiej?c, jak tyle ró?nych przekazów mo?e by? ukrytych w kwiatach i kolorach... Jedyne, co zrozumia? bez wi?kszego problemu to to, ?e kolczyki da? Bright osobno.
-Jak one to robi?, do diaska! Czerwony to czerwony! Jak to mo?liwe, ?eby jeden czerwony znaczy? to, a drugi co? innego!? To szale?stwo! - Dziwi? si? Sumienie.
-Có?... Wierz? Ci, Roseluck. Kobieta na pewno wybierze lepiej ni? ja... Szczególnie, kiedy jest to zawodowa kwiaciarka. Co do padania z wra?enia... Wol? chyba nie. Nie zd??y?bym jej przecie? z?apa?!
U?miechn?? si? nie?mia?o, kiedy mówi? ostatnie zdanie. Kiedy Roseluck wspomnia?a o pegaz, która niedawno by?a w kwiaciarni, jednoro?ec najpierw si? o?ywi?, a potem odetchn?? z ulg?.
-Czyli wszystko idzie zgodnie z planem... Jednak przyszed?em tutaj na czas.To musia?a by? ona! Niech zgadn? - ogier by? bordowym jednoro?cem z ognist? kul? jako znaczek, czy? nie?

[Roseluck]

-Na peeewno zd??y?by?! Wygl?da?a na smuk?? i leciutk?, z?apa?by? j? bez trudu! -Odpowiedzia?a humorystycznie Rose weso?ym g?osem, mru??c delikatnie oczy swoje. Komplementy pod jej adresem oficjalnie zignorowa?a, ale nieoficjalnie trafi?y jej do serduszka, przez co si? delikatnie zawstydzi?a.
Gdy ?ó?ty jednoro?ec zacz?? mówi? o jakich? planach nie planach, Rose troszk? si? pogubi?a w ca?ej sytuacji. By?a skupiona na wyobra?aniu sobie wygl?du bukiecika jaki zrobi dla klienta, przez co nie do ko?ca potrafi?a zanalizowa? sytuacj?. Ale, i tak by?o to dla niej niewa?ne, tak wi?c nie g?owi?a si? nad tym.
-Tak, masz racj?! Dok?adnie tak wygl?da?. -Doda?a z u?miechem odpowiadaj?c na pytanie klienta, po czym, spyta?a si? s?odkim g?osikiem:
-To mog? ju? przygotowywa? bukiecik dla Twojej ?licznej ukochanej?

[Autumn Leaf]

Do kwiaciarni wpad? z szybko?ci?, któr? mog?aby pozazdro?ci? nawet Rainbow Dash ?aciaty ogier. Dzwoneczek u drzwi zadzwoni? i o ma?o co nie odpad? i nie pofrun?? gdzie? w g??b pomieszczenia. Ogier wpad? na ?ó?tego jednoro?ca, który jakim? nieszcz?snym trafem te? by? w sklepie i sta? dok?adnie na torze biegu ogiera. ?aciaty kuc potkn?? si? i przewróci? si? na niego.
- Ojejejeje, najmocniej ci? przepraszam kolego - rzek? zbieraj?c si? z pod?ogi z pod?ogi i pomagaj?c mu wsta?.
W ?ó?tym kucu rozpozna? Diamond Dust'a.
- Diamond co ty tu robisz? - zada? g?upie pytanie, lekko zmieszany Autumn, który zacz?? w niecierpliwieniu przebiera? kopytkami. Czy chocia? w jednym sklepie nie móg?by za?atwi? swoich spraw sam na sam bez ?wiadków strasznie go to irytowa?o
- Witaj Rosie. Co tam u ciebie - zwróci? si? do klaczy podnosz?c kopytko w ge?cie powitania.
- Mam nadziej?, ?e przyszed?em wystarczaj?co wcze?niej by jeszcze si? za?apa? na pi?kne ró?yczki z twojego ogródka - u?miechn? si? w jej stron?.

[DiamondDust]

-By?bym za to bardzo wdzi?czny, Roseluck... - zacz?? ?ó?ty jednoro?ec, ale nie zd??y? doko?czy?, poniewa? us?ysza? za sob? czyje? nadzwyczaj szybkie kroki. Zanim jednak zdo?a? si? zastanowi?, kto to móg? by? lub chocia?by si? odwróci?, wyl?dowa? na nim Autumn Leaf. Dust st?kn?? ci??ko, kiedy upad? na pod?og?. ?aciaty kuc by?, ?agodnie mówi?c, troch? ci??ki, szczególnie, kiedy na kogo? wpada?. Mimowolnie przypomnia? sobie jak Rarco jeden raz straci? przez takie zderzenie pami?? i w duszy dzi?kowa? losowi, ?e nie pad? na g?ow?.
-Ale? nic si? nie sta?o, Autumn - powiedzia? do niego zgry?liwym g?osem, wstaj?c z pod?ogi. jego nogi dalej dr?a?y, ale zdoby? si? na u?miech do ogiera, ?eby ten wiedzia?, ?e nie ma mu nic za z?e. - Tylko... nast?pnym razem uwa?aj, dobrze..? Co do twojego pytania - nied?ugo Hearts and Hooves Day, musz? mie? prezent dla mojej dziewczyny...

[Roseluck]

-To ?wietnie! Ju? id? przygotowa? bukiecik dla kolejnej zakochanej pary! -Powiedzia?a rado?nie, i ju? chcia?a zebra? potrzebne dla tego celu ró?e, gdy do ?rodka z ogromn? pr?dko?ci? wparowa? Autumn. Gdyby nie jednoro?ec przed ni?, ów Autumn staranowa?by biedn? klacz, z której pewnie zosta?yby tylko strz?pki ogona. Lekko wystraszona, powiedzia?a do niego, zgadzaj?c si? ze s?owami Diamonda:
-Ale... Czy móg?by? przy nast?pnej wizycie nie sia?... ymm... chaosu...? Tak, za?apa?e? si?, prosz?, wybierz jakie? ?adne... chocia?... tu wszystkie s? ?liczne, to wybierz sobie... no... takie które lubisz. Teraz wybacz mi, ale musz? przygotowa? bukiecik dla tego pana, a konkretniej dla jego ukochanej. -Po czym, ju? nieco ostudzona po owej destrukcyjnej sytuacji, pochodzi?a chwilk? po kwiaciarni, szukaj?c odpowiednich do tego celu kwiatków. Po krótkiej chwili, zebrawszy ich odpowiedni? ilo?? w odpowiednich dwóch kolorach, zacz??a robi? to saom, co przy poprzednim przypadku: Uk?ada? je odpowiednio i równiutko na z?otej folii bukietowej, nast?pnie zawija? za pomoc? swoich zr?cznych kopytek i z?bków, ?ciskaj?c u podstawy specjalnym w?ze?kiem. Po mniej ni? minucie, wszystko by?o gotowe, i odrzek?a mi?o:
-Prosz?! Bukiecik dla Twojej ukochanej jest gotowy! Idealnie b?dzie pasowa? do tych przepi?knych klejnotów... -Powiedzia?a, ponownie wzdychaj?c na ko?cu, po czym doda?a sympatycznie:
-Taki ?liczny bukiecik dla wyj?tkowej osoby kosztuje tylko 10 monet.



Roseluck -> Autumn -> DD

[Autumn Leaf]

- Jeszcze raz sorka Diamond. Nie chcia?em to z po?piechu. Widz?, ?e w ko?cu los si? do ciebie u?miecha? i znalaz?e? specjaln? klacz tylko dla siebie .To dobrze. Ciesz? si? twoim szcz??ciem. - pokiwa? rado?nie g?ow? ?aciaty ogier.
- Wybacz Rosie nie chcia?em ci? zdenerwowa? ani przestraszy?. Emm tak. To mo?e ja poczekam i udam, ?e mnie nie ma, bo ja mam o wiele wi?ksze zamówienie - rzek? Autumn podszed? do ?ciany i usiad? b?d?c cicho jak mysz pod miot??.


Nagle wpad? na genialny w jego mniemaniu pomys?. Podszed? do lady i chwyci? kartk? papieru i o?ówek napisa? wielkimi drukowanymi ko?lawymi jak kura pazurem literami.

ROSIE. POTRZEBUJ? NA WTOREK 50 CZERWONYCH RÓ? ? DA SI? ZA?ATWI? ? ILE MAM CI ZAP?ACI?? NIE PYTAJ - TAJEMNICA.

Poda? karteczk? Roseluck czekaj?c na jej reakcj? i lekko przebieraj?c kopytkiem w miejscu. Dobrze, ?e pod?oga by?a w miar? twarda bo ju? by by?a dziura.

[Roseluck]

Rose uwa?nie przeczyta?a kartk?. Wida? by?o, ?e jest to sprawa niecierpi?ca zw?oki. Zachowuj?c pe?n? powag?, ze spokojnym g?osem powiedzia?a wi?c krótkie:
-Zaraz wracam.
Uda?a si? na bardzo niewielkie zaplecze, gdzie w specjalnych kartonikach utrzymuj?cych odpowiednie warunki trzyma?a ró?e od innych dostawców. Jej ogródek ''produkowa?'' tylko najlepsze ró?e, takie ''zwyczajne'' Rose sprowadza?a. Chwyci?a wi?c za pomoc? z?bków jeden karton za pasek którym by? przymocowany do grzbietu dostawcy. Szybko wróci?a do czekaj?cego Autumna, powiedzia?a spokojnie:
-Odwró? si? do mnie.
Gdy ten to uczyni?, kilkoma zdecydowanymi ruchami po?o?y?a szczelnie zamkni?ty kartonik na grzbiecie Autumna, nast?pnie przypinaj?c go mocno. Po tym, powiedzia?a ze s?odk? min?:
-Za ca?o?? 75 monet, nie musisz p?aci? teraz. Le? jak Ci si? spieszy! Tylko ostro?nie le?, aby nie uszkodzi? ró?yczek...

[Autumn Leaf]

- Dzi?kuje ci za wszystko Rosie ,jeste? cudowna i kochana - poca?owa? j? delikatnie w policzek i zostawiaj?c 80 monet na blacie, wybieg? ca?y w skowronkach na dwór.
- Trzymaj si? Diamond ! - zd??y? jeszcze krzykn?? przed wyj?ciem.
B?d?c przed drzwiami prowadz?cymi do sklepiku Roseluck, zacz?? si? gor?czkowo zastanawia? gdzie teraz skierowa? swoje kroki. Weso?o podskakuj?c ruszy? w stron? miejsca w którym najch?tniej zbiera? si? ca?y zacny "element" Equestrii.

z/t

[DiamondDust]

Kiedy Rose po?o?y?a na ladzie gotowy bukiet, Dust uniós? go ostro?nie w gór? magi?, po czym po?o?y? na ladzie sakiewk? z kilkudziesi?cioma monetami. Podniós? szybko kolczyki, zamkn?? wieczko pude?eczka, po czym zr?cznym ruchem w?o?y? je do ma?ej kieszonki w ko?czanie. U?miechn?? si? szeroko do sprzedawczyni i, tak jak to zrobi?, kiedy tu wchodzi?, uk?oni? si? lekko i powiedzia?:
-Dzi?kuj? za kwiaty oraz rad?, Rose. Jestem bardzo wdzi?czny. ?ycz? mi?ego dnia i dobrego Hearts And Hooves!
Wtedy te? zawi?za? szalik na powrót na swojej szyi i móg? zobaczy?, jak Autumn praktycznie wypada z kwiaciarni. Diamond krzykn?? za nim, maj?c nadziej?, ?e ten us?yszy:
-?egnaj, Autumn! Mam nadziej?, ?e nied?ugo si? spotkamy!
Po czym jeszcze si? na chwil? odwróci?, u?miechaj?c si? z wdzi?czno?ci? do sprzedawczyni. Trwa?o to jednak tylko chwil? - w nast?pnej ju? wychodzi? ze sklepiku, a dzwonek zadzwoni? d?wi?cznie, chc?c to oznajmi?. Diamond zatrzyma? si? na chwil? przed kwiaciarni?, ostatni raz odetchn?? zapachem kwiatów, po czym poszed? w stron? pracowni Bright.

[zt]

[Roseluck]

-Ojj, nie jeste... -Nawet nie zd??y?a doko?czy?, gdy Autumn poca?owa? j? w policzek, co wywo?a?o na jej pyszczku szeroki nie?mia?y u?miech i rumie?ce na ca?ej jej s?odkiej twarzyczce.
-Nie ma za co! -Krzykn??a tylko do wychodz?cego Autumna swoim delikatnym g?osem, aby go chocia? po?egna?. Po tym, nadal z delikatnymi rumie?cami, powiedzia?a do ?ó?tego jednoro?ca spokojnie:
-Ale? nie ma za co... Nic mnie nie cieszy bardziej ni? uszcz??liwianie zakochanych par! -Po?egna?a si? serdecznie z Diamondem, jednak?e w g??bi serca odczuwaj?c smutek. Wszyscy wokó? mieli tego wyj?tkowego, lub t? wyj?tkow?. Ale ona nie mia?a. Ca?y czas u?miecha?a si? do Diamonda gdy ten wychodzi? z jej kwiaciarni. Na koniec do niego sympatycznie pomacha?a ze s?odk? mink?, ale gdy ten znikn?? jej z oczu, zaduma?a si?. Bo jutrzejszy dzie? sp?dzi sama. Bez... tego jedynego...
Z lekko przygn?bion? min?, zamkn??a kwiaciarni? na noc, i zas?oniwszy okna czerwonymi zas?onkami, posz?a powolutku ze spuszczon? g?ow? w kierunku swojego domku. Tam, przesiedziawszy sporo czasu pod prysznicem, który niejako zakrywa? jej wewn?trzny smutek, wysuszywszy si? niech?tnie, uda?a si? do ?ó?ka, na którym si? po?o?y?a. Ale nie mog?a zasn??. Ogarn?? j? dekadencki nastrój...