Ledwie zdążyła wrócić za ladę, gdy do apteki weszła pierwsza klientka. Weszła? Chyba raczej wbiegła i to z taką miną, jakby miał zaraz nastąpić koniec świata. Arrow starała się ze spokojem wysłuchać, czego nieznajoma potrzebowała. No cóż, harmalina była sprzedawana na receptę, ale skoro niezbędna jest ona do uratowania czyjegoś życia...
- Dobrze, ale proszę się teraz uspokoić.- Przemówiła łagodnie do klaczy i zajęła się szukaniem psychodelicznej substancji.- Muszę jednak panią ostrzec, że w dużych dawkach może na dłuższą metę niekorzystnie wpływać na umysł. Nie należy stosować tego jak suplementu.- Ostrzegła jeszcze klientkę, nim zeszła do piwnicy, która robiła za zapasowy magazyn. Na podłodze walało się tam wiele nieoznaczonych kartonów i skrzyń. Arrow pamiętała, że ostatnio otrzymała dostawę psychotropów z hurtowni farmaceutycznej, wystarczyło tylko je odszukać. Po trzech minutach natknęła się wreszcie na brązowawą substancję z etykietką C13H14N2O. Wróciła pospiesznie na górę i położyła fiolkę na ladzie.
- Należą się 24 monety. Mogę jednak zejść z ceny, jeśli powie pani, dla kogo ten środek. Wolę nie mieć kłopotów z prawem, a znam kilku narkomanów, którzy chętnie by się tego nałykali.