Strona 45 z 46

Re: Park

PostNapisane: 25 maja 2013, o 12:20
przez Shadow Sky
Taaaak, bardzo rozentuzjazmowana... Shadowowi się przypomniało, jak szli do ojca po raz pierwszy, z Sunnym. Mała zachowywała się jak jego brat bliźniak, on wtedy był zły na ojca, że pozwolił mamie umrzeć. Potem mu przeszło, ale pewien niesmak pozostał. Shadowowi się wręcz przykro teraz zrobiło, gdy sobie porównał te sytuacje - taki podobny do Feathera się zrobił, że aż strach.
- Nie mam dużo do opowiedzenia, mała. Lubię gotować i mieszkam z twoim dziadkiem. - Powiedział, idąc w stronę SugarCube Corner. Serce mu zmiękło gdy go cmoknęła w szyję. No kurczę, co z tym nieoczekiwanym fantem zrobić...

z/t

Re: Park

PostNapisane: 25 maja 2013, o 12:24
przez Violet Shadow
- Z dziadkiem? Wooow! Poznam dziadka...
Była taka rozradowana, ucieszona... i tak kochała swojego ojca. Praktycznie teraz była chyba najszczęśliwszym dzieckiem na ziemi...

z/t

/sory za posta, noob, alee.../

Re: Park

PostNapisane: 1 cze 2013, o 13:58
przez Shadow Sky
No, to znowu wrócili do tego samego miejsca gdzie wyszli, ale tu był pewien, że znajdą lodziarza. W końcu w miejscu, gdzie kucyki się wylegują w słoneczku musi być coś dla ochłody, prawda? Nie mógł się zawieść. Podszedł od razu do najbliższego, którego wypatrzył.
- Dzień dobry. To ja poproszę... gałkę malinowych i czekoladowych. Izaar, Violet, jakie chcecie? Każdemu stawiam dwie gałki. - Uśmiechnął się wesoło do klaczy.

Re: Park

PostNapisane: 1 cze 2013, o 14:20
przez Violet Shadow
Violet uśmiechnęła się, widząc te wszystkie smaki lodów. Była szczęśliwa, bo tyle jej zafundował już tatuś.
- Hmmm... poproszę gałkę śmietankowych i gałkę truskawkowych! - poprosiła, ciesząc się.
Ciekawe, czy codziennie będą tak spędzać razem czas... zabawa, wspólne rozmowy... to było coś pięknego, najwspanialszy dar dla Violet Shadow. No i także zastanawiała się, co z arabką. Może zostanie jej ciocią? Nie... ona jest dziwna, pewnie odmówi w imię jakiś zasad...

Re: Park

PostNapisane: 1 cze 2013, o 22:04
przez Izaar
-Że jak?-Zapytała się dość zaskoczona, patrząc się to na Shadowa, to na Violet, to na lodziarza, wyraźnie nie wiedząc co odpowiedzieć otworzyła lekko usta by coś odpowiedzieć, ale przypomniało jej się że ona przede wszystkim pojęcia nie ma jakie tutaj są popularne smaki i jak w ogóle jest z tymi lodami.
-Wybacz, ja... no nie znam się na tym po prostu. Sam coś wybierz.-Powiedziała wbijając wzrok w podłoże, przy czym powiedziała cicho kilka słów po arabsku.

Re: Park

PostNapisane: 1 cze 2013, o 22:09
przez Shadow Sky
- Dobrze kochanie... To jeszcze gałkę śmietankowych i gałkę truskawkowych, a w trzecim wafelku... - pomyślał chwilę. Co może smakować arabce? Niby jadła babeczki, ale nie był pewien, co może lubić w lodach. - Poproszę tam gałkę malinowych i melona. Mam nadzieję, Izaar, że znasz te owoce... - Zapłacić sprzedawcy i przyjął lody, najpierw podając Violet te zamówione przez nią, a następnie dając Izaar. Sam spróbował swoich. Czuł, że dzisiaj je za dużo słodkiego ale co tam, w końcu raz mógł zaszaleć.

Re: Park

PostNapisane: 1 cze 2013, o 22:41
przez Izaar
-Zimne.-Powiedziała całkiem zaskoczona gdy poczuła chłód przenikający przez wafelek do jej kopytka. To było dla niej niemałe zaskoczenie, że oni zajadają się czymś tak zimnym. Wysunęła ostrożnie język, po czym musnęła nim źródło tego zimna. Ta mieszanina smaków była dla niej dość nietypowa. Na tyle niezwykła, że przestała zwracać uwagę na to co się dzieje dookoła, liżąc gałki niemalże z namaszczeniem. Tak to wyglądało, w połączeniu z jej tatuażami na twarzy, po których zaczęły spływać krople potu ujawniając nienaturalne nierówności na których się znajdowały.

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 08:20
przez Violet Shadow
Violet Shadow skosztowała swoich lodów, zatapiając w nich swój malutki, różowy języczek. Od razu musnął ją chłód, a chwilę później poczuła, jak po ozorku rozpływa się śmietankowy, wyrazisty smak, tak słodki, że aż usta same się uśmiechają. To chyba były najlepsze lody, jakie kiadykolwiek jadła. Gałeczki znikały bardzo szybko, bowiem ten smak wręcz hipnotyzował ją do tego stopnia, że nie mogła się powstrzymywać przed kolejnymi liźnięciami.
- Mmmmm! Te lody są przesmaczne! - zachwaliła mała.

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 09:30
przez Shadow Sky
Wyglądało na to, że i Violet i Izaar cieszyły się swoim deserem lodowym. Shadowowi nie pozostało w tej sytuacji nic, jak tylko uśmiechnąć się lekko i również zacząć konsumować swój deser. Najpierw zjadł czekoladowe, potem się dorwał do malinowych... dopiero wtedy zauważył, że tatuaże na pyszczku arabki są na jakiś dziwnych nierównościach. Na razie to zignorował, ciesząc się po prostu chwilą.

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 10:25
przez Izaar
Nie za bardzo rozumiała dlaczego, ale jakimś cudem skończyła jeść bardzo szybko. Później trzymała sam wafelek w kopytku, przejeżdżając językiem po podniebieniu, dziwiąc się nieco reakcji jej organizmu na to zimno. Ugryzła kawałek wafelka, z zdziwieniem zauważalnym na jej twarzy stwierdzając, że ten element jest jadalny.
-Dziwne.-Powiedziała jak już nie pozostało po jej porcji absolutnie nic. Przez kilka sekund zlizywała z kopytka te resztki które jej się rozpuściły.-U nas to raczej dla dzieciaków się kupuje suszone owoce w cukrze i z przyprawami.

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 10:29
przez Violet Shadow
Violet szybko zjadła swoje lody... ale i tak ich istatnia kropelka spłynęła na szyję ojca, sklejająm mu sierść, mierzwiąc ją swoim zimnem.
- Ups... - mała pegaz zachichotała - Tato, masz chusteczkę? To daj, to cię wytrę!
W sumie, to mogłaby te lody z niego zlizać, ale bakterie, zarazki i... nah, takie pyszne, nie może się zmarnować!
Siorb.
Ozorek małej szybko zebrał spływającą po grzbiecie ojca kropelkę lodów.
- Już nie trzeba - ponownie zachichotała - Tato, to co robimy teraz? Poszłabym już do dziadka!
Teraz zaczęła chrupać swój wafelek, zasypując okruszkami swojego fatra.
- Nie dziwne, tylko smaczne, Izaar! - posłała uśmiech arabce - Owoce suszone w cukrze? Brzmi smacznie... można je u nas kupić, tato?

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 10:58
przez Shadow Sky
Shadow patrzył z uśmiechem na pyszczku jak Izaar się dziwiła wafelkowi. Zaśmiał się lekko, gdy Violet go polizała, po czym szybko dojadł swojego loda.
- Violet, kolejnym razem użyj chusteczki... i tak, mamy takie owoce. Kandyzowane, o ile pamietam. - Uśmiechnął się do Izaar. - No, Violet chce poznać dziadka. Chętnie bym cię do nas zaprosił, ale u nas jest przyjęte, że jeśli ogier przychodzi do domu z klaczą to... hmm... są ze sobą. Sama rozumiesz.

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 11:17
przez Izaar
-Tak daleko od ojczyzny i wciąż się spotykam z przekonaniami, zgodnymi z niejedną zasadą w naszej świętej księdze.-Powiedziała uśmiechając się lekko. Zasady często były uniwersalne, bez względu na kulturę.
-Mnie czeka dziś i tak sporo poznawania waszej kultury. Mną się nie przejmuj, a jakby co to pewnie mnie znajdziesz. Trzymaj się zdrowo i pilnuj córki.-Powiedziała z uśmiechem, po czy zaczęła iść w stronę wyjścia. Przystanęła na chwilę i obejrzała się na nich, po czym krzyknęła coś po arabsku machając kopytkiem. I poszła.

Zt

Re: Park

PostNapisane: 2 cze 2013, o 12:03
przez Shadow Sky
-Oczywiście że będę ją pilnował. Narka! - Pomachał też jej kopytem i zerknął na wciąż siedzącą mu na grzbiecie Violet. - No, bardzo jest miła, prawda? Nic, tylko zrobić z niej twoją ciocię. Zabawki trzymasz? Wszystko gotowe? Doskonale, idziemy do dziadka. - Oznajmił dziarsko i zaczął iść w stronę domu ojca. Pamiętał jeszcze jak zareagował na jego "odmłodzenie" z powodu bluszczu, teraz na pewno też się bardzo ucieszy.

z/t dla obu

Re: Park

PostNapisane: 10 cze 2013, o 21:53
przez Cold Air
Cold wszedł do parku. Był raczej zmęczony, niedawno powrócił dopiero z wyprawy do lasu Everfree, a to nie jest miejsce na wypoczynek. Westchnął. Tobołek wydawał się cięższy, ciągnąc pyszczek pegaza ku ziemi. Ów znał dobrze to uczucie za czasów swoich podróży. Wiedział, że wkrótce zaczną go boleć kopyta, a jakoś nie miał ochoty na latanie. Rozejrzał się wciąż idąc. Kilkoro kucy rozmawiało kawałek dalej, jednak one niezbyt go interesowały. Szybko dostrzegł to, czego szukał- rozłożyste drzewo kawałek od drogi wiodącej przez park. Skierował swe kopytka w tamtą stronę. Chwilę później znalazł się pod drzewem. Westchnął, położył tobołek obok siebie, i położył się na ziemi, spoglądając w niebo. Trochę zniszczony płaszcz osłaniał jego pyszczek, umilając mu odpoczynek. Pegaz leżał i myślał o życiu, pewnej klaczy i o zniszczonym płaszczu, przejmując się otoczeniem do około trzech metrów dookoła niego.