Strona 42 z 46

Re: Park

PostNapisane: 22 kwi 2013, o 23:17
przez Sombra
- A, więc to jest ta którą Fate pochwyciła, coś o tym mówiłeś. Cóż, jeśli ma w sobie część jego esencji znaczy to, że alicorn już może być żywy. Częściowo... - W sumie tak źle nie było, zawsze dodatkowe informacje. Nie ma wiedzy która nie byłaby potęgą, a wpadł mu do głowy dosyć trywialny plan.
- Sprawa prosta Shadow, wystarczy że zabijesz tego alicorna który jest w tej wampirzycy, o ile jest, i jego esencja powinna zniknąć. Jeśli jest już tutaj materialnie, fizycznie, można go zniszczyć. Wtedy powinieneś się od niego uwolnić.

Re: Park

PostNapisane: 22 kwi 2013, o 23:20
przez Shadow Sky
Shadow położył uszy po sobie.
- Tak, genialny plan... Ale nie chcę jej zabijać. Nie wiem czy bym potrafił... Szlag by to. - Wstał z miejsca gdzie siedział. Pokręcił lekko głową, by poczuć znowu zdrętwiały kark. - Ale my tu rozmawiamy, a późno się robi. Chyba już nic na razie nie mamy do omówienia, prawda? - Zapytał. Chciał na chwilę wpaść do ojca...

Re: Park

PostNapisane: 22 kwi 2013, o 23:39
przez Sombra
- Trudno, nie masz wyboru. Nie przytrzymuje cię, możesz iść gdzie chcesz, byleby ktoś ciebie nie porwał. Postaram się coś zrobić w tej sprawie, ale jeśli nie będzie innego wyjścia nie zawaham się ciebie pozbyć, pamiętaj o tym. Nie mam zamiaru spotkać wściekłego alicorna w pełni sił. - Rzucił mu beznamiętne spojrzenie, pegaz mógł dojrzeć, że ten nie rzucał słów na wiatr. Przynajmniej był wobec niego szczery.

Re: Park

PostNapisane: 23 kwi 2013, o 22:00
przez Shadow Sky
-Dziękuję... wasza wysokość. Ufam panu. Do zobaczenia. - Rzucił Shadow, odchodząc. Miał na sobie dwa miecze, łuk, dmuchawkę... Czuł się nieco przytłoczony. Wolał jak najszybciej coś odłożyć, najlepiej gdzieś niedaleko, najlepiej... W domu od ojca. O tak, jak miło. Wpadnie do staruszka, zobaczy co u niego, może poderwie tą jego nową klacz...

[z/t]

Re: Park

PostNapisane: 25 kwi 2013, o 07:36
przez Sunrise
-Tia, to może chodźmy do mnie, co?- zapytał Sun, przeglądając się całej rozmowie. Wyglądała ona dosyć... Ciekawie. Mroczny i pewnie były władca, rozmawiając z kimś, kto wyglądał jak najemnik.
-Dobra tam. Idziemy? Mieszkam niedaleko. Ale ostrzegam: to dosyć nieciekawa okolica.
Z/t

Re: Park

PostNapisane: 30 kwi 2013, o 15:50
przez Luei
Devil Moon leciała właśnie nad Ponyville, kiedy zobaczyła Park. Postanowiła odpocząć chwilę i wylądowała na zielonej trawie. Rozejrzała się dookoła. Nie widząc niczego niepokojącego, odetchnęła z ulgą. Pokłusowała do ławki stojącej niedaleko i usiadła na niej. Czuła, jak ogarnia ją senność...

Re: Park

PostNapisane: 3 maja 2013, o 16:49
przez Willow Bark
Willow wbiegła do parku bacznie się rozglądając. Nigdzie w mieście nie widziała Tali, najwidoczniej ta akurat udała się na kolejną ze swoich dzikich przygód. Nie mogła mieć jej tego za złe, przecież tak czy siak nie miała z nią kontaktu przez dłuższy czas. Skoro jej tu nie było, miała nadzieję zdobyć chociaż malutką poszlakę odnośnie dzieci. Może udało im się uciec z lasu? Wątpliwe, ale po nich mogła się spodziewać wszystkiego.
Zrezygnowana przysiadła pod drzewem. Może kuce miały rację. Może maluchy były martwe. Pegaz była fatalną matką i nawet fakt bycia porzuconą i dziką jej nie usprawiedliwiało. Podrapała się kopytkiem po grzywie, a z tej wysypało się kilka gałązek. Cała ta sytuacja zbyt przytłaczała jej mały rozumek.

Re: Park

PostNapisane: 6 maja 2013, o 14:43
przez Azure Dawn
Gdzieś się znajdował - To stwierdzenie było dość adekwatne do pojęcia jednoroga o aktualnym położeniu. Cholera, znowu zmiana wymiaru. Ok, ok, może fajnie czasem popatrzeć na flamingi skaczące z klifu czy inne dzikie węże walczące na poroża, ale powoli zaczynało go to już męczyć. No, wiecie... Co jak co, ale wieczna tułaczka po zakątkach innego wymiaru potrafi być zdeczka nużąca, chciałby z powrotem wrócić do materialnej postaci i... i... Co właściwie robią materialne postacie? Kurcze, już zapomniał... Spojrzał w dół i nagle odskoczył z krzykiem:
-Aaaa! Odnóża! Co to jest?!
Cóż, może odnóża to nie najlepsze określenie tego co miał pod sobą... Prędzej nazwałbym to kopytami -Podpowiedziało mu coś w jego głowie. Zauważywszy, że nieopodal znajdowała się gleba (Była nawet trawa!), stwierdził, iż nie jest to zbyt dogodna do obserwacji pozycja i wstał. Ledwo utrzymał się na od... kopytach. Jak do licha ciężkiego się na tym poruszało?! Chwila... Ok, już stoję... Rozejrzał się po okolicy. Oprócz posiadania ciała (Przynajmniej kopyt ), zauważył jeszcze coś, co odróżniało ten wymiar od innych. Dziwaczne stworzenia. Spojrzał na swoje odnó... kopyto znaczy się. Potem zerknął na losowego znajdującego się nieopodal osobnika... Podobne, niemalże takie same, jedynie kolor znacząco się różnił. Czyżby to oznaczało, że zmienił się w jednego z nich? Niee... To tylko jakieś haluny czy inne faty-morgany, zapewne nie zareagują w ogóle na fakt jego istnienia, ale raz się egzystuje w danym wymiarze (Tak, to miała być bardzo nieudolna pseudoparodio-przeróbka powiedzenia "Raz się żyje") , więc nie zaszkodzi spróbować.
Podszedł więc do znajdującego się nieopodal osobnika (a nie, chwila... To chyba była klacz, czy... teges) o brązowym umaszczeniu i grzywie kolorem przypominającej mu listowie... Tych, no... Tego... Drzew, czy coś w podobie. (Swoją drogą klacz siedziała pod jednym z nich). Zagadał bez ogródek (W końcu... To tylko kolejny wytwór dziwacznych, innych wymiarów - jak to zwykł je określać zanim jeszcze zapomniał co to sformułowanie właściwie znaczyło)
-Pżebrrszam, jak śjem nazywa ten, no... Wasz wymjar? - Jego ton brzmiał trochę jakby się nawąchał tych... yyy... Marichuaninów, czy innych kocimiętek. Po chwili jeszcze dodał:
-Aaa... I jeżdże jedno: Myćje tu jakomś herbatę albo inne zioło?

(Jebłę tasiemca na powrót... Teraz czekam na puchar niczego za to niebywałe osiągnięcie)

Re: Park

PostNapisane: 6 maja 2013, o 21:47
przez Roskow
Roskow poszedł do parku dość okrężną drogą bo średnio znał miasteczko. Wynikiem tego było że biedna Willow przyszła tam pierwsza i trafiła na świra. Podszedł do nich szybko i postanowił pomóc. Chłopaczek wyglądał na nawalonego, ale na bank nie od alkoholu. Pomyślał podać prawdziwe informacje żeby załagodzić sytuację.
-Wymiar? 456bg, tak zwana Equestria, sąsiednia do 456bh, zwanej Walcem Obrzeżnym Materiałowym. A co do ziół nie powiem panu, bo niestety się na tym nie znam. Ja tylko prostym mechanikiem kwantowym jestem.

Re: Park

PostNapisane: 6 maja 2013, o 22:10
przez Azure Dawn
Jednoróg zaskoczony został pojawieniem się innej istoty... Jak im tam? Kuce... Chyba coś w tym stylu...
Nagle jego uszu dobiegł dźwięk. I najpiękniejsze w tym było to, iż nie był to jakiś nieartykułowalny odgłos, jakie wydawały różne formy życio-podobne z jakimi spotkał się w innych wymiarach. Jednoróg zrozumiał: Ktoś zareagował na jego pytanie udzielając mu werbalnej odpowiedzi. Może nie tego do końca się spodziewał, myślał raczej, że osoba, której zadał pytanie sama udzieli mu jakiejś odpowiedzi (Jeżeli w ogóle go zauwarzyła), ale cóż... I tak był uradowany z odpowiedzi.
Ogier wydał się mu typem dosyć konkretnej osoby. Mówił do rzeczy. Może mało z tego zrozumiał, jednak zawsze coś. Po chwili namysłu odparł:
-Dziękuję za informację... Czyli herbaty u was nie ma towarzyszu... Cóż, mam jeszcze do was jedno p-pytanie: Czy istnieje tu coś takiego jak yyy... ten, no... czwarta ściana?-Lazurowego jedno...(czymkolwiek on był) niesamowicie intrygowała ta kwestia. W obcych wymiarach widział jedynie trzy ściany, przez co chodziło do dziwnych... umm... wypaczeń (Lamy kierujące samochodami, etc.). Dopiero po chwili doszło do niego, iż wypowiedział się znacznie wyraźniej niż poprzednio. Sam nie rozumiał jakim cudem przemówił tak trzeźwo i... ten, składnie... Przed chwilą ledwo skojarzył jak się chodzi i otwiera usta, a tu taka niespodzianka... Rzecz jasna jeszcze sporo brakowało mu do płynności, z którą przemawiał jego rozmówca, wciąż sporo się zacinał i jąkał, ale fakt, iż zdołał w miarę czytelnie wypowiedzieć te kilka zdań był sporym osiągnięciem dla jedno... ten, teges...

Re: Park

PostNapisane: 7 maja 2013, o 17:51
przez Willow Bark
W parku nagle pojawił się jednorożec. Wydawał się czymś oszołomiony i mówił w dziwny sposób... Willow nie była pewna co odpowiedzieć na jego bełkotliwe pytania. Wpatrywała się w niego, podczas gdy szary pegaz ją dogonił i odpowiadał na pytania. Jednorożec nadal pytał o dziwne rzeczy, właściwie klacz nie rozumiała praktycznie nic z ich rozmowy. Białogrzywy zdecydowanie kogoś jej przypominał. Spotkała go kiedyś czy...
- Azure! - wykrzyknęła nagle i podskoczyła - Azure, co się stało? Gdzie... gdzie są twoje okulary?
I jak tu nie mówić, że kobiety to materialistki.

Re: Park

PostNapisane: 7 maja 2013, o 20:11
przez Azure Dawn
Jedno... Ten no... Jednoróg, nie zdążył wysłuchać odpowiedzi na swe ostatnie pytanie, ponieważ ta... yyy... klacz krzyknęła do niego... Wyglądało na to, iż powitała go dosyć... umm... tego, entuzjastycznie, po czym zadała pytanie o jakieś okulary.
-Azure?-Wymamrotał zaskoczony. Co to mogło znaczyć? To forma przywitania? Zwrot ten, jak mu tam było... grzecznościowy? Określenia na obcokrajowca? A może jakaś obelga? Nie... Raczej nie to ostatnie, wydała się zbyt entuzjastycznie nastawiona by to miała być obelga. Po chwili odparł: -Pszepprasszzam, ale j-ja trochę nietutejszy... Witacie się tak z każdym, czy jestem jakiś unikalny?-Za żadne skarby nie mógł wykombinować co ma znaczyć ten osobliwy zwrot. Rzecz jasna nie mógł pamiętać, iż jest to jego prawdziwe imię i że spotkał się już z pegaz w przeszłości, no cóż... Kolejnym ciekawym zagadnieniem była wzmianka o okularach... Okulary... Kiedyś coś takiego widział. Pod tym było jeszcze coś czarnego, włochatego... Spróbował przywołać do siebie wspomnienie tamtej rzeczy:
Obrazek
I on miał coś takiego? Z tego co pamiętał, to owe okulary pomykały sobie gdzieś poza czasoprzestrzenią podśpiewując jakieś dziwne i sprośnie rymowanki. Zdziwiła go wizja posiadania czegoś takiego jako zwierzątka. Kurcze, dziwne tu mają obyczaje... Nawet jak na inne wymiary- Pomyślał. Tuż po tym uświadomił sobie, iż powinien odpowiedzieć klaczy na zadane wcześniej pytanie:
-Okularry? Macie t-tu te dyźwaczne stwory?

Re: Park

PostNapisane: 7 maja 2013, o 20:38
przez Roskow
Roskow popatrzył na niego z dezaprobatą i wyciągnął piersiówkę. Pociągnął mocno i zastanowił się. Zioła? Przecież to jest wódka ziołowa, robiona z tym zielonym paskudztwem! Skierował piersiówkę w stronę szalonego jednoroga.
-Pan może sobie łyknie na uspokojenie? To ziołowe.

Re: Park

PostNapisane: 8 maja 2013, o 14:25
przez Willow Bark
Pegaz popatrzyła na jednoroga z zakłopotaniem. Odbiło mu albo ktoś coś mu zrobił. Dziwne. Odsunęła się od niego parę centymetrów.
- Przecież to nie... Co ci jest? - zapytała go przyglądając mu się bacznie - Okulary to tylko... A właściwie nieważne. Nie widziałeś może dwójki źrebiąt biegających gdzieś wolno? - spytała nie zwracając uwagi na coś, co podawał mu Roskow i o mały włos przez to nie wytrącając mu tego z kopytka.

Re: Park

PostNapisane: 8 maja 2013, o 17:25
przez Azure Dawn
Jednoróg wziął dziwacznie wyglądające coś z płynem w środku od popielatego rozmówcy mówiąc:
-T-to znaczy... Teges... Ja jesstem spokojny, tyllko lekko ten... nieobeznany... Yyy... Wie pan, tego... Inne wymiary i w ogóle, takie rzeczy mogom namjeszać (sic) w głowie... I tego... Nie do końca ogarniam tutejsze zwyczaje.
Już miał napić się czegoś z tego... yyy... czegoś, ale pegaz przerwała mu potrącając te... yyy... coś, tak, iż pół twarzy miał teraz w tym... yyy... czymś. Oblizał się, po czym zaczął pluć, kaszleć i prychać . Kurcze! Co to świństwo ma mieć wspólnego z herbatą?! Spojrzawszy na rozmówców uświadomił sobie, iż może wylewanie i plucie owym płynem nie było najbardziej odpowiednim zachowaniem, więc szybko się zreflektował:
-Umm... Przepraszam... Tego... Zaksztusiłem śjem-Rzekł robiąc przepraszającą minę.