Park

[Tali]

Tali pokiwa?a g?ow? z uznaniem. "Efektowno?ci? te czary przypominaj? Discordia?skie, ale ta klacz jest jednorogiem... Hmm, i ona nie jest elementem magii? Co za idiota wybiera? elementy..." zamy?li?a si? przygl?daj?c si? wyczynom Trixie.
"Pokroi? co? tak pot??nego...ciekawe co by si? sta?o gdyby jej tak odpi?owa? róg..."

[Raging Flame]

Flame spojrza?a si? z znudzon? min? na wyczyny klaczy, po czym ziewn??a ostentacyjnie. W?a?ciwie to niemal?e na pokaz, bo zaraz po tym prychn??a patrz?c si? wymownie k?tem oka za siebie. Wróci?a wzrokiem do jednoro?ca, nie odzywaj?c si? jednak. Zastanawia?o j?, czym jeszcze ta klacz b?dzie próbowa?a je zachwyci?. Jednego by?a pewna, na niej tak ?atwo wra?enia nie zrobi.

[Trixie]

-Czy kto? kwestionuje pot?g? wielkiej i pot??nej Trixie?!-zakrzykn??a z przesadnym oburzeniem klacz. Powoli przesun??a wzrokiem po zaprzecaj?cym t?umie. Nagle jej spojrzenie zatrzyma?o si? na czarnej jednoro?ce z p?omieniem na dipie.
-Ty!- wskaza?a na ni?- Cokolwiek zrobisz Trixie zrobi lepiej.

[Raging Flame]

Flame spojrza?a si? na klacz mówi?c? o sobie w trzeciej osobie, dziwi?c si? nieco ?e nikt do tej pory si? do tego nie przyczepi?. Zastanawia?a si? równie? czy gdyby mówi?a o sobie w liczbie mnogiej, to czy t?um zachowywa? si? podobnie. Rzuci?a okiem na kadzide?ko, które postawi?a na ziemi. Wola?a go nie straci?, zawsze mo?na by?o je za co? przehandlowa?. Rzuci?a po tym okiem na klacz, przy czym nie mog?a si? powstrzyma? by w jej spojrzeniu nie znalaz?o si? pewne znudzenie jej osob?.
-O, to bardzo ciekawe co mówisz. Naprawd?. Tylko wiesz, na twoim miejscu tak bym si? przy wszystkich nie chwali?a, bo kto? mo?e mie? problemy z szambem w którym trzeba zanurkowa?, a ty wydajesz si? wszystko umie? lepiej. Tak wi?c... uwa?aj ze s?owami niebie?ciutka.

[Trixie]

-A co?! Mo?e mi powiesz ?e jeste? lepsza w nurkowaniu w szambie?- krzykn??a Trixie.
-NIKT, nie jestest lepszy w niczym od wieeeeeeelkiej i wssssssssspania?ej Trixie!- zakrzykn??a i wystrzeli?a fajerwerkami we wszystkie strony ku uciesze t?umu.

[Raging Flame]

Flame pokr?ci?a g?ow?, po czym przytka?a kopytem ucho. Po chwili nim pogrzeba?a w uchu i spojrza?a si? z do?? zniesmaczon? min? na Trixie.
-Taaaak... Wokal to ty na pewno do?? rozleg?y. ?eby rozlaz?y nie powiedzie?. Postaraj si? w przysz?o?ci nie pracowa? w hucie szk?a, bo mo?esz doprowadzi? do jej upadku. I nie stawaj zbyt blisko okien bo przeci?g tym ci?g?ym wyciem robisz.

[Trixie]

-Nikt, nie krzyczy lepiej ni? wielka i wspania?a Trixie!- krzykn??a Trixie oczywi?cie ko?cz?c sw? wypowied? spe?nieniem pro?by jednego z widzów. Kamie? pare metrów od nich eksplodowa?. Klacz zadowolona z aplauzu wrócila do opornej jednoro?ki
-Czy to wyzwanie? Chcesz mi udowodnisz ?e lepiej obwieszczasz sw? pot?g?. Ach. Racja. Ty nie jeste? tak pot??na jak Trixie

[Blue Sky]

Klacz nadlecia?a gdy? chcia?a po prosu wyj?? na spacer i liczy?a na jaki? spokój. Lecz niestety zobaczy?a dwa jednorogi które si? przekrzykiwa?y. W ca?ym parku by?o bardzo du?o kuców to jednoro?ców to pegazów i zwyk?ych ziemnych kucyków. Zatrzyma?a si? poniewa? chcia?a zobaczy? o co w tej ca?ej k?ótni chodzi. Do teraz us?ysza?a jedynie obelgi które wypowiada?y obie klacze.

[Raging Flame]

-Opanuj si? pozerko, bo ju? uszy zaczynaj? mnie bole?. A s?ysza?am w ?yciu niejeden szajs, wi?c w tej kwestii mo?na powiedzie? mam wi?ksze do?wiadczenie ni? ty.-Powiedzia?a pocieraj?c kopytem prawe ucho. Rozejrza?a si? po t?umku który oczekiwa? nie wiadomo czego po tej klaczy w wyszywanej w gwiazdy pelerynce. Pokr?ci?a g?ow?, nie rozumiej?c dlaczego akurat oni musieli si? tutaj pojawi?.
-Dobra skarbe?ku, jak chcesz wiedzie? to pewnie znalaz?by si? niejeden kucyk który potrafi?by zachowa? si? cicho lepiej ni? ty.

[Trixie]

-Nie kpij z wielkiej i pot??nej Trixie bo mo?e si? to dla ciebie sko?czy? bardzo ?le. BARDZO.- sykn??a Trixie. S?ysz?c kolejn? pro?b? z t?umu westchn??a.
-Bo?e...co za idioci- pomy?la?a wycinaj?c na jednym z drzew lodowymi pociskami napis "Niech ?yj? placki ziemniaczane". Rzuci?a jednoro?ce spojrzenie spod przymró?onych powiek.
-Jestem od ciebie lepsza i obie o tym wiemy.- powiedzia?a. Spogl?dn??a na znaczek klaczy i po chwili u?miechn??a si? z?o?liwie.
-Je?li chcesz, mog? ci to udowodni?.- rzek?a.
Jej róg za?wieci?, a przed ni? uformowa?a si? kula wody wielko?ci g?owy doros?ego ogiera. Szybkim ruchem g?owy pchn??a kul?, a ta zatrzyma?a si? par? milimetrów od nosa Flame.
-Trixie jest lepsza od KA?DEGO.- krzykn??a Trixie. Kula znikn??a, a klacz odesz?a strzelaj?c do swojej niedosz?ej rywalki ogonem jak pejczem.
T?um od razu pobieg? za swoj? idolk?.

[zt]

[Raging Flame]

Kiedy tylko Trixie posz?a na twarzy Flame pojawi? si? grymas b?d?cy skutkiem powstrzymywania gniewu. W jej oczach na kilka sekund pojawi?y si? ma?e ogniki, przy czym kadzide?ko stoj?ce niedaleko stan??o w p?omieniu który je zdecydowanie przerasta?. Przy czym kadzide?ko sp?on??o niemal?e natychmiast, zostawiaj?c po sobie bardzo mocny zapach który kr?ci? w nosie. Obejrza?a si? na kadzide?ko i warkn??a.
-Ku*wa! I handel poszed? si? je*a?!

[Blue Sky]

Jedyne co us?ysza?a od obu klaczy to wyzwiska. Postanowi?a dalej nie s?ucha? tej k?ótni poniewa? to by?o bezcelowe. Po chwili odlecia?a w stron? swojego domu w Cloudsdale.[z/t]

[Tali]

Tali spojrza?a z za?enowaniem na kadzide?ko, a wlasciwie jego resztki dogrywaj?ce na ziemi.
-Flamy, nie denerwuj sie. Ju? se posz?a, nie jest warta twoich nerwów.- uspokoi? ja tygryf.
-Co do kadzide?...ich si? u?ywa do dewokacji i inwokacji, a nie uspokajania. Predzej demona przywo?asz niz wyzbedziesz sie zdenerwowania.- wyt?umaczy?a jej i wrocila do podrzucania no?a.
-A jak tam ci idzie z tym technomu?em Darkym?

[Sal Ghatorr]

Jako? Sal i Silentowi tak wypad?o, ?e - przy ich wiedzy na temat po?o?enia restauracji - wkroczyli wreszcie do parku, w nadziei ?e po jego drugiej stronie wreszcie znajd? ten znany (i drogi) przybytek. Niewiele mówili, niska temperatura skutecznie ich odstrasza?a od rozmów. Dopiero po wej?ciu do parku Sal si? nieco o?ywi?a. Pomijaj?c ju? tak drobny fakt, ?e sz?a z starszym o 32 lata ogierem na co?, co - chc?c, nie chc?c - musia?a nazwa? randk? (a to potrafi utrzyma? u klaczy stan podwy?szonej gotowo?ci umys?u), park ten ca?kiem dobrze wspomina?a, a do tego wygl?da? tak pi?knie jak zwykle.
Z milczeniem min??a miejsce, gdzie Coy uci?? sobie drzemk? w ?niegu ko?o szubienicy.... Chwila, nie mog?a tego nie skomentowa?.
-Wiesz, martwi? si? o Coya. - Przerwa?a cisz?, id?c obok Silenta. - Spotka?am tu go wczoraj, spa? w ?niegu, a obok niego wisia?a szubienica. Ma takie dziwne wahania nastrojów... - W sumie faktycznie, regularnie zmienia? nastrój od najmroczniejszej depresji do euforycznej rado?ci. By nie szuka? daleko przyk?adu, wczoraj gdy z nim rozmawia?a w nocy to nagle, z rozmowy o konieczno?ci swego samobójstwa przeszed? bez stanów po?rednich do ogromnej rado?ci i krzykn?? co? o "osiemnastej". Ciekawe o co mu chodzi?o, b?dzie musia?a go zapyta?... Nagle stan??a jak wryta, gdy zobaczy?a stado biegn?cych od nich kucy, najwyra?niej goni?cych jak?? klacz, oraz dwie w miar? znajome sylwetki. Jednej z nich nie da?o si? pomyli? z niczym - tygryfic nie by?o wiele w Ponyville.
-Ehm, czy to nie twoja.... Córka, Silent? - Zapyta?a cicho i nagle straci?a dobry nastrój. "Na mi?o?? Celestii, spotykasz si? z facetem, który ma córk? w twoim wieku!" u?wiadomi?a sobie.

[SilentGrass]

Krok za krokiem pirat szed? u boku klaczy, pogoda... Có? mo?na by powiedzie? "O ja jebie ale zimno", jednak pirat wyczuwa? ?e nie by? to zbyt inteligentny komentarz wi?c postanowi? si? nie odzywa?. W momencie kiedy weszli do parku pirat prze?ywa? w g?owie mocn? dysput? na temat tego czy jaskó?ka zebirca?ska jest wstanie nie?? kokosa szybciej ni? jaskó?ka europejska. Wtem nagl? z zamy?lenia wyrwa? go komentarz Sal na temat Coya.
W my?l ogólnej oportunistycznej kwestii zachowania pirat odpowiedzia?.
- Có?... Coy jest piratem poradzi sobie... Z do?wiadczenia wiem ?e piraci bywaj? szaleni ale tak naprawd? s? mocno wytrwali... Sam prze?ywa?em co? takiego...
Spojrza? si? na Sal i u?miechn?? uspokajaj?co. Wtem nagl? zobaczy? stoj?c? w g??bi parku Tali. W g?owie odezwa? si? czerwony alarm. Oportunizm odezwa? si? w jego g?owie silniej ni? kiedykolwiek. U?miech z uspokajaj?cego zamieni? si? w mocno nerwowy.
- Och! Wydaj? mi si? ?e restauracja jest w tamt? stron? Wskaza? kopytem w kierunku przeciwnym do tygryfa.