Park

[Reetmine]

MG

Poszedłeś do parku z tym całym uzbrojeniem na sobie, nie miałeś go gdzie ukryć bo nie mówiłeś, że chcesz kupić plecak czy coś, tak więc chodziłeś z wystawionym stuffem:P Rozglądałeś się na boki, w parku było trochę osób, w tym też dzieci, raczej cihco byś tego nie załatwił, na pewno znaleźli by się świadkowie. Naciągnąłeś kominiarkę, niewiele brakowało by zakryć całą twoją twarz, ale po chwili usłyszałeś obok siebie kroki. Powolnym krokiem w twoją stronę zmierzała dwójka gwardzistów, pegaz i jednorożec, rzecz jasna biali.
- Szanowny pan wybiera się na wojnę? I przez toą kominiarkę jeszcze bym pomyślał, że chce pan kogoś zabić.

[Shadow Sky]

- Zimno mi w głowę. - Mruknął, ściągając tą przeklętą kominiarkę i chowając ją do kieszeni. Psiakość. Przez chwilę, w przypływie złości, nawet myślał czy jej nie wyrzucić, ale przecież on ją wziął z domu Sunny'ego... Chrzanić to. Pokręcił głową. - Zrobiłem zakupy i nie zdążyłem ich jeszcze zanieść do domu. Czy to jakiś problem, panie władzo? - Hmmm... "władzo". Przypomniała mu się Fate.

[Reetmine]

MG

- Taaa, zimno w głowę, a wystrojeni jakby jakiś zamach terrorystyczny mieli przeprowadzić. Problem w tym, że pan ma przy sobie mnóstwo broni, zakładał kominiarkę na głowę i wchodzi do miejsca, gdzie jest pełno kuców, a niedawno ponoć były jakieś wybuchy na obrzeżach miasta.
- A może by go tak przetrzepać? - Wtrącił się jednorożec. - Albo wziąć na dołek na 24 godziny by wszystko nam wyśpiewał?
- Wiesz Rome, że to nie jest nawet taki głupi pomysł. Zresztą coś ci tak pegazie źle z oczu patrzy.

Mogłeś w oddali dojrzeć zarysy Sombry siedzącego sobie na ławce.

[Shadow Sky]

Shadow uśmiechnął się szeroko. Jakoś go ta sytuacja rozbawiła, nie wiedział czemu.
- Nie no, gratuluję. Tyle słyszałem, że gwardziści potrafią się tylko zajmować kucami przechodzącymi w niedozwolonym miejscu na ulicę i tak dalej, a tu taka wzorowa akcja i obywatelska postawa, brawo... ale tej broni nie mam aż tak mnóstwo. Możecie zapytać na targowisku, robiłem dziś po prostu zakupy. - Zerknął w stronę Sombry. Skurczybyk... -Poza tym, gdybym chciał ukryć tożsamość, to bym właśnie tej kominiarki NIE zakładał, tak na logikę, kuc w kominiarce bardziej zwraca uwagę, prawda?

[Reetmine]

MG

- No, robił pan zakupy, a teraz przychodzi pan nią wywieszony, i jeszcze z kominiarką na głowię, jak by to powiedzieć prewencja jest najlepsza, no i to, zero tolerancji dla przestępców. I pan ją zakłądał na głowę, widzieliśmy. Zresztą kto wie czy pan nie kupował na targowisku jakiś niedozwolonych rzeczy?

Sombra spojrzał w twoją stronę, ale nie wyglądał na poruszonego twoją osobą i dalej siedział na ławce.

[Shadow Sky]

- Zakładałem na czubek głowy, nie mam czapki. Nie miałem gdzie broni spakować, to noszę na sobie, zanim dojdę do siebie... A jak sprzedawali tam niedozwolone rzeczy, to nie zauważyłem. - Strzelił oczami w niebo i westchnął. Taka chwila spokoju. Czuł, że polubi tych strażników, strasznie sympatyczni byli. - Niedozwolonych, czyli na przykład czego? - Zainteresował się.


// "Na głowę, niedługo po wejściu, naciągnął nieco kominiarkę, tak by na razie zakrywało mu włosy" - nie na całą twarz <3

[Reetmine]

MG

- Wezwanie mamy. - Rzekł jednorożec do pegaza. Tamten skinął głową i spojrzał na ciebie.
- Gdybyś coś tutaj szykował, lub coś się tutaj stanie to wiedz, że będziesz pierwszym podejrzanym. Jest tutaj tyle osób że któraś pewnie będzie ciebie znała i szybko zaprowadzi nas do ciebie.
Gwardziści odeszli, zostawiając ciebie samego, pozostałe osoby w parku nie zwracały na ciebie uwagi. A Sombra dalej siedział.

[Shadow Sky]

Shadow został z głupią miną. Czyli jeśli komuś się coś stanie, to automatycznie ON ma przesrane? Słodko... Potrząsnął głową i poszedł prosto do Sombry, z uśmiechem przylepionym na twarz.
- Witam ponownie. Jak mija dzień waszej wysokości? - Zapytał uprzejmym tonem. Strasznie go ciekawiło, co może zrobić Sombra w tej sytuacji. Zwłaszcza biorąc pod uwagę uzbrojenie Shadowa...

[Sombra]

Sombra właśnie łamał chleb i rzucał okruszki ptakom, te w dosyć dużej ilości znajdowały się obok ławki i zajadały "frykasy" które ten im dawał. Sam król miał uśmiech na twarzy, wyszczerzając kły.
- Jedźcie moje małe, uwielbiam gołąbki w sosie pomidorowym. - W tym momencie Shadow do niego zagadał, król spojrzał więc na niego i rzucił cały chleb na ziemie, tracąc zainteresowanie ptakami. Po chwili już nie było nawet okruszka.
- Witaj Shadow, całkiem dobrze. A co tam u ciebie?

[Shadow Sky]

Shadow uniósł jedną brew do góry, zdziwiony. Sombra karmiący ptaki? Serio? Nie pasowało to do jego wizerunku, i to mocno.
- Wasza wysokość powinna uważać z takimi gestami, jeszcze ktoś by uznał, że jesteście mili i czuli... a do tego tutaj jest taka mała, wredna gazetka, nie zdziwiłbym się jakby zdjęcia z karmienia tych ptaków znalazły się jutro w prasie. - Uśmiechnął się samymi wargami. - A, dalej kombinuję z tym moim stanem. Nie dowiedzieliście się może czegoś nowego?

[Sombra]

- Jak dorosną to nałapię kilka i zrobię tradycyjne danie rodziny królewskiej: smażone przepiórki z raitą. Co do gazetki widzisz, nieważne kto robi zdjęcia, ważne kto je przepuszcza. O tym, że ktoś robi mi zdjęcia wiedziałbym zanim jeszcze fotograf by o tym pomyślał. A jeśli i tak postanowił je dać, cóż.. Nie dowiedziałem się nic nowego, dalej szukam. Ty coś odkryłeś? Widzę, że masz sporo broni ze sobą.

[Shadow Sky]

Tak, smażone przepiórki, jasne...
- Wolę nie wiedzieć gdzie te ptaki jeszcze żerują. Na jakichś wysypiskach śmieci czy coś... - Pokręcił głową, po czym spojrzał uważnie na Sombrę. - A, niewiele się dowiedziałem. Ktoś mnie próbował zabić, wyobrażacie to sobie? Szkoda, że wynajął takich kretynów, zaatakować bezbronnego kuca i zostać pobitym, to trzeba mieć talent. Ale przynajmniej zgarnąłem ich pieniądze, sporo tego było, oraz imię zleceniodawcy. - Wzruszył barkami.

/jakby co, jakiś rzut na PER na obserwowanie reakcji Sombry

[Sombra]

- Jak się je odpowiednio przypali i przygotuje magicznie to będą w pełni czyste. - Kiedy wspomniałeś o zamachu zauważyłeś, że brew Sombry się podniosła, jak i komiksowo przymknął jedno oko, otwierając szerzej drugie. Chwycił kopytem kubek z kawą i upił łyk.
- Durny kraj, nawet zamachowców tutaj nie mają porządnych. Ale coś tak myślałem, że może ci się udać przetrwać.

[Shadow Sky]

- Czyli to jednak wasza wysokość? - Zapytał zawiedzionym tonem Shadow. Faktycznie, był zawiedziony jak nigdy do tej pory w życiu. Czuł się, jakby go kopnięto prosto w jaja, i to tak z całej siły. - Nie no, nie wierzę. Słynny Sombra zadający się z takimi... No dajmy spokój. I ta droga przekazywania rozkazów i pieniędzy, od zleceniodawcy do wykonawcy... Zaczął gadać zanim się nim porządnie zająłem. Aż można pomyśleć, że waszej wysokości nie chodziło o zabicie mnie, tylko o coś innego.

[Sombra]

- Nie ja się zadawałem, znalazłem tylko specjalistę który wykonał już kilka zadań dla Equestrii. Co do tamtego kuca którego pobiłeś to był jeden z przedstawicieli wywiadu, sam będę go musiał ukarać za niedopełnienie misji. Mylisz się, chodziło mi o zabicie ciebie. - Spojrzał na ciebie normalnym wzrokiem, tak jakby wieść o zabiciu kuca była równie normalna co wieść o kupnie gazety.
- Nie chciałem jednak truć ciebie czy dusić w śnie, jestem osobą z klasą. Dlatego postanowiłem dać ci szansę, walka jeden na jednego. Jak widać ci się udało. Nie martw się, nie będę nasyłał już więcej zabójców, to nie miałoby sensu jak widzę. Uznałem, że to co w tobie jest może stanowić zagrożenie, a wychodzę z założenia, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Nie mogę ryzykować powrotu starego alicorna.