przez Rich Hatter » 8 lut 2013, o 10:59
- Widzisz. - Zaczynał swój monolog. Już teraz wiedział, że nie będzie to wypowiedź krótka. Poprawił cylinder, oparł głowę o kopyto i już miał otworzyć swoje usta gdy zatkało go. Nie do końca wiedział jak ująć to co chce powiedzieć aby... nie wiem, nie urazić tego kucyka starej daty? Nie za bardzo lubił rozmawiać ze starszymi, ci mieli już jakieś wyobrażenie otaczającego świata i ciężko było to zmienić. Większość uważa pewnie że za ich czasów było lepiej, no ale co poradzić? Hatter wziął głęboki wdech i powoli zaczął wypowiadać kolejne zdania. - Świat biznesu i interesów to nie jest coś łatwego, ale to musisz już sam wiedzieć ze swojego doświadczenia, jak mniemam. - Wziął kolejny łyk herbaty, przyjemny smak niesłodzonego napoju był przez nań wyczuwalny nawet jeśli wcześniej sparzył sobie język. Odłożył filiżankę i począł wgapiać się w nią. W sumie zostały już tam tylko fusy które zakryły całe dno swym czarnym kolorem. Oglądał dno naczynia dłuższy czas aż w końcu uznał, że pora kontynuować.
- Przedsiębiorca zakłada firmę, firma rozwija się i zarabia, za pieniądze można kupić wiele rzeczy i rozwijać firmę, to wie każdy, jednak każdy kto kiedykolwiek się tym zajmował wie, że do łatwych zadań to nie należy. Trzeba zdobyć środki, znaleźć dobrą lokalizację, odpowiednio produkowany produkt lub wykonywane usługi zareklamować, nawet jeśli będzie to przekazywana przez staruszki pocztą pantoflową informacja. Wiem, że jak na razie wszystko co mówię jest dosyć oczywiste i raczej nie sądzę że czymkolwiek zaskoczę tak doświadczonego kuca jak Pan. - Tak! Tutaj już powiedział per Pan! Hatter uznał, że tak będzie o wiele łatwiej przekonać brodatego. Chyba każdy woli jak osoba o wiele młodsza zwraca się do nas z szacunkiem. Jego wzrok przeniósł się teraz na drzwi wejściowe, jednak tym razem nie zamyślił, dobrze wiedział co chce... wydukać?
- Mimo to myślę że mogę coś powiedzieć o tym co jest teraz. Biznes przestał być jakąś tam przyjemnością, może dla małych firm. Każda większa jednak bierze udział w wyścigu szczurów, każdy chce nachapać się jak najwięcej. Słowo klucz - pieniądze. Są ważne, zawsze były. Pracuje się by je zarobić, a interes otwiera by zarobić jeszcze więcej. A przynajmniej tak to według mnie wygląda. Są oczywiście jednostki dla których nie jest ważne samo bogactwo a jego zdobywanie. Wyzwanie. Wiele wyzwań. Wszystkie kłopoty występujące przy następnych próbach i wszystkie sukcesy... - Odsunął się od stolika, nieprzyjemny dźwięk ciągnięcia drewnianych nóg po podłodze rozległ się po całym pomieszczeniu. Biały kuc powoli wstał z krzesła i zaczął chadzać po pomieszczeniu. Oglądał co poniektóre przedmioty, z niektórych zdmuchiwał kurz, przez jakiś czas był znowu cicho. Znowu zbierał myśli przed kontynuowaniem swojej wypowiedzi. Odwrócił się do starego kuca i uderzył kopytem w posadzkę na tyle mocno, by dźwięk był słyszalny nietylko w budynku.
- Myślę, że jestem jedną z takich jednostek. Mimo iż cieszy mnie wizja zarobku, radość sprawia mi również sama droga do osiągnięcia tej jakże ważnej nagrody. - Podszedł do stolika, stanął na tylnych nogach i przejechał kopytem po wąsie. Na jego pysku pojawił się dziwny, perfidny uśmieszek. Miał nadzieję, że uda mu się wyciągnąć jakieś pieniądze od tego staruszka. - Większość społeczeństwa to owce, dążą tylko do końca swego żywota a ci z większymi ambicjami korzystają sobie z ich wełny dopóty, dopóki ich stado nie wymrze. Chce pan być częścią stada czy wyjść ponad nie? Zacząć korzystać z tego, z czego inni nie umieją. Zdobyć pieniądz... władzę... - Usiadł przy stoliku, i próbował jeszcze dopiś herbatę, zapominąj zupełnie o tym, iż jedyną rzeczą która została są czarne jak noc fusy. Zupełnie ignorował to czy jego rozmówca ma cokolwiek do powiedzenia. On jeszcze nie skończył a to oznacza, że nikt nie może zacząć.
- Wiem, że moje spojrzenie na to co się dzieje jest pewnie nieodpowiednie, ale za kogo mam uważać tych, którzy nie umieją wykorzystać szansy? Chociaż jak nad tym myślę... to w sumie lepiej. Im mniej istot które na prawdę chcą osiągnąć coś na tym gruncie, tym lepiej... prawda? Co do mojej propozycji. Poszukuję mądrego wspólnika z otwartym umysłem który mógłby wypłacić na początek pewną sumę pieniędzy. Wiem, że wygląda to tak jakbym nic nie dawał z własnej woli do tego układu, ale tak nie jest. Jestem w stanie pomnożyć te pieniądze, jako iż jam jest Rich Hatter, kuc z talentem do zarabiania. - I wziął głębszy wdech. - To co teraz powiem, może wielu przerażać ale jeszcze nie wiem jakiego rodzaju biznes chciałbym otworzyć... wszystko zależy od ludności... to śmieszne, mówię że większość jest zwykłymi owcami i wszystko co zrobię zależy od nich... to czy mi się to opłaci również... - I tutaj skończył swoją wypowiedź. Wpatrywał się teraz swoimi fioletowymi oczyma w siwą brodę swojego swojego towarzysza rozmów rozmyślając nad tym co może się teraz w jego głowie tlić. Jakie pytania? Może chciał go wyrzucić? Jak tak, to trudno, trzeba iść przez życie dalej i znaleźć kogoś kto zasponsoruje przyszły biznes szarogrzywego...