przez Spitfire » 20 lut 2012, o 18:21
-Dobrze widzie? w?adczyni?, która jest tak otwarta na swoje spo?ecze?stwo. -Odpowiedzia?a klacz krótko i sympatycznie, podsumowuj?c niejako s?owa Ksi??niczki. Us?yszawszy jej s?owa odno?nie potrzeby wyj?cia, Spitfire nawet nie protestowa?a.
-Có? zapewne królewskie obowi?zki wzywaj?. Bardzo mimo by?o tutaj sp?dzi? z Ksi??niczk? czas. To by? prawdziwy zaszczyt. -Doda?a, gdy Ksi?zniczka ju? opuszcza?a stolik. Wida? by?o, ?e jej si? gdzie? spieszy?o, a Spitfire jako dojrza?a klacz ca?kowicie to rozumia?a. Odprowadzi?a Ksi??niczk? wzrokiem, po czym dopi?a do ko?ca zamówion? przez siebie wod?. Zrobiwszy to praktycznie jednym ?ykiem, i ona postanowi?a opu?ci? lokal, który mimo wszystko wydawa? si? dla niej bardzo spokojny i przytulny.
-Jeszcze tu kiedy? wst?pi?, mi?o tu... -Pomy?la?a, ubieraj?c si? w swoje zimowe ciuszki, które nie odstawa?y kolorystycznie od jej umaszczenia, by?y tylko du?o mniej jaskrawe. B?d?c ju? gotowa do wyj?cia, spokojnie skierowa?a si? w kierunku g?ównych drzwi, przez które wysz?a na zewn?trz.
-Tam jest jaka? cukiernia, pami?tam ?e mija?am jak?? po drodze... Zajrz? tam, zjem co? i wracam do Canterlotu. Jeszcze mnie zaczn? szuka?... -Pomy?la?a b?d?c ju? na zewn?trz, po czym skierowa?a si? w kierunku upatrzonej przez siebie cukierni.
[z/t]