Strona 10 z 14

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 22 gru 2012, o 20:12
przez Feather
***Godzina - zamknięcie Salonu Łaskotek***
Pracownicy wyruszyli jakąś godzinę temu - siostry do piwnicy, jednorożec po Blacka. Barman został, usługując Bright Beer, by nie uschła z głodu, bądź pragnienia, czy też z nudy.
Jednorożcowi udało sie zagadać Eleganta, podczas gdy spacerował po mieście, a przebieg rozmowy był bardzo ciekawy (dla Blacka), bowiem pracownik salonu zgodnie ze wskazówkami, zaczął gadać o modzie dla ogierów, wciągając swój cel w sieć pytań i rad. Kucyk został uśpiony eterem.
Jednak przejdźmy do momentu porwania - znajdowali się w parku, gdy kucyk omdlał. To było w sumie do przewidzenia... Laughting Stone (pracownik) zarzucił sobie go na grzbiet i jakby nigdy nic porwał go do Salonu. Oczywiście zatrzymał go straże... Cóż, pokazał im papiery z pracy, a ci przepuścili go, znając procedury łaskotaczy z tego przybytku.
Po godzinie dotarł na miejsce.
Wchodząc do budynku, machnął na Beer, by poszła za nim, do piwnicy. Tam bliźniaczki przygotowały już wszystko. Znajdował się w niej jeden pokój, który był urządzony na styl lochów Canterlotu. Wiadomo: kraty, łańcuchy na sufitach, drewniane belki pod nim, i tak dalej... Nie wiedząc, co mają przygotować, bliźniaczki przygotowały liny, które były przełożone przez obręcze w belkach. Parę minut później, Black wisiał już pod sufitem.
W loszku znajdowały się jeszcze następujące sprzęty: krzyż w krztałcie litery x, którego to kąt nachylenia można regulować (wygodny, z tapicerką ze skóry, pod którą znajdują się pierze), a także zwykły stół tortur, również w erotycznej wersji. Ponaddto, pod jedną ze ścian znajdowała się cała biblioteczka urządzeń i sprzętów do łaskotania i stymulacji. Jeśli czegoś tam nie było, co można wykorzystać do niecnych celów, to prawdopodobnie to nie istnieje...
Żeby było śmieszniej, były też klatki i terraria ze specyficznymi zwierzątkami...
- Pani Beer, pani tu rządzi i pani mówi, co mamy zrobić z mężem - powiedziała jedna z bliźniaczek, zakładając Blackowi opaskę na oczy.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 23 gru 2012, o 00:32
przez Black_Gallant
Black nie wiedział co się stało. Obudził się podwieszony w ciemności. Nic nie widział ledwo słyszał jakieś głosy. Zaczął się wyrywać, wiercić, zaciskać zęby.

- WYPUŚĆCIE MNIE! Muszę iść po moje dzieci!

Krzyknął głośno i zaczął się tak napierać i tak mocno wierci, że aż trzymające go liny zaczęły trzeszczeć. Czuł się okropnie. Jak wtedy... Wtedy... Przed oczami błysnęła mu Haramu i paski rudej zebry. pod opaską na jego oczach zbierały się łzy, które nie mogły uciec spod materiału, ale dalej zaciskał zęby i się wyrywał.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 23 gru 2012, o 22:51
przez Bright Beer
Biedny Blackuś, strasznie się bał. Aż szkoda było na niego patrzeć. Przeszła obok niego, omiatając mu brzuszek ogonem.
- Blacky, kochanie, dzieci możemy odebrać pół godzinki później. Widziałam, jaki byłeś... niezaspokojony wczoraj.Trzeba to naprawić. - Pocałowała go w policzek, zlizała łezki z oczu i odsunęła się kilka kroków.
- Dziewczyny, rozgrzejcie go jakoś, dobrze? Ale... bez zbytnich szaleństw. Jego zazdrosna narzeczona siedzi obok i patrzy, pamiętajcie. - Powiedziała kokieteryjnym tonem, siadając.
- I weźcie to terrarium i tak dalej, jakoś mnie to niepokoi. - Dodała szeptem.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 24 gru 2012, o 11:23
przez Feather
- W porządku, pani Beer - rzekła jednorożka.
Klacz usiadła sobie pod Blackiem, by nic nie przeszkadzało jej w obsypywaniu jego brzuszka pocałunkami (Black wisi brzuchem do ziemi, nogi ma za grzbietem), malinkami i liźnięciami. Tymczasem jej siostra-bliźniaczka-pegaz postanowiła przygotować krzyż, odpinając wszystkie paski. Oczywiście nie zapomniała, by przenieść terrarium nieco dalej, by nie stresować pomarańczowej pegaz-piwowarki. Gdy skończyła, usmiechnęła się do siostrzyczki, co dało jej sygnał, by przeteleportować więźnia na wygodniejszy sprzęt. Tak też zrobiła, później przykuwając jego kopytka paskami.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 24 gru 2012, o 12:39
przez Black_Gallant
Zaczęto go łaskotać po brzuchu. Nie lubił tego. BARDZO tego nie lubił. Zwłaszcza, że jeszcze troche i miałby kołyskę judasza. Zaczał się szarpać jak dzikie zwierze. Gdzieś tam przetoczyło się imię Bright Beer i jej głos. Zaczał szarpać się jeszcze bardziej.

W chwili gdy został przeniesiony do krzyża, przypuścił ostatni atak, nie zważajac na nic wokół zacżał młócić kopytami zapamiętale i strząsnał opaskę z oczu. Niczym dzikie zwierze odskoczył pod ścianę, rozglądająć się zapłakanymi oczami. Nienawidził tego. Nie podobało mu się. Przypominało mu to, co mu zrobiła Daktari.

- BEER! ODWOŁAJ TE DWIE KLACZE! NIE ŻARTUJĘ!

Wydał z siebie głośny krzyk pełen złości. Beer ani razu jeszcze go tak nie zdenerwowała jak teraz, a dotarło do niego, że to jej pomysł.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 24 gru 2012, o 20:27
przez Bright Beer
Jeszcze nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego. Chyba niepotrzebnie wychodziła z inicjatywą.
- Dziewczęta, nie podoba mu się to. Lepiej szybko wyjdźcie. - Rzuciła do bliźniaczek, podchodząc do stojącego pod ścianą zapłakanego Blacka. Do tej pory rozłożone z podniecenia skrzydła opadły, a uszy położyła po sobie. Usiadła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Prz... przepraszam.... Myślałam... myślałam, że... - Wyrzuciła z siebie, urwała i zaczęła płakać. To był głupi pomysł.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 25 gru 2012, o 10:04
przez Feather
-W porządku. Dostanie pani całkowity zwrot kosztów porwania.... - powiedziały obydwie klacze, niczym jakieś magiczne klony.
Bliźniaczki wyszły z małym smutkiem... Zwrot kosztów uprowadzenia równał się dla nich ze zmarnowanym, nieopłaconym, dodatkowym czasem w pracy. Ale cóż, i tak bywa... Dochodząc do baru w salonie, odliczyły z kasy odpowiednią ilość monet, po czym wróciły do piwnicy, podając worek ze zwrotem Bright Beer.
- Przepraszamy i życzymy miłego dnia.
Po tych słowach opuściły parkę.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 25 gru 2012, o 10:32
przez Black_Gallant
- Beer... Czemu?

Podszedł do niej i otarł jej łzy. Emanował wściekłością i zranieniem, ale przecież na pewno nie chciała źle. Po prostu bardzo źle trafiła.

- Przepraszam, że tak wybuchłem... Po prostu... Jak mnie wiązały... To... To przypomniała mi się... Daktari...

Powiedział spokojnie, zlizał jej łzy i przytulił ją mocno.

- Wyremontowałem już nasz lokal. Chodźmy po dzieci i wrócmy do domu. Dobrze?

Pocieszał ją ale wciąż był spięty. Nie chciała źle, ale go zraniła.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 28 gru 2012, o 17:26
przez Bright Beer
Worek z złotem rzuciła na ziemię i odepchnęła pod ścianę, nie chciała tych pieniędzy. To był jej błąd, a nie ich.
- Ja... ja tylko chciałam by było ci dobrze, bo w domu... - Głos się jej znowu załamał, zwyczajnie nie była w stanie mówić, tak ją ściskało za gardło. Oczekiwała dużej dawki dobrej zabawy z narzeczonym, a zamiast tego ro rozwścieczyła. Najchętniej zapadłaby się z tego bólu pod ziemię.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 28 gru 2012, o 18:32
przez Black_Gallant
- Beer. Chodźmy po dzieci. Nie ma sensu tu zostawać i tego roztrząsać. Ja jestem wściekły, ty wpadasz w histerię. To nie jest dobre miejsce na jakiekolwiek rozmowy.

Powiedział i pocałował ją czule, po czym wyprowadził ją z tego salonu. Pieniądze i tak zabrał. WIna jej czy ich, nie zasługiwali na nie z tego prostego powodu, że go rozwścieczyli.

Ruszyli razem w stronę Przedszkola

[z/t]

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 5 sty 2013, o 12:52
przez Spearmint
'Spearmint, prowadzona przez Feathera, wreszcie stanęła przed dużym, ciekawym budynkiem. Wyglądał bardzo interesująco, ciekawiła ją zawartość. Do tego dowiedziała się sporo o historii Ponyville i okolicy, a to zawsze byłó w cenie jak szukało się zbrodniarza.
- Cóż teraz? - Zapytała.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 5 sty 2013, o 13:13
przez Feather
- A teraz, zapraszam do środka - rzekł do klaczy, uśmiechając się serdecznie.
Wprowadził nową koleżankę do salonu, do barku. Kucyki, które przesiadywały tam, przerwały wszystkie czynności, po czym spojrzały na nowoprzybyłą i powróciły do swoich zajęć, wyraźnie cichszych...
- Napijesz się czegoś, droga Spearmint? - nakazał gestem barmanowi przestać gapić się na kryształowego kucyka, albowiem ten, ciągle "podziwiał" kucyka.
- Szefie, ekhem... Czy mógłbyś, Feather tu podejść? - spytał młodzik.
- Ta, jasne...
Gdy podzsedł, ten spytał go, czy to prawdziwy kryształowy kucyk, tłumacząc mu, że zawsze myślał, że to jakaś legenda.
- Tak, to najprawdziwszy kryształowy kucyk z Kryształowego Imperium - szepnął - I proszę, nie patrz tak na nią, bo poczuje się jeszcze skrępowana...
- Znając ciebie, to poczuje się, oj poczuje... Dosłownie - zachichotał, szepcząc.
- Głupek... - odparł, po czym rzekł do Spear: - To napijesz się czegoś przed łaskotkami?

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 5 sty 2013, o 14:05
przez Spearmint
Kuce się tak dziwnie patrzyły, i było ich sporo. Spear zastanawiała się czemu zbudowano cały budynek tylko do łastkotania, w końcu do tego starczyły kopyta i ogon.
- Pijam jeno wodę. - Odpowiedziała z uśmiechem. Czemu te kuce się tak gapiły? Nie była chyba w aż tak złym stanie po tej długiej podróży.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 5 sty 2013, o 14:31
przez Feather
Barman posłusznie nalał szklaneczkę wody, po czym podał ją Spearmint.
Ona faktycznie musi być z innego miejsca, niż Equestria, bo mówi w tak strasznie starodawny sposób... Może nauczy się mówić bardziej... Na luzie? Zresztą, to już się zobaczy, o ile się zobaczy. I ciekawe, kto to jest ten cały Sombrero... Pewnie jakiś bandzior z Appleloosy... Ale żeby on tak całe państwo zaatakował? Mafia? Sekta? Cholera go tam wie...
- Młody, nalej mi soku jabłkowego i powiedz, czy mój gabinet jest - zachichotał mocno - ochędożony...
Podając napój, barman zrobił duże oczy.
- Że co, proszę?
Feather wypił pospiesznie sok i zmierzwił jego grzywę.
- Ach, nieważne - odparł - Spear, jeśli będziesz gotowa, to daj mi znać.

Re: Salon Łaskotek

PostNapisane: 5 sty 2013, o 14:44
przez Spearmint
Spear wypiła duszkiem szklankę i otarła usta kopytem. Poczuła się lepiej. Poczuła się zobowiązana by się odwdzięczyć, więc położyła na blacie baru opakowanie gum do żucia. O smaku zupy pomidorowej, jej ulubionej. Ten dowcip o ochędozonym gabinecie nie rozbawił jej, czuła się przez to głupia.
- Zgłaszam pełną gotowość. Radam, że wypróbuję ten przybytek.