Pensjonat "Pod Jedwabnym Piórem"

[Feather]

/barmaneue/
- Już, już...
Zręczny barman porwał szybko szklankę i nalał do niej soku, jak to przystało na barmana - szybko. Podał go klaczy, uśmiechając się do niej. Wydawała mu się strasznie sympatyczna, ale też i głupiutka, naiwna, do tego ładna, chociaż nieco zbyt landrynkowa, a już słodkości dopełnił lizaczek, którego namiętnie gwałciła w swoim słodziutkim pyszczku.
- Proszę, oto soczek. To którą opcję pani zamawia, jeśli chodzi o łaskotki? - rzekł podając sok.

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Przyjęła szklankę z napitkiem, i upiłą łyk nie wyciągając lizaka z buzi. Dość głośno przełknęła i różowiutkim języczkiem oblizała usteczka.
-No to... To po pół godzinki, dobrze?- powiedziała i wyciągnęła kraciastą portmonetkę i położyła na lade pieniądze i za usługę, i za soczek. Już się nie mogła doczekać, po części się bała, jak to ma wyglądać, ale również była niesamowicie zaciekawiona co też będą jej robić. Wypiłą kolejny spory łyk.
-Proszę pana, a kiedy będzie można mnie przyjąć?- zapytała ciekawie.

[Feather]

- Spoko.
Uśmiechnięty młodzieniec zgarnął pieniądze i włożył je do szufladki kasy, która otworzyła sie z radosnym "dzyń". Monety zabrzęczały, urządzenie wydrukowało bilecik.
- No to proszę po schodkach w górę i wejść w jedne z drzwi na piętrze. Obojętnie gdzie pani nie wejdzie, to będzie dobrze. Życzę miłej zabawy.
I teraz klacz mogła udać się po tychże schodach, na piętro łaskotkowych przyjemności. Było dwoje drzwi, dębowe, grube, z dwonkami. Zapewne wyciszane. Korytarz zaś miał łagodne kolory, gdzieniegdzie wisiały obrazy... Nic specjalnego. W końcu, gdy klacz zdecydowała się wybrać jedne z nich, ujrzała...
/napisz, kogo z łaskotaczy. Masz prawo wyboru ^^/

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Klaczka skinęła głową w kierunku barmana
-Dziękuję panu bardzo, do widzenia!- podziękowała i uśmiechnęła się niepewnie, po czym powędrowała wgłąb korytarza. Było kilka drzwi, bo chwili namysłu okazało się, iż było ich dwoje. Wybrała te po prawej.

[Feather]

A otworzył jej przystojny jednorożec. http://s9.postimage.org/x61sgzl4v/my_Pony.png
- Hej kochanie. Zapraszam do środka... - wskazał kopytem - Proszę o zdjęcie odzieży i ozdób przed rozpoczęciem sesji, chodzi o twoje bezpieczeństwo.
Cóż, klacz wchodząc do środka mogła podziwiać wnętrze pokoju. Był pomalowany na czerwono, włącznie z czerwoną, puchatą wykładziną. Tylko meble były... Czarne. Nie było ich jednak wiele. Pod jedną ze ścian stały półki, na których znajdowały się piórka, miotełki, i inne przedmioty do łaskotek, czy też krępowania. Na przeciwko, w rogu były dwa fotele-worki, a między nimi stoliczek z "umową", jaką należy podpisać. Ogier usiadł na jednym z nich. Na środku sali przyjemności znajdował się stół bdsm. Był wygodny, miał "skórzaną tapicerkę", wygodne pasy, oszyte zamszem od strony "pacjenta", które oplatały nogi ofiary. Było ich 3 sztuki per noga: na kopytko, przy zgięciach i przy podstawie.
Ogier z uśmiechem poprosił klacz o podpisanie umowy:
- proszę o podpisanie umowy.
Zawierała ona zgodę na łaskotanie. Nic więcej.
/możesz napsiać, czy ma być grzecznie, czy też nie ite de.

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Klaczka zarumieniła się i weszła do pokoju.
-Dz... dzień dobry...- powiedziała nieśmiało, po czym się rozejrzała i zdjęła kamizelkę, kokardę, bransoletkę i opaskę i położyła je na wyznaczonym do tego miejscu. Było tu tyyyyle różnego rodzaju miotełek, piórek i słoiczków z różnymi substancjami, do tego te stoły... Zaczęła się trochę bać, ale nie chciała wyjść na śmieszną i dziecinną, więc ukryła to. Posłusznie udała się za jednorogiem i uniosła magią długopis i złożyła starannie swój podpis na papierze.
-Proszę pana... Czy to będzie... bolało?- spytała zanim zdążyła się ugryźć w język.

[Feather]

Ogier roześmiał się.
- Przecież to tylko łaskotki, gdzie tu do bólu, cukiereczku? Dobra, tu mamy podpisaneee...
Ogier przewertował dokument. Wszystko było jak być powinno, czyli klient może zając pozycję.
- Dobra. Wskakuj na łoże i wsuń w paski kopytka. Nie bój się, będziesz się świetnie bawić i obiecuję, że cię nie skrzywdzę - powiedział, przyjaźnie się uśmiechając - Jak masz na imie? Ja nazywam się Laughting Stone.
Tak, poczekał, aż klaczka się ułoży i zaczął zapinać pasy tak, by nie uwierały zbyt mocno, ale jednocześnie też nie dawały dużej swobody. Gdy była pozapinana, uśmiechnął się do niej i usiadł na stole, obok niej.
- Wygodnie?

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Jednorożka niepewnie uśmiechnęła się.
-D... dobrze...- wskoczyła na stół i posłusznie włożyła kopytka w skórzane obręcze i ułożyła się wygodniej, jakby podparcie pod całym ciałem dodało jej pewności. Na pewno będzie śmiesznie!
Nie oponowała, gdy Laughting Stone- bo tak nazywał się najwyraźniej jej przyszły ,,oprawca'' zapiął jej kopyta.
-Ja jestem Yellow Smile, miło mi pana poznać.- powiedziała- I tak, jest wygodnie, nawet bardzo!

[Feather]

- Ładne imię... Hmm... Masz słodki brzuszek... - rzucił ogier, a w jego głosie zadźwięczała nutka perwersji.
Zbliżył swój pyszczek do niego, aż jego wargi dotknęły powierzchni. Złożył na nim całuska.
- Wycałowałbym go chętnie... Hmmm... Ale to może na koniec.
Uśmiechnięty łaskotacz spojrzał na półki. Na początek przelewitował do siebie maść w słoiczku. Była to specyficzna substancja o smaku (i zapachu) czekolady, która zwiększała podatność skóry na dotyk, a także na łaskotki. Magią odkręcił wieczko, nałożył na kopytka i zaczął wsmarowywać go w klacz, w każdy skrawek jej ciała, łącznie z kopytkami.
- To dostarczy ekstra doznań...
Potem Stone poczekał, aż wchłonie się wszystko. Z uśmiechem wyciągnął magią puchate, malutkie pióreczko, którym wspiął się po jej udzie, jego wewnętrznej stronie, przez boczek, żeberka do paszki.

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Klaczka uśmiechnęła się słysząc pochlebstwa ze strony łaskotacza.
-Dziękuję panu...- zaczęła, gdy nagle poczuła, że ogier całuje jej brzuszek. Przeszedł po nim miły dreszczyk, a sama klacz się uśmiechnęła odrobinę zawstydzona. Nagle jednoróg uniósł jakiś słoik, który odkręcił, a jego zawartość nałożył sobie na kopytka i zaczął rozsmarowywać po jej ciele. Poczuła przyjemny, intensywny zapach czekolady... Zachichotała gdy kuc zaczął wsmarowywać maść w spód jej kopytek. łaskotki są przyjemne...
Yellow Smile zadrżała lekko gdy piórko zaczęło podróżować po jej nodze. Czuła wyraźniej dotyk, ale jeszcze zdołała powstrzymać wybuch śmiechu, tylko uśmiechnęła się szerzej. Gdy dawny element składający się na gęś czy inny drób zaczął znajdywać się coraz wyżej i wyżej uczucia były coraz silniejsze, pod paszkami na jej ustach zatańczył uśmieszek, kóremu towarzyszył cichy chichocik.

[Feather]

Piórko wędrowało po ciele klaczy, zwiedzając jej szyjkę, delikatny obszar pod bródką, wracająz z powrotem, na klatkę piersiową, by smyrając boczek zacząć szukać na jej brzuszku pępka, którego krawędzie i wnętrze podrażniało jakiś czas, wirując wewnątrz, tańcząc wokoło. Ogierek uśmiechnął się i przelewitował piórko do jej tylnych kopytek. Zaczął zataczać po nich okręgi, czy też spirale, zachodzące ku wrażliwemu środeczkowi.
To był dobry wstęp.
Po chwili jednak odłożył pióreczko na półkę i odszedł szukać czegoś innego.
- I jak tam się trzymiesz? - spytał klacz.

[ReflexivoArco]

----|MG|----


Jednorożka zaczęła niekontrolowanie chichotać i poprzez przeróżne wygibasy starała się uciec przed wszędobylskim i czującym się wyjątkowo swobodnie piórkiem.
-Haha... haha... D.. hah... dobrze... hahaha!- odpowiedziała z trudem czujac jak do oczu napływają jej łzy wynikające z tak dużej dawki śmiechu, która musiała opuścić jej ciało w niezwykle krótkim czasie.

[Feather]

Jednorożec po dłuższej chwili zastanawiania się wybrał parę przedmiotów, które przelewitował na stół, by nie musieć ich szukać zbyt długo. Były to: puszysta, kolorowa miotełka, szczotka do grzywy i pęczek piórek, jedne szerokie, inne cienkie i długie. Za pomocą zaklęcia rozkazał miotełce miziać podbrzusze klaczy, płynnymi ruchami muskając piórkami wrażliwą skórę, poruszjąc się w prawo i w lewo. Potem zaś rozporządził czarem, by piórka wystrzeliły w górę i zajęły się kolejno: smyrganiem boczków i żeberek klaczy, świdrowaniem jej pępka, łaskotaniem ud i pachwin, oraz pach i szyji. Szczotkami zaś zaczął szorować jej kopytka.

[ReflexivoArco]

----|MG|----



Klacz odetchnęła gdy ogier przestał atakować jej jeszcze bardziej podatne na łaskotki dzięki temu kremowi czekoladowemu ciałko malutkim piórkiem. Zaczęła głębiej oddychać sądząc, że to już koniec, ale się myliła... Jednoróg przywołał szereg różnych narzędzi, już nie tylko piórka...
-Emm... Czy...- chciała się zapytać, czy będzie to mocno łaskotać, ale nie zdazyłą. Reszta pytania utonęła w wiązance śmiechu, chichotu i pisków. Wykręcała się na wszystkie strony, ale prawdziwy armagedon nadszedł gdy ogier zaczął świdrować jej pępek.
-NIHAHAHAHHAE! PHRRRAAHAHAOSZĘ PRZEHAHAHAHAHAHASTAŃ!!!- krzyczała starając się wyrwać z pasów, ale te trzymały naprawdę mocno... Chyba jednak musi dalej ,,cierpieć''

[Feather]

Jednorożec napawał się jej błaganiami. To było takie słodkie... Jej piski, dziki chichot... Miód na jego uszy... Jednak nie mógł za długo trzymać ją w takiej torturze. Zauważył tylko, że ma słodziutki, łaskotliwy pępuszek, spragniony łaskotek. Odlewitował wszystko na półki, oprócz cienkiego piórka. Założył też magią klaczy jedwabną opaskę na oczka.
- Teraz będzie ciakawa część...
Wiedział, że zaraz przystąpi do najfajnieszej części, ale najpierw musi ją zmiękczyć... Ponownie więc zaczął smyrać jej pępek, ale bardzo powoli. Smyrał też i jej uda, boczek, szyję, policzki... Tak, by się nie spodziewała jak i gdzie, jak najbardziej przyjemnie.