Pensjonat "Pod Jedwabnym Piórem"

[Feather]

- Za to ja uwielbiam... Akry to duży sad. Wręcz ogromniasty! Jest tu od samego początku miasta. Farma została założona przez tą rodzinę, Apple. Najstarsza z nich, Granny Smith była świadkiem budowy wszystkiego, gdy była malutką klaczką. Applejack, należąca do tej rodziny to element harmonii! Chciałbym ją kiedyś poznać...
Podświadomość Łaskotka podsunęła mu do głowy pewien głupiutki pomysł...
- Strong... Jak będę ładnie odpowiadał na twoje pytania, to dasz mi się troszkę połaskotać? Tak tyci-tyci... Prooooszę...
By pokazać, jak ładnie prosi, zrobił słodziutką minkę z dużymi oczkami.

[Strong Lightning]

Light zaśmiała się serdecznie widząc oczy Feathera.
- Dobrze. - Zdecydowała - Element Harmonii? Co to jest?
I znów kolejny, ciekawy temat. Element Harmonii, pierwszy raz o takim cudzie słyszy. Ale przecież żyła daleko, za lasem Everfree, gdzie tereny były bezpieczne, kucyki ubierało się w co miały, zazwyczaj w robocze ubranie i wszyscy byli ze sobą na "ty". Dobrze, że w końcu zjawił się ktoś, kto jej wszystko wyjaśni. Oczywiście, podda się procedurze łaskotania, przecież już obiecała ogierowi.

[Feather]

- YAY!
Pegaz aż podskoczył na stołku. Tak strasznie się cieszył, że klacz zdecydowała się na malutką zabawę na koniec.
- Elementy Harmoni. No nie mów, że nie słyszałaś... No dobra, wiem, nie słyszałaś! Są to potężne artefakty i ich wybrańcy. Mamy sześć elementów, ale nie pamiętam, jak leciały po koleji... No tak. Mają wielką moc. Pokonano z ich pomocą Nightmare Moon i Discorda! Nightmare Moon to zła strona Luny, siostry Celestii. To alicorny, czyli pegazorożce. Obydwie władają Equestrią. Celestia jest też panią Słońca i dba o to, by dzień trwał odpowiednio długo. Luna zaś dba o księżyc i noc. Zmieniają się - Feather zaczął oddychać ciężko, zmęczony nawijaniem - Discord to taki władca chaosu. Kiedyś go Celestia uwięziła w posągu, ale ktoś go uwolnił, a potem go zapuszkowali znowu. Siał chaos... Ciekawy typek. To co teraz ci opowiedzieć? - spytał z uśmiechem, kończąc soczek.

[Strong Lightning]

Light w końcu zdecydowała się na łyk soku. Nie najgorszej jakości.
- Hm, czy w najbliższym czasie będą obchodzone tu w Ponyville jakieś święta? - Zapytała się - Albo czy ktoś potrzebuje pomocnika do ciężkiej pracy?
Nie miała ochoty tu siedzieć cały czas bezczynnie. Może jutro wybierze się i poszuka kogoś, komu mogłaby pomóc... rozmyślała jednak nad pytaniami, jakie jeszcze przydałoby się zadać Featherowi... ach, tak, jest ich na pewno kilka. Tylko musi je sobie przypomnieć.

[Feather]

Pegaz zastanowił się... Nightmare Night! Cukier... Jest za stary... Ach, chrzanić! CUKIERKIIII!
- Tak, Nightmare Night. Taki tam zwyczaj związany z Nighmare Moon. Przebierają się kucyki w różne stroje, różnych postaci, zwierząt. Na przykład w... Rycerzy, albo w... Morderców! No strasznie jest, bo wszyscy preferują te strasznieksze stroje i się straszą. Poza tym jest też festyn. Ach, wracając - przebierańcy chodzą po domach, zbierając cukierki. A jak nie dostają cukierków, to robią na drugi dzień kawał gospodarzowi. Ciekawy zwyczaj... A jak żyje się tam u ciebie, w tej wiosce? - spytał - No i... Masz jakieś pytanka jeszcze?
Cóż. Chciał odpowiedzieć na wszystkie pytania klaczy i wreszcie ją połaskotać nieco.

[Strong Lightning]

Lightning zastanowiła się chwilę.
- Nightmare Night... ciekawa nazwa. U nas w wiosce było w miarę spokojnie, chyba że zbiory były naprawdę udane. Świętowaliśmy wtedy w centrum wioski, stawialiśmy stragany. Zjawiały się u nas wszystkie kucyki z okolicy, czasem nawet z dość daleka. Bawiliśmy się wspólnie, śpiewaliśmy, tańczyliśmy... były loterie, gry, co przyszło organizatorom do głowy. Były również inne święta, lecz nie miały zazwyczaj określonej nazwy. - Odpowiedziała - Hm, dużo tu jest do roboty w całym Ponyville?
Tak, prawda, Light paliła się wręcz do pracy, byleby nie stać długo w miejscu, jeśli to zbędne i nie pozwolić sobie na utratę formy.

[Feather]

Czyli żyła w typowej wiosce, która ma własny, malutki świat. Z doświadczenia wiedział, że wieśniacy nie zawsze przychylnie patrzą na nowości, czy nawet udogodnienia, bądź nowinki techniczne. Troszkę zdawali się mu zacofani, ale szanował ich za spokój ducha, uczciwość, sumienność.
- Robota zawsze się znajdzie. Jakbyś przyszła parę dni temu, to załapałabyś się na jedno ze stanowisk w salonie łaskotek, ale teraz już wszystkie są zajęte. Poza tym zawsze możesz pomóc na farmie Apple'ów, lub Leafów. Tam zawsze ktoś się przyda.

[Strong Lightning]

Na farmie? To cośdla Light.
- Gdzie te farmy się mniej więcej znajdują? - Zapytała się - Są daleko?
Już mogłaby polecieć, lecz najpierw Feather musiał jej odpowiedzieć, a ona dotrzymać słowa. Hm, łaskotanie jeszcze nikomu dotąd nie zaszkodziło, o ile dobrze wiedziała. Nawet wpływało dość dodatnio na organizm, tak jej wmawiał pewien niewiele starszy od niej kucyk niedaleko miejsca jej zamieszkania. Nie wiedziała czy mówił prawdę, ale przy okazji nie wiedziała też czy kłamał.

[Feather]

Pegaz wstał z krzesła i wskazał klaczy kopytkiem kierunek, w którym powinna iść, by trafić do farm.
- Farmy są mniej więcej tam. Powinnaś iść w tym kierunku i pewnie je zobaczysz. Albo poleć po prostu w górę i się rozejrz. No tak... To chyba... Tyle... Ta... Ach, na farmie Apple jest podobno pies, więc uważaj.

[Strong Lightning]

Light kiwnęła głową.
- To już raczej wszystko. - Powiedziała - A teraz i ja powinnam dotrzymać obietnicy.
Tak, powinna i dotrzyma. Sama wiedziała jak to jest być oszukanym. Kucyki tu nie wydawało się złe, przynajmniej jeden z nich. Nie mogła się doczekać, aż ruszy na farmę. Pies? Hm, w jej wiosce też było kilka psów, milutkich mieszańców. Zawsze im dawała jeść, szczególnie tym porzuconym biedaczynom. Niektóre kucyki potrafią być okropne dla zwierząt, prawda.

[Feather]

No, nareszcie mógł zrobić to, na co czekał! Mając pewność, że klacz nie wpadnie na nic i na nikogo, podczas gdy on będzie się nad nią "znęcał", przystąpił do działania: słapał jej przednie kopytka i obrócił ją tak, by przewróciła się bezboleśnie na dywan, który (czysty) leżał na podłodze, pod stolikiem. Trzymiąc jej kopytka przyszlilone w górze do podłoża zaczął smyrać jej boczki skrzydełkami, przenosząc się później na pachy i żebra. Po chwili przestał jednak i zniżył swój pyszczek do jej pępuszka, w który zaczął dmuchać i muskać go ozorkiem. Za jakiś czas jednak przestał, schodząc z klaczy.
- I jak było? - spytał, uśmiechając się od ucha, do ucha.

[Strong Lightning]

Lightning odetchnęła z ulgą, gdy Feather skończył. Ledwie oddychała.
- Wiesz, nie było źle, ale wolę drugi raz tego nie doświadczyć. - Odpowiedziała uśmiechając się serdecznie - Ale przynajmniej dotrzymałam umowy.
Tak, przynajmniej dotrzymała umowy... od zawsze uczono ją, że uczciwość przede wszystkim. Zaraz wybierze się w stronę Akrów Słodkich Jabłek i zapyta o pracę... ale przecież wypadało najpierw podziękować mimo doznanych, w jej mniemaniu, "tortur".
- Dziękuję mimo wszystko za... łaskotanie. Oraz za informacje. - Podziękowała - Mam nadzieję, że już wiem wszystko co najważniejsze o Ponyville oraz Cloudsdale.

[Feather]

- No cóż, a ja dziękuję tobie za przednią zabawę. I że mogłem ci pomóc. Jednak teraz muszę spadać do mojej klaczy, która czeka w domciu. Wybacz. W razie czego, to wiesz, gdzie mnie szukać jutro. Teraz jednak lecę.
Feather uśmiechnął się serdecznie do klaczy, po czym rzucił do barmana:
- Stary, ma tu mi być porządek. Nie chcę jutro skarg mieć na was, więc poucz wszystkich, albo was wyłaskoczę za to do omdlenia! - puścił oczko, żartując.
Młodzieniec jednak wzdrygnął się nieco na myśl o tym. Sam miał okazję się przekonać o skuteczności działania pegaza.
- D-dobrze szefie... To do widzenia.
Białasek słysząc te słowa zaśmiał się lekko, po czym wyszedł z przybytku śmiechowych przyjemności.
z/t

[Strong Lightning]

Light kiwnęła głową na pożegnanie.
- Do widzenia. - Powiedziała jeszcze w razie czego.
I nie miała tu nic więcej do roboty. Z uśmiechem szerokim wyszła ze sklepu i rozejrzała się.
- Aha, to pewnie tam... - Szepnęła sama do siebie, mając na myśli Akry Słodkich Jabłek - To chyba tam wskazał Feather.
Tak więc wzbiła się zgrabnie i niewysoko w powietrze. Już po chwili była daleko od Salonu Łaskotek.

[z.t]

[Last Verse]

Witam- Powiedział starając ukryć się drżenie głosu. Dziś nic nie pił.- tu jest bar?
Zachwiał się i spojrzał na pokój. Niby ładnie, ale mam jakieś skojarzenie z pokojem do "przesłuchiwań" z komunistycznego kraju psów.
(błysk)
-Gdzie ja jestem?
-Witaj bracie. Mamy do pogadania... - stał przed nim Czarnogrzywy kuc o białej maści. Na szyi wisiało mu coś dziwnego. Coś co mu się dziwnie kojarzyło.- kurcze... nie ten wymiar. Wracaj
(błysk) Obudził się na podłodze.
-To jak mówiłem, ma pan coś do picia?