przez Feather » 17 gru 2012, o 08:17
- Miło, że cię tu przyprowadził. Jesteście chyba w odpowiednim miejscu, by nieco się rozerwać, odprężyć i rzecz jasna, pośmiać się.
Feather posłał uśmiech rudej klaczy. Coś było w niej, co kazało mu patrzeć w nią ciągle, coś, co chciało zmusić go, do wtopienia pyszczka w jej grzywę... Jej kremowa sierść wydawał mu się strasznie czysta, w dodatku czuł od niej miłą woń owoców leśnych...
Feather, weź się ogarnij... Błagam, masz przecież Sweet Tone... Tylko że ta klacz... Jest diablo pociągająca...
Pegaz zwiesił łebek, rumieniąc się. Oczywiście zrobił to bardzo powoli, przez co siłą rzeczy musiał też popodziwiać budowę klaczy i w końcu też jego słabość - kopytka. Udając, że wlepił wzrok w podłogę, ekhem "pooglądał je sobie".
Jejciu... Pewnie musi o nie często dbać... Gładziutkie, bez ślasów podkuwania, pęknięć i zrogowaceń... Cholera, o czym ja myślę...
I faktycznie, przez chwilę pomyślał o czymś... Mało przyzwoitym. Jego skrzydełka napięły się na chwilkę, a pegaz spąsowiał jeszcze bardziej.
***
Tymczasem jedna z bliźniaczek, pegazka, zaczęła muskać skrzydełka klaczy, pieszcząc je w erotyczny sposób. Jej ozorek wił się między piórami, jej ząbki przygryzały delikatnie końcówki... Była w tym świetna.
Jednorożka zaś zaatakowała magicznymi szponami pośladki klaczy, wiercąc w nich palcami, przez całe trzy minuty. Gdy upłynęły, dołączyła się do siostry, pieszcząc skrzydełka Bright Beer. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy... Czas upłynął, jednorożka rozkuła "więźniarkę".
- Byłaś całkiem apetyczna...
- ... Odwiedź nas znowu... - dodała siostra-pegazka na pożegnanie.
Gdy pomarańczowa klacz zeszła na dół, barman powiedział jej, że szef jest, a także wskazał co go.
- Jeśli pani chce pogadać o tym porwaniu, to proszę pogadać z panem Featherem. To ten biały pegaz, gadający z dwójką kucyków, przy tamtym stoliku.
HP: 8
WS: 50 amulet Eldena(zdjęty amulet = (-10) pkt)
BS: 31
S: 26
T: 35
PER: 26
AG: 43 amulet Eldena
INT: 20
FEL: 50
WP: 30