Pony Utopia

-Tato,ja nie mam łaskotek. - Przypomniał mu albo oznajmił Sunny. Patrzył jak ojciec odchodzi, po czym ruszył kupić kurtkę. Serce go bolało, że wydał tyle kasy, ale musiał sobie przyznać, że wyglądał z niej po prostu bardzo ładnie, i dobrze go grzała. Zapłacił i wyszedł na dwór po czym, ignorując zakwasy, potruchtał sobie dalej.

[z/t]

Sweet znalazła sobie dwie pary cieplusich skarpetek, czapekczke i pasiasty szaliczek oraz "omojaCelestiojakiepiekneslofkieuroczeslodkie booooootki! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaamuszejemiecmuszemuszemusze!!!!!11!1!1111!!!". I sweterek pod kurteczke. Do tego więcej skarpetek, drugi szaliczek, pantofelki do domku, niebieski szlafroczek po łazience i oczywiście dwa ręczniczki, żeby nie korzystać z Featherowych. Na koniec czerwona chusteczka. Po co? Bo jest taaaaaaaaaaakaaaa "omajgasz" że Sweet poprostu ją musiała mieć. Tak niesamowicie obladowala klaczka, z ponad czterema koszykami podeszła trzęsąc się z wysiłku i pocąc sie, do Feathera który właśnie przyszedł zobaczyć co z nią
-D-dobra... wybacz że nie tylko na zime, ale też po domu... ale skoro nareszcie gdzieś mieszkam to nie chce korzystać z twoich i tak dalej...-zaczęła się tłumaczyć. Odłożyła na ziemię wszystkie cztery koszyki z grzbietu i usmiechnela się lekko

Pegaz odpowiedział klaczy uśmiechem i:
- Nie tłumacz się, stać nas na to.
Załadował do wózka towary i podjechał do kasy. Przy okazji kupił sobię kilka pieszczoch i obróżek, bo czemu nie. Samo skasowanie towaru zajęło kasjerce dziesięć minut, albo i dwadzieścia. Oglądając rachunek zrobił wielkie oczy... Dużo wyda tego dnia. Cóż... Z półtorej tysiąca monet zostało mu dwadzieścia.
- Cóż, zakupy udane, hehe... Ee... To wracajmy może do domu...
Załadował więc swój plecak, a także grzbiet torbami i z trudem ruszył z klaczą do domu. Po drodze kupili sobie jeszcze po precelku. Warto wspomniec, ze po kryjomu kupil tez ta seksi bielizne dla Sweet.
Z/T