Strona 5 z 17

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 20 paź 2012, o 22:44
przez Vermouth
-Da da da da da.... - Mamrotał szkrabik, gdy Flame go podniosła. Patrzył na nią z zainteresowaniem, cichutko i spokojnie... Przez kilka sekund. Chwilę potem spróbował chwycić znowu jej grzywę i pracowicie zamachał kopytkami, próbując dosięgnąć jej włosów. Był strasznie skoncentrowany na tym działaniu, ledwo zauważając cokolwiek innego. Wreszcie zmartwiał na chwilę, gdy zaburczało mu w brzuszku. Obrócił główkę i spojrzał na mamę błagalnym wzrokiem, w którym kryła się groźba płaczu.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 21 paź 2012, o 14:15
przez Bright Beer
Reakcja Beer była niemalże odruchowa - wstała z miejsca i wzięła Vermoutha na kopytka. Zawahała się przez chwilę.
-Przepraszam na moment. - Powiedziała reszcie i przeszła z synkiem do innego pokoju, by go nakarmić w spokoju. Potem planowała spróbować położyć go spać, zdawało się jej, że maluszek już powinien drzemać, w tym wieku powinien dużo spać.

(proszę o pomijanie mnie, mam szlaban na kompa, jak mi zejdzie to powiem Blackowi na gg)

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 22 paź 2012, o 12:59
przez Raging Flame
-Jeśli moja córka odziedziczy po mnie charakter, to już widzę jak Ponyville to przetrwa.-Powiedziała uśmiechając się lekko, gdy patrzyła się jak Beer zabiera małego Vermoutha. Wyglądało jej na to, że posiadanie dzieci chyba wcale nie jest takie trudne jak jej się zdawało. Usiadła wygodniej i korzystając z braku Beer w towarzystwie położyła kopyta na stole, po czym poklepała się lekko po brzuchu.
-Właściwie, bardzo ci współczuję Sunny. Jeszcze się okaże, że będziesz zdominowany przez choleryczne klacze. To dopiero będziesz miał życie.-Powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym się zaśmiała krótko.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 22 paź 2012, o 13:21
przez Sunny Sky
-Będę zdominowany? Oj tam oj tam... Przecież już jestem. - Sunny skończył swoją porcję i lekko odchylił się do tyłu, ciesząc się pełnym żołądkiem. Westchnął lekko. - Przepyszny posiłek. Na pewno kiedyś tam pójdę, tym szybciej się załatwi garnitur tym lepiej... Ale na chwilę obecną nie mamy nawet ustalonej daty ani nic. Chodzi wam coś po głowie? - Spojrzał na narzeczoną i na Blacka.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 22 paź 2012, o 20:03
przez Black_Gallant
- Będziesz stary, Będziesz... Ja akurat coś o tym wiem, i doskonale zdaję sobie sprawę, że kobiety są w supremacji w tym państwie... Nie od bidy mamy patriarchat... Ale czy ja mówię, że to źle? Cóż...

Uśmiechnął się tajemniczo i wyszedł na chwilę, po czym po chwili wrócił z Gaspaccio na talerzach dla siebie, Flame i Sunnyego.

- No, wcinajcie. Dla Beer zostawiłem w garnku, więc jej też nie ominie.

I sam zaczął wcinać. Wyszło mu wyśmienicie.

- Za jakiś miesiąc, półtora. Muszę dostosować dół do otwarcia restauracji i baru, i wrócić do pracy u Madame Rarity. Odpowiadałoby wam? Lepiej szybciej, by Flame nie musiała iść z brzuszkiem do ołtarza. Nie żeby to było coś złego, ale Madame Rarity na pewno by wam dość opowiedziała o tym jak suknie źle się układają na klaczach w widocznej ciąży.

Uśmiechnął się raz jeszcze i puścił kumplowskie oczko do Flame.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 22 paź 2012, o 20:40
przez Raging Flame
-Nieeee, ja więcej nie zmieszczę Black.-Powiedziała kręcąc głową. Niby nie chciała mu zrobić przykrości nie kosztując każdego z dań, ale też nie miała za bardzo zamiaru w siebie wszystkiego wpychać. Spojrzała na niego przepraszająco, po czym zastanowiła się nad słowami dwójki ogierów. Machnęła w końcu obojętnie kopytem.
-Ja do ołtarza mogę iść choćby i pchając wózek z dzieckiem. Bylebym nie musiała przy wszystkich zebranych je karmić, bo to by dopiero podniosło co to niektórym ciśnienie.-Rzuciła mimochodem, robiąc przy tym obojętną minę. Nie miała zamiaru na razie za dużo o tym mówić.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 22 paź 2012, o 20:58
przez Sunny Sky
-Pod tym względem najlogiczniejsze by było chyba się pośpieszyć, zanim ciąża będzie bardzo widoczna... I przeszkadzająca w założeniu sukni ślubnej. . - Wyraził opinię Sunny, jedząc powoli kolejne danie. Nie musiał się śpieszyć, najadł się już doskonale rybą w piwie. - A wyglądałabyś słodko, Flamy, karmiąc naszego źrebaczka. - Nachylił się by ją pocałować w policzek.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 22 paź 2012, o 21:23
przez Black_Gallant
- Sunny, ale to niewygodne, dziecko musi stać albo leżeć blisko zadu klaczy i ciamkać. To by zepsuło całkowicie ceremonię.

Stanął w obronie Flame.

- Przypomniało mi się tamto siedzenie we wspólnej celi, Flame... Śmieszne, ale chyba oboje coś z tego wynieśliśmy, prawda? Ja na pewno masę pokory... I wspaniałą przyjaciółkę.

Rozmarzył się nad wspomnieniami i dalej wsuwał powoli swój posiłek, nie martwiąc się wybrzydzającą przyjaciółką.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 23 paź 2012, o 21:58
przez Raging Flame
Flame skrzywiła się lekko słysząc rewelację o tym jak przebiega takie karmienie. Wiedziała, że już więcej nie da rady nic po tych słowach zjeść, więc najzwyczajniej w świecie odsunęła od siebie talerz tak daleko jak na to pozwalał stół. Założyła kopyto na kopyto i westchnęła głośno, wspominając mimowolnie celę. Wzdrygnęła się mocno, kiedy przypomniała sobie swoje samobójcze plany, oraz co próbowała zrobić Tali.
-Cóż, ja na pewno wyniosłam stamtąd reumatyzm i przeziębienie.-Powiedziała niedbale, po czym się przeciągnęła zajmując kopytami najwięcej miejsca jak tylko mogła.-Swoją drogą, słyszałam dość ciekawą rewelację. Tali wróciła.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 23 paź 2012, o 22:07
przez Sunny Sky
-Reumatyzm i przeziębienie z radością pomogę ci wyleczyć, kochanie. - Sunny uśmiechnął się, chwycił kopytko którym prawie go zahaczała i ucałował je. Potem, z zdwojoną siłą, wziął się za kończenie swojej porcji zupy. - Doskonale gotujesz. - Pochwalił szefa kuchni, kończąc powoli. - No i nie mówiłem, że to karmienie miałoby być w czasie ceremonii... Co z tą Tali?

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 23 paź 2012, o 22:22
przez Black_Gallant
- Tali wróciła... Um... No ciekawie... Boję się jej reakcji, kiedy dowie się, że została ciocią... Chociaż chyba bardziej boję się o Vermouthka... Tali bywa... Nieobliczalna... Zresztą, jak bardzo wszyscy mieliśmy się okazję przekonać.

Powiedział cicho. Ich rozmowę przerwał cichy śpiew dochodzący z pokoiku Vermoutha... Black uronił łzy i odwrócił smutno głowę od przyjaciół. Wrócił do niego sierociniec. Nawet przy ogromnej miłości jaką darzyła go jego wychowawczyni, Rain Fall, nigdy nie śpiewała mu kołysanek. Nikt mu nie śpiewał kołysanek. Zawsze słyszał jak niektóre wychowawczynie śpiewają kołysanki małym źrebaczkom... Czasem, gdy miał bardzo słaby dzień, gdy nienawidził sam siebie tak bardzo że chciał zrobić sobie krzywdę...

- Śpiewałem kołysanki źrebaczkom w sierocińcu, kiedy byłem przybity... Mi nikt nie śpiewał...

Powiedział cicho i wyjął z butonierki swoją chusteczkę i otarł łzy, ale te uparcie się roniły.

- Przepraszam, źle to wygląda... Ech, dorosły ogier a płacze przez kołysanki...

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 23 paź 2012, o 22:31
przez Raging Flame
-Masz rację, źle to wygląda. Przestań płakać, bo ktoś jeszcze się dowie to dopiero możesz zacząć mieć powody do zmartwień.-Odpowiedziała ogierowi czarna jednorożka głosem który wskazywał na to, że to największa ilość współczucia i zrozumienia na jaką mogą liczyć. Jej wzrok jednak był dość ciepły i pocieszający dla odmiany.
-To dawne czasy i już nie wrócą. Postaraj się po prostu o tym nie myśleć.-Powiedziała, kładąc na chwilę kopyto na ramieniu Blacka.
-Co do leczenia malutki, to nie chcesz słuchać moich narzekań jak już reumatyzmu dostanę. Ty jeszcze nie wiesz jak marudną klaczą potrafię być.-Powiedziała z lekkim uśmiechem do Sunny'ego, którego następnie niezbyt dyskretnie szturchnęła w żebra. Na szczęście, nie starała się by to było wybitnie mocne szturchnięcie.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 23 paź 2012, o 22:56
przez Sunny Sky
Płaczący ogier źle wygląda. Sam płakał gdy był u April... Gwałcony... Zdany na jej łaskę i niełaskę.... Otrząsnął się lekko. Podszedł do Blacka i uścisnął go serdecznie.
-Rozumiem, rozumiem... - Mruknął, jak już go puścił. - Możesz teraz towarzyszyć żonie, chociaż tyle... Sam nie miałem dzieciństwa. - Westchnął ciężko. - Moje pierwsze wspomnienie to to, że moją mamę zjadła chimera... Traumatyczny początek życia.... Nieważne. - Machnął kopytem i uśmiechnął się. - Flamy, i na pewno dostanę dobrą szkołę życia przy twoich humorkach ciążowych, co? - Pocałował ją w policzek.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 24 paź 2012, o 19:31
przez Black_Gallant
- Dziękuję wam.

Niewiele zwlekając przytulił ich oboje, choć Flame może jednak nieco czulej. Sunny był równie miły, ale to ona była bliższą przyjaciółką.

- Um... Sunny... Nie wiem co powiedzieć... Ja teoretycznie mam ojca, ale nawet go nigdzie nie ma, porzucił moją matkę gdy była w ciąży, a ona mnie oddała... Pozbyła się mnie jak śmiecia... Chyba ty masz gorzej...

Poklepał go po ramieniu. Sam już nie płakał, choć oczy miał mokre.

Re: *Tu powstaje "Chez Lager"*

PostNapisane: 25 paź 2012, o 07:44
przez Vermouth
Kołysanka miała bardzo, baaaaaardzo odwrotny efekt, niż był zamierzony. Vermouthek, bardzo sprytnie, udawał że śpi (albo faktycznie zasnął na chwilkę) aż mamusia też zamknęła oczy i się położyła, a potem po cichutku, prawie się nie wywracając, wrócił do pokoju, gdzie siedziały duże kuce. Podszedł do taty, przytulił go i spojrzał na niego roześmianymi ślepkami.
-Da-da! Maaaa sip! - Oznajmił mu, że mama zasnęła.