Strona 41 z 42

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 23 cze 2013, o 11:32
przez Fire Hell
Fire z uśmiechem obróciła się do "kosiarza"
-Nigdy nie myślałam że mam aż tyla szczęścia by mój los nie był taki zły. Ale czy to możliwe by pomimo ofiarowania się Nightmare za młodu moja dusza nie dostąpiła losu o który dla niej prosiłam?-
Klacz zapytała spokojnie i podeszła do Blue i Blasta których wsadziła na swój grzbiet i odeszła kilka kroków ze źrebiętami.
-Nie znam miejsca zgonu ale ciało jest na obrzeżach lasu Everfree. może i tam jest dusza.-
Fire odeszła jeszcze kilka kroków ze źrebiętami. nie chciała by mieli do czynienia ze śmiercią zbyt długo.

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 23 cze 2013, o 13:43
przez Mortimer
-Przedwczesny zgon mógłby być jedynie moją interwencją więc o to się nie bój, prowadzisz na tyle uczciwe życie, że nie mam za co cię karać. Co do kultury natomiast, wiem, iż starszym się udziela odpowiedzi na pytania, a to jest dość ważne. Mówisz o kamieniu filozofów, na który i tak nie mam wpływu, a chcesz skazać duszę bliskiej ci osoby na nieskończoną tułaczkę po krainach ciemności. Wy zobaczycie duszka latającego po budynku, a mała White nie będzie widziała nic. Biedna dusza młodej klaczy będzie latać w absolutnych ciemnościach i wołać imię ojca przybranego... Najpierw będzie przerażona, potem ogarnie ją ból i strach, a na końcu zawładnie nią nienawiść do ciebie. Czemu do ciebie? Przecież wołała twoje imię, a ty nie przychodziłeś... Jestem tutaj po to, by odprowadzić jej duszę w miejsce, w którym zazna spokoju, ale skoro nie chcesz mi pomóc to sobie pójdę. Mortimer obrócił się w kierunku drzwi gdy usłyszał kolejne słowa Pana Blasta, tym razem jakaś rymowanka czy coś takiego. Z zaciekawienia śmierć obrócił się do alchemika by wysłuchać jego monologu. -Oj biedny śmiertelniku, myślisz, że jesteś specjalny, że już układałem ostrze na twym gardle? Mówisz o losie? To, że właśnie was odwiedzam było zaplanowane już na początku świata, tak samo jak ta twoja rana, nic się nie dzieje z przypadku, nie miałeś umrzeć od tego skaleczenia bo taki był właśnie los. Pomyśl teraz co zrobiłeś, wypraszając jedyną osobę, która mogła pomóc twojej przybranej córce. Śmierć wzdychnęła i przewróciła oczami beztrosko. Gdy już opuszczał budynek usłyszał głos panny Hell. Każdy krok, każdy oddech, każdy ruch wszystko jest zaplanowane już wcześniej, tak jak mówiłem nic się nie dzieje z przypadku, chyba, że słowa, słowa które mogą zmieniać świat. Mortimer miał nadzieję, iż klacz zrozumie o co chodzi i nawróci się na dobrą ścieżkę. -Dziękuję ci za informację, może uda mi się przyzwać duszę w tamto miejsce. Ogier założył kaptur i uderzył kosturem delikatnie o ziemię. Chwilkę po uderzeniu pokój ogarnęła absolutna ciemność, a po kilku sekundach wszystko powróciło do normy... Jedyną różnicą było to, iż śmierci nie było już pośród osób zebranych w budynku.

[z/t]

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 25 cze 2013, o 10:03
przez Fire Blast
(Ustalmy wreszcie kolejkę.. więc.. Mogę teraz ja.. Potem.. Fire.. potem Blastuś.. i Potem Blue.. by dać Blue na przemyślenie co chce napisać ok?)
Podszedł i przez chwilę.. objął Fire ... trochę czule... i zaczął prowadzić znów do pokoju obok ją... trochę kolory w oczach mu wróciły ale tylko trochę... gdy trochę wbrew woli zaprowadził ją do pokoju
- Musimy pogadać... na spokojnie - zrezygnowanym głosem tak wypowiedział swoje pierwsze słowa które miały chyba być początkiem... i zamknął drzwi.
- Czuje się jak by dobry los nie był pisany mojej rodzinie, jakby wszystko.. co jest dla mnie cenne zostaje mi odbierane... wiem .. że wiele.. zrobiłaś... dla mnie.. i moich dzieci... jednak... boje się ... że ciebie też może spotkać... to co Psi.. i White... jeśli.. coś.. chce mi sprawić.. bul... kosztem innych... nie będę ryzykował tego... - podniósł oczy na nią, pełne ... troski... skrytego żalu... i z blaknącym życiem.
- Fire... tak bardzo się .. ciesze że cię znów spotkałem... jednak... nie chce... by i tobie coś się stało... myślę nadal... że.. jeśli.. to wszystko... co tu się dzieje ... to moja wina... to... albo.. muszę.. odejść.. ukryć.. się.. z dziećmi... albo.. je zostawić.. tobie.. i udać. się tam.. gdzie... już z mojego powodu ... inni nie będą krzywdzeni... nie uznaje.. przypadków... kucyki.. umierają.. wokół.. mnie.. mi drogie.. i to.. nie z winy podniesienia na nich przezemnie miecza. -
Znów przytulił Fire i cicho.. szepcze.
- Wpis.. w dzienniku... wspomnienie rany... i ślad.. twoich zębów.. na najważniejszym zwoju.. jaki mam... nie.. chcę.. zobaczyć.. usłyszeć.. o twojej śmierci... po tym. jak widzę cię... jak.. wyrosłaś... -trochę się zarumienił przypominając sobie... stare czasy.. no i z powodu ze ją tuli.. choć... resztę emocji tłumi mocno nawet jego naturalnie silne wstydzenie się. Puścił ją i podszedł do okna, otworzył je.. i patrzy przez nie w niebo.
- Nadal... mam ..przed oczami.. obraz ciebie z przed lat... i żadne.. blizny... by tego nie zmieniły... twój śmiech... twoje narzekanie na podróż... radość z poznawania smaków alkoholi - zaśmiał się cicho bo to jego wina.
- I kryjącą się pod straszną, wręcz legendą na twój temat małą uroczą anielice o płomiennych włosach... - zamilkł na chwilę zatopiony w wspomnieniach.. jednak.. nie mówi o pożegnaniu..które też dobrze wspomina.. jednak do tego się nie przyzna.
- Fire.. powiem.. ci szczerze... nie wiem co już.. mam czynić... ale nie chcę.. narażać.. ciebie... ani.. powodować... przez te dziwne wydarzenia wokół mnie... zwątpienia .. co do decyzji.. ułaskawienia cię... - patrzy w niebo... czekając.. cicho na odpowiedź.. która może... zaważyć...na decyzji... co chce dalej robić... co czynić.. i jak żyć...

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 25 cze 2013, o 10:39
przez Fire Hell
Jego monolog był bardzo samolubny. Żeby chociaż patrzył jej w oczy. Ale nie woli swoje myśli mimo że kierowane do niej wypowiadać w niebo. Podniosła więc kopytko i zaczęła tworzyć kule ognia której masa i temperatura rosły. Nieco ją to wyczerpywało ale teraz potrzebowała jakoś odreagować. Gdy skończył cisnęła nią tak by przypalić kawał jego grzywy ale jemy nic nie zrobić. Kula z wielka szybkością przeleciała na dwór a dzięki temu że Fire stanęła wcześniej na łóżku które było w pokoju, kąt lotu kuli wbił ją w ziemię
-nie bądź samolubem. Nie miałabym czasu zajmować się twoimi dziećmi, a moje wychowanie i to jak żyłam nie jest dobrym przykładam dla dzieci. Wiesz że chcę służyć Lunie? Jak myślisz czemu? To oznaka mojej chciwości, Jako jej służebnica będę blisko niej, a to mi do szczęścia wystarczy bo wiem że tam nikogo nie skrzywdzę. Twoje dzieci cię kochają, a ich miłość świadczy że nie możesz odejść, ale nie możesz też odebrać im tego co tu mają. Możliwości rozwoju. Powinieneś posłać ich do szkoły, a sam być im ojcem. Co do White to sęp już jest na tropie i jeśli nie przyjdzie na nich kara to sama ją wymierzę, a wiesz że to potrafię. Śmierć nie powinna nas załamywać. White była niewinna więc trafi do lepszego miejsca, twoja żona pewnie też była dobra. Jako kapłanka wiem o wielu cudownych wizjach życia po śmierci i wierzę że tam są osoby które kochałam i zwierzęta które miałam, choć to w czym uczestniczyły.... Nie wiem czy to można wybaczyć ale gdybym mogła to bym ich winę wzięła na siebie, mi i tak pisane, już w mym imieniu, jest piekło. A wiesz że nie mam zamiaru umierać? Temu i tobie nie pozwalam-
podeszła do niego i wymierzyła mu dość silny cios w głowę jakby on miał znaczyć "nie łam się, bo dostaniesz"
-Coś jeszcze bo jak masz zamiar być mazgajem to nie przyznaje się że cię znam-
Zażartował i podeszła ku drzwiom,a po otwarciu ich popchnęła ku Fire Blastowi butelkę z kretem która przy lewitowała z zamykanej na klucz szafki w górnej łazience.
-Nie łam się bo załamany kowal nie naprawi dobrze mojego wozu i podłogi którą zniszczył-

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 25 cze 2013, o 17:04
przez Blast
Gdy zobaczył jak ojciec i Fire poszli, bez słowa Wstał ...podszedł nagle do półek. Zdiął wszystkie książki..na ziemię..to samo z poduszkami...przeniósł je do konta i ułożył powoli i sukcesywnie z nich ...coś na kształt fortu w którym.ukrył się zwinięty i przykrył się poduszkami by nie było go widać gdy wrócą...najlepiej..by nikt go nie widział..

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 26 cze 2013, o 16:17
przez Blue Shell
Blue dygotała ze strachu, że aż zimny pot spływał jej z czoła... Wstała i szybciutko podbiegła do Blasta, wtulając się mocno w niego... I zaczęła powoli chlipać.. Od wszystkiego.. Nerwów, strachu..

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 29 cze 2013, o 10:28
przez Fire Blast
Westchnął wziął kreta i usiadł znów przed oknem i zaczął go pić... miał wiele do przemyślenia... masuje jeszcze głowę po kuksańcu... jednak... po tym czuje się trochę lepiej... i kolor w oczach znów trochę wróciły.
On też musi odreagować... ale na wet nie wie jak... może jak zdobędzie kuźnię to trochę praca go od stresuje...
I jeszcze nie wie co z dziećmi po tym wszystkim... jak one si czują... myśli o jednej rzeczy jeszcze... bardzo ważnej...

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 29 cze 2013, o 16:55
przez Fire Hell
Fire wyszła z pokoju i podeszła w stronę fortu i lekko się uśmiechnęła po czym celo wo na ich oczach położyła się na ziemi i zaczęła czołgać w ich kierunku udając wycieńczoną.
-Tulenia... Tulenie mnie uratuje. Tulenia. Czy na tej bezdzietnej pustyni istnieją jeszcze jakieś punkty czułości które mnie uratują?-
Przestała się czołgać tuz przed fortem i położyła głowę na kopytkach.
-Gdzie te dzieci które mogę uratować moja dusze jednym przytuleniem. Gdzie te dzieci których chce być ciocia?-

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 29 cze 2013, o 19:31
przez Blast
Nie wychodzi.. przytulił mocniej siostrę... i posłał na przywitanie Fire dwa ogniki w kształcie węży które wychyliły się z duch stron fortu i zasyczały iskrami po czym się rozpłynęły. Tuli siostrę mocno i ją głaszcze. Zakrywa ich szczelniej poduszkami. Nie ma zamiaru wychodzić.. a co dopiero zostawiać siostry gdy ją tuli.

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 30 cze 2013, o 08:51
przez Blue Shell
Blue zrozumiała aluzję Fire już za pierwszym razem.. Ale cóż, bezpieczniej czuła się, tuląc się do osoby, z którą spędziła naprawdę dużo czasu.. Łzy dały trochę spokoju, dlatego po wypłakaniu tego i owego, przytuliła się mocniej, jakoby dziękując za wszystko, co brat dla niej zrobił.

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 30 cze 2013, o 20:35
przez Fire Blast
(pomijam ruch nie wiem co napisać)

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 30 cze 2013, o 21:14
przez Fire Hell
Fire poczuła ból. Niewyobrażalny ból i zimno. Wstała i rozejrzała się do o koła. Spróbowała użyć magii lecz ta nie zareagowała.
-Gdzie jesteś?-
Padło pytanie i wstała w pełni poważna. Pokój pociemniał jak w nocy i tuż przed Fire stanęła postać podobna do kuca lecz z ognia. Z łatwością podrzuciła ją w górę i cisnęła na ścianę po czym popędziła w jej kierunku i wniknęła w klacz zostawiając wypalony ślad na ciele. Klacz splunęła krwią
-Cholera musisz czekać. Już nie czas na to. Błagam-

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 30 cze 2013, o 22:50
przez Blast
Płomienna łapa...wyszła..z..fortu...i złapała Fire za nogę bez ceremonialnoe ciągnąć ja.po ziemi..do fortu potem..w poduszki...i tam choć przeciągnieta pó ppdlodze toBlast przytulić Blue i Fire.

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 1 lip 2013, o 13:27
przez Blue Shell
Cieeeemność! Wszędzie ciemność! Odruchem, Blue przeszła za Blasta i wtuliła się w niego, patrząc zatrwożona na to, co dzieje się z Fire. O ile to było widać.

(Srsly, nie da się dużo napisać źrebakiem.)

Re: Sweet Lullaby's daycare & nursery

PostNapisane: 1 lip 2013, o 18:46
przez Fire Blast
Wyszedł powoli spokojnym krokiem... spojrzał.. na fort... podszedł bliżej... i patrzy na leżącą Fire i źrebaki.. a raczej poduszki które chyba miały ich ukryć... cicho wzdycha. DO jego nozdrzy wraca zapach który pamięta z przed lat. Gdy go skojarzył stanął przy forcie i powiedział spokojnie.
- Podobno twój.. ogień miał się ciebie słuchać...- wyciągnął ją z pod poduszek.. zostawiając dzieci pod stosem poduszek.. i przeniósł Fire lewitacją na sofę.
- A teraz leż i nic sobie nie rób... - pogłaskał po głowie Fire i usiadł przy sofie patrząc na Fort dzieci.