Sweet Lullaby's daycare & nursery

[Fire Hell]

Fire podniosła się i uśmiechnęła
-Mam sok. A ty powinieneś się zebrać w sobie i powiedzieć to jak bardo zawiodłam dzieciom. Może gdybym od razu spróbowała zaklęcia mocniejszego to nie było by teraz problemu-
Fire poszła do kuchni i po chwili wróciła ze szklanką świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
-Zaszyłam się w barze. Mam taki ładny i przytulny pokoik sygnowany numerem 2. Wiesz mam też koleżankę która prowadzi pensjonat i zaproszenie by tam sypiać, o wozie nie wspominając. A pro po wozu to potrzebowałabym żeby jakiś kowal nico naprawił mi obręcze kół.-
Klacz postawiła sok na biurku i przyjrzała się piłce.
-wiesz że ja nigdy czegoś takiego nie miałam. Moją jedyną "zabawką" był drewniany miecz i żywy sznur z którego musiałam się wyplątywać ćwicząc otaczanie ogniem swego ciała i dostawałam po dipie za każde narzekanie na przypalone miejsce ciała-
Łza spłynęła po jej oku na wspomnienie jak bardzo miała spaprane dzieciństwo
-Ciekawe czy twoja żona spotka rysice.-
Powiedziała z uśmiechem i podeszła do Fire Blasta by szepnąć mu na ucho
-Powiedz dzieciom że dowiedziała się o Fiołeczce i poszła się nią opiekować. Będą wiedziały co to znaczy, a White zostanie pokrzepiona że jej przyjaciółka nie jest sama-
Fire podeszła do szafy i oparła się o nią, a na ziemią z tego mebla zleciał jej wierny towarzysz w podróży, sęp. Klacz pogłaskała go i zapytała dzieci
-Chcecie pogłaskać ptaka który pochodzi9 z afryki?-
Tu wskazała na sępa i z uśmiechem dodała
-I zalecała się do waszego ojca...-

[Blast]

(Chyba z Zebrici...ale ja się tam nie znam....)
Spojrzał na piłkę potem na sępa.
- Nie płacz ciociu... -podszedł i przytulił ją.
- Teraz będzie tylko lepiej...- potem spojrzał na tatę.
- Tato ... To jest White ... I szuka swojej mamy Fiołeczki ..no i się spytała czy możemy być jej bratem i siostrą... no i my się zgodziliśmy... I... Się spytała czy był byş dla niej jak tata..- zamilkł bo to dużą prośbą i trochę niestosowna... Bo dopiero tata wrócił...
- i gdzie mama ?- pyta się uparcie.

[White]

- Jestem White -przedstawiła się ogierowi, po czym przytuliła jego nogę i cofnęła sie, by mieć komfort patrzenia mu w oczy podczas rozmowy, następnie wzięła kulkę, przygryzła ją, ale że nie smakowała dobrze, po prostu ją potoczyła delikatnie - Dziękuję panu. A co mam zrobić z tą zabawką i jak się tym bawi?
Następnie wysłuchała z uwagą opowieści Fire Hell.
- Fiołeczka mi mówiła, że miecze są niebezpieczne. Są bezpieczne miecze, ciociu? - spytała słodkim głosikiem.
Gdy ptak zleciał do Fire Hell, zrobiła wielkie oczy, następnie zaczęła cofać się jeszcze bardziej. Czuła teraz coś pomiędzy fascynacją, a małym przestrachem, bowiem ptak był dosyć spory, a i nie wyglądał najprzyjemniej. Przynajmniej dla niej.
- Ciociu... a czy on może mnie skrzywdzić?

[Blue Shell]

Blue pisknęła i skoczyła szybko za kanapę. Ten sęp... Cóż, przestraszył ją. Nie za bardzo lubiła takie ptaki. Szczególnie, że... One mięso jadły! Czego.. Żaden kucyk nie robił.
- Emememememem... Wh-h-hite, -t-tym się rz-rzuca i ł-ł-łapie n-na przykła- wyjąkała i znów schowała się za kanapę. Potem wyskoczyła, przebiegła naokoło sępa, flankując go i rzuciła się na podłogę za Hell, by przytulić się drżąca do jej nogi. Czemu do niej? Bo klaczka była spanikowana i nie wiedziała co robić.

[Fire Blast]

Podszedł do Fire i delikatnie kopytkiem zdjął łzę z jej policzka.
Obiął ją chwilę za szyję i do.siebie przytulił dla choć nikłego pocieszenia. Błądził myślami gdzie indziej, i dlatego sie nie zarumienił.
- Dziękuję Fire... za to że zaopiekowałaś się moimi kruszynkami. Nie zawiódłaś ich ani mnie... bo nic im nie jest. Naprawie ci za darmo... Wóz- potem szepnął do niej na ucho.
-Jesteś twardą klaczą o anielskiej urodzie i urokowi, zasługujesz na szczęście za krzywdę jaką ci wyżądzono, bo to co robiłaś to nie twoja wina a wina tych którzy sprawili że taka się stałaś. - lekko przytulił zamyślony jej policzek swoim i puścił ją.
Podszedł do dzieci... wachając się nadal, wsiął torbę i wyjmując gogle swojej żony zwrócił się do Blue i Blasta.
-Psychic Bond...wasza mama... dowiedziała się o Fiołeczce... poszła... się.. nią opiekować... Blue...miałem... Ci je przekazać... Jak was znajdę...- powiedziawszy to założył Blue gogle tak by szkła były na czole i pogłaskał ją a potem oboje mocbo przytulił do siebie, tuląc do nich swoją głowę. Potem zastanowił się też też nad kolejną sprawą, chormonamu sztucznie starając się powstrzymać żal. Gdyby ją adoptował... został by samotnym.ojcem z trójką dzieci... Ale...puścił na chwilę dzieci.
Potem zwrócił się do White i choć ma lekko załzawione oczy uśmiecha się dając całusa w czółko i przytulił.źrebaczkę.
- Jeśli chcesz... to będę dla ciebie jak ojciec... Blue i Blast cię uznają za siostrę... więc i ja cię mogę uznać za córkę. -
Przytulił jej.głowę delikatnie..do swojego serca i tak przyciągnął Bluę i Blasta. Tuląc troje źrebiąt... sam starając się nie pokazać... załamania
stara się być Dla nich podporą. Nie odwracając się i powstrzymując się od strzelenia dawką feromonów na przywitanie ptakowi, mówi.
- Cześć, ty przyjacielska kupi pierza- chciał powiedzieć żartobliwie.

[Fire Hell]

Ptak zwrócił się w stronę Fire Blasta i... wzbił się na szafe z brakiem zainteresowania, jak na ptaka był stary i amory nie były mu już w głowie
-No i wystraszyłeś ścierwojada-
Powiedziała nieco rozbawiona klacz i pogłaskała Blue. Następnie pokierowała się by usiąść na kanapie.
-Nie wszyscy tak łatwo uznają to za wpływ wychowania. W końcu tylko kilka pierwszych lat miałam rodziców i mnie to kręciło. Ale to chyba wpływ medalionu, miecza i znaczka był...-
Fire obróciła łeb i dotknęła kopytkiem czarnego płomyczka
-Będziesz dobrym ojcem. Opiekując się dziećmi tak jak wtedy mną masz na prawdę wielkie szansą na założenie wspaniałej rodziny-
Klacz opuściła łeb i schowała oczy za kaskadą swych włosów i powiedziała z nieco wymuszonym śmiechem
-A wiesz że dzieci przyszły gdy byłam ciut zaspana i gotowa usmażyć pancernego który wpadł na "rutynową" kontrole tu.-
Hell przeciągnęła się i powiedziała
-[b]Miecz może sprawić że ciało kuce lub kogoś innego przestanie się poruszać, a jego życie zniknie. Może służyć do obrony ale może też być narzędziem mordu...{/b]-
ostatnie słowo przeszło z trudem przez jej gardło. Przecież ona też kiedyś tylko do tego używała miecza...

[Blast]

Nie spodziewał się tego... Wtulił się w ojca i z szokiem na pyszczku
I kakofonią emocji zamurowało go.
Wiadomość której nigdy nie chciał usłyszeć...

[White]

- T... tata.... - wyjąbąkała pod noskiem, wzruszając się.
Wtuliła się mocno w ogiera, ciesząc sie, że ma kogoś, kto zastąpi jej Fiołeczkę.
- Kocham cię, tato. Kocham cię ciociu - podleciała do cioci i przytuliła ją - Kocham cię braciszku - przytuliła Blasta tak mocno, że omal go nie przewróciła - kocham cię siostro! - przytuliła Blue Shell.
Była teraz w czystej euforii. W dodatku mama Blasta i Blue zaopiekowała się Fiołeczką! Yay!

[Blue Shell]

Ou... Po tej wiadomości... No i założeniu gogli, po prostu zaczęła płakać.

(Okay, nie mam więcej do napisania. Niestety, ale tak zostanie. Sorki i tak dalej.)

[Fire Blast]

-Dlatego czas,byś użyła miecza jak tarczy-
Przytulił do siebie teraz już troje źrebakóe... Które mógł nazwać swoimi dziećmi.
Przytulił mocno markotny.
- Będzie... Dobrze... Musimy...musimy być silni... Kupimy.. dom... Założę kuźnie..
Będę sie wami zajmował.... i kochać bede....będę słuchał waszych problemów i rozeiązywał.je..
-
Zorientował się że zaczyna to mówić bardziej by pocieszyć siebie i nie poddać się żalowi..

[Fire Hell]

-Wicie tam myślę że czas bym skoczyła do biblioteki... Chyba bie będziecie mieli nic przeciwko?-
zapytała przekręcając się na kanapie, a z jej torby wyleciał notatnik
-Mam zamiar zdobyć trochę informacji i mam nadzieję że księżniczka Ponyvilskiej biblioteki ma jakieś niezależne źródła-
nazwanie Twiling Sparkle Księżniczką biblioteki niosło jej nie ukrywana satysfakcje, ale wiedziała że musi zacząć powstrzymywać język.
-Popilnujesz tu za ten czas jak mnie nie będzie? Właściwie to powinnam wam dać chwile w odosobnieniu. Nieco mdli mnie oglądanie takich scen-
Mdli? Raczej ją dobitnie wkurza bo sama nigdy na takie czułości liczyć nie mogła i z czasem zaczęła nienawidzić czułości budując ciut sparzone pojęcie bliskości.
-Dajcie znać czy sobie poradzicie-
niezbyt spieszyła się do wychodzenia bo dalej leżała na kanapie i czekała na choćby nieme pozwolenie
-Zapasowe klucze są na lodówce jak co.-
Teraz powiedziała już chyba wszystko więc zostało czekać czy nie maja jeszcze jakiś pytań[/b]-

[Blast]

Czuł ... Że to za wiele dla niego. Nie czuł się za dobrze.
To wszystko go przytłaczało. Za dużo to było nawet dla Blasta.
Usłyszał, że ciocia chce wyjść... Tulił się nadal do sióstr i taty.
Nie był niczego pewien, czuł się zagubiony, kiedy taty nie było, przynajmniej miał zadanie,
które nim kierowało. Wraz z jego powrotem cel zniknął a teraz
gdy cios jaki został zadany przez stratę mamy powoli powoduje u niego załamanie.
Potrzebuje celu. Stwierdził że na początek musi się prxewietrzyć.
- Ciociu... I Tato... Jeśli... Pozwolicię ... to.. mogę się przejść.. z ciocią?-
Widać na jego pyszczku zdruzgotanie a nie chce płakać, nie chce pokazywać że mu się zbiera na płacz..
Szczególnie słysząc... Płacz Blue.
- Proszę...-powiedział cicho i zrezygnowany

[White]

/Blast, ogarnij te literówki ;__;/

White zauważyła, że jej rodzeństwo płacze. W sumie, to wiedziała, jak teraz muszą się czuć oboje, tak bez mamy. Ona też jest bez mamy, ale ma teraz tatę, a oni też.
- Nie płaczcie, ja też nie mam mamy, Fiołeczki, bo jest chora - przytuliła rodzeństwo - Będzie dobrze, wróci Fiołeczka i wasza mama razem z nią. Proszę, nie płaczcie...
Z oczu jednorożec również pociekły łzy - z żałości, że płaczą jej nowi najbliźsi.

[Blue Shell]

(Kolejny noob post pewnie będzie, ale mniejsza...)

Cóż... Blue nie zareagowała na pytanie Blasta. Zbyt zajęta była płakaniem, bo jej jedyna mama (Co jest dość oczywiste, ale mniejsza), właśnie odeszła na zawsze. To jest zawsze wielki cios dla źrebaka. Szczególnie dla klaczki. Wtuliła się mocno we drugą klaczkę, bo była najbliżej. I dalej Shell płakała. Trochę ciszej, bo usłyszała co mówiła White, ale jednak płakała.

[Fire Blast]

Polował głową na znak zgody do syna i tuli dalej swoje córki.
Dobrze wiedział co czuła Blue... sam chętnie by się rozkleił... Ale nie moze pokazać...
po sobie że nie daje sobie z tym rady.
Tuli.je tylko.mocno...przynajmniej z Fire jego synowi.nic sie nie stanie...
(Feather z telefonu ciężko poprawiać....)