Sweet Lullaby's daycare & nursery

[Sweet Lullaby]

M?odzie? potrafi?a by? taka roztargniona.
- Ale? oczywi?cie. Na razie jestem tutaj i zajm? si? rozpakowaniem. Kiedy ju? tylko si? ogarn?, b?d? tu równie? mieszka?. Na razie kilka najbli?szych nocy sp?dz? w pensjonacie niejakiej Lucky Star - powiedzia?a spokojnie - z reszt? to ma?e miasteczko, na pewno jeszcze si? zobaczymy. B?dzie mi z reszt? bardzo mi?o - mulica sk?oni?a lekko g?ow? - zawsze dobrze pozna? nowe kucyki.

[Shooting Star]

Shoot ju? chcia? si? oddali? kiedy us?ysza? o pensjonacie.
-Lucky star? To pani zna moj? siostr??- Ogier by? w szoku. Wtedy przypomnia? sobie , ?e Lucky wspomina?a co? o mu?ach i no?yczkach. Lucky mia?a zranione kopyto, czy to by?a, tutaj? Ogier znów poczu? wielkie zak?opotanie.
- Lucky , zaoferowa?a pani nocleg, w swoim pensjonacie? -zapyta? ostro?nie, jakby, to mulica nocowa? mia?a u niego w pokoju.

[Sweet Lullaby]

Sweet Lullaby równie? wygl?da?a na zaskoczon?.
- Och, Lucky Star to twoja siostra - zapyta?a - mi?o. By?a tutaj jaki? czas temu, mia?a drobny wypadek, spad?a na ni? p?achta z szyldu. W panice wpad?a na moje pud?a i zrani?a si?, ale z tego co widzia?am, nie by?o jej nic powa?nego. Rozmawia?y?my chwil? i zaprosi?a mnie do siebie - mulica umilk?a i spojrza?a z uwag? na swojego go?cia - co? nie tak? Jest co? o czym powinnam wiedzie??

[Shooting Star]

-Nie, nic. To ja ju? lec?. To do zobaczenia. -ogier powoli i niepewnie jakby naprawd? nie chcia? uda? si? do drzwi i na zewn?trz.
z/t

[Sweet Lullaby]

Sweet Lullaby skończyła wypakowywać książki na nowo postawioną półkę. Otarła pot z czoła, patrząc z dumą na efekty pracy. Na zewnątrz powoli zbliżał się wieczór, ona zaś była głoda i zmęczona. Może czas skorzystać z gościny Lucky Star? Choć z drugiej strony... ta klacz wydawała się jej dziwna i to dziwna w ten niepokojący sposób. Sama Sweet Lullaby nie była pewna, czy ulec jej radosnemu usposobieniu czy raczej omijać szerokim łukiem. I jeszcze niejasne słowa jej brata, może powinna być ostrożna?
Postanowiła jednak nie dać uprzedzeniom szansy, zamknęła budynek na klucz i wyruszyła w stronę pensjonatu.
[z/t]

[Sweet Lullaby]

Sweet Lullaby wróciła do domu i wzięła się do rozpakowywania rzeczy, nucąc pod nosem jakąś wesołą melodię.

[jakby co to jestem otwarta na jakąś grę i poznawanie nowych kucyków]

[Black Arrow]

Przynajmniej jedno poszczęściło się Arrow dzisiejszego dnia. Do apteki przyszła spora ilość klientów, którzy mimo tego, że od ataku heroldów minęło sporo czasu, wykupili dużo bandaży i środków odkażających. Bójka jakaś była, czy co? Zresztą, nie jej sprawa. Teraz umysł klaczy znów mąciły myśli o tym, co miało miejsce w jaskini. Skoro udało się zataić wszystko przed Arientarem, to może i ona powinna wziąć coś na zapomnienie? Pomogłoby jej to się uspokoić i znów wieść normalne, bezstresowe życie. A co to? Klacz spacerując po mieście dostrzegła budynek, na który nigdy wcześniej nie zwróciła uwagi. Postanowiła sprawdzić, co tam było i grzecznie zapukała.

[Sweet Lullaby]

Budynek był dwupiętrowy, okrągły z niewielkimi oknami, oraz dwoma balkonami. Nad drzwiami wisiał napis "Sweet Lullaby Daycare & Nursery" Najwyraźniej był to żłobek lub przedszkole.
Z wnętrza dobiegł miły dla uszu głos:
- Już idę! - zawołała Sweet Lullaby. Po chwili w drzwiach stanęła dwudziestoparoletnia mulica. Miała nieciekawy, szary kolor i mało znaczącą fryzurę, uśmiechała się jednak przyjaźnie - Witaj! - powiedziała - W czym mogę pomóc?

[Feather]

Pegaz spacerował sobie przez Ponyville, gdy nagle zajrzał przez okienko do przybytku, którego wcześniej nie zauważył. Cóż, tak szczerze mówiąc, to średnio go interesowały usługi pielęgniarsko-opiekunkowe, lecz była tam jego przyjaciółka, Black Arrow. Dawno jej nie widział. Wszedł więc do środka, witając się:
- Dzień dobry.
Na pysku ogierka pojawił się uśmieszek. No i poza tym zauważył, że stereotypy o tym, że wszystkie mulice są brzydkie są tylko stereotypami.

[Black Arrow]

Gdy drzwi otworzyła mulica, Arrow przez chwilę przyglądała jej się z niekrytym zdziwieniem. Rzadko zdarzało się bowiem spotkać w Ponyville przedstawicielkę tej krzyżówkowej rasy. Oczywiście klacz nie była w żadnym wypadku rasistką, a wręcz cieszyła się, że mogła poznać kogoś tak wyjątkowego.
- Witam. Nigdy nie widziałam cię w mieście. Nazywam się Black Arrow, a ty?- Przywitała się z nieznajomą mulicą, miło się do niej uśmiechając. Chwilę później usłyszała za sobą znajomy głos.
- O, witaj Feather. Wydawało mi się, czy widziałam, jak niedawno spacerowałeś w towarzystwie pewnej klaczy?- Odrzekła wesoło do przyjaciela.

[Sweet Lullaby]

Witajcie - mulica uśmiechnęła się ciepło i przyjaźnie - Jestem Sweet Lullaby, wprowadziłam się niedawno. Będę tutaj prowadzić żłobek i przedszkole, otwieram za kilka dni. Zawsze miło poznać nowych sąsiadów.
Oboje wyglądali na całkiem miłych, klacz, jak na jednorożca była w dość nietypowych kolorach, ale to tylko dodawało jej uroku. Wiedziała, że przeprowadzenie się do Ponnyville będzie dobrym pomysłem. Jeszce nie usłyszała tutaj od nikogo ani cienia wyszydzania czy złośliwości.

[Feather]

- Witaj Arrow - rzucił wesoło.
Feather przytulił klacz mocno, a później podszedł do Sweet Lullaby, której podał kopytko, uśmiechając się.
- A ja jestem Feather. Możesz mówić mi "Łaskotek" z wiadomego powodu. A jak nie wiadomego, to lepiej uważaj, bo zaraz stanie się wiadomy - zachichotał - Tak, znalazłem chyba prawdziwą miłość... Um... Nazywa się Sweet Tone, jest bardką i ma przecudny głos i oczęta. Tak bardzo ją kocham... Ach, właśnie! Co tam u Ariego? I u ciebie? - rzekł do Arrow, po czym zwrócił się do mulicy - Żłobek... Cóż, mi narazie nie będzie potrzebny, tym bardziej, że... Ech. Moje dzieci są dorosłe. Taka tam głupiutka historyjka. Cóż... Jak ci się podoba w Ponyville, Lullaby?
Po odpowiedzi na pytania, spytał Arrow:
- Słuchaj, chciałbym troszkę pogadać z tobą na osobności... Powiedzmy, że mam malutki problem i potrzebuję rady klaczy. To możemy wyjść stąd? Nie gniewaj się Lullaby, ale ja naprawdę muszę zasięgnąć rady.
Może ona pomoże mi, jak wytłumaczyć ewentualnie Sweet Tone to i owo... No i podpowie troszkę...

[Black Arrow]

Gdy pegaz przytulił Arrow, ta wzdrygnęła się lekko. Nie chciała sprawić mu tym przykrości, ale po ostatnich zdarzeniach trochę dziwnie reagowała na dotyk jakiegokolwiek ogiera. Zwykły odruch, lecz miała nadzieję, że szybko minie.
- Jeśli nie wiem, to może zaprosisz ją kiedyś na małe spotkanko?- Zażartowała klacz. Znalazł sobie nowa miłość? No cóż, od śmierci Sky Blue minęło już trochę czasu, a każdy ma prawo do szczęścia.
- Z chęcią odpowiem na twoje pytania Łaskotku.- Zgodziła się na prośbę Feathera, a następnie grzecznie pożegnała się z Sweet Lullaby i ruszyła z ogierem w kierunku wzgórza. To spokojne miejsce idealnie nadawało się do rozmów.
[z/t Arrow i Feather]

[Shooting Star]

Shooting wracał do miasta po pierwszej porażce w pierwszym meczu. Nie potrafił się skupić na grze pierwszy raz w życiu, znal tego przyczynę dlatego udał się do Sweet.
-Hallo, jest tu kto? -Zapytał wchodząc do budynku. - To ja Shooting Star!

[Sweet Lullaby]

Przedszkole i dom Sweet Lullaby było już udekorowane na nightmare night. Dekoracje składały się głównie ze sztucznych pajęczyn, pająków i nietoperzy. Koło wejścia stały dwie dyniowie latarnie. Sweet Lullaby lubiła Nightmare Night, ale szkielety, odcięte kopytka i inne bardziej makabryczne dekoracje wydawały się jej mimo wszystko zbyt straszne.
Drzwi otworzyła Sweet Lullaby w kostiumie. Mulica była wyraźnie w dobrym humorze, uśmiechała się szeroko.
- Witaj Shooting Star - powiedziała - czekam, aż dzieci zaczną obchodzić domy. Mam przygotowaną dla nich całą masę słodyczy.