Sweet Lullaby's daycare & nursery

[Blue Shell]

- Em... M-mogę potem... Ale.. Jeśli chcę pokazać zabawki, t-to muszę ch-chyba je znaleźć.. I... Co pani robi, pani Fire? - mała spojrzała z ciekawością na klacz, która bynajmniej robiła coś ciekawego. Bardzo ciekawego. I wyglądało to... Interesująco, z racji tego, że smażyła ona sznurek na słońcu. Co... Wymagało chyba dużo mocy. Dlatego Blue zrobiła kroczek do przodu, by zobaczyć, co dokładniej ona robi.

[Fire Hell]

Fire wzięła naczynie ze sznurkiem i cieczą
-Ten alkohol jest z miodu i nektaru księżycowych kwiatów. Dodaje do niego zawsze kilka płatków z samego pęka kwiatu. Kwiaty te giną na słońcu zamieniając się w truciznę. Tak samo ich nektar, w przypadku samego alkoholu tak nie jest ale soki z płatków które nadaję mu miłego posmaku na mocnym słońcu zaczynają zmieniać całą ciecz w łatwopalną trucizną, właściwie wybuchową o mocy sześć dziesiątych kilograma prochu strzelniczego na litr. Zwierciadło to nazwa czaru, pozwala ono na utworzenie gładkiej tafli w której zobaczę gdzie jest osoba o znanym mi spektrum magi lub smaku. Obie te rzeczy znam w przypadku waszego ojca więc powinnam go znaleźć. Tylko że nie mam tyle siły co dawniej więc potrzeba mi kilku sztuczek dla zrobienia mocniejszego czaru który będę rzucała. Ciecz niedługo skrystalizuje się na sznurku który posłuży jako podstawa do budowy zwierciadła. Wysoka temperatura oszczędzi nieco moje siły. A świece zapalę i będę dodatkowym źródłem ognia i ciepła które też bardzo mi pomoże. po wszystkim prawdopodobnie będzie mi zimno i chwilę nie będą mogła sie ruszyć ale taka jest cena jak rzuca się zaklęcia wykraczające po za twój poziom.-
Klacz tłumaczyła wszystko rozstawiając świece i szykując się do zaklęcia
-Po tym jak go teraz namierzę będą mogła go znajdywać słabszym zaklęciem, najważniejsze żebym "zaktualizowała" dane o waszym ojcu. Jakieś pytania?-
powiedziała z uśmiechem, siadając wewnątrz kręgu ze świec

[Blast]

Słucha uważnie i analizuje dokładnie to co moei Fire.
To zadziwiające ile można się dowiedzieć od Cioci.
- A skąd znasz jego smak? - polizal dla sprawdzenia swoje kopyto.
W sumie ni to smaczne... Ni to nie... A potem.tym koytkiem przejechał po
grzywie jak to twardziele robią chyba.
- Ciociu.. a nauczyła byś mnie kiedyś to co umiesz ?-

[Feather]

/sory, że z tego konta/

White palnęła się w czoło, przypominając sobie o pytaniu Blue.
- Ach, i jestem z... laborato... laboratol... rabolator... laboratorium - odpowiedziała teraz z wysiłkiem.
White nawet nie wiedziała co robi jej przybrana ciocia, ale podobało się jej to wszystko, co robi. Przypominało to troszkę doświadczenia, jakie robili przed podaniem jej kolejnych dawek odczynników i zasad. Dlatego też gdy sobie popatrzała, odwróciła się od tego wszystkiego, siedząc do wszystkich grzbietem. Jeszcze ten zapach alkoholu...
- Ciocia nikomu nie zrobi zastrzyku? To wygląda jak w laboratorium! Ja nie chcę zastrzyku!

[Blue Shell]

Blue na chwilkę opuściła głowę. Chyba zrozumiała o co chodzi. Ale po chwili ją podniosła
- Ale nikt nie będzie robił zastrzyku... Nie chcemy... I chyba, n-nie potrzeba.. - poklepała lekko White po plecach i wróciła do obserwowania. Ale po chwili też się obróciła. Nie dla niej takie klocki. Spytała się jeszcze White.
- Em, co lubisz robić?

[Fire Hell]

Fire ułożyła sznurek na ziemi tworząc okrąg.
-Spokojnie nie mam zamiaru w nikogo wbijać igieł. Muszę się chwilę skupić. Niedługo możecie poczuć jak powietrze się elektryzuje. To znaczy że zbieram siłe pod rzucenie zaklęcia. -
Klacz zapaliła świece. Powolutku, poprawiając ich ułożenie w kręgu.
-Swego czasu miałam okazje napić się krwi waszego ojca. Była dość słodka, podejrzewam że sztucznie zwiększał w niej poziom glukozy by mieć ciut więcej siły-
Fire zamknęła oczy i zaczęła szykować się do czaru, a pojedyńcze włosy z jej grzywy i ogona poczęły unosić się ku górze

[Blast]

Czuje dziwne zmiany ... Pewnie o.tym mówiła Fire i jeszcze picie krwi... Jakoś... Obrzydzilo go to trochę.
Wszystko co robi wydaje się takie ciekawe.
- White... Sam nie lubię igieł więc na pewno ci nie wbije - uspokajał White.
- Ciociu... A jak coś się nie uda to to nie wybuchnie tak? Albo nie pozamienia naz w krukowiewiurkoperze?-
Zastanawia się nad skutkami ubocznymi nieudanego zaklęcia lub zaklęć.
Mam nadzieję że to przypadkiem portalu jakiegoś nie otworzy albo coś...
Ale to w końcu Ciocia Fire... Więc na pewno nic złego się nie stanie.

[White]

- Ufff... - odetchnęła z ulgą, słysząc zapewnienia wszystkich wokół.
Biała klacz uśmiechnęła się do Blue.
- Wiesz, w sumie, to lubię jeść, spać, rozmawiać i lubię te takie nowe... no... łaskotki. I lubię też drapanie po pleckach, oraz tulić się. A ty?
W sumie, to nie zrozumiała pytania, ale nie oczekujmy od niej nie wiadomo czego. Ona nawet do końca nie wiedziała, jak funkcjonują niektóre zjawiska przyrodnicze. Ach... to bardziej jest skomplikowane. Nie mniej - była pojętna, jednakże przez swoją ufność zbyt naiwna.

[Blue Shell]

- Em... Lubię dużo rzeczy... Spać, czytać, rysować... I dużo innych rzeczy. Bawić się też. - uśmiechnęła się do White i pomyślała przez chwilę, stukając kopytkiem w brodę. *DING* Można by rzec, że nad Blue zaświeciła się przysłowiowa żarówka.
- Może się w coś teraz pobawimy? Na przykład... W chowanego? Albo... Coś innego.. I ciociu... - zwróciła się teraz do Fire - Mamy gdzieś kartki... I kredki?

[Fire Blast]

Zatroskany i zmęczony doszedł pod przedszkole. Ślady zapachowe prowadziły do Ponyville ale w samym miasteczku już natłoku informacji nie pozwalał znaleść jednego źródła. Miał nadzieję spotkać kogoś kto widział lub słyszał o Blaście i Blue. Schował głębiej torbę gogle i poprawił bandaże by nie było ich widać i nie przestraszyć personelu i źrebaków które pewnie są w przedszkolu. Wyczuł łatwopalną substancję której źródło znajdowało się w przedszkolu. Podszedł pod drzwi przedszkola nie będąc pewnym czy wejść. Zauważył kartkę na drzwiach. Wziął ją i zaczął czytać. Po przeczytaniu mocno się zamyślił patrząc na treść i przez myśl przeszło mu że nie zbadane są ścieżki którymi kroczymy.

[Fire Hell]

Magia się zebrała i sznurek zapłonął, bardzo szybko całkowicie się zapalając i robiąc okrągły wypalony ślad na podłodze. Z ziemi podniosło się coś co przypominało matowe lustro z płonącą obwódką. jakimś cudem ziemia nie zapaliła się od gorąca. płomienie świec były skierowane prosto na Fire, a ta w zwierciadło spoglądała i pot na czole miała. Jakież było jej zdziwienie tym co ujrzała i szybko czar przerwała. Świece zgasły, a na ziemię popiół ze spalonego sznurka opadł. Wstała i do drzwi się potoczyła. szybkim ruchem je otworzyła i prosto w pysk ogiera się wpatrzyła.
-Twoje dziecka się o ciebie martwią-
Powiedziała i się na niego zatoczyła. Jednak magia ta była na jej stan zbyt silna i tylko to że na Fire Blaście się wparła przed upadkiem ją uratował. Dziwne ale pierwsze co chciała to w jego nogę się wgryźć jak wtedy nim się rozstali, lecz sił tyle nie miała i miast tego po prostu na nim się wspierała

[Blast]

Zobaczył że nagle Ciocia poszła do drzwi i kontem okadostrzegł że upada... I ktoś ją złapał..
Przyciągnął łapkami z ogniowiatru do siebie mieczyk i kusze.
Pendem dobiegł do drzwi i gdy wymierzył mieczem przed siebię zobaczył coś czego sie nie spodziewał.
Momentalnie puścił rzeczy i stał jak w ryty.
Przez chwile nie wiedział co powiedzieć a jedynie co mu sie wyrwało to szczęśliwie powiedziane słowo.
- T...tata?-

[White]

- No, możemy - powiedziała uśmiechnięta White. Nigdy się nie bawiła, to teraz w końcu spróbuje! - ale najpierw mi powiedz, jak się bawić, bo ja nie wiem, jak się bawi... nigdy się nie bawiłam - zwiesiła uszka i głowę.
I wtedy jednorożka podeszła do drzwi. Gdy przybrana ciocia otwarła je, ujrzała ogiera, wyglądającego prawie jak Blast, ale jak taki większy Blast, z innymi kolorami. Podeszła zainteresowana. Czyżby to był tata Blasta i Blue?
- Czy ty jesteś tatą Blasta i Blue - spytała naiwnym tonem.

[Blue Shell]

- Em, pewnie... Nauczę c- - Blue urwała, widząc otwierane drzwi. Popatrzyła się i oczy jej się rozszerzyły. - T... Tata? - podbiegła, nie wierząc własnym oczom. Gdy już uwierzyła, przytuliła się mocno do jego nogi.
- Em... G-gdzie mama?

[Fire Blast]

Usłyszał znajome głosiki i zrozumiał słowa Fire. Na widok Fire zaswędziała go nogę i uśmiechnął się chwilę. Potem poczuł że ktoś tuli nogę jego. Dostrzegł tulącą go Blue uśmiechnął się na jej widok i przekładając Fire na grzbiet przytulił mocno córkę. Zabrał też oniemiałego Blaścika.
Położył na sofie Fire i ją kocem przykrył. Dam usiadł i zaczął mocno tulić dzieci swoje.
- Blast, Blue.... Jak ja bardzo się martwiłem!- tuli.je mocno do siebie.
- Już was nigdy nie zostawię samych sobie! - odwrócił się i uwalniając z tulenia dzieci podstawił tą samą nogę co kiedyś pod pyszczek Fire. Włożył jej do pyszczka noge tak samo jak kiefys i lekko ścisnął z dwuch stron by jej zeby zostawiły ślad na nodze troszkę krwawiący.
- Kope lat Fire...-
pogłaskał ją po głowię potem wyjął zwój na którego odwrocie widać ślad zębów Fire z krwi...
- Pij... Jest w niej teraz,wszystko co potrzebujesz by odzyskać siły-
położył obok zwój jego pamiątke tez po Fire i drugą nogą przytulił mocno do siebie dzieci. Zaaferowany nie zauważył White.