Park

[Raging Flame]

Kiedy tylko Trixie posz?a na twarzy Flame pojawi? si? grymas b?d?cy skutkiem powstrzymywania gniewu. W jej oczach na kilka sekund pojawi?y si? ma?e ogniki, przy czym kadzide?ko stoj?ce niedaleko stan??o w p?omieniu który je zdecydowanie przerasta?. Przy czym kadzide?ko sp?on??o niemal?e natychmiast, zostawiaj?c po sobie bardzo mocny zapach który kr?ci? w nosie. Obejrza?a si? na kadzide?ko i warkn??a.
-Ku*wa! I handel poszed? si? je*a?!

[Blue Sky]

Jedyne co us?ysza?a od obu klaczy to wyzwiska. Postanowi?a dalej nie s?ucha? tej k?ótni poniewa? to by?o bezcelowe. Po chwili odlecia?a w stron? swojego domu w Cloudsdale.[z/t]

[Sal Ghatorr]

Jako? Sal i Silentowi tak wypad?o, ?e - przy ich wiedzy na temat po?o?enia restauracji - wkroczyli wreszcie do parku, w nadziei ?e po jego drugiej stronie wreszcie znajd? ten znany (i drogi) przybytek. Niewiele mówili, niska temperatura skutecznie ich odstrasza?a od rozmów. Dopiero po wej?ciu do parku Sal si? nieco o?ywi?a. Pomijaj?c ju? tak drobny fakt, ?e sz?a z starszym o 32 lata ogierem na co?, co - chc?c, nie chc?c - musia?a nazwa? randk? (a to potrafi utrzyma? u klaczy stan podwy?szonej gotowo?ci umys?u), park ten ca?kiem dobrze wspomina?a, a do tego wygl?da? tak pi?knie jak zwykle.
Z milczeniem min??a miejsce, gdzie Coy uci?? sobie drzemk? w ?niegu ko?o szubienicy.... Chwila, nie mog?a tego nie skomentowa?.
-Wiesz, martwi? si? o Coya. - Przerwa?a cisz?, id?c obok Silenta. - Spotka?am tu go wczoraj, spa? w ?niegu, a obok niego wisia?a szubienica. Ma takie dziwne wahania nastrojów... - W sumie faktycznie, regularnie zmienia? nastrój od najmroczniejszej depresji do euforycznej rado?ci. By nie szuka? daleko przyk?adu, wczoraj gdy z nim rozmawia?a w nocy to nagle, z rozmowy o konieczno?ci swego samobójstwa przeszed? bez stanów po?rednich do ogromnej rado?ci i krzykn?? co? o "osiemnastej". Ciekawe o co mu chodzi?o, b?dzie musia?a go zapyta?... Nagle stan??a jak wryta, gdy zobaczy?a stado biegn?cych od nich kucy, najwyra?niej goni?cych jak?? klacz, oraz dwie w miar? znajome sylwetki. Jednej z nich nie da?o si? pomyli? z niczym - tygryfic nie by?o wiele w Ponyville.
-Ehm, czy to nie twoja.... Córka, Silent? - Zapyta?a cicho i nagle straci?a dobry nastrój. "Na mi?o?? Celestii, spotykasz si? z facetem, który ma córk? w twoim wieku!" u?wiadomi?a sobie.

[SilentGrass]

Krok za krokiem pirat szed? u boku klaczy, pogoda... Có? mo?na by powiedzie? "O ja jebie ale zimno", jednak pirat wyczuwa? ?e nie by? to zbyt inteligentny komentarz wi?c postanowi? si? nie odzywa?. W momencie kiedy weszli do parku pirat prze?ywa? w g?owie mocn? dysput? na temat tego czy jaskó?ka zebirca?ska jest wstanie nie?? kokosa szybciej ni? jaskó?ka europejska. Wtem nagl? z zamy?lenia wyrwa? go komentarz Sal na temat Coya.
W my?l ogólnej oportunistycznej kwestii zachowania pirat odpowiedzia?.
- Có?... Coy jest piratem poradzi sobie... Z do?wiadczenia wiem ?e piraci bywaj? szaleni ale tak naprawd? s? mocno wytrwali... Sam prze?ywa?em co? takiego...
Spojrza? si? na Sal i u?miechn?? uspokajaj?co. Wtem nagl? zobaczy? stoj?c? w g??bi parku Tali. W g?owie odezwa? si? czerwony alarm. Oportunizm odezwa? si? w jego g?owie silniej ni? kiedykolwiek. U?miech z uspokajaj?cego zamieni? si? w mocno nerwowy.
- Och! Wydaj? mi si? ?e restauracja jest w tamt? stron? Wskaza? kopytem w kierunku przeciwnym do tygryfa.

[Raging Flame]

Flame obróci?a powoli g?ow? w stron? tygryficy, a na jej twarzy da?o si? zna? ?e cokolwiek nie powie, to z ca?? pewno?ci? od spopielenia kogokolwiek powstrzymuje j? tylko fakt ?e nie ma w pobli?u ?adnego kuca którego mog?aby si? z czystym sumieniem pozby? z tego ?wiata.
-Oooo z Dark'iem? Wprost genialnie. Rozstali?my si? jaki? czas temu, w sposób zdecydowanie zbyt pokojowy... Ale powiem ci ?e za nim na pewno nie b?d? t?skni?, niech sobie sp?dza czas z t? za?ó?con? ?cier?. ?eby mu si? parch rzuci?...-Powiedzia?a z min? wskazuj?c? na to ?e ch?tnie by go powyzywa?a, gdyby nie to ?e co? do?? nagle przyku?o jej uwag?. Spaceruj?ca dwójka kucy. Prychn??a widz?c ?e oni widocznie udaj? si? na randk?.

[Sal Ghatorr]

Sal wyprowadzi?a kontr-u?miech do Silenta, gdy ten napomkn?? o tym, ?e sam prze?ywa? co? takiego. "On ma to przynajmniej za sob?" pomy?la?a, zaznaczaj?c kolejny plus pod imieniem "SilentGrass" w swojej osobistej kartotece . Nieco si? za to zdziwi?a jego reakcji na pojawienie si? tygryficy w zasi?gu wzroku - czy?by rodzina patologiczna?
-A na pewno nie tam... - Chcia?a ju? poprawi? jego wypowied? o lokalizacji restauracji, gdy nagle skrzydlaty mutant odbi? si? od ziemi i po szybkim locie kosz?cym wyl?dowa? tu? przed ni?, wymachuj?c czym?, co niew?tpliwie by?o mieczem. A, trzeba jeszcze doda?, ?e krzycza? przy tym co? o sprawiedliwo?ci i porwaniu. No có?, to wymaga?o szybkiej reakcji... Mo?e i scena by?a nieco przera?aj?ca, ale klacz zyska?a nieco na pewno?ci, czuj?c u swojego boku zielonego pirata.
-Ehm... Skarbie, mo?e wyja?nisz sytuacj? i przedstawisz nas sobie? - Zrobi?a krok w ty? i zerkn??a szybko na ogiera. Nie mog?a si? powstrzyma?, a tak zyska?a nie tylko nieco wi?ksze zaanga?owanie Silenta, ale i lekk? irytacj? tygryficy. Nie ma si? czego ba?, pirat stoi obok, a poza tym przecie? ma si? czym broni?! D?uto jest? Oczywi?cie, ?e je... Chwila, chwila, zostawi?a je w domu! Szybko przekl??a swoj? g?upot?, która kaza?a jej wstawi? "skarbie" zamiast "Silent" i zapomnie? swojego ulubionego narz?dzia. Cofn??a si? jeszcze o dwa kroki.

[SilentGrass]

Pierwsza reakcja pirata by?a ca?kiem normalna i spodziewana, jego kopytko spotka?o si? z jego czo?em. Kiedy upora? si? ze ?niegiem, który znalaz? si? na jego czole postanowi? przeanalizowa? zaistnia?? sytuacj?. Czyli tak, Tygryfica imieniem Tali grozi?a w?a?nie za pomoc? broni bia?ej klaczy imieniem Sal. Jasno wygl?da?o ?e Tygryfica my?la?a ?e Sal uprowadzi?a pirata... Zaraz zaraz, je?eli tak w dzisiejszych czasach wygl?daj? porwania... No trudno, wygl?da?o na to ?e to co stanie si? zaraz b?dzie zale?a?o wy??cznie od pirata. Nagl? pomy?la? ?e fajnie by to wygl?da?o jakby nagl? zacz?? krzycze? ?e Sal go porwa?a i ?eby Tali szybko zako?czy?a jej ?ywot. Za?mia? si? w duchu z tej my?li, jednak wiedzia? ?e ma post?pi? inaczej i tak zrobi?. Zrobi? par? kroków do przodu staj?c mi?dzy Sal, a Tali. Spojrza? tygryficy w jej w?ciek?e oczy i u?miechn?? si? mi?o.
- Tali, tak wi?c poznaj Sal, jest ona...
Tutaj nagl? zatka?o pirata, jego mózg w ko?cu da? rad? przeanalizowa? bod?ce s?uchowe, które dotychczas by?y ignorowane. Sal zwróci?a si? do pirata okre?leniem "Skarbie". Pirat odwróci? si? do Sal, na jego twarzy malowa?o si? mi?e zaskoczenie skwitowane delikatnym czu?ym u?miechem.
- Tak wi?c Sal jest dla mnie bardzo wa?n? osob? i twoja my?l o tym ?e mnie porwa?a jest co najmniej niedorzeczna. CÓRKO... Pirat zmodulowa? swój g?os nabieraj?c stanowczy rodzicielski g?os.
- Co najwy?ej jedyne co mog?a porwa? to moje serce. :3

[Raging Flame]

Flame pokr?ci?a g?ow?, po czym ruszy?a powoli za Tali ciekawa jak ta scena mo?e si? dalej potoczy?. Nie mog?a rzecz jasna powstrzyma? si? przed delikatnym skomentowaniem zachowania tygryficy.
-I to niby ja mam opanowywa? napady z?o?ci i agresji... Co to si? na tym ?wiecie dzieje. Macocha w wieku w?asnej córki, pederasta mnie zostawi? dla ledwie dziecka... Pewnie nawet pedalstwo tu gustuje w dzieciach.-Mówi?a to do siebie, powoli zbli?aj?c si? do tamtej trójki. Nie wiedzia?a jak si? zachowa, ale przewidywa?a ?e jej decyzja raczej nie b?dzie przemy?lana.

[Sal Ghatorr]

No có?, wygl?da na to ?e najgorsze zagro?enie min??o, a do tego Silent tak mi?o si? wypowiedzia? na jej temat, ?e od razu poczu?a si? bezpieczna. Mimo to, czuj?c ten irytuj?cy brak nacisku w kieszeni, w której zwykle mia?a d?uto, wola?a nie ryzykowa?. To dalej mog?o si? nad wyraz ?le sko?czy?, mimo ?e tygryfica opu?ci?a miecz i, miast ofensywy na pe?n? skal?, prowadzi?a z piratem rozmowy dyplomatyczne na wysokim szczeblu. No có?, przynajmniej wreszcie pozna?a jej imi?. Drug? klacz, która si? do nich zbli?a?a, na razie zignorowa?a. Sama posz?a te kilka kroków do przodu, staj?c obok zielonego ogiera.
-Ehm... Mi?o ci? pozna?, Tali. - Zacz??a w miar? neutralnie. Niestety, jej kolejne wypowiedzi ju? nie mia?y by? takie defensywne. - I zapewniam ci?, ?e mo?e. - Powiedzia?a z moc?, nawi?zuj?c do jej wypowiedzi, gdy przera?ona tygryfica wyj?ka?a, ?e "Nie mo?esz z ni?...". No có?, za?ó?my ?e chodzi?o jej po prostu o spotykanie si?... - Na w?asne oczy widzia?am, jak w mojej obecno?ci odmówi? rumu i poprosi? o herbat?, a wychodz?c teraz ze mn? a? wyczy?ci? kapelusz. To ju? musi o czym? ?wiadczy?, prawda? - Lekko si? u?miechn??a, gdy przypomnia?a sobie tamt? scen? z baru, pami?ta?a jeszcze zdziwienie w oczach barmana. A w?a?nie, je?li Tali j? zabije, to tylko teraz. Ergo, mo?e wi?c doko?czy?.... - No i wiesz, nie chcia?abym przerywa? wam spotkania rodzinnego, ale w?a?nie Silent "porywa" mnie, albo ja jego, w zale?no?ci od perspektywy, do restauracji "Brocio" i... Wiesz mo?e w któr? stron? mamy i??? Troch? tu zimno. - Zapyta?a grzecznie. Raz kozie ?mier?, i tak nie chcia?a ?y? wiecznie, a przynajmniej jakby co umrze ko?o osoby, któr? lubi... Albo i wi?cej ni? lubi... Albo otrzyma potrzebne jej wiadomo?ci, by nie sta? i nie marzn?? w ?niegu tylko wreszcie sobie usi??? w cieple.

[SilentGrass]

Pirat ustawi? si? obok Sal i ze spokojem wys?uchiwa? si? w to co ona ma do powiedzenia. Najbardziej spodoba? mu si? fragment w którym Sal praktycznie oburzy?a si? potwierdzaj?c ?e pirat mo?e. Stary ogier i mo?e... Brzmia?o to niezwykle g?upio, ale piratowi w tym wypadku jakim? dziwnym trafem si? podoba?o. Ciekawe co teraz my?li Tali, czego si? obawia... Hmm... Chyba trzeba b?dzie z ni? powa?nie porozmawia?.
Podszed? bli?ej do Tali i zadar? lekko g?ow? do góry aby spojrze? jej w oczy.
- Hej... Ma?a... Je?eli tak bardzo chcesz to Ci to wszystko wyja?ni?. Mam nadziej? ?e zrozumiesz mój punkt widzenia.
Wzi?? jej "d?o?" w kopyta i czul? obj?? córk?.
- Ale to w swoim czasie, a mo?e na razie pozwolisz si? wyszale? staremu póki jeszcze ma na to si?y.
Swoj? ostaniom wypowied? spuentowa? g?o?nym radosnym ?miechem.

[Raging Flame]

Flame w pewnym momencie przystan??a przygl?daj?c si? zebranym tam kucom. Poczu?a si? o dziwo niezr?cznie, co j? nieco zdziwi?o. Stwierdzi?a ?e jej obecno?? tam raczej nie b?dzie zbyt potrzebna, a i zapewne b?dzie im przeszkadza?. U?miechn??a si? dziwnie stoj?c kilkana?cie metrów od nich, po czym zacz??a i?? w swoj? stron?. Mia?a przede wszystkim zamiar opu?ci? park. By?o zimno, nie mia?a kadzid?a, a jej nie chcia?o si? jeszcze wraca? za bardzo do domu.

[zt]

[Sal Ghatorr]

"Hmm, mo?e i troch? niesympatyczna, ale za to troszczy si? o ojca ." pomy?la?a Sal, staraj?c si? opanowa? nag?y, nerwowy ból ?o??dka. Gdy by?a ju? pewna, ?e tygryfica jest ju? poza zasi?giem jej s?uchu, odetchn??a i spojrza?a z boku na Silenta.
-Silent, skarbie, s?ysza?e? mo?e takie powiedzenie "Niedaleko pada jab?ko od jab?oni"? - Zapyta?a niewinnym tonem. W sumie zyska?a teraz pewien powód do niepokoju, Discord jeden wie, sk?d u Tali takie agresywne i mordercze nastawienie. Niby nic jej nie zrobi? przez ostatnie dwadzie?cia cztery godziny.. - I mo?e chod?my wreszcie do tej restauracji? Troch? tu mro?no, przyda?oby si? ogrza?. - Doda?a jeszcze, gdy nagle przeszed? j? dreszcz z zimna.

[SilentGrass]

Pirat podrapa? si? po czole patrz?c na Tali i jej zachowanie. Nie bardzo rozumia? o co jej chodzi, a tym bardziej zdziwi?y go jej gro?by w stron? Sal. Kiedy tygryf odlecia? us?ysza? ca?kiem uszczypliw? uwag? na temat jego ojcostwa.
- Có?... Nie przypominam sobie ?ebym grozi? co drugiej osobie ?mierci?... No mo?e czasami. Pirat w sumie nie wiedzia? co o tym s?dzi?. Nie uczestniczy? przecie? w ?yciu Tali, nie mia? na ni? wp?ywu. Co? czyta? o genetyce ale ?eby... No nie by? pewien czy taki w?a?nie by?. W?a?ciwie jednak Sal mia?a troch? racji.
- Zobaczysz jeszcze kiedy? b?dziemy z niej dumni.
Sam nie wierzy? w to co mówi, jednak popar? swoje twierdzenie szerokim ciep?ym u?miechem.
Zobaczy? ?e klacz si? trz?sie, wi?c przybli?y? si? do niej i z??czy? bokiem, aby cho? troch? jego ciep?a przesz?o na klacz. Odwróci? si? w kierunku, który wskaza?a Tali.
- No to co... Idziemy!

[Sal Ghatorr]

Gdy poczu?a blisko?? cia?a Silenta, zrobi?o si? jej nieco cieplej - g?ównie mentalnie, ale i jej klacze serce przy?pieszy?o i zacz??o szybciej pracowa?, przez co poczu?a mi?e ciep?o w ca?ym ciele. Gdy jeszcze poczu?a znowu zapach którym spryska? czapk?. Mmmm.... Powstrzyma?a si? jeszcze, ale i tak przysun??a si? nieco bli?ej, opieraj?c chwil? g?ow? o bok Silenta.
-Jestem w stu procentach za, tylko przy?pieszmy nieco. Pami?taj, ?e musimy jeszcze zd??y? do biblioteki. - Przypomnia?a mu delikatnie, gdy si? opanowa?a do ko?ca i unios?a g?ow?. - No i jeszcze... Jakie "b?dziemy"? Wola?abym si? w przysz?o?ci zajmowa? swoimi dzie?mi, zw?aszcza ?e Tali jest prawie w moim wieku. - Zapyta?a jeszcze, stawiaj?c ju? pierwsze kroki w wyznaczonym kierunku. Hmm, dzieci... Nie mia?aby nic przeciwko ?rebakowi czy dwóm, ale - na mi?o?? Celestii - sama jeszcze ma 17 lat! "Co ci? bierze, dziewczyno?" skarci?a si? w my?lach.

[SilentGrass]

Widocznie piratowi zacz??o si? udziela? zbli?enie z Sal. Jej g?owa opieraj?ca si? o jego bok wywo?ywa?a w nim mi?e ciep?o. Ponownie zacz?? si? zastanawia? nad celem wizyty w bibliotece, nie wiedzia? komu na tym bardziej zale?a?o. Jemu czy Sal... Chyba klaczy skoro tak bardzo si? tym przejmowa?a, czy?by chcia?a dowiedzie? si? wszystkiego co pirat mo?e ukrywa??
U?miechn?? si? na wzmiank? Sal o dzieciach. Musn?? j? lekko w szyj? nosem, chcia? co? powiedzie? ale na chwil? odlecia? my?lami. Znowu my?la? o swojej córce Tali, ?a?owa? ?e nie móg? by? obecny w jej dzieci?stwie. Zostanie ojcem by?o jednym z jego takich g??boko skrytych marze?. Za?o?enie zwyk?ej normalnej rodziny... Na razie los nie dawa? mu takiej opcji. Spojrza? si? na Sal, czy?by tym razem ten nieszcz?sny los si? do niego u?miechn???
- O to na razie si? nie martw.
Powiedzia? cicho i zacz?? kierowa? si? w kierunku restauracji u boku Sal.