
Jednorożka prawie dławiła się własną śliną nie mogąc opanować spazmów śmiechu obezwładniających jej ciało. Czuła się w gruncie rzeczy świetnie, w życiu tak dobrze się nie bawiła, ale równocześnie chciałą by jak najszybciej to się skończyło. W sumie zabawne uczucie...
Nagle wzrok jej zasłoniła czarna, śliska opaska, prawdopodobnie z jedwabiu, co przemknęło jej przez myśl w tej chwili gdy nie byłą maltretowana łaskotkami, która z resztą nie trwała długo. Po chwili znowu celem ataku stał się pępek, a do tego również inne części ciała, nie sposób było przewidzieć co nastepne padnie ofiarą wszędobylskiego piórka. Yellow tylko się śmiała, śmiała, coraz głośniej i głośniej, na jej policzki wstąpił odcień różu