Sweet Lullaby's daycare & nursery

[Blast]

Tuląc mocno mówi.
- Jesteś w idealnym miejsu i czasie... To na pewno nie jest przypadek że spotkałaś nas... Znalas naszego ojca... I teraz kiedy potrzebujemy pomocy wpadliśmy na ciebie... Może o to chodziło Lunie..- tuląc mocno spogląda na White i Blue.
Teraz ma dwie siostry do chronienia i ciocie której może pomagac i ją.chronić... I poczuł się lepiej na tą muśl.
Cieszy się, że spotkał z Blue Fire...

[White]

/n00bpost, bo mogę/
White nie wiedząc, jak pocieszyć klacz, po prostu... połastkotała ją po nodzę, za którą ją trzymała.
- Nie płacz, ciociu... proszę... - mówiła do niej czule.
Nigdy nie znała tego uczucia, które nakazywało jej opiekę nad kimś, bądź okazywanie mu współczucia. Ciekawe...

[Blue Shell]

Na wzmiankę o tulaniu, Blue przytuliła Fire mocniej. Skoro jest przyjemne, to będzie przyjemniejsze! A zawsze można tak pomóc...
- I um... N-n-nie b-byłaś t-taka zła... P-pewnie... - powiedziała niepewnie, starając się pocieszyć Fire - Gd-dyb-byś b-była, t-to n-nie p-prz-rzyt-tulalibyśmy c-cię... P-prawda?
No bo raczej taka nie była. Dla źrebaków przynajmniej. Więc zawsze musiała być chociaż po części dobra...

[Fire Hell]

Fure lekko się zaśmiała
-Zawsze jak ktoś zdążył to mógł się wykupić-
Dziwne ale to nie jeden raz było dość zabawne
-Wiecie że byłam dobrą aktorką? Pamiętam jak w jednej wiosce trafiłam na ogiera który trzymał nieprzytomną ukochaną myśląc że nie żyje, a ja przekonałam go że mogę ją przywrócić do życia... Jego zdeterminowana mina, był w stanie porzucić wszystko czemu wierzył byle by odzyskać... nie pamiętam jej imienia, ale tamtego dnie jeszcze na kilka podobnych par trafiłam w tym zrujnowanym moim płomieniem mieście. Miłość to straszna siła, dzięki niej niestety, powiększyłam znacznie ilość wyznawców nocnej mary. Ech nie wiedziałam wtedy jeszcze jak błądziłam...-
Klacz lekko podniosłą pysk i popatrzyła w stroną swoich juków gdzie czekała butelczyna z alkoholem jej własnej produkcji.
-Wiecie chyba jestem uzależniona od alkoholu, no ale nie w perfidny sposób. Po prostu go kocham, mniej od kosztowności. No ale was polubiłam bardziej od alkoholu co zdaje mi się dość dziwne bo zazwyczaj drażnił mnie sam fajk dzieci w mojej okolicy-
Fire przewróciła się delikatnie na boj i pogłaskała całą trójkę
-Ciekawe jaki bym miała talent, gdyby nie mój ogień... Umiem pędzić alkohol i jestem dobra w zapamiętywaniu przeczytanego tekstu. Może butelkę na książce?-

[Blast]

Tuląc White i Blue wtula się w Fire.
- No chyba ..teraz... Gdbanie nic nie da.... Ale gdyby nie ten cm.. to ...nie spotkała byś tatę mojego i Blue a teraz chyba nas..-
Zatanawia się chwilę i tak patrzy tuląc siostry. W obcy jego cm też jakoś wiązał go z Luną.
- A może ona ciebie oszukala tak jak ty te kuce... I tylko.ujawnila ci twój prawdziwy ognisty cm...-
Zeskoczył pudzczając White i Blue i Fire. Podszedł do tacki i znów próbuje uzyc rogu.
Poddaje sie bo ma ciągle ból.głowy i potrzebuje źródła ognia. Bierze jakoś swoją porcje lodów i daje Blue i White.
- Smacznego - powiedział chwilę z usmiechem a potem znów poważny położył opruznione naczynka na tacce i idzie z nią do zlewu. Kładzie ją na ladzie obok zlewu potem podstawia sobie stolek i wchodząc malo sie nie wywraca...ale wchodzi wreszcie na ladę i próbuje zmywać kopytnie.

[White]

- No, właśnie - potwierdziła słowa Blue, po czym rzekła - Fiołeczka mówiła, że alkoholu nie można pić, bo potem się uzalez... użalez... u-za-le-żni. I potem można być chorym! Ja nie chcę, by ciocia chora była!
White objęła jednorożkę za szyję, trzymiąć się jej kurczowo.
- I tak w ogóle,to co to jest aktorka? - spytała.
Nagle Blast zeskoczył, nieco podrzucając klacz... i wtedy w jej główce zakwitł pomysł. Zaczęła skakać po kanapie, trzęsąc wszystkimi.
- AHAHAHA! - śmiała się.
Przestała dopiero, gdy dostała lody, drugie! Zjadła je ze smakiem, brudząc sobie pyszczek. Czekoladowe lody ładnie kontrastowały z jej bielutką sierścią.

[Blue Shell]

- A-ale p-pomogła ciocia... Jakoś... Co nie? - spytała się. Ogólnie, lubiła pytać. Nie od razu, ale jak poznała kucyka trochę, to potrafiła go zasypać kompletnym gradem pytań - I może nas lubisz? Bo... Każdego można lubieć! Prawda? I znaczek... To byłby... Em... Był... by... - podrapała się Blue po bródce - Kropla ze słów? Albo... Słowa z kropli! - zawołała radośnie i zaczęła wcinać swoje lody. Aj, trochę bolało, jak zimno dotykało zębów, ale były dobre. I warto było się poświęcić tak dla lodów. A gdy już zjadła, zeszła z kanapy i poszła pomóc bratu. W końcu to jej brat i trzeba mu pomagać też!

[Fire Hell]

Fire popatrzyła w stronę myjących naczynia źrebiąt, potem na White.
-Tak lubię was. Pomogłam tak jakby, poprostu opatrzyłam część ran opalając ich powierzchnie by nie krwawiły i zmuszając dym do opuszczenia płuc.-
Fire delikatnie pogłaskała White.
-Alkohol nie jest taki zły, ale trzeba pamiętać by nie wypić za dużo. W gruncie rzeczy jest z nim podobnie do lodów. Jak z lodami przesadzisz to może cię brzuch rozboleć albo nawet możesz się przeziębić.-
Hell popatrzyła w górę na sufit.
-Nie wiem ile dokładnie świata zwiedziłam ale wiem gdzie jeszcze nie byłam. Do krzyształowego królesta mnie jeszcze nie poniosło. Owszem byłam na jego terenie ale nigdy w mieście...-

[Blast]

Trochę niezadowolony że siostra nie odpoczywa. Wkońcu Blue Nie powinna sie trudzic i kopytek swych brudzić.
Niestety jemu mycie kopytkami strasznie nie wychodzilo.
- Mama i tata chyba byli tam ... Ale nie Jestem pewien-
Zeskoczył zirytowany swoją nieporadnością i mówiąc coś w stylu Haaaaaaaa !
Skupiał się mocno... Jedynie co to dawało to iskry jak z krzesiwa... które podpalily mu grzywę.
Zaskoczony tym faktem zaczął biegać w kułko krzycząc. Wbiegł spowrotem po stołku na blat i włożył głowę do zlewu gasząc grzywę. Po chwili zorientował się że to było źródło ognia i robiąc facehoof po którym musiał masowac pyszczek... Znów próbował powtórzyć to co wcześniej zrobił . Jednak za drugim razem.też wpadl w panike i zgasil się w zlewie. Po kolejnym facehoofie i trzeciej próbie po zebraniu małego plomyczka i ugaszeniu sie, uformował łapkę. Jednak... Dodał za mało wiatru i łapią po zetknięciu się z wodą, zgasła z sykiem.
Z krzykiem dużym brzmiącym Nieeeee ! Zrezygnowany poszedł do Fire prosić o jakies źródło naturalnego ognia.
- Ciociu... Masz może zapałki... Albo coś takiego ?- powiedział zmęczony.

[White]

Jeśli było tak, jak mówiła Fire, to czemu źrebaki nie mogą pic alkoholu?
- Ciociu, a dlaczego alkohol szkodzi źrebakom? - spytała naiwnie.
Później podeszła do rodzeństwa i sama zaczęła im pomagać, nawet nie wiedząc, co robi i po co. Wydawało się to jej dosyć zabawne, więc dlaczego by nie?
Następnie odskoczyła, widząc, co narobił Blast.
- Blast, uważaj, ogień parzy!

[Blue Shell]

Klaczka podskoczyła, przestraszona nagłym wrzasko-jęknięcio-podobnym-czymś Blasta. Wzięła szybko jakąś miskę, nalała do niej wody i wylała na Blasta. Akurat wtedy, jak ten włożył głowę pod kran. Więc miał podwójny prysznic.
- Blast... Uw- - Urwała Blue, bo jej brat znów zaczął to robić. Więc swoją akcję powtórzyła. I znów. Jak już skończył z próbowaniem, popatrzyła na niego z lekką dezaprobatą i zmartwieniem. W końcu praktycznie sam siebie kaleczył. Dlatego młoda wzięła miskę z wodą i poszła za nim, na wszelki wypadek mogąc znów go oblać wodą.

[Fire Hell]

Z torby Fire wyleciały trzy używane złowrogo wyglądające czarne świece. Klacz stuknęła o siebie kopytkami jakby krzesiwami wypołując nie iskry, lecz naturalny płomień sięgajęcy aż po kolano i od ognia odpaliła świece. Ogień na jej ciele stał się czarny i zniknął.
-Alkohol niszczy mózg i wątrobe. Ciało źrebięcia zazwyczaj nie jest na tyle przygotowane by się bronić przed jego skutkiem. Ja mam w sobie coś takiego że potrafię alkohol z ciała wykożystać do wzmocnienia ognia ale potrafię się też upić... A zaczęłam pić przez ojca tego osobnika. Wprawdzie wcześniej piłam już grzańca którego dał mi jednej zimy ojciec ale to było kilka łyków bym mogła dalej trenować stanie na przednich kopytach przy minus pietnastu stopniach ciepła.-
Fire popatrzyła na kopyta i zatrzęsła się jakby zrobiło jej się zimno.
-Byłam młodsza od was gdy uczyłam się władać prawdziwym mieczem, a stanie na mrozie było karą za to że nie potrafiłam go utrzymać...-

[Blast]

Oczy zaiskrzyły na widok ognia i z radością w oczach powiedział.
- Choć no tu do mnie mój ogieńku - z uśmiechem nachylił róg i z plomyczków ogień wychodzi wirując owiewiany wiatrem, po drodze zmieniając kolor na zielony i wchodzi w róg przez czubek. Ból znikał powoli i blogi usmiech wkradł mu się. Rozleniwiony kładzie się obok "ladując" się.
- Mhmm .... Ciekawe.... Czemu... Tata i jak spowodował, że zaczęłaś ciociu pić..- ziewnął leniwie i zaczął mruczeć jak najedzony kot, czując jak przyjemne ciepełko rozchodzi się po ciele.

[White]

- Aha, rozumiem. Fiołeczka mówiła mi coś podobnego - klacz położyła się na kanapie, na grzbiecie - i tak w ogóle, to gdzie można kupić grzywę i ogon? Wy macie, a ja nie... też bym chciała...
Klacz zaczęła wyobrażać sobie, jakby wyglądała z cudną, długą, kolorową grzywą. To byłoby coś! No i mogła by połaskotać kogoś ogonkiem, albo się nim przykryć, jak kołderką! Czyż to nie fajne?

[Blue Shell]

3... 2... 1... Woda z miski wylądowała na Blaście, ładując się w jego płomień. Blue po prostu poniosło i lekko spanikowała, gdy ogień "przeszedł na Blasta. No i wyszło jak wyszło.
- Przepraszam! - zawołała po fakcie. Nie chciała go przymusowo kąpać... Ale już się to stało.
- I ten... Gdz-dzieś się da kupić sz-sztuczną g-grzyw-wę..