Salon Fryzjerski 'Winter Style'

[Azure Dawn]

Azure'a w swoich przemy?leniach zauwa?y? jedynie ?miej?cego si? Feathera. Zobaczy?, ?e Lucky sta?a bez ruchu. Par?na?cie sekund pó?niej patrzy? jak pegaz oblewa wod? Lucky. Ale nie to przyku?o jego uwag?, zauwa?y? Uriela, który na propozycj? bitwy na ?askotki zareagowa? rumie?cem. Azure doskonale wiedzia? czemu... có? czyli nie tylko on tak reagowa? na my?l o... ach niewa?ne! I tak nie postrzega? Uriela jako potencjalnego przeciwnika. Uriel przynajmniej jest do?? powa?ny i... "jako?" wygl?da. On, Azure Dawn nigdy nie znajdzie sobie ?adnej klaczy... nie póki nie b?dzie mia? domu. Potem Dash zadziornie zasugerowa?a Urielowi jego strach przed ow? "bitw?". Có?... taka ju? by?a jej natura - lubi rywalizacje. Có? Azure nie mia? nic przeciwko bitwie na ?askotki. W ko?cu ?miech pozwoli mu cho? na chwil? oderwa? mu si? od w?asnych kompleksów i ponurej wizji przysz?o?ci.

[Winter Tea]

- Dwie monety - Winter u?miechn??a si? do Rainbow.
W tym jednak momencie Lucky si? "zapos??y?a", co wywo?a?o kaskad? ?miechu fryzjerki.
- Zawsze co? wymy?lisz, s?o?ce... - westchn??a, a zwróci?a si? do Uriela - Nie daj si? prosi?... No, chod? - u?y?a, jak to mawiali jej znajomi, perswazji wzrokowej.
Wtedy jednak co? jej za?wita?o i obla?a si? rumie?cem. Nie pomy?la?a wcze?niej, ?e mo?e dla pegaza istnieje te? aspekt zdrowotny. Cholera, zakl??a w my?lach.

[Feather]

- No dobra... No to mamy... 
?askotek zrobi? dramatyczn? przerw?.
- WOJN?!
Pegaz wzbi? si? w powietrze i opad? na Rainbow Dash, w miar? rozsz?dnie przewracaj?c na ziemi?. Stara? si? unieruchomi? j?, przyszpilaj?c jej przednie kopytka do ziemi, ods?aniaj?c tym sposobem korpus. Od razu przyst?pi? do ataku skrzyde?kami, które zacz??y smyra? boki, pachy, ?ebra a pó?niej brzuszek klaczy. 
- Ciekawe, czy faktycznie zas?ugujesz na tytu? "kucyka ze stali". - zadrwi?, chichocz?c.
Jego skrzyd?a eksplorowa?y dok?adnie ka?dy centymetr owych obszarów, bezlito?nie ?askocz?c j?.

[Uriel Flame]

Uriel powoli wycofa? si? z pola widzenia, kiedy Feather zaatakowa? Rainbow. Zza okularów nie by?o wida?, ?e mru?y on oczy do niepokoj?co ma?ych rozmiarów.
Nie mia? przyjemnych wspomnie? zwi?zanych z ?askotkami. Tam, gdzie si? wychowa?, nie by?a to nagroda ani zabawa. To by?a tortura i katorga. Za ?askotanie zawsze odpowiada? ten sam ?mierdz?cy cydrem pegaz o ogromnym w?sie i rozbieganym spojrzeniu. Zawsze, a ?e Uriel z natury by? do?? buntowniczy, do?? cz?sto trafia? pod jego skrzyd?a.
Wycofa? si? jeszcze bardziej, s?ysz?c s?owa Dash. Zdawa?o si?, ?e mruczy on co? w rodzaju "idiotka", ale ci??ko by?o powiedzie?.
Zauwa?y?, ?e Winter obla?a si? rumie?cem i zamruga?, zdziwiony. Bior?c pod uwag?, ?e sama prosi?a go o przyst?pienie do zabawy, co? by?o tu nie tak... Ostentacyjnie spojrza? na ?lady po oparzeniach.
- Zastarza?e - Stwierdzi? oboj?tnie.

[Lucky Star]

Lucky sko?czy?a wyciera? grzyw?. -Dzi?ki -powiedzia?a cicho. potem kiedy ju? og?oszono rozpocz?cie wojny, chcia?a zaatakowa? Winter. Jednak mia?a jeszcze troch? lakieru w ustach, zauwa?y?a butelk? Whisky. Lucky jednym ?ykiem poch?on??a pozosta?o?ci trunku.
-Fuj, ale nie dobre -Lucky jeszcze w ?yciu nie pi?a nic z alkoholem. Po paru chwilach ju? zacz??a si? chwia? na kopytach, popatrza?a gro?nie na Uriela.
-A kogo tu widz?? -powiedzia?a ju? pijana klacz. -Pan "jestem zbyt zaj?ty aby si? z tob? bawi? Lucky"! Jak ci przy?o?? to zobaczymy.-ju? wzi??a zamach kopytem kiedy z p?aczem, rzuci?a si? na Azurea. -Dlaczego zawsze zamykasz oczy kiedy si? kochamy? -powiedzia?a szlochaj?c i dos?ownie chwilk? pó?niej upad?a na pod?og? zasypiaj?c i chrapi?c przy tym.

[Azure Dawn]

Azure sta? chwil? po rozpocz?ciu bitwy. Nie chc?c zosta? uznanym za biernego w owej bitwie, zastanawia? si? kogo by zaatakowa?. Nagle Lucky rzuci?a si? na niego niespodziewanie. Azure zosta? kompletnie zaskoczony, wi?c upad? na ziemi? bez wi?kszego oporu. Po s?owach klaczy jedyne co wysz?o mu z ust to:
-Co ku*wa?!- Chwil? pó?niej Lucky (jak to dosy? cz?sto ju? bywa?o) zemdla?a.
Azure zacz?? gorliwie przeprasza? za swoje s?ownictwo.
-Uh... Przepraszam! Naprawd? przepraszam! Ale... przecie?... ja nie... eh... ja nic nie robi?em z Lucky!- Teraz Azure zaczerwieni? si?. Przecie? on do cholery jasnej nadal by? prawiczkiem! O czym ta Lucky znowu gada?a?! Azure by? naprawd? za?enowany i zdziwiony. Patrzy? tylko wymownym, zawstydzonym wzrokiem na Winter, Feathera i RD...

[Rainbow Dash]

Rainbow zap?aci?a fryzjerce, po zosta?a zaatakowana przez ?askotka. Gdy tylko przekaza?a monety Winter, bia?y ogier spad? na ni? z góry, powalaj?c j? na ziemi?.
Wkrótce Dashie poczu?a na swoim ciele ?askotanie, szybko odepchn??a nogami atakuj?cego pegaza, po czym rzuci?a si? na niego. Po krótkiej szamotaninie sta?a nad rozci?gni?tym na ziemi Featherem, smyraj?c go po ca?ym ciele swoimi wysportowanymi skrzyd?ami.
- Teraz jest o wiele lepiej - stwierdzi?a na g?os.

[Winter Tea]

- Taka dobra whisky... - wymamrota?a Winter po czym wyda?a z siebie seri? nieartyku?owanych prychni??, a? w ko?cu wn?trze salonu wype?ni?a kaskada ?miechu klaczy.
Podesz?a do lustra i zwi?za?a grzyw? w lu?ny koczek.
- WOJNA, powiadasz - parskn??a, po czym rzuci?a si? na Azura.
Przewróci?a go i zacz??a ?askota? pod szyj? i po bokach. Zabawa z Lucky nad jeziorkiem stanowi?a jednak tylko namiastk? tego, co godzi?o si? nazywa? ?askotkow? Bitw?.
- Nie daj si?, Rainbow! - krzykn??a.

[Feather]

Po parunastu "smyrni?ciach" Rainbow zrzuci?a z siebie pegaza. Oczywi?cie powalczy? z ni? moment, staraj?c nie da? si? jej ods?oni?, co by?o z grubsza trudn? spraw?. Sportsmanka wygra?a, a ?askotek le?a? rozci?gni?ty, zdany na jej ?ask? i nie ?ask?. Pozornie. Poczu? jej skrzyde?ka na swoich boczkach, ?ebrach, brzuszku i na ca?ej reszcie cia?a. Mia? du?e ?askotki. Zacz?? wi?c chichra? si? i ?mia?, uciekaj?c jak tylko móg?.
- NIEHEHEHE, TAHAHAHAK NIEHEHEHE JEST LEPIEEHEHEHEJ! - wycedzi? przez ?miech.
Wiedzac, ?e Rainbow Dash nie mo?e go pu?ci? sam zacz?? smyra? j? od spodu skrzyde?kami po brzuszku, ?ebrach i boczkach.
- THAAHAHAK JEST LEPIEHEHEEHJ!

[Azure Dawn]

Azure nie zd??y? si? otrz?sn??, bo Winter ju? go przewróci?a. Winter by?a lekka. Jednoróg bez wi?kszych problemów móg?by j? z siebie zrzuci?. Jednak nie zd??y?. Po prostu nie móg? tego powstrzyma?. ?miech sam wydobywa? mu si? z ust. Feather smerany przez RD te? si? ?mia?. Jednak dono?ny ?miech Azure'a go zag?uszy?.
-Bwahahaha! Niehahaha mohahahag?hahah!-Jego przepona d?ugo tego nie wytrzyma. Z jednej strony by?o to ci??kie do zniesienia, brzuch zaczyna? go bole?, ale z drugiej strony to by?o GENIALNE! Nie maj?c innego wyj?cia, Azure wykorzysta? korzy?? z bycia jednorogiem, odpychaj?c Winter magicznie. Có? pegazy maj? skrzyd?a, wi?c szanse s? wyrównane-Pomy?la? Azure. Przygwa?d?aj?c Winter (nie za mocno, ?eby nie przypadkiem nie zrobi? jej krzywdy) postara? si? lewym, przednim kopytem dosta? pod skrzyd?o Winter (Oooh yeaah! :P). Zacz?? delikatnie muska? jej skór? swym b??kitnym kopytkiem. Có? mo?e nie by? mistrzem ?askotek, ale u?miech na czyjej? twarzy wymusi? potrafi?.

[Uriel Flame]

Uriel ostentacyjnie nala? sobie szklaneczk? whisky z tego, co zosta?o w zapasach Winter i opró?ni? j? jednym haustem, po czym odwróci? wzrok od ca?ej bitwy. Nie chcia?... Nie mia? zamiaru na to patrze?. Przywo?ywa?o to zbyt wiele z?ych wspomnie?... Zbyt wiele.
Czasami odczuwa? wra?enie, ?e otaczaj? go sami idioci.
Obserwowa? to wszystko oboj?tnym wzrokiem, nie maj?c jak zabi? czasu. W?o?y? okulary, by nie da?o si? dostrzec szklistego pob?ysku w cyjanowych oczach pegaza.

[Rainbow Dash]

?askotek kontratakowa?, zdradziecko ?askotaj?c j? po brzuchu. Jednak jej ?miech zosta? zamaskowany przez wybuch ?miechu Azure. Po chwili jednak jednoróg przej?? inicjatyw?. Ona nie mog?a przegra?, teraz wa?y?y si? losy honoru p?ci pi?knej.
- Zobaczymy, kto d?u?ej wytrzyma - powiedzia?a do ?askotka, po czym zagryz?a wargi i zacz??a z ca?? si?? i energi? ?askota? bia?ego pegaza skrzyd?ami.

[Winter Tea]

- Co jest...? - wyj?ka?a Winter, kiedy Azure u?y? magii - Co ty...
Chwil? pó?niej chichota?a ju? prawie tak g?o?no, jak jednoro?ec wcze?niej. Wtedy w g?owie za?wita? jej szata?ski plan... Zacz??a z ca?ej si?y macha? skrzyd?ami, a kiedy by?a ju? niemal pod sufitem, zacz??a powoli opada?, a? w ko?cu spad?a na ogiera z wystarczaj?c? si??, cy zwali? go z nóg nie uszkadzaj?c przy tym zbytnio. Zacz??a go ?askota? i skrzyd?ami i kopytkami.

[Azure Dawn]

Azure ?askota? lepiej ni? si? tego spodziewa? Winter naprawd? g?o?no si? ?mia?a (nie tak jak on uprzednio, ale i tak g?o?no...). Jednak jego dominacja nad ni? (Dah... to znowu strasznie g?upio brzmi) nie trwa?a zbyt d?ugo. Winter unios?a go i podlecia?a pod sufit. Ech, to musia?o wymaga? du?ej si?y jak na klacz. Azure nie wiedzia? do skrzyd?a mog? by? zdolne, ale nie ulega?o w?tpliwo?ci, ?e uniesienie doros?ego Ogiera i przerzucenie go pod siebie zbyt ?atwe nie by?o. Winter zacz??a zlatywa?. Powoli, lecz Azure i tak by? zaskoczony. Ju? chcia? si? wyrwa?, gdy klacz zacz??a zlatywa? szybciej i przygwo?dzi?a go do pod?ogi. Zasadniczo po co si? wyrywa?? Póki jego przepona nie zacznie p?ka?, to bycie ?askotanym przez Winter wydawa?o si? niez?ym wyj?ciem. Ba! ?wietnym! Azure odruchowo wyszczerzy? z?by w b?ogim u?miechu, który zaraz zmieni? si? w dono?ny ?miech.

[Feather]

Zachodz?cy ?miechem pegaz wci?? atakowa? Rainbow Dash. Ledwo, bo ledwo, ale us?ysza? jej pi?kny, d?wi?czny ?miech.
Kiedy? powinienem ci? po?askota? w piwnicy, by móc si? w ciebie bardziej ws?ucha?.
Oczywi?cie by? zbyt zaj?ty ?mianiem si? i ?askotaniem kalczy, by zauwa?y?, jak bawi? si? Azure Dawn i Winter Tea. No i nie zauwa?y? tak?e Uriela, który najwidoczniej wola? nie przy??czy? si? do zabawy i pozosta? w cieniu. No trudno. Po chwili Rainbow Dash rzuci?a mu wyzwanie. Równie? zagryz? wargi i odpowiedzia? pojedynczym kiwni?ciem g?ow?, zaakcenotwanym "mhm". Rainbow zwi?kszy?a obroty. Pyszczek ?askotka poczerwienia?, w k?cikach oczu zaperli?y si? ?zy rado??i.
Tak si? chcesz bawi?, co? - pomy?la?.
Feather poszuka? jednym ze skrzyde? p?pka klaczy. Gdy natrafi? na niego najd?u?szym piórem, zacz?? intensywnie mizia? jego wn?trze. Wiedzia?, ?e wiele jego ofiar po d?u?szym czasie takiej tortury by?o na skraju posikania si?, wi?c kontynuowa?. Drugie skrzyd?o pow?drowa?o pod "pach?" klaczy, któr? to równie? zacz??o mocno gilgota?. To by?o nieco trudne, bo robienie dwóch rzeczy na raz ?atwe nie jest. Po chwili zaatawa? obydwoma skrzyde?kami p?pek i jego okolice, wiedz?c, ?e nie da rady ?askota? obydwu obszarów jednocze?nie. Bawi? si? ?wietnie.