Strona 1 z 1

Sklep To, Tamto i Wszystko

PostNapisane: 20 sty 2012, o 19:45
przez swiftyheat
By? to do?? stary budynek z zardzewia?ym szyldem i skrzypi?cymi drzwiami, Jego wn?trze nie odwzorowywa?o jego zewn?trza poniewa? w ?rodku wszystko by?o czyste i na swoim miejscu. Na prawo od wej?cia sta?a lada za któr? sta? kuc sprzedawca. Za nim za? wisia?y ró?nego rozmiaru no?e, kaptury czy plecaki. Natomiast naprzeciwko lady sta?a szafka z szklankami, dzbanami i cukierniczkami. Id?c na wprost od wej?cia mo?na by?o znale?? jeszcze wi?cej przydatnych lub bezu?ytecznych rzeczy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Swifty wesz?a do sklepu lekko zdziwiona jak mo?na trzyma? co? w takim stanie lecz natychmiast przypomnia?a si? jej poczta, która nie jest w o wiele lepszym stanie. Poci?gn??a sznurek od dzwonka i czeka?a, a? kto? wyjdzie z magazynu przynajmniej przypuszcza?a, ?e jest tam magazyn. Nagle kto? stamt?d wyszed? i si? zapyta?:
-Czego pani pragnie? Mamy szklanki i kubki po same plecaki i no?e - Powiedzia? z u?miechem na twarzy starszy pan.
-Potrzebuj?... A zreszt? niech pan sam zobaczy mam tu list? potrzebnych mi rzeczy - Odpowiedzia?a Swifty podaj?c list? kucowi.
- Hmm nie wiem czy b?d? mia? to wszystko lecz zawsze trzeba by? optymist?. Zajrz? tylko do magazynu - Mówi? kuc id?c do sk?adziku - To mam i to te? ale tego chyba nie mam a jednak znalaz?em... - rozmawia? sam ze sob?. Po chwili wyszed? stamt?d i powiedzia? - Mam dla pani te specjalne gwo?dzie, m?otek i p?aszcz przeciwdeszczowy, lecz nie mam desek i papy na dach. Niech pani przyjdzie za tydzie? poniewa? b?dzie dostawa.
- Dobrze i dzi?kuje panie.. A w ogóle jak ma pan na imi?? - Spyta?a Swifty wk?adaj?c zakupy do torby.
- Mam na imi? Wigli.
- Wi?c dzi?kuje panie Wigli i do widzenia. - Odpowiedzia?a Swifty wychodz?c ze sklepu.
Hmm musz? teraz wróci? do domu i dlaczego nie ma takiego sklepu w Ponyville?

z/t

Re: Sklep To, Tamto i Wszystko

PostNapisane: 21 cze 2012, o 20:09
przez Brat Klucznik
Wchodzi do sklepu, który o dziwo by? nienaruszony przez dzikusów spod znaku Krwi. Zastuka? kopytkiem w lad?, budz?c drzemi?cego na krze?le za ni? sprzedawc?, pana Wigliego. Ten, oma?o nie krztusz?c si? w??snym j?zykiem, uzna? znajom? twarz i si? rozpromieni?.
- Cze??, urwisie! - powiedzia?, pomimo ?e BRat Klucznik ju? ?rebakiem nie jest. Ale w sumie pan Wigli pami?ta go od pieluch, wiec niech mu tam b?dzie... - Mam te ksi??ki, o które prosi?e? w zesz?ym tygodnieu. - gdy ju? si? schyla? pod lad?, odziany w czer? ziemny kuc zapyta?:
- A ma pan mo?e... zegar, zapalniczk? na naft?, tak? z kó?kiem, duuu?ym kó?kiem, petardy hukowe, pu?apki na myszy i gliceryn?? - gdy to mówi?, sprzedawca wyszed? spod lady ze sporym pud?em, po brzegi wype?nionym literatur?.
- Co tym razem kombinujesz, nicponiu...? A mam, tylko gliceryny brak. Cholipka, przez t? rewelacj?, czy co sobie urz?dzili ci dyskordy?ci, obroty mi spad?y. Wyobra? sobie, ?e nie mog? ju? na chwil? wyj?? ze sklepu, bo by zaraz przyszli rabowa?...
- Ale pan i tak nie wychodzi ze sklepu...
- I co z tego? Teraz nawet nie mog?...
- Có?, dzi?ki za pomoc. Serwus! - powiedzia? i wyszed? ze sklepu, zapalaj?c fajk? i zastanawiaj?c si?, co dalej.

[z/t]