przez Tea Charmer » 27 lip 2013, o 14:58
Otwarcie okien niewiele dało. Dym tak jak wcześniej powoli uciekał przez dziurę w suficie.
- Co Ty chciałaś w ten sposób osiągnąć? Leć otworzyć okna w innych pokojach, może to też pomoże. - rzuciła złośliwie - Oh, nie... czemu on musi tak psuć zabawę? - dodała wyrażnie zawiedzionym głosem.
W tym momencie na Some spadło kilka litrów wody, po czym samo wiadro uderzyło ją w głowę. Na dół zeskoczył Tei, lądując obok niej. Zachwiał się lekko i syknął z bólu. Strzęp materiału, którym miał obwiązane ramię przesiąknięty był krwią. Rzucił jej mokrą szmatą w twarz. Sam miał taką, przewiązaną na pyszczku, by chronić drogi oddechowe. Rzucił jakiś, z pewnością złośliwy, komentarz. Klacz nie zrozumiała większości tego co powiedział, ale była pewna, że usłyszała kilkukrotnie wypowiedziane słowo "idiotka". Tei od razu zabrał się do rozrzucania, przyniesionych wcześniej przez nią, mokrych teraz szmat. Tworzył z nich w miarę bezpieczną drogę wybierając miejsca, gdzie ogień był najsłabszy. Powoli zbliżał się do skarbca przeskakując z jednej szmaty na drugą.
- Biorąc pod uwagę, że ogień nie sięga zbyt wysoko, możesz polecieć. Będzie bezpieczniej. - było to bardziej polecenie niż propozycja. Sam dotarł już prawie do ciężkich drzwi.
Otwarcie okien niewiele dało. Dym tak jak wcześniej powoli uciekał przez dziurę w suficie.
- [b]Co Ty chciałaś w ten sposób osiągnąć? Leć otworzyć okna w innych pokojach, może to też pomoże. [/b]- rzuciła złośliwie - [b]Oh, nie... czemu on musi tak psuć zabawę?[/b] - dodała wyrażnie zawiedzionym głosem.
W tym momencie na Some spadło kilka litrów wody, po czym samo wiadro uderzyło ją w głowę. Na dół zeskoczył Tei, lądując obok niej. Zachwiał się lekko i syknął z bólu. Strzęp materiału, którym miał obwiązane ramię przesiąknięty był krwią. Rzucił jej mokrą szmatą w twarz. Sam miał taką, przewiązaną na pyszczku, by chronić drogi oddechowe. Rzucił jakiś, z pewnością złośliwy, komentarz. Klacz nie zrozumiała większości tego co powiedział, ale była pewna, że usłyszała kilkukrotnie wypowiedziane słowo "idiotka". Tei od razu zabrał się do rozrzucania, przyniesionych wcześniej przez nią, mokrych teraz szmat. Tworzył z nich w miarę bezpieczną drogę wybierając miejsca, gdzie ogień był najsłabszy. Powoli zbliżał się do skarbca przeskakując z jednej szmaty na drugą.
-[b] Biorąc pod uwagę, że ogień nie sięga zbyt wysoko, możesz polecieć. Będzie bezpieczniej. [/b]- było to bardziej polecenie niż propozycja. Sam dotarł już prawie do ciężkich drzwi.