przez QuietWord » 17 kwi 2013, o 20:26
Przybycie dodatkowej czwórki nie zwróciło uwagi sporej grupy kucy zajmujących się ładunkiem, który jak widać został już przydzielony do dalszego transportu. Część wagonów wciąż została nieruszona, a przy nich stały grupki kucy o różnych kolorach, chociaż z reguły w stonowanych barwach. Większość z nich zdawała się cierpliwie czekać na swoją kolej, ale parę z nich wyglądało na delikatnie poddenerwowanych.
Zaczepiony przez Sweet Tone ogier nagle przestał się targować i obrócił powoli głowę w stronę młodej klaczki, ukazując swe niegolone od wielu zapewne lat oblicze. Ściągnął ku sobie brwi i prychnął coś, przy czym zaczął zdaje się coś mówić. Ciężko było rozeznać co to konkretnie było, ale po tym jaką odrazę i pogardę miał w oczach, nie wyglądało na to by było to coś miłego. Uniósł kopyto by uderzyć Sweet Tone, jednak powstrzymał go kierownik tego transportu.
-Faakim, wciąż jesteś w Equestrii. Wiem że u ciebie panują inne zwyczaje, ale tutaj przestrzega się naszego prawa.-Powiedział zdecydowanie, z widocznymi naleciałościami arabskimi w intonacji słów.
-I wielka szkoda.-Warknął łamanym Equestriańskim.-Ostatnia oferta, 1250 szafirów za ten wagon metali. Jak weźmiesz 1240 to zaraz niewolnicy przyniosą ci skrzynkę raki.
-Dobra, nie mam całego dnia na targi. Dawaj te szafiry.-Mówiąc to zapisywał widocznie utargowaną kwotę w notatniku, po czym machnął do kolejnej grupki kucyków.
Poddenerwowany przez Sweet ogier spojrzał się na nią wzrokiem, w którym zdecydowanie nie było żadnych pozytywnych uczuć, po czym gwizdnął na grupkę stojących obok ciężkiego wagonu kucyków. Jeden z nich wyciągnął spory kawałek materiału, po czym przyczepił go do wagonu i z wyraźną pasją zaczął po nim szorować pędzlem umoczonym w płynie o barwie purpury.
Targi z kolejnymi kucykami trwały znacznie krócej niż z tym konkretnym i wyglądało na to, że nawet nieźle się wzbogacił, co można było wywnioskować po ilości skrzynek z ciemnymi butelkami, oraz innymi "fantami" znajdującymi się nieopodal jego stanowiska. Ten natomiast targował, notował i przyjmował prezenty.
Minuty mijały, co lżejsze wagony zostały rozładowane z miejsca, a te cięższe zostawały wciąż przyczepione do pociągu. Co jakiś czas któryś z kucyków uderzał jednego z tych wyglądających na mniej zadbane, krzycząc na nie w tym swoim dość dziwnym językiem, którego nauczenie się zdaje się wymagało pozbycia się tego kawałka mięśnia w jamie ustnej który zwykle pomaga przy mówieniu. Tak to przynajmniej brzmiało w wykonaniu tych ogierów.
-Państwo się zgubili? Potrzebują pomocy, może chcą coś kupić? Sahim al'asta Seresti, do usług.-Powiedział nagle zdecydowanie niższy ogier niż tamte, który jednak był ubrany w ubrania zdecydowanie lepsze od tych które nosili ci na których do tej pory krzyczano i bito. Zachowywał się jednak w sposób zdecydowanie mniej dumny niż ci którzy krzyczeli i bili.-Możecie mi mówić Sahim. Tak więc, potrzebujecie czegoś? Mogę wszystko, za odpowiednią opłatą.
Ogier ten stał ledwie parę kroków od was świecąc kilkoma złotymi zębami które posiadał, przyglądając wam się jednocześnie wzrokiem handlarza, który już myśli ile może wyciągnąć z takich klientów. Nie miał obstawy poza jednym, sporo od niego większym niewolnikiem, który nie wydawał się być zainteresowany tym co się działo wokół niego.
Przybycie dodatkowej czwórki nie zwróciło uwagi sporej grupy kucy zajmujących się ładunkiem, który jak widać został już przydzielony do dalszego transportu. Część wagonów wciąż została nieruszona, a przy nich stały grupki kucy o różnych kolorach, chociaż z reguły w stonowanych barwach. Większość z nich zdawała się cierpliwie czekać na swoją kolej, ale parę z nich wyglądało na delikatnie poddenerwowanych.
Zaczepiony przez Sweet Tone ogier nagle przestał się targować i obrócił powoli głowę w stronę młodej klaczki, ukazując swe niegolone od wielu zapewne lat oblicze. Ściągnął ku sobie brwi i prychnął coś, przy czym zaczął zdaje się coś mówić. Ciężko było rozeznać co to konkretnie było, ale po tym jaką odrazę i pogardę miał w oczach, nie wyglądało na to by było to coś miłego. Uniósł kopyto by uderzyć Sweet Tone, jednak powstrzymał go kierownik tego transportu.
-Faakim, wciąż jesteś w Equestrii. Wiem że u ciebie panują inne zwyczaje, ale tutaj przestrzega się naszego prawa.-Powiedział zdecydowanie, z widocznymi naleciałościami arabskimi w intonacji słów.
-I wielka szkoda.-Warknął łamanym Equestriańskim.-Ostatnia oferta, 1250 szafirów za ten wagon metali. Jak weźmiesz 1240 to zaraz niewolnicy przyniosą ci skrzynkę raki.
-Dobra, nie mam całego dnia na targi. Dawaj te szafiry.-Mówiąc to zapisywał widocznie utargowaną kwotę w notatniku, po czym machnął do kolejnej grupki kucyków.
Poddenerwowany przez Sweet ogier spojrzał się na nią wzrokiem, w którym zdecydowanie nie było żadnych pozytywnych uczuć, po czym gwizdnął na grupkę stojących obok ciężkiego wagonu kucyków. Jeden z nich wyciągnął spory kawałek materiału, po czym przyczepił go do wagonu i z wyraźną pasją zaczął po nim szorować pędzlem umoczonym w płynie o barwie purpury.
Targi z kolejnymi kucykami trwały znacznie krócej niż z tym konkretnym i wyglądało na to, że nawet nieźle się wzbogacił, co można było wywnioskować po ilości skrzynek z ciemnymi butelkami, oraz innymi "fantami" znajdującymi się nieopodal jego stanowiska. Ten natomiast targował, notował i przyjmował prezenty.
Minuty mijały, co lżejsze wagony zostały rozładowane z miejsca, a te cięższe zostawały wciąż przyczepione do pociągu. Co jakiś czas któryś z kucyków uderzał jednego z tych wyglądających na mniej zadbane, krzycząc na nie w tym swoim dość dziwnym językiem, którego nauczenie się zdaje się wymagało pozbycia się tego kawałka mięśnia w jamie ustnej który zwykle pomaga przy mówieniu. Tak to przynajmniej brzmiało w wykonaniu tych ogierów.
-Państwo się zgubili? Potrzebują pomocy, może chcą coś kupić? Sahim al'asta Seresti, do usług.-Powiedział nagle zdecydowanie niższy ogier niż tamte, który jednak był ubrany w ubrania zdecydowanie lepsze od tych które nosili ci na których do tej pory krzyczano i bito. Zachowywał się jednak w sposób zdecydowanie mniej dumny niż ci którzy krzyczeli i bili.-Możecie mi mówić Sahim. Tak więc, potrzebujecie czegoś? Mogę wszystko, za odpowiednią opłatą.
Ogier ten stał ledwie parę kroków od was świecąc kilkoma złotymi zębami które posiadał, przyglądając wam się jednocześnie wzrokiem handlarza, który już myśli ile może wyciągnąć z takich klientów. Nie miał obstawy poza jednym, sporo od niego większym niewolnikiem, który nie wydawał się być zainteresowany tym co się działo wokół niego.