Vaporia, niebo wyzwolonych

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:-) ;-) :-> :-D :-P :-o :mrgreen: :lol: :-( :-| :-/ :-? :-x :shock: :cry: :oops: 8-) :evil: :roll: :!: :?: :idea: :arrow:
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: Vaporia, niebo wyzwolonych

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 21 sty 2013, o 21:20

MG

Obrazek

Nie było "ojej", tylko spółkowanie pegaza z Vaporii z gigantyczną ważką z Equestrii. Kochaliście się całe 6 godzin( 6 na k6), jak na ironię Zorg okazała się twoją najlepszą kochanką, zdecydowanie najlepiej się z nią bawiłeś, jak i widziałeś, że jej sprawiałeś przyjemność. Co ciekawe udało ci się ją zapylić( powyżej 3 na k6, 4), po tym czasie leżałeś na ziemi bez przytomności, twoje zmęczone oczy w końcu się zamknęły...

koniec tematu, sesja Angarotha przeniesiona gdzie indziej.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 21 sty 2013, o 21:12

Pegaz długo się nie zastanawiał tylko wypełnił to proste polecenie.

Wiatr szumiał, piękne słońce pojawiało się nad skrajem lasu. Cienie drzew opierały się na majaczących pagórkach soczystej trawy. Między drzewami można było dostrzec przelatujące ptaki, a truchła pegazów rozwiewał wiatr.

- Ojej... - wyszeptał pegaz.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 21 sty 2013, o 20:57

Obrazek

- Nie mam nic przeciwko, mogę ci towarzyszyć. I tak nic nie mam do roboty.
Ruszyłeś, nic ci nie przeszkadzało. Pegazy były martwe, leżały jak trupy gnijące na wietrze. Żaden się nie poruszył, nie pojawiło się żadne zagrożenie. Splunąłeś do niego, ale się nie poruszył. Zapewne otworzyłeś kufer( c...j, przejmuje kontrolę), w środku były dokumenty dotyczące Vaporii i osób które były na statku, w tym i ciebie. Było też coś, co zwróciło twoją uwagę, a mianowicie o połączeniu konsulatów Vaporii i Germaney w jeden, znajdujący się w mieście Derbyshire. Zorg z zainteresowaniem spoglądała na trupy, po czym podleciała do ciebie wyraźnie czymś zainteresowana, a spoglądała na twoją osobę.
- Chce z tobą spółkować, tu i teraz!

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 21 sty 2013, o 01:52

- O świetnie, wreszcie coś konkretnego. Może coś będzie tam interesującego. - pegaz ruszył w stronę kufra, jednak dalej ze swoją buławą lamentu i oczywiście w konfiguracji rozpaczy i trwogi.

- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że jestem pegazem, w sumie sam się zastanawiam czy nim dalej jestem biorąc pod uwagę co zwykle robię. - dodał do niej, gdy szedł w stronę swojego celu. Kufer nie wyglądał na zniszczony i naruszony, mogła to być też pułapka. Więc zaczął iść bardziej ostrożnie. Któryś z pegazów też mógł jednak być bardziej żywotny niż sądził. Gdy podszedł bliżej dla pewności splunął z oddali na jakiegoś z nich, by upewnić się czy nie będzie protestować.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 21 sty 2013, o 01:08

Obrazek

- Widzę, że masz agresywne zapędy. Podoba mi się to. Tak, jestem tutaj sama ze swego gatunku. Kiedyś były inne ważki, ale zostały wybite. Są tu inne zwierzęta, jakiś dzikun lub bobołak, czasem przejdą Diamentowe Psy, ale rzadko co zagraża, mało kto jest głupi by mnie zaatakować. Nie mam nic przeciwko twojej obecności, sama cierpię długo na samotność.

Szedłeś w tamtą stronę, jęki ucichły, rozglądałeś się tu i ówdzie. Teren płaski, otoczony lasem, dookoła mnóstwo krzewów. Gdy przybyłeś tam niedaleko dostrzegłeś trójkę pegazów leżących na ziemi, nie odzywali się ani nie ruszali. Obok nich spostrzegłeś jakieś śmieci ze statku, ale też jeden nienaruszony kufer, na dodatek zamknięty.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 21 sty 2013, o 00:37

- Całkiem możliwe, najwyżej się ich zabije. - odpowiedział wprost pegaz odwracając się tylko głową w tamtą stronę. - To nawet dobrze, przynajmniej coś z tego będziesz mieć. Głupio by było, gdybyś miała głodować.

Zaczął iść z tamtym kierunku, rozglądając się po okolicy, miał w zwyczaju dobrze sprawdzać i notować w pamięci teren. Od tak, na wszelki wypadek.

- Jesteś tu sama? Żyją tu jakieś inne stworzenia? Wygląda, że to miejsce takie puste nie jest, a też na samotną nie wyglądasz. Chyba, że jesteś. Ja pewnie ci dotrzymam towarzystwa, bo i tak nie mam gdzie się wybrać, ani też nie wiem czy miałbym ochotę. - powiedział chłodnym analitycznym tonem, już oswoił się z nową sytuacją. To była zawsze jedna z jego zalet, kiedy wszyscy wpadali w panikę, on wolał przystosować się do nowych okoliczności.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 21 sty 2013, o 00:30

Obrazek

- Żywię się mięsem, w szczególności żywych istot. Dlatego chciałam początkowo ciebie zjeść.- Wypaliła bez ogródek, nie zastanawiająć się nad własnymi słowami.

Gdy to mówiłeś i rozglądałeś się po okolicy dostrzegłeś, że kapitan nic ci nie odpowiedział, bo się wykrwawił, obok niego była duża kałuża krwi. Usta miał otwarte, a oczy puste. Zorg powąchała go i skosztowała mięsa ze skrzydeł, mocno łamiąc je szczękoczułkami, wyglądało to nawet uroczo. Rzeczywiście, myśl o tym, że ofiarą miała być nie Celestia, lecz wy. Wszystkie decyzyjne kuce z Aurory, on zaś jako jedyny najwyższy, dziedziczący majątki i ziemię po was, po tobie też. Zorg przyglądała się z zaskoczeniem gdy zacząłeś sławić jej osobę.

- Dziękuje.- Tylko tyle powiedziała, nic nie usłyszałeś w odpowiedzi. A raczej nic od niej, bo z daleka dobiegły cię kolejne jęki i krzyki.-Może to też twoi, skoro krzyczą to żyją.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 20 sty 2013, o 23:01

Pegaz zerknął na swoją rozmówczynię.

- Czym się żywisz? - Spojrzał na nią z zaciekawieniem, sugerującym pewnego kuca dosyć poturbowanego.

Odwrócił się przyglądając okolicy.
- Tak, to właściwie jest faktycznie cud, że tu akurat wylądowałem, jak widzę to piękne miejsce. Proudmoore popełnił największy swój błąd odwracając się w taki sposób ode mnie. Nie wyobraża sobie nawet jak wielki. Dumny alicorn wysyłający kuce na rzeź, by zabić osobę, która mu ufała. Jakie to melodramatyczne i trywialne z jego strony. Tym bardziej ciekawi mnie co go ugryzło nagle, że powziął taką decyzję. Nie sądziłem tylko, że zniży się do takie poziomu, mógł mi powiedzieć wprost co mu nie leży. Teraz ma ich krew na swoich kopytach, pana kapitana również. Zwykłe zwierzęta.

Odwrócił się do Zorg nagle spoglądając na nią.

- Ale ty jesteś inna, inteligentna, urocza, piękna. Jesteś cudowna i nie jesteś jak oni. Od razu to zobaczyłem w twoich niesamowitych oczach. Tylko takie zwierzęta jak oni nie potrafiliby dostrzec w nich tego piękna i szlachetności. Tej czystości jaką reprezentujesz sobą.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 20 sty 2013, o 01:27

MG

- Nie wiem, może go skatuj?- Zorg logicznie skwitowała twoje pytanie co zrobić z kapitanem.- Myślisz, że mogłoby to wywołać wojnę? Może ten cały Prodmore chciał zabić nie księżniczki, ale ciebie? Jeśli było w tym czym przybyliście więcej kuców to może zwariował, tak jak niektóre rosomaki podczas wścieklizny, i postanowił wymordować kogo tylko mógł?

- To mogłoby nawet pasować.- Kapitan usłyszał wszystko poza twoim pytaniem do niej co z nim zrobić i jej odpowiedzią.- Na tym statku były najważniejsze osoby z Aurory, członkowie rady i dowódcy, też kilku z innych miast. Jeśli chciał się wszystkich pozbyć to miał znakomitą okazję: wysłać jeden statek z Vaporii i go zniszczyć, nikt by się o tym nie dowiedział.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 20 sty 2013, o 00:59

Ogier nachylił się do swojej owadziej nowej sympatii.

- Nie wiem co z nim zrobić, z jednej strony nie miał nic wspólnego z tym co się stało, z drugiej jeśli nie będzie trzymać języka za zębami to może wywołać to wojnę między Equestrią, a Vaporią. - powiedział do niej ściszonym głosem. Właściwie to nie było nawet kłamstwo, a logiczna rzecz, która mu się nasunęła. Gdyby księżniczki dowiedziały się, że stary zwariowany alicorn z Vaporii, molestant nieletnich kuców, jak Angaroth o nim sądził wysłał taką bombę jako dar dla nich to jak inaczej miałoby to wyglądać. Stary zboczeniec, nawet jeśli nie była to jego sprawka nie wybroniłby się przed oskarżeniami, a mimo to jak Angaroth gardził swoimi rodakami, nie miał zamiaru sprawdzać kto okazałby się silniejszy. Tym bardziej, że Vaporia miała strategiczną przewagę nad Equestrią z powodu swojego położenia. Jednorogi i ziemniaki mogłyby szturmować na tratwach co najwyżej żółwie w oceanie pod nią.

- Kurde. - dodał nagle z zamyślenia dalej po cichu i spojrzał na nią. - Muszę go chyba skatować.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 19 sty 2013, o 18:05

Obrazek

- Ja lubię tymbark.- Kapitan zabluźnił gdy zobaczył gigantyczną ważkę, ta jednak go nie zaatakowała.- Proudmoore? To by mogło pasować, ten cały pakunek jaki miał być prezentem. Ale żeby chcieć zabić wszystkie osoby na statku? Fakt, była tam cała, a przynajmniej większość śmietanki Vaporii, ale żeby zniszczyć jedyny statek który miał nawiązać łączność z Equestrią?

Zorg stała tylko i przyglądała się sytuacji. Kapitan był niezdolny do obrony, nie mógł się nawet poruszyć. Jeśli byś go zaatakował od razu byś go pokonał, a może nawet...

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 19 sty 2013, o 17:22

- Tak, Proudmoore nas wysadził podarkiem dla księżniczek. Interesujący sposób zawierania stosunków dyplomatycznych. Swoją drogą poznaj Zorg, to miła dama, która pomogła mi dojść do tego co się dzieje i gdzie jestem. - Wskazał berłem na nową towarzyszkę.

Patrząc się na niego zaczął zastanawiać się, czy warto go zostawić przy życiu. To było oczywiste, że nie miał z tym nic wspólnego, który kapitan poświęciłby swoje życie i statek, żeby kogoś zabić w zamachu politycznym. Jednak nie wiedział do końca czy go dobić, czy zostawić. Jakby nie spojrzeć byłby jedynym światkiem i jedynym realnym delegatem.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 19 sty 2013, o 16:31

Obrazek

- Nie jesteś z kosmosu, tylko z państwa w chmurach?- Widzisz, że jej skrzydełko aż z podniecenia zaczęły machać.- Boję się domu, bo ten w każdej chwili mógłby się zawalić, jaskinia lepsza. Ani nie spłonie, ani się nie zawali, a też jak będzie jakiś niedźwiedź to żaden potwór nie wejdzie.

Berło zmieniło swoją sekwencje na inną, bardziej bojową. Skierowałeś się w tamtą stronę i zobaczyłeś kapitana statku, jego tylnie nogi były powykręcane w dziwny sposób, raczej cięzko mu by było na nich ustać. Skrzydła też mjał połamane, jak i też nieco zakrwawione. Gdy ciebie zaważył od razu plunął krwią.
- To ty Angaroth? Cholera, to był chyba jakiś zamach, bomba... nie wiem co się stało, konkretnie nas rozwaliło, nie wiem czy ktokolwiek przeżył?

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Angaroth » 19 sty 2013, o 16:13

- Zaczekaj chwilkę muszę sprawdzić czy moi oprawcy faktycznie nie przeżyli. Bydlaki chciały mnie zabić.

Ruszył w stronę skąd dobiegał głos, sekwencja ponownie zmieniła się na berle. Tym razem jak dorwie jakiegoś to wyrwie mu całą twarz. Sprytna jest mimo wszystko, przyznał w myślach. Idąc ciągnął dalej:

- Nie, z kosmosu nie jestem. Mieszkałem na chmurach, właściwie całe dotychczasowe życie tam spędziłem. A co do domu, to ty moja droga zasługujesz na iście królewski pałac. - dodał i uśmiechnął się sam do siebie. Właściwie to najbardziej interesująca persona jaką spotkał, Proudmoore mógłby się od niej uczyć.

Re: Vaporia, niebo wyzwolonych

Post przez Reetmine » 19 sty 2013, o 15:57

Obrazek

- To jesteś z drugiego końca świata? A ja myślałam, że tam jest wielki wodospad, i woda spływa do samego kosmosu, ale skoro tu jesteś to znaczy, że nie mieszkasz blisko wodospadu. Dom?- Nagle widzisz, że ważka się zaskoczyła.- Nie, nie przepadam za czterema ścianami bo słyszałam, że podatki trzeba płacić, a ja nie mam pieniędzy by płacić za dom. Jak nie byłeś na lądzie, przecież masz nogi do poruszania się po ziemi. To może jednak jesteś z kosmosu?

Usłyszałeś jakiś głośny jęk gdzieś z niedaleka, pierwsze co ci przyszło do głowy to zapewne, że mógł być to jakiś inny kuc który przeżył wypadek lotniczy.

Góra

cron